piątek, 30 września 2016

Wiadomość od Sokratesa.

– Mam dla ciebie wiadomość od Sokratesa, Danny. Prosił mnie, abym opowiedziała ci tę historię.
Zamknąłem oczy i słuchałem uwaznie.

Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich
pług. Pewnego dnia koń uciekł.
– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.
– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.
Tydz...ień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.
– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.
– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec. Następnego dnia syn, próbując
ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.
– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.
– Nieszczęście? Szczęście?
Przyszło wojsko i wszystkich młodych męzczyzn zabrano na wojnę. Syn farmera był nieprzydatny,
więc pozostał.
– Szczęście? Nieszczęście?
Uśmiechnąłem się smutno, potem zagryzłem ponownie wargi, czując atak bólu.
– Wszystko ma swój cel, Danny – głos Joy koił mój ból. – Jedynie od ciebie zalezy, czy
wykorzystasz to jak najlepiej.
– Jak mozna wykorzystać taki wypadek?
– Nie ma wypadków, Danny. Wszystko jest lekcją. Wszystko ma cel, cel, cel – powtarzała,
szepcząc mi do ucha.

Film Siła Spokoju na faktach autentycznych. Na podstawie książki "Droga miłującego pokój wojownika ".

https://www.youtube.com/watch?v=63_lwapPTTY

czwartek, 29 września 2016

Bogactwo i obfitość. Akceptacja bramą do bogactwa.

Bogactwo i obfitość to pełna akceptacja tego co jest tu i teraz. Bo brak akceptacji zamyka przed nami możliwość znajdowania nowych,  doskonałych rozwiązań, przeżywania życia w nowy, ekscytujący sposób.  To wymaga oparcia się na naszej prawej półkuli mózgowej, która ma dostęp do nieograniczonej ilości bodźców, informacji, poglądów i rozwiązań.  Prawa półkula to brak ograniczeń.  Lewa półkula jest pełna ograniczeń.  Lewa półkula używa myślenia i logiki, prawa półkule używa wyobraźni.  Mało tego, prawa półkula używa wszystkiego.
            Droga obfitości to otwartość serca i otwartość oczu. To umiejętność wglądu w siebie i dostrzeżenia swoich prawdziwych marzeń i celów. To umiejętność odpowiedzialnego działania i reagowania na ścieżce do tych celów. To umiejętność dostosowywania się i zmieniania się wraz z całym światem.  To umiejętność dostrzegania znaków, ukrytych wskazówek, to umiejętność podążania za podszeptem swego serca i wskazaniami aniołów.
Bogactwo i obfitość to umiejętność powiedzenia Tak, gdy cały Wszechświat jest gotów nas wspierać na każdym kroku. Bogactwo i obfitość to także umiejętność powiedzenia NIE, gdy nasza dusza i nasze serce dają nam znak, że jest lepsza droga.
Bogactwo i obfitość oznaczają akceptację i poddanie się.  Poddanie się jako wyjście z ego, z umysłu, z ograniczeń i zaakceptowanie wibracji . Obfitość to częstotliwość nakazująca wierzyć i wiedzieć, że wszystko jest możliwe.
Cokolwiek robisz, zanurz się w tej częstotliwości, pozwól odczuć połączenie swojej świadomości z polem wszelkiej możliwości. Poczuj kierunek przepływu. Nie oceniaj, nie krytykuj,  nie osądzaj. Zasiej ziarenko intencji i obserwuj jak rośnie.  Przyjmij każdą wskazówkę, która do ciebie przyjdzie,  rośnij wraz z tym ziarenkiem i zwracaj uwagę na swoje głębokie odczucia. W momencie decyzji zapytaj się –  czy ta decyzja będzie ziarenko wspierać w rozwoju, czy mu zaszkodzi?
Bogactwo i obfitość zawiera w sobie akceptację.  Bo akceptacja to brak oporu i brak separacji.  Bogactwo i obfitość to świadomość braku granic i barier. To świadomość połączenia wszystkiego ze wszystkim. Bogactwo i obfitość to przepływ i Bycie. Skup swoja uwagę TERAZ w tym miejscu między wdechem a wydechem.  Czy już wiesz, że wszystko JEST możliwe?

http://marcinzarek.pl/bogactwo/

środa, 28 września 2016

7 Praw Obfitości.



1. Prawo pustki.
Jeśli potrzebujesz nowych butów, wyrzuć stare. Jeśli potrzebujesz nowych ubrań, oczyść szafę .Żeby zmienić swoje życie, musisz rozstać się ze starymi przyzwyczajeniami.
2.Prawo obiegu. 
Bądź gotów odpuścić to, co posiadasz , żeby zrealizować marzenia. 
3.Prawo wyobraźni.
Żeby marzenie stało się rzeczywistością, najpierw musisz to sobie wyobrazić, zobaczyć i poczuć.
4.Prawo twórczości. 
Energia myśli , wyobraźni i intuicji tworzy energie obfitości.
5. Prawo dawania i przyjmowania. 
To, co dajesz, wraca do Ciebie z dziesięciokrotnym powiększeniem.
 6.Prawo 1/10.
Ta część zawsze zostaje we Wszechświecie i nigdy nie wiesz, w jakiej postaci wróci do Ciebie: czy w postaci pieniędzy , czy pojednania z kimś, czy w postaci uzdrowienia.
7. Prawo przebaczenia.
Jeżeli nie potrafisz wybaczać ludziom, to nie możesz przyjąć bogactwa.Jeśli Twoja dusza jest wypełniona nienawiścią, miłość nie znajdzie w niej miejsca.Wypełni swoje życie miłością, a miłość otworzy drogę ku obfitości.

Deepak Chopra

wtorek, 27 września 2016

Zaśpiewaj swoją pieśń..

"Żyj tak, aby strach przed śmiercią
nigdy nie wszedł do twego serca.
Nie rób nikomu trudności za jego religie.
Szanuj poglądy innych
i wymagaj żeby oni szanowali twoje.
Kochaj swoje życie, staraj się je doskonalić,
nadawaj piękno wszystkiemu w twoim życiu.
Staraj się aby twoje życie było długie
i pełne służby dla twego ludu.
Przygotowuj szlachetną pieśń śmierci
na dzień w którym przekroczysz wielka granice.
Zawsze pozdrawiaj słowem lub znakiem kiedy spotkasz swoich przyjaciół,
lub nawet obcych ludzi kiedy spotkacie się na pustkowiu.
Szanuj wszystkich ale nie upokarzaj się przed nikim.
Kiedy wstajesz rano, podziękuj za światło,
za twoje życie, za twoja siłę.
Podziękuj za pokarm, za radość życia.
Jeśli nie widzisz powodu żeby dziękować,
to wina jest po twojej stronie.
Nie dotykaj trującej wody ognistej, która zmienia ludzi mądrych w głupców
i która odbiera duchowi jego wizje.
Kiedy nadejdzie twoja śmierć, nie bądź jak ci,
których serca są tak pełne strachu przed śmiercią,
że kiedy przychodzi ich śmierci oni płaczą i modlą się o więcej czasu,
żeby przeżyć ich życie inaczej.
Zaśpiewaj swoją pieśń śmierci i odejdź jak bohater, wracający do domu"

- Tecumseh

na zdjęciu: Eric Schweig

Co posiejesz – to zbierzesz. Sztuka kahuńskiej wizualizacji.


„Nasiono jest duchowym obrazem pożądanej rzeczy, a nie obecnej niedoskonałości (…) Upragniona przyszłość musi być tak wizualizowana, jakby już teraz istniała, nawet jeśli tylko w obrazie formy myślowej »nasiona«”. W zestawieniu wszystko to przedstawia się następująco:
1. Podłoże zostanie przygotowane. Przygotowuj się za pośrednictwem kala(„oczyszczenie” lub „uprzątanie drogi” ), wiary, pracy i służenia.
2. Nasiono zostanie wsadzone. Przekonaj się, iż posiadasz właściwe nasiono dla owocu, który chcesz zebrać.
3. „Zapomnij o nim.” Po tym, gdy wsadziłeś nasiono, zapomnij o nim. W przypowieści siewca nie martwi się o nasiono. Nie wykopuj go (obrazu formy myślowej), aby sprawdzić, czy rośnie. Zajmij się teraz glebą. Została ona dobrze przygotowana, jednak teraz trzeba ją nawadniać. W Hunie jest to symbolem many. Jeżeli wątpimy w rezultaty (negatywne przypuszczenia i domysły lub brak wiary) nawet jeszcze w chwili, gdy widać już wyniki, wtedy możemy obrócić w niwecz plon żniwa lub zmniejszyć go. Jeżeli nasiono wykiełkowało i ponad ziemią widać roślinę, wtedy nie zaowocuje ona, jeśli codziennie będziemy ją wyciągać z ziemi, aby sprawdzić korzenie.
4. Nawadniaj korzenie przez glebę. Ponieważ musimy „pozostawić nasiono w spokoju i zapomnieć o nim”, dlatego też odpowiednią chwilą na modlitwę jest moment przed pójściem spać. W tym czasie można przekazać niższemu Ja życzenia zawarte w modlitwie, i prawie natychmiast po tym średnie Ja, dzięki zapadnięciu w sen, przechodzi do nieaktywnego stanu. Wtedy to niższe Ja może zająć się swoimi sprawami. Zwróć jednak uwagę na poprawne zamknięcie modlitwy, zanim zaśniesz. Za pośrednictwem modlitwy nasiono zostanie wysiane, a następnie regularnie podlewane. Obraz zawarty w modlitwie jest tym samym, co nasiono. Gdy już raz zasialiśmy je podczas modlitwy, nie możemy mu więcej przeszkadzać we wzrastaniu, ani też zmieniać go. Codzienne powtarzanie modlitwy jest podlewaniem gleby.
5. Zbierz plon. Otrzymasz to, czego oczekiwałeś – lecz tylko to, co i jak zasiałeś.
Zwróć uwagę, jak ważne jest działanie. Musisz działać. Siewca powinien złożyć nasiono w ziemi. Gleba może być już przygotowana, a nasiono trzymane w dłoni, jednak jeśli nie wsadzisz go w ziemię, wtedy nie wyrośnie z niego ani roślina, ani nie powstanie owoc. Działanie jest konieczne. Używamy zatem pojęcia: działanie związane z modlitwą lub po prostu modlitwa. Podczas modlitwy działaj ą wszystkie trzy Ja, i każde z nich wnosi wkład na swoim poziomie.
Po hawajsku „nasiono” nazywa się ano-ano.
Jest to porównanie lub obraz pewnej rzeczy.
Wskazuje się w ten sposób na duchowy obraz jako na podobieństwo rzeczy, które Wyższe Ja ma zrealizować na naszą prośbę. Oznacza ono również „zmienić” lub „przekształcić”.
Rozumie się przez to, w jaki sposób duchowy obraz przekazywany jest Wyższemu Ja, aby dzięki temu mógł być zrealizowany i wstąpić na miejsce niepożądanej rzeczy lub niepożądanego stanu. Na przykład obraz zdrowia powinien zastąpić miejsce chwilowej choroby i przekształcić ją.
Innym znaczeniem powyższego słowa jest „odsunąć na bok” lub „poświęcić”. Dzieje się to przecież z obrazem nasiona, gdy zostanie przekazane Wyższemu Ja. Poświęcona będzie przy tym mana i użyta do wzrostu nasiona. Przypowieść o nasieniu na skalistym gruncie ukazuje marnotrawienie ziarna. Myśl ta zwykle jest źle rozumiana. Chodzi tutaj o stratę, którą ponosimy, jeżeli tworzymy błędne myśli i dajemy wyraz wszystkiemu, czego właściwie wcale nie chcemy. Ciągle przesyłamy Wyższemu Ja nasiona składające się z zamieszania, pogmatwania i niepokoju, jak również z naszych najlepszych nadziei i życzeń.
Zbyt często w naszych modlitwach pokazujemy obrazy pożądanego stanu pomieszane z elementami rzeczy, których chcemy uniknąć.
Nie wprowadzaj choroby, na którą cierpisz, do pożądanego przez siebie obrazu. Za pośrednictwem tego również choroba dostaje się do „błękitnej kopii”, wchodzą do niej nasiona niepożądanego stanu tak samo jak „dobre” nasiono tego, co próbujesz osiągnąć.
Ćwicz sztukę i zdolność wyobraźni oraz uzmysławianie połączone z możliwie jak najkrótszym słownym opisem. Ma to nieocenioną wartość podczas wypracowywania dokładnego obrazu modlitwy i należy do podstaw modlitwy Huny, jako modlitwy dającej rezultaty.
Max Freedom Long zaproponował :
„Zacznijcie używać jedynego wielkiego narzędzia, które posiada ludzkość: narzędzia wyobraźni. Bądźcie spokojni. Uspokójcie swoje niższe Ja. Odprężcie się i, używając wyobraźni, wkroczcie w rzekę. Wyobraźcie sobie, jak uwalniacie się od jednej rzeczy po drugiej. Dookoła istnieją dźwięki. Wyobraźcie sobie, że nie słyszycie ich. Wyobraźcie sobie, iż stoicie wśród wiru zapachów i doświadczacie wielkiej ilości wspaniałych aromatów. Je również odsuńcie na bok. Wyobraźcie sobie wszystkie te radości i uciechy, które odczuwacie, wtedy gdy dotykacie różnych rzeczy i wyczuwacie ich ruch. Wkraczacie w przejrzystą, głęboką rzekę i rozkoszujecie się wspólnym płynięciem (…) Następnie zamknijcie oczy. Włączcie wszystkie wa sze zmysły i w swojej fantazji uspokójcie każdy z nich. Jeżeli doprowadziliście do ciszy i weszliście w nią, spróbujcie odczuć realność waszego wewnętrznego duchowego jestestwa – waszych dwóch Ja.”

Wingo Otha – Podrecznik Huny.

poniedziałek, 26 września 2016

Skąd biorą się choroby? Teoria Berta Hellingera.



Na poziomie świadomym wszyscy rodzice chcą mieć radosne, zdrowe, szczęśliwe dzieci. Jednak na poziomie podświadomym są otwarci na to, iż część ich cierpienia dziecko przejmie na siebie.
Lęki.
Ludzie mogą stale odczuwać lęk, mimo że w ich życiu nie ma żadnego realnego zagrożenia. Są one spowodowane tym, iż ktoś z wcześniejszych pokoleń musiał ich doświadczać. Lęki najczęściej są przesunięciem symptomów w rodzinie. Dziecko przejmuje lęki matki lub ojca. Nieświadomie dziecko wyraża zdanie: „Mam je zamiast ciebie”. Dziecko myśli, iż jeśli przejmie lęki rodziców, to automatycznie ich uwolni. Niestety, ten sposób myślenia nie załatwia sprawy.
Bardzo często lęki mają swoje podłoże w doświadczeniach rodziców czy przodków z czasów wojny. Mimo że upłynęło od niej wiele lat, sytuacje związane z przesłuchaniami, łapankami czy obozami koncentracyjnymi nadal funkcjonują w podświadomości obecnych pokoleń. (…)
Hellinger uważa, że lęki to nic innego jak połączenie się z ofiarami lub też sprawcami działań, które były niepożądane w rodzinie. W chorobie dwubiegunowej mania to połączenie się ze sprawcami (w manii patrzy się ponad), a depresja to połączenie się z ofiarami, które kulą się ku ziemi.

Alkoholizm.
Hellinger uważa, że w przypadku tego rodzaju uzależnienia nastąpiło bezwzględne odrzucenie jednej osoby, a mianowicie ojca. To właśnie ojciec czeka na więcej miłości ze strony osoby uzależnionej od alkoholu. Uzależnienie trwa do momentu, aż ojciec będzie mógł zostać zaakceptowany. Akceptacja w filozofii hellingerowskiej oznacza przyznanie, że ojciec jest tatą i że jest właściwy i tak samo kochany jak matka. Ponieważ wiele osób ma problem z oddaniem szacunku swojemu ojcu, uzależnienie tak długo nie ustępuje.
Alkoholik musi być gotowy do pokochania na nowo swojego ojca. Jest z tym problem, ponieważ stanie się to kosztem lojalności wobec matki. Ta lojalność pociąga za sobą automatycznie wykluczenie ojca.
W rezultacie lojalność wobec ojca przynosi ogromne szkody osobie uzależnionej. Uzdrowienie z alkoholizmu jest możliwe, kiedy zacznie się jednakowo kochać ojca i matkę.
Często zdarza się, iż uzależnienie dziecka sprawia, że rodzice uświadamiają sobie własną bezsilność. Nie posiadają mocy, i to właśnie też bywa uzdrawiające dla całej rodziny.
Jeśli między rodzicami była walka o dziecko, to na końcu wszyscy przegrywają. Według Hellingera największym przegranym jest ten, komu wydaje się, że wygrał. (...)
Bert Hellinger zauważa, że w przypadku uzależnień zawsze matka stawała na drodze pomiędzy ojcem a dziećmi. Natomiast w odwrotnym przypadku, kiedy to ojciec stoi na drodze pomiędzy matką a dziećmi, uzależnienia nie występują. Co najwyżej dzieci stają się wyniosłe, nie szanują matki, ale bez jakiegokolwiek uzależnienia.
Alkoholizm u danego człowieka ma źródło w problemach alkoholowych przodków (ojca, dziadków itp.). Osoba uzależnia się od alkoholu, aby jednocześnie przypomnieć o alkoholikach, którzy zostali wykluczeni z rodziny.

Depresja.
 
Depresja według Hellingera to nic innego jak połączenie z ofiarami, zaginionymi, poszukiwanymi, wykluczonymi z rodziny, ale również forma pokuty.
W depresji widać, że wyraźnie kogoś brakuje, w duszy jest pustka powodująca brak energii. W pierwszej linii jest to matka. Wykluczenie z życia matki powoduje depresję.
Przez matkę jesteśmy połączeni z miłością, bez tego życie staje się nudne i wręcz niemożliwe. W depresji brakuje miłości i jednocześnie brakuje matki. Należy tu zaznaczyć, iż nie chodzi o fizyczną obecność matki. Dzieci przeżywają depresję również w rodzinach, w których matki nie pracują zawodowo i spędzają z nimi dużo czasu. Tak więc chodzi tu o więcej niż tylko fizyczną obecność.
Może być również sytuacja, że dziecko z nieznanych przyczyn odrzuca miłość matki, nie przyjmuje tego, co ma mu ona do zaoferowania.
Wiele osób w depresji ma złe relacje ze swoimi matkami. Czasami matka nieświadomie skupiona jest na kimś zmarłym ze swojej rodziny i nie jest w stanie okazać odpowiedniego zainteresowania swojemu dziecku.
Często zdarza się to wtedy, kiedy matka skupia się na swojej chorobie i nie jest w stanie dostrzec, że dziecko jej potrzebuje. Nieistotny jest tu wiek dziecka, problem dotyczy również osób dorosłych, które zawsze, niezależnie od wieku, potrzebują swoich rodziców.
Hellinger posuwa się jeszcze dalej, twierdząc, że w rodzicach jest nieświadoma zgoda na chorobę dziecka, w tym również depresję. Na poziomie świadomym wszyscy rodzice chcą mieć radosne, zdrowe, szczęśliwe dzieci. Jednak na poziomie podświadomym są otwarci na to, iż część ich cierpienia dziecko przejmie na siebie. W ustawieniach pojawia się taki obraz, że kiedy dziecko fizycznie położy się na podłodze (jako tęsknota za śmiercią), dopiero wtedy matka może odetchnąć z ulgą. Dzieci nieświadomie wyrażają słowa: „Kochana mamo, ja poświęcę się dla ciebie”. 


Powyższy pogląd jest kontrowersyjny i przyznam, że ja sama mam trudności ze zrozumieniem tej filozofii.
Na pewno rodzice, których dzieci doświadczają depresji, powinni wnikliwie przeanalizować, w jakim stopniu są w stanie zaspokajać potrzeby dzieci. Należy poświęcać im więcej czasu, gdyż tego ewidentnie potrzebują.
Depresja u dzieci może mieć swój początek w zobowiązaniach czy też poczuciu winy wcześniejszych pokoleń. Na przykład kiedy babcia dziecka dokonała aborcji, poczucie winy może nieświadomie nieść zarówno jej córka, jak i jej dzieci (czyli wnuki babci). Wszystko to dzieje się z miłości do babci. Uzdrawiające jest oddanie tych problemów babci. Tylko babcia powinna się z nimi konfrontować. Zarówno córce, jak i wnukom nie wolno się w to mieszać.
Bert Hellinger wielokrotnie podkreśla, że nie wolno nam nikogo osądzać, ani innych ludzi (np. rodziców), ani siebie samych. Wiele rzeczy ludzie robią nieświadomie (niejako na ślepo), pochwyceni przez coś, co pochodzi z rodziny. Babcia, dokonując aborcji, przyczyniła się do uwikłań w swojej rodzinie, ale też tylko ona powinna się z tym zmierzyć. (...) 
Bez względu na kontekst konkretnego przypadku choroba zaczyna się tam, gdzie nie ma miłości. Zwłaszcza kiedy we wcześniejszych pokoleniach ktoś odsunął się od kogoś. Wielka miłość do wszystkich członków rodziny przynosi uzdrowienie.
Zgoda na chorobę pozwala dostrzec to, czego chory potrzebuje. Chodzi tu wyłącznie o potrzebę miłości, zainteresowania, troski ze strony rodziny i być może odpoczynku oraz wyciszenia. Nic lepiej niż choroba nie daje szansy, aby zająć się sobą iskoncentrować na zdrowieniu.
Nowotwory
Hellinger podaje przykład, że kiedy przeprowadził ustawienie kobiety chorej na raka, odkrył niezwykle zadziwiającą rzecz. Kiedy polecił kobiecie, aby skierowała do nowotworu następujące słowa: „Dam ci przestrzeń, jakiej potrzebujesz, zawsze dostaniesz ode mnie wszystko, wolno ci przy mnie pozostać i towarzyszyć mi w życiu”, symbol choroby zaczął się kurczyć, przypominając fizyczne zwijanie się w kłębek.
Kiedy natomiast Hellinger kazał wypowiedzieć słowa do choroby, aby odeszła, usunęła się z życia, symbol nowotworu zaczął nabierać mocy i powiększać się.
Osoby, u których wykryto nowotwór, są pełne złości i gniewu. W nieświadomym monologu pojawia się u nich stwierdzenie, że zanim zrobię coś komuś innemu, sam siebie zabiję. Hellinger interpretuje to w ten sposób, iż osoba, która choruje, jednocześnie chroni innych.
W przypadku śmiertelnych chorób pojawia się tęsknota za śmiercią, aby połączyć się ze swoimi bliskimi, którzy wcześniej odeszli. Dusza oczekuje na chorobę, która okaże się śmiertelna.
Sposobem na uzdrowienie jest znalezienie w ustawieniu osoby zmarłej ze swojej rodziny. Następnie należy przyjąć tę osobę do swojego serca, a potem ją pozostawić. W ten sposób oddajemy jej szacunek. Zdaniami, które powinny paść w tego rodzaju ustawieniach, są: „Ty masz swój los, a ja mam swój. Pozostawiam cię z miłością twojemu losowi. Ty zostajesz tam, a ja będę tu tak długo, aż umrę”.
W przypadku chorób nowotworowych należy uznać wielkość śmierci. Symbolem tego jest pokłonienie się przed śmiercią, gdyż wobec niej i losu tak naprawdę jesteśmy bezsilni.
***
Bert Hellinger to niemiecki psychoterapeuta i twórca metody ustawień rodzinnych. Jest autorem ponad 40 książek poświęconych tematyce terapii powiązanej z rodziną i poprzednimi pokoleniami.


Fragment pochodzi z książki "Choroba pierwszym krokiem do uzdrowienia" Moniki Godlewskiej. Wydawnictwo Studio Astropsychologii 
 

niedziela, 25 września 2016

Prawdą, jest to, w co wierzysz ….


To, w co wierzymy, staje się dla nas prawdą. Gdy spotkała cię nieoczekiwana klęska finansowa, to być może gdzieś w głębi ducha uważasz, że nie zasługujesz na to, by mieć pod dostatkiem pieniędzy, albo wierzysz w konieczność zastawiania majątku i zaciągania długów. Jeśli zaś sądzisz, że to, co dobre, nie trwa długo, to czyż nie jesteś przekonany, że życie tylko czyha, żeby cię chwycić za gardło i powtarzasz, co często słyszę: „Nie może mi się udać"?
Jeśli wydaje ci się, że nie jesteś zdolna związać się z kimś blisko, pewnie sądzisz: „Nikt mnie nie kocha" lub: „Nie jestem godna miłości". Przypuszczalnie boisz się, że zostaniesz tak zdominowana jak twoja matka, lub myślisz: „Ludzie mnie tylko ranią".
Jeśli nie dopisuje ci zdrowie, może jesteś przekonany: „Nasza rodzina jest chorowita" albo też, że jesteś ofiarą pogody. A może myślisz: „Urodziłem się, by cierpieć" lub: „To jest nie kończący się ciąg kłopotów". Możesz też mieć jakieś inne przekonania. Może nawet nie jesteś ich świadomy. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze swoich przekonań. Patrzą na zewnętrzne okoliczności jak na nic powiązane ze sobą fakty. Dopóki ktoś nie zwróci ci uwagi na związek zachodzące między zewnętrznymi wydarzeniami a twoimi myślami będzie przypadała ci w życiu rola ofiary. (…)
Jakikolwiek byłby to problem, jest on wytworem wzorca myślowego, wzorzec myślowy zaś może być zmieniony!
Wszystkie problemy, z którymi się borykamy w naszym życic można uważać za prawdziwe. Mogą się wydawać prawdą. Jednakże bez względu na to, jak trudna jest sprawa, z którą mamy do czynieni, jest to wyłącznie zewnętrzny efekt działania naszych wewnętrznych wzorców myślowych. (…) Przyjrzyj się swoim problemom. Spytaj samego siebie: „Jakie myśli i spowodowały? "
Jeśli usiądziesz spokojnie i zadasz sobie to pytanie, twoja wewnętrzna inteligencja podsunie ci odpowiedź.
 
Louise L. Hay, Możesz uzdrowić swoje życie.

Wszystko jest piękne.



Wpojono nam przekonania, że zachody słońca, oceany, kwiaty, szczęśliwe uśmiechy, motyle wiosną i supermodelki w magazynach są piękne, natomiast deformacje, zniekształcenia, głęboki smutek, rozbita szklanka i rozbite serce czy marzenia, cyrkowe dziwadła i psie kupy nie są i nigdy nie będą. Człowieka Słonia nazwaliśmy brzydkim. Marylin Monroe nazwaliśmy piękną. Oddzieliliśmy pozytywne od negatywnego, piękno od brzydoty, nawet życie od śmierci i to stało się początkiem wszelkiego zła – konceptualne rozdzielenie życia na części, podzielenie wielkiego Niepodzielnego, a potem uznanie tego podziału za rzeczywistość. Nasze dzieci dorastają, czując się brzydkie, desperacko pragną być piękne, próbując naśladować obrazy piękna, którymi ich nakarmiliśmy. Pokrywamy się skorupą makijażu, gmeramy w sobie, ulepszamy i maskujemy siebie, zakrywamy nasze piękne niedoskonałości i często kończymy czując się mniej piękni niż kiedykolwiek wcześniej, bardziej samotni niż kiedykolwiek, bardziej sztuczni, ciągle dążąc do tej fałszywej doskonałości, a przynajmniej do tego złudnego „wpasowania się”.
Chrzań pranie mózgu i życie według czyjegoś pomysłu, nieustanne poszukiwanie aprobaty czy nawet uznania u innych! Wszystko jest piękne, wszystko! Albo przynajmniej jest wezwaniem do tego fundamentalnego, uniwersalnego piękna, które nie zna żadnych przeciwieństw czy granic, piękna istnienia, życia samego w sobie, i wszystko, wszystko jest do tego zaproszeniem. Twarz bezdomnego człowieka na ulicy, smród zgnilizny, krew i wydzieliny, i pot, to wszystko jest życiem, to wszystko jest święte, i chociaż może wolimy, żeby niektóre z tych „świętości” nie były tak święte, to jednak niezależnie od naszych usilnych starań pozostają, żeby nas sprawdzać i przypominać, abyśmy się przebudzili na bezmiar wszystkiego.
Każda z twoich „niedoskonałości”, każda wada, każda rysa, plamka i zmarszczka, każda wydzielina, każdy zapach, które tak bardzo starasz się zamaskować i ukryć jest małym zaproszeniem, żebyś przypomniał sobie o swojej śmiertelności, o swojej podstawowej pokorze, o cichej wdzięczności za rzeczy takie jakimi są, oraz o swojej niezgłębionej i bezgranicznej mocy jako wyjątkowej ekspresji samego Życia.
BĄDŹ TYM KIM JESTEŚ. Zawsze tak mówiono i to zawsze było prawdą.
Nie pozwól, żeby ktokolwiek ci wmawiał kto i co jest piękne.

Foto: pixabay.com
Fragment pochodzi z książki Jeffa Fostera – TAK! Kochaj to co jest.

sobota, 24 września 2016

Wizja Martiego.

Jedna z moich ulubionych historii, która mówi o sile niezachwianej wizji, opowiada o chłopcu imieniem Marty Roberts. Marty był synem wędrownego trenera koni. W rezultacie większość swoich szkolnych lat spędził podróżując ze swoją rodziną od jednej farmy do drugiej. Jego edukacja była bardzo powierzchowna.
Udało mu się jednak skończyć szkołę średnią. Kiedyś w szkole miał zadane napisać pracę o swoich marzeniach i aspiracjach na przyszłość. Podszedł do tego bardzo poważnie i przelał swoje serce na papier. Jego wizją było 200 akrowe ranczo z domem mierzącym 4 000 stóp kwa­dratowych. Załączył nawet wykresy. Był bardzo dumny ze swojej pra­cy i uważał, że jest to jego najlepsza praca w życiu.
Możecie sobie wyobrazić wielkie zdziwienie Marty’ego, kiedy zo­baczył na pracy wielką, czerwoną jedynkę? Poszedł od razu do nau­czyciela, chcąc wiedzieć, dlaczego jego praca dostała tak negatywną ocenę.
Nauczyciel powiedział strapionemu młodemu człowiekowi, że nie zaliczył tej pracy, ponieważ treść nie była realistyczna. Przecież, zauważył nauczyciel, Marty był synem wędrownego trenera koni. Nie miał pieniędzy ani możliwości. Nie miał kapitału, by kupić ziemię i konie i wybudować na niej dom oraz stajnie. Co oznaczało, w ograni­czonym umyśle nauczyciela, że praca Martyego to czysta fantazja.
Nauczyciel powiedział Marty’emu, że jeżeli chce zaliczyć, musi na­pisać pracę od nowa. Marty wrócił do domu i powiedział rodzicom, co się stało. Poprosił o radę. Ojciec powiedział: „Marty, zostawiam to twojej decyzji”. Następnego dnia Marty powiedział nauczycielowi, że zatrzymuje swojąjedynkę, bo nie zrezygnuje ze swoich marzeń.
Na’szczęście wizja Marty’ego przetrwała cynizm nauczyciela i dziś Marty Roberts jest właścicielem 200 akrowego rancza z domem, mierzącym 4 000 stóp kwadratowych. Nad kominkiem, oprawiona w ramkę, wisi praca Marty’ego, w której po raz pierwrszy zdefiniował swoje marzenia.
Jeżeli opowieść ta skończyłaby się w tym momencie, powiedzieli­byście, że ma ona szczęśliwe zakończenie. Ale to nie koniec. Wizja Marty’ego obejmowała miłość i przebaczenie. Aby wypełnić swoją wizję, wiele lat później Marty poprosił nauczyciela, który przed laty postawił mu jedynkę, by zorganizował na jego ranczu letni obóz dla młodzieży.
Nauczyciel wdzięcznie przyjął ofertę i pierwsze lody zostały przełamane. Później nauczyciel przyznał się, że Marty nie był jedynym uczniem, którego skrzywdził swoją cyniczną postawą.
– „Jako nauczyciel” – wyznał – „przez te wszystkie lata zniszczyłem wiele młodzieńczych marzeń i wstydzę się tego. Zabrałem im coś, co by uczyniło z nich w przyszłości ludzi, którymi mogli zostać. Dziękuję Bogu, że ty nie pozwoliłeś mi odebrać swojej wizji”.
Ci dwaj mężczyźni są chodzącym dowodem na to, że wizja może dotknąć i zmienić nie tylko osobę, której jest wymysłem. Wizja Marty’ego zmieniła jego pozycję w świecie, ale również zmieniła poglądy nauczyciela na świat, a potem poglądy setki młodych ludzi, którzy byli uczniami tego nauczyciela.
Charles C. Lever – Jeżeli nie możesz pokonać muru, zbuduj drzwi

http://zyjswiadomie.eu/wizja-martiego/

Przygotujcie się na wyjątkowy powrót energii i materii.

Jeśli kiedykolwiek wydaliście pieniądze bez tej wiedzy, prawdopodobnie wywaliliście je w błoto. Uwaga, POTĘŻNE zaklęcie na powrót bogactwa! Przygotujcie się na wyjątkowy powrót energii i materii. Powodzenia!

czwartek, 22 września 2016

Przypowieść o pękniętym dzbanie.

Pewna stara chińska kobieta miała dwa wielkie dzbany na wodę i nosiła je na drążkach powieszonych na ramionach. Jeden z dzbanów miał pęknięcie, natomiast drugi był bez wady i zawsze utrzymał pełną ilość wody. Po długiej drodze od rzeki do domu jeden z dzbanów był zawsze do połowy pusty. Trwało to dwa lata a stara kobieta przynosiła do domu tylko jeden dzban pełen wody.
Dobry dzban był oczywiście dumny ze swojej kondycji. Natomiast biedny pęknięty dzban za swoją wadę bardzo się wstydził i bardzo go to trapiło, że potrafił wykonać tylko połowę tego, do czego był przeznaczony.
W końcu powiedział do kobiety:
Bardzo się wstydzę za swoją usterkę, ponieważ jestem mało przydatny.
Stara kobieta tylko się uśmiechnęła – Nie zauważyłeś, że na twojej stronie drogi kwitną kwiaty a na drugiej stronie nie? Zasiałam na twojej stronie nasionka, ponieważ wiedziałam o twoim pęknięciu i w ten sposób za każdym razem, gdy wracamy do domu, podlewałeś je. Przez całe dwa lata mogłam zrywać te piękne kwiaty i przyozdabiać nimi stół. Gdybyś nie był takim, jaki jesteś to piękno by nie istniało i nie zdobiło naszego domu.
Każdy z nas ma swoje wady i słabości, ale to właśnie one czynią nasze życie interesującym i wartościowym. Powinniśmy każdego człowieka przyjmować takim, jakim jest i akceptować go w pełnej jego istocie, z jego „wadami” i „zaletami”. To są tylko nasze interpretacje, więc zamiast oceniać i potępiać nauczmy się kochać i akceptować… przyjmować wszystko takie, jakie jest.

http://dobrewiadomosci.net.pl/12800-przypowiesc-o-peknietym-dzbanie/


Sposoby na jesienną chandrę.

Ponura jesienna aura, w szczególności brak słońca, wiatr i deszcz, sprawiają że szybciej stajemy się smutni i zniechęceni. Mówimy nawet o „jesiennej depresji”, czyli stanie głębokiego przygnębienia. Nie masz na nic ochoty? Jesteś smutna, płaczesz? Warto się z tym zmierzyć. Zastosuj kilka prostych sposobów, które poprawią Ci nastrój.

Nie ma tabletki na przygnębienie.

Żadne połknięcie tabletki nie sprawi, że poczujemy się szczęśliwi. Nie ma pigułek na radość. Poczucie zadowolenia, dobry nastrój mają swoje źródło w zdrowej duszy i umyśle. Chcesz mieć dobry nastrój? Zadbaj o swoją duszę i psychikę.

Zdrowe odżywianie.

Nie bagatelizuj jedzenia. Jedzenie pełne konserwantów, czy przetworzone powoduje spadek formy i nastroju. Dlatego postaw na zdrową żywność, bogatą w wartości odżywcze, która sprawia, że „chce się żyć”. Zadbaj o dietę bogatą w witaminy z grupy B. Znajdziesz ją w orzechach, ziarnach zbóż, rybach, szpinaku, pomarańczach i kiełkach.

Postaw na pozytywne myśli.

Zastanów się na czym koncentrujesz swoje myśli? Czy nad tym co dobrego cię spotkało, czy może na tym co złe, podłe i niesprawiedliwe? Myśli mają ogromny wpływ na nasz nastrój. Jeżeli koncentrujesz się na negatywnych wydarzeniach, to wzmacniasz negatywne myślenie, które pogłębia twój zły nastrój. Co zrobić? Jeżeli zaczynasz wspominać coś co cię boli czy denerwuje- to jak najszybciej przestań. Weź głęboki oddech i zacznij wspominać coś dobrego albo zajmij się się czymś, co sprawi, że w ogóle przestaniesz myśleć.
Postaraj się wyćwiczyć w sobie nawyk wzmacniania tego co dobre poprzez skupianie się na pozytywnych myślach, wspomnieniach, zdarzeniach. Eliminuj nawyk „grzebania” się we wspomnieniach, które budzą w tobie negatywne odczucia i wywołują przygnębienie. Równocześnie nie koncentruj się na przyszłości, czyli planowaniu tego co zrobisz. Pamiętaj, że przeszłości już nie zmienisz, przyszłości jeszcze nie ma. Jedyne co jest ważne, to teraźniejszość. Jeżeli wypełnisz ją pozytywnymi myślami, to taka będzie też przyszłość.

Ruch to zdrowie i dobre samopoczucie.

Tak, tak- wiadomo. Deszcz i wiatr i masz dobrowolnie wyjść z domu? Właśnie tak! Wyjdź na spacer nawet gdy pada. Zobaczysz, że po powrocie do domu twój poziom przygnębienia decydowanie spadnie, poczujesz przypływ sil witalnych a życie wyda ci się piękniejsze.
Nie chcesz wychodzić z domu? Też jest sposób. Niektóre mudry wpływają na polepszenie nastroju. Wykonaj kilka razy na dzień Mudrę Wiedzy. Palcem wskazującym dotknij górnej części kciuka. Reszta palców powinna pozostać prosta (ale nie napięta).

Żyj kolorami i z kolorami.

Doceń magię kolorów. Zadbaj, żeby w twoim otoczeniu pojawiły się kolory, które pobudzają, poprawiają nastrój. Tak to już jest, że osoby w depresyjnych nastrojach najchętniej sięgają po czarne ubrania. Jednak w okresie przygnębienia warto zakładać rzeczy w żywych barwach, takich jak czerwony, pomarańczowy, czy żółty. Rewelacyjne efekty przynosi również jedzenie warzyw i owoców w tych kolorach. W mieszkaniu warto postarać się o kilka rzeczy w tych kolorach. Na przykład o żółty koc. Taki drobiazg, a jednak może nam poprawić nastój.

Otocz się kamieniami.

Niektóre kamienie zwiększą nasz poziom energii i poprawią samopoczucie. Działają one korzystnie na czakrę podstawy, sakralną oraz splotu słonecznego. Są to kamienie w kolorach czerwonym, złotym, żółtym i pomarańczowym. Kamienie emitują określoną energię, która potrafi polepszyć nastrój i podnieść nasze wibracje. Warto mieć zawsze w pobliżu albo nosić przy sobie koral, który zmniejsza przygnębienie, czerwony agat, który wzmocni nasze siły życiowe oraz wniesie radość, bursztyn, który wniesie energię słońca i pomoże oddalić negatywne myśli, czy tygrysie oko poprawiające przepływ energii.

Moc ziół.

Niektóre zioła poprawiają nastrój. Warto je pić gdy czujemy, że dopadają nas negatywne myśli. Korzystnie wpływa picie herbatek z melisy i rumianku. Na nerwowość i przygnębienie doskonale wpływa dziurawiec. Zalecany jest on nawet na depresję.

Palenie świec.

Palenie świec potrafi wiele zmienić w obszarze energii. Warto wybierać świece w określonych kolorach, ponieważ każdy kolor niesie specyficzne wibracje. W stanach przygnębienia i osłabienia palimy świece pomarańczowe, czerwone, żółte i złote. Ich pozytywne wibracje rozproszą przygnębienie i poprawią nasze samopoczucie.

Nie poddawaj się jesiennym, przygnębiającym nastrojom. Wybierz kilka z powyższych sposobów, żeby poprawić wibracje oraz przepływ energii w ciele i swoim otoczeniu.

http://www.wrozenieonline.pl/rozwoj-osobisty/sposoby-na-jesienna-chandre


wtorek, 20 września 2016

Prosty syrop z cytryny i pietruszki na kamicę nerkową.

KAMIENIE nerkowe są to najczęściej kryształy zawierające związek o nazwie szczawian wapnia. Niewątpliwie kamica nerkowa może powodować bardzo silny ból. Według amerykańskiego National Institutes of Health mniej więcej u 1 na 10 osób rozwija się kamica nerkowa.
Jak widać jest to popularna przypadłość. Zdrowe nerki wraz z moczem usuwają odpady zanieczyszczeń z krwi, a także kontrolują poziom sodu, potasu i wapnia we krwi.
Objawy kamicy nerkowej
Ból z boku, lub z tyłu pleców
Ból podczas oddawania moczu
Częstsze oddawanie moczu
Nudności i wymioty
Nerwowość, nie można spokojnie leżeć
Przyczyna kamieni nerkowych?


Niepicie wystarczającej ilości wody

Jeśli nie pijesz tyle wody ile potrzebujesz (a potrzebujesz dużo wody), sole, minerały i inne substancje zawarte w moczu mogą zbijać się razem tworząc kamień. Jest to najbardziej powszechną przyczyną kamieni nerkowych.
cytrusy

Prosty syrop z cytryny i pietruszki na kamicę nerkową

Z czego?

1 cytryna
1 duży pęczek korzenia pietruszki
1 filiżanka oliwy z oliwek
1 filiżanka syropu klonowego
1 filiżanka miodu organicznego


25-inseason-parsley-root
Jak?
Posiekaną cytrynę i korzeń pietruszki zmiel w blenderze. Dodaj pozostałe składniki i wymieszaj ponownie, aż syrop będzie gładki. Trzymaj syrop w szczelnie zamkniętym słoiku i przechowuj go w lodówce.
Dawkowanie:
BIERZ 1 łyżkę syropu na czczo w godzinach porannych.
Pij dużo płynów w ciągu całego dnia.
oi_img_maplesyrup3

Jak działa ten syrop?

Cytryna zwiększy poziom kwasowości moczu i zmusi kamienie nerkowe do rozpuszczania. Z kolei korzeń pietruszki jest doskonałym naturalnym diuretykiem, który zachęca do oddawania moczu. Oliwa z oliwek jako „smarowidło” wraz z   miodem i syropem klonowym zapewniają korzyści z naturalnych antybiotyków.
Ten naturalny środek skuteczny w leczeniu również innych problemów zdrowotnych, takich jak infekcje i bakterie.
unknown2

Inne rozwiązanie (moim zdaniem nawet lepsze), które również rozpuści kamienie nerkowe

WYMIESZAJ troszkę ponad 50 mililitrów soku z cytryny z taką samą ilością oliwy z oliwek, i pij.
Następnie popij taką samą ilością wody.
Po półgodzinie, wyciśnij pół cytryny do 300 ml wody (duża szklanka) i wymieszaj z 1 łyżką octu jabłkowego, a  następnie wypij.
Należy powtarzać ten zabieg co godzinę, aż do ustąpienia objawów.
Źródła: 1
Apple_cider_vinegar
http://www.pepsieliot.com/prosty-syrop-z-cytryny-i-pietruszki-na-kamice-nerkowa/


poniedziałek, 19 września 2016

Sokrates i trzy sita .

Któregoś dnia zjawił się u Sokratesa jakiś człowiek i chciał się z nim podzielić pewną wiadomością.
- Posłuchaj Sokratesie, koniecznie muszę ci coś opowiedzieć!
- Od razu ci przerwę - powiedział mu Sokrates - i zapytam, czy pomyślałeś o tym, żeby przesiać to, co masz mi do powiedzenia przez trzy sita?
A ponieważ rozmówca spojrzał na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem, Sokrates tak to objaśnił:
- Otóż, zanim zaczniemy mówić, zawsze powinniśmy przesiać to, co chcemy powiedzieć, przez trzy sita. Pierwsze sito to sito prawdy. Czy sprawdziłeś, że to co masz mi do powiedzenia, jest zgodne z prawdą?
- Nie, słyszałem, jak o tym mówiono, i...
- No cóż... Sądzę jednak, że przynajmniej przesiałeś to przez drugie sito, którym jest sito dobra. Czy to, co tak bardzo chcesz mi powiedzieć, jest przynajmniej jakąś dobrą rzeczą?
Rozmówca Sokratesa zawahał się, a potem odpowiedział:
- Nie, niestety, to nie jest nic dobrego, wręcz przeciwnie...
- Hm! - westchnął filozof. - Pomimo to przypatrzmy się trzeciemu situ. Czy to, co pragniesz mi powiedzieć, jest przynajmniej pożyteczne?
- Pożyteczne? Raczej nie...
- W takim razie nie mówmy o tym wcale! - powiedział Sokrates. - Jeżeli to, co pragniesz mi powiedzieć, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani pożyteczne, wolę nic o tym nie wiedzieć.


niedziela, 18 września 2016

CO DZIEJE SIĘ GDY WYPIJESZ NA PUSTY ŻOŁĄDEK OCET JABŁKOWY Z MIODEM ?

Jeżeli stosujesz jakieś leki lub masz problemy z układem pokarmowym, przed zastosowaniem skonsultuj to z lekarzem prowadzącym. 


Nie raz słyszeliśmy już o zdrowotnych przepisach zawierających miód i ocet jabłkowy, które zdecydowanie poprawiają zdrowie i samopoczucie.
Poniżej przedstawiamy przepis zawierający te dwa składniki, który pomaga  leczyć :
– stany zapalne
– problemy z trawieniem
– bóle mięśni,  stawów i gardła.

JAKIE KORZYŚCI ZDROWOTNE PRZYNIESIE NAM STOSOWANIE OCTU JABŁKOWEGO I MIODU?

Dzięki składnikom aktywnym ich połączenie leczy i chroni przed infekcjami, jednocześnie poprawia samopoczucie twojego organizmu, ponieważ zabija bakterie, które powodują zapalenia i infekcje. Również cały szereg enzymów i aminokwasów, pektynę i bioflawonoidy. Związki te rozszerzają naczynia krwionośnie, usprawniając tym samym ukrwienie wszystkich organów. Ich oddziaływanie umożliwia leczenie stanów zapalnych, kształtowanie prawidłowego ph osocza krwi. Ponadto obecności flawonoidów organizm lepiej przyswaja witaminę C.

OTO KOMPLETNA LISTA KORZYŚCI PŁYNĄCYCH ZE SPOŻYWANIA TEGO NAPOJU:

– eliminuje bóle stawów
– jest świetny dla ludzi chorujących na artretyzm
– eliminuje zgagę
– pomaga w trawieniu i zaparciach
– zmniejsza ciśnienie krwi
– pomaga w walce z nadwagą
– świetne lekarstwo na bóle gardła
– pomaga w oddychaniu
– daje skórze blask, dzięki czemu wygląda o wiele zdrowiej
– pomaga przy stanie zapalnym
– eliminuje nieprzyjemny oddech


DLACZEGO POWINNIŚMY UŻYWAĆ WŁAŚNIE TEGO POŁĄCZENIA?

Stres, zła dieta, papierosy, narkotyki  to prowadzi do zmiany ph naszego ciała. Niskie ph organizmu powoduje infekcje, stany zapalne, utratę sił oraz nudności. Pijąc ten napój z rana przed wykonaniem jakiejkolwiek czynności dostarczysz sobie dawkę energii, która zwalczy zarazki i pomoże w utrzymaniu dobrej formy.

PRZEPIS NA NAPÓJ Z MIODU I OCTU JABŁKOWEGO:

Z umytych jabłek wyciąć zepsute lub robaczywe części, owoce zgnieść lub utrzeć na tarce. Można zużyć również skórki z jabłek oraz resztki pozostałe podczas sporządzania kompotu. W naczyniu ze szkła lub drewna (np. beczułka) bądź emaliowanej gliny zalać tę surową miazgę ciepłą, przegotowaną wodą w ilości 0,5 litra na 0,4 kg miazgi. Na każdy litr wody dodać 100 g miodu.  Naczynia nie zakrywać i trzymać w pomieszczeniu o temperaturze 20-30°C w miejscu ciemnym, ponieważ promienie ultrafioletowe szkodzą przebiegowi fermentacji. Zalana miazgę należy 2-3 razy dziennie mieszać drewnianą łyżką, po 10 dniach zlać wszystko do woreczka z gazy.
Otrzymany po wyciśnięciu sok przecedzić ponownie do naczynia z szerokim otworem. Na każdy litr soku trzeba dodać 50-100 g miodu Dobrze wymieszać. W celu przeprowadzenia drugiego stadium fermentacji, należy zakryć naczynie gazą i trzymać je w ciepłym miejscu. Fermentacja jest zakończona, kiedy płyn uspokoi się i przybierze jasny kolor. W zależności od jakości soku ocet jabłkowy będzie gotowy do użytku po upływie 40-60 dni. Ocet przelać do butelek filtrując płyn przez lejek wyłożony gazą. Butelki szczelnie zakorkować, zalać woskiem lub lakiem i przechowywać w ciemnym i chłodnym miejscu.
Ostrzeżenie: Musisz mieć na uwadze to, że spożywanie większych ilości octu jabłkowego może zmniejszyć poziom potasu w twoim organizmie. Może również wchodzić w reakcje z lekami dla cukrzyków i ludzi chorych na serce.

NATURALNY OCET JABŁKOWY.

Składniki mineralne: potas 114 mg, wapń 8 mg, magnez 6 mg, sód 2 mg, fosfor 8 mg, żelazo 0,5 mg, miedź 0,1 mg, mangan 0,1 mg, cynk 0,1 mg.
Witaminy: A 33 IE, B1 0,02 mg, B2 9 mg, B3 0,3 mg, B5 0,02 mg, B6 0,02 mg, C 3 mg.
Pozostałe: tanina, kwas propionowy, kwas jabłkowy, kwas cytrynowy, pektyna.
Wszystkie składniki naturalnego i prawdziwego octu jabłkowego są łatwo przyswajalne przez organizm.

 http://motywatordietetyczny.pl/2016/02/co-dzieje-sie-gdy-wypijesz-na-pusty-zoladek-ocet-jablkowy-z-miodem/

Proste odpowiedzi na trudne pytania. Inspirujące cytaty E. Tolle.


Negatywne myślenie.

Negatywne podejście nigdy nie jest najlepszym sposobem radzenia sobie z sytuacją. Wręcz przeciwnie: zazwyczaj przykuwa cię do niej, uniemożliwiając prawdziwą zmianę. Każde działanie, w które człowiek wkłada negatywną energię, zostanie nią zatrute i prędzej czy później znowu wyniknie z niego ból i nieszczęście.
Narzekanie.
Narzekanie zawsze stanowi objaw braku zgody na to, co j e s t. Zawsze też niesie ze sobą nieświadomy ładunek negatywnej energii. Kiedy narzekasz, ustawiasz się w roli ofiary. Gdy natomiast rzeczowo wypowiadasz się w jakiejś sprawie, bierzesz ją we własne ręce. Zmień więc sytuację, przechodząc do czynów bądź zabierając głos, jeśli to konieczne lub możliwe; możesz też wyjść z obecnego układu albo go zaakceptować.
Zacznij działać!
Czasem lepiej jest zrobić byle co niż nic, zwłaszcza gdy od dawna tkwisz w jakimś nieszczęśliwym układzie. Nawet jeśli popełnisz błąd, czegoś przynajmniej się nauczysz, czyli w sumie nie będzie to taka znowu pomyłka. Gdy natomiast dalej będziesz tkwił w tej samej sytuacji, nie nauczysz się niczego.
Czy to lęk powstrzymuje cię od działania? Przyznaj się więc przed samym sobą do lęku, obserwuj go, poświęć mu uwagę, bądź mu w pełni przytomnym towarzyszem. W ten sposób przerwiesz łączność między lękiem a swoim myśleniem. Nie pozwól, żeby lęk zawładnął twoim umysłem.
Stres.
Żyjesz w stresie? Tak jesteś pochłonięty podróżą w przyszłość, że teraźniejszości wyznaczasz jedynie rolę pojazdu, który ma cię tam zawieźć? Stres powstaje, kiedy jesteś „tu”, ale wolałbyś być „tam”, lub będąc w teraźniejszości, chcesz przenieść się w przyszłość. Stąd rozdarcie wewnętrzne.
Czekanie na „lepszą” przyszłość.
Czy z reguły na coś czekasz? Jak wielką część życia spędzasz na czekaniu? Istnieje czekanie krótkofalowe – w kolejce na poczcie, w ulicznym korku, na lotnisku, na umówione spotkanie, na koniec pracy itp. Z czekaniem długofalowym mamy do czynienia, gdy ktoś czeka, aż zacznie się urlop, aż dostanie lepszą posadę, aż dzieci dorosną, aż wejdzie z kimś w naprawdę istotny związek, odniesie sukces, zarobi pieniądze, zostanie ważną osobistością, osiągnie oświecenie. Niektórzy ludzie przez całe życie czekają, kiedy wreszcie zaczną żyć.
Czekanie to stan umysłu, polegający na tym, że pragniesz przyszłości, odtrącając teraźniejszość.
Odtrącasz to, co masz, pragniesz zaś tego, czego nie masz. Jesteś wtedy jak architekt, który nie zwraca uwagi na fundamenty budowli, poświęca natomiast mnóstwo czasu górnym kondygnacjom.

E. Tolle

piątek, 16 września 2016

Morwa biała - właściwości, uprawa, herbata z liści morwy

Morwa biała to drzewo mało wymagające i łatwe w uprawie. Ogromnym atutem tej rośliny są liście. Pięknie wybarwiające się jesienią, wykazują również właściwości lecznicze. Herbata z liści morwy jest doskonała dla cukrzyków oraz osób, które są na diecie. Ale również owoce morwy warto wykorzystać w kuchni. Dowiedz się więcej jakie są właściwości morwy białej oraz sprawdź czy uprawa morwy uda się w Twoim ogrodzie.
morwa biała
Morwa biała - Morus alba

Morwa biała - właściwości lecznicze i ozdobne

Morwa biała (Morus alba) jest drzewem liściastym osiągającym ok. 15 m wysokości. W maju pojawiają się na niej młode liście, które w październiku stają się intensywnie żółte, a na zimę opadają. Owoce morwy białej są jadalne, swoim kształtem i wielkością zbliżone do malin, koloru białego. Dojrzewają pod koniec lipca i samoistnie spadają z drzewa.

Morwa biała często spotykana jest w parkach i założeniach krajobrazowych. Jednak wśród gatunku istnieje wiele ciekawych odmian, dlatego warto aby właściwości ozdobne morwy docenili też posiadacze ogrodów przydomowych. Ogrodowe odmiany morwy białej są zazwyczaj niewysokie, przyjmować mogą różne kształty - od płaczących, po zwarte kuliste. Jedną z efektowniejszych odmian jest morwa biała 'Pendula'.

Morwa biała 'Pendula' posiada gęstą parasolowatą koronę i pędy zwisające do ziemi. Średnica korony wynosi ok. 3 m, zaś wysokość drzewka zależna jest od wysokości miejsca szczepienia (zazwyczaj wykonuje się je na wys. 1 - 2 m). Liście są duże, sercowate, koloru zielonego. Roślina świetnie nadaje się do małych ogrodów, w których będzie ciekawym akcentem.

Zastosowanie morwa biała znalazła też w farmakologii, przetwórstwie i stolarstwie. Roślina ta jest świetnym surowcem do produkcji mebli ze względu na twardość swojego drewna.

Od wieków znane są też właściwości lecznicze morwy białej. W tradycyjnej medycynie chińskiej wykorzystywano liście morwy białej do obniżenia poziomu cholesterolu i wysokiego ciśnienia krwi. Liście morwy białej charakteryzują się także wysoką zawartością związków o aktywności przeciwutleniającej, wykazują działanie przeciwgorączkowe i moczopędne. Stosowane były głównie w formie herbaty z liści morwy lub odwarów. Lecznicze właściwości wykazywały także ekstrakty z kory i korzenia morwy, chroniące wątrobę i nerki. Z owoców morwy białej można zaś robić soki, nalewki i likiery czy dżemy.

Morwa biała - uprawa w Polsce

Uprawa morwy białej w Polsce jest mało uciążliwa, dlatego często drzewo to wykorzystywane jest do nasadzeń w parkach, czy przy ulicach. Fakt ten świadczy o jej odporności na suszę oraz zanieczyszczenia. Jest także mało wrażliwa na choroby i szkodniki. Jedyne warunki, jakie bezwzględnie należy zapewnić morwie to słoneczne stanowisko i lekka, żyzna gleba, o obojętnym odczynie. Chodź morwa biała jest stosunkowo wytrzymała na niskie temperatury, lepiej sadzić ją w miejscach osłoniętych od wiatru. Unikajmy uprawy morwy na północno-wschodnich krańcach Polski.

Morwa biała nie wymaga intensywnego nawożenia, ograniczmy je do niezbędnego minimum, podając jednorazową dawkę nawozu wiosną. Można stosować nawozy mineralne uniwersalne oraz kompost. Podlewamy w miarę potrzeby.

Sadzenie morwy białej
Sadzenie morwy białej najlepiej wykonać wiosną lub jesienią. Nie zapominajmy przy tym o zapewnieniu odpowiedniego stanowiska i użyźnieniu gleby kompostem lub dobrze przekompostowanym obornikiem. Roślinę sadzimy 5-10 cm głębiej niż rosła dotychczas. Dopóki nie ukorzeni się i nie wzmocni, wymaga przywiązania do podpory.

Cięcie morwy białej
Bardzo ważnym zabiegiem pielęgnacyjnym w uprawie morwy jest cięcie, na które roślina ta reaguje dosyć dobrze. Cięcie morwy białej wykonujemy zimą i wczesną wiosną. Formowanie korony rozpoczyna się już w szkółce lecz należy je kontynuować w pierwszych latach po posadzeniu. Wyprowadzamy pień i kształtujemy główne konary. Warto wykonywać także cięcie sanitarne, polegające na wycinaniu suchych i połamanych.

Herbata z liści morwy białej

Herbata z liści morwy białej znana jest już od dawnych lat. W krajach dalekiego wschodu picie tego naparu jest powszechnie stosowane. W Polskich sklepach dostępne są suplementy diety, zawierające ekstrakty z liści i owoców morwy białej. Substancje zawarte w liściach morwy obniżają poziom cukru we krwi poprzez ograniczenie metabolizmu cukrów złożonych. Zatem liście morwy pomagają nam w odchudzaniu. Są teżplecane dla cukrzyków.

Zbiór i suszenie liści morwy
Liście morwy białej, które mamy zamiar wykorzystać do herbaty, powinny być zielone, bez oznak chorób. Zbioru dokonujemy wiosną w połowie maja, przy bezchmurnej pogodzie. Do naparów szczególnie polecane są młode listki. Suszymy je na papierze, pozostawiając w miejscu przewiewnym, lekko zaciemnionym. Liście możemy również suszyć w piekarniku w temperaturze 40°C.

Jak parzyć herbatę z liści morwy białej?
Herbatę z morwy białej najlepiej pić codziennie przed posiłkiem. Zalecana dawka to ok. 3 łyżeczek suszonych liści na szklankę wody. Liście zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na ok. 10 minut pod przykryciem.

Nie należy przekraczać zalecanej porcji do spożycia w ciągu dnia. Kobiety w ciąży oraz karmiące piersią nie powinny stosować naparów z liści morwy.

http://poradnikogrodniczy.pl/morwa-biala-wlasciwosci-uprawa-herbata-z-lisci-morwy.php

czwartek, 15 września 2016

Możesz uzdrowić swoje życie.

W samej głębi mego bytu jest nieskończone źródło miłości. Pozwalam teraz wypłynąć jej na powierzchnię. Napełnia moje serce, moje ciało, mój umysł moją świadomość, całą moją istotę. Promieniuje ze mnie we wszystkie strony i powraca do mnie zwielokrotniona. Im więcej korzystam ze źródła i daję miłość, tym więcej jej mam do dania, bo jest ono niewyczerpane. Korzystanie z tego źródła sprawia, że czuję się dobrze; jest wyrazem mojej wewnętrznej radości. Kocham siebie, więc otaczam swoje ciało pełną miłości troskę. Z miłością odżywiam je, starannie dobierając pokarmy i napoje. Z miłością pielęgnuję je i ubieram. Ono zaś z miłością odpowiada, tryskając zdrowiem i energią. Kocham siebie, więc zapewniam sobie wygodnie urządzony dom, który zaspokaja wszystkie moje potrzeby i w którym przyjemnie jest przebywać. Wypełniam jego pokoje miłością, aby wszyscy, którzy się w nich znajdą, łącznie ze mną, czuli tę miłość i czerpali z niej. Kocham siebie, więc wykonuję pracę, która daje mi prawdziwą radość.
Pracę, pozwalającą mi na wykorzystanie moich twórczych uzdolnień i talentów. Pracuję z ludźmi i dla ludzi, których kocham i którzy mnie kochają, to zapewnia mi też dobre dochody. Kocham siebie, dlatego traktuję wszystkich i myślę o wszystkich z miłością; i wiem, iż to co daję innym, wraca do mnie zwielokrotnione. W orbitę mojego świata przyciągam tylko ludzi pełnych miłości, gdyż są oni lustrzanym odbiciem tego, co jest we mnie. Kocham siebie, więc żyję całkowicie teraźniejszością, doświadczając każdej chwili jako dobrej i wiedząc, że przyszłość jest pogodna, radosna i Bezpieczna; jestem bowiem ukochanym dzieckiem Wszechświata, który troszczy się o mnie czule teraz i zawsze. I tak też jest.

Louise Hay, Możesz uzdrowić swoje życie.

niedziela, 11 września 2016

Własna ścieżka...

Mistrz i uczeń szli drogą. Po kilku godzinach wędrówki doszli do rozwidlenia ścieżki.
Mistrz poszedł przed siebie. Uczeń się zatrzymał.
- Nauczycielu! – krzyknął, błądzisz, źle podążasz idąc przed siebie, droga przy jakiej się zatrzymałem wiedzie do samej wioski. Za jeden dzień dojdziemy na miejsce.
Mistrz stanął i odrzekł:
- podążaj zatem tą drogą, wkrótce spotkamy się u celu.
Uczeń nie zrozumiał. Poszedł za mistrzem. Po trzydziestu dniach spędzonych w surowych warunkach wysokich gór dotarli w końcu na miejsce.
Uczeń zapytał się nauczyciela:
- Mistrzu dlaczego nie wybrałeś łatwiejszej drogi ?
- Każdy wyznacza własne ścieżki i szlaki jakimi podążać powinien. Moja droga życia jaką kroczę, nigdy nie będzie dobra dla Ciebie. A Twoje ścieżki, nigdy nie będą właściwe dla mnie. Idąc moją drogą – zbłądzisz. Idąc swoją drogą – zawsze dotrzesz do celu.
Podążaj swoim szlakiem. Wytyczaj najlepsze ścieżki. Szukaj swojego Źródła, niech intuicja Ciebie prowadzi, nikt inny. Nie licz na mnie, ja Ciebie nie doprowadzę do samopoznania. Tylko Ty sam możesz przejść przez swoje życie, dla Ciebie mogę być jedynie drogowskazem – znakiem podpowiadającym kierunek, który należy czasem zlekceważyć.
Zawsze wybierzesz najlepiej, nie ma złych, ani dobrych dróg, są tylko Twoje i one są najlepsze ze wszystkich. Jesteś żywą drogą do prawdy, wsłuchaj się w serce, ono zawsze rozpala światło przeganiając cienie wątpliwości.

niedziela, 4 września 2016

List do wnucząt.

James K. Flanagan zmarł nagle na atak serca 3 września 2012 roku. Pozostawił po sobie bardzo ważne przesłanie dla pięciorga wnucząt. Tak naprawdę jest to ważna wskazówka dla nas wszystkich.
Drodzy Ryan, Conor, Brendan, Charlie i Mary Catherine,
Moja mądra i przezorna córka Rachel poprosiła mnie bym jak najszybciej spisał dla was rady, ważne rzeczy których nauczyłem się na temat życia. Piszę to 8 kwietnia 2012, w przeddzień moich 72 urodzin.
1. Każde z was jest cudownym darem od Boga, dla waszej rodziny i dla całego świata. Pamiętajcie o tym zawsze, zwłaszcza gdy zimne wiatry zwątpienia i zniechęcenia spadną na wasze życie
2. Nie bójcie się… kogokolwiek lub czegokolwiek, żyjcie w pełni swoim życiem. Spełniajcie swoje nadzieje i marzenia, nie ważne jak trudne lub „inne” mogą się wydawać dla innych. Zbyt dużo ludzi nie robi tego co chce lub co powinno robić, tylko dlatego że myślą o tym co inni pomyślą lub powiedzą. Pamiętajcie, że jeśli nie możecie liczyć że ktoś przyniesie wam rosół gdy będziecie chorzy i nie będzie przy was w trudnych chwilach, to taka osoba nie powinna mieć dla was znaczenia. Omijajcie pesymistów o cierpkich duszach którzy po wysłuchaniu waszych marzeń mówią „Tak, ale co jeśli…”. Do diabła z „co jeśli…”. Zróbcie to! Najgorsze co może być w życiu, to patrzenie wstecz i mówienie „Mogłem to zrobić, trzeba było to zrobić, powinienem był to zrobić”. Podejmujcie ryzyko, popełniajcie błędy.
3. Każdy na tym świecie jest zwyczajnym człowiekiem. Niektórzy mogą nosić drogie ubrania lub mieć długie tytuły, lub (czasowo) mieć dużo władzy, oraz mogą chcieć sprawić byś myślał że są ponad wszystkimi innymi. Ale nie wierz im. Mają te same wątpliwości, lęki i nadzieje; jedzą, piją, śpią i pierdzą jak każdy inny. Zawsze kwestionujcie władze, ale róbcie to w mądry i ostrożny sposób.
4. Zróbcie listę rzeczy w życiu, wszystko to co chcecie zrobić: podróżować do różnych miejsc, nauczyć się czegoś, poznać jakiś język, spotkać kogoś wyjątkowego. Lista powinna być długa, a każdego roku róbcie coś z tej listy. Nie mówcie „Zrobię to jutro” (lub za miesiąc lub za rok). To najłatwiejszy sposób żeby czegoś nie zrobić. Nie ma jutra i nie ma „odpowiedniego” momentu by zacząć coś robić, poza teraz.
5. Praktykujcie stare irlandzkie przysłowie: „Chwal dziecko a rozkwitnie”
6. Bądźcie mili i pomagajcie ludziom, zwłaszcza słabym, zlęknionym i dzieciom.
Każdy niesie swój krzyż i potrzebuje współczucia.
7. Nigdy nie wstępujcie do wojska lub innej organizacji która chce was nauczyć zabijać. Wojna jest zła. Wszystkie wojny zaczynają się od starych ludzi którzy zmuszają młodych ludzi żeby nienawidzili i zabijali. Starzy ludzie przetrwają i tak jak zaczęli wojnę przy pomocy pióra i papieru, tak samo ją zakończą. Tyle młodych, dobrych i niewinnych ludzi ginie. Skoro wojny są takie dobre i szlachetne to czemu ci przywódcy którzy je wszczynają nie biorą w nich udziału bezpośrednio?
8. Czytajcie książki, ile możecie. To jest wspaniałe źródło przyjemności, mądrości i inspiracji. Nie potrzebują baterii czy zasięgu, a można je zabrać wszędzie.
9. Bądźcie prawdomówni.
10. Podróżujcie: zawsze, zwłaszcza gdy jesteście młodzi. Nie czekajcie na to aż będziecie mieli „wystarczająco” pieniędzy lub gdy wszystko będzie „tak jak powinno”. To nigdy się nie wydarzy. Wyróbcie paszport dziś.
11. Wybierzcie zawód lub zajęcie które kochacie robić. Pewnie że będą ciężkie chwile, ale praca powinna sprawiać przyjemność. Uważajcie na prace tylko dla pieniędzy, zawsze niszczy duszę.
12. Nie krzyczcie. To nigdy nie działa, a boli i was i innych. Zawsze gdy krzyczałem odnosiłem porażkę.
13. Zawsze dotrzymujcie słowa danego dzieciom. Nigdy nie mówcie „zobaczymy” gdy myślenie „nie”. Dzieci oczekują prawdy, dajcie im ją razem z miłością i dobrocią.
14. Nigdy nie mówcie komuś że go kochacie jeśli to nie jest prawda.
15. Żyjcie w zgodzie z naturą. Często bądźcie na zewnątrz w lasach, górach, nad morzem, na pustyni. To ważne dla waszej duszy.
16. Odwiedźcie Irlandię. To tu dusza waszej rodziny się urodziła, zwłaszcza Zachód: Roscommon, Clare i Kerry.
17. Przytulajcie ludzi których kochacie. Powiedzcie im teraz jak dużo dla was znaczą. Nie czekajcie aż będzie za późno.
18. Bądźcie wdzięczni. Jest takie irlandzkie powiedzenie: „To jest dzień w naszym życiu, który już nie powróci”. Żyjcie każdym dniem z tą myślą.

piątek, 2 września 2016

Życie jest tak skomplikowane, ale nie komplikujmy tego, co proste..


Wendy
Miała sześć lat, gdy ją spotkałem po raz pierwszy na plaży niedaleko od miejsca, gdzie mieszkam. Jeżdżę na tę plażę odległą o jakieś trzy-cztery mile, kiedykolwiek świat zaczyna mi doskwierać. Budowała zamek z piasku albo coś innego. Spojrzała na mnie tymi swoimi oczami, niebieskimi jak morze.
— Dzień dobry — powiedziała.
Odpowiedziałem skinieniem głowy nie mając nastroju do zajmowania się małym dzieckiem.
— Buduję — znów się odezwała.
— Widzę. Co to jest? — spytałem bez zainteresowania.
— A ..., nie wiem, po prostu lubię dotyk piasku.
To brzmi dobrze — pomyślałem — i zsunąłem buty.
Przeleciał brodziec.
— To radość — powiedziało dziecko.
— Co takiego?
— Radość. Mama mówi, że brodźce przylatują, aby przynieść radość.
Ptak poleciał szybując nad plażą.
— Żegnaj radości, witaj smutku — mruknąłem do siebie i ruszyłem dalej.
Byłem przygnębiony; życie moje zdawało się być zupełnie rozstrojone.
— Jak się nazywasz? — nie dawała za wygraną. — Robert — odpowiedziałem — nazywam się Robert Peterson.
— Ja jestem Wendy ... mam sześć lat.
— Cześć Wendy.
Zachichotała.
— Jesteś śmieszny — powiedziała.
Mimo przygnębienia ja też się roześmiałem i odszedłem. Szedł za mną jej melodyjny chichot.
— Niech pan tu znowu przyjdzie, panie Peterson — zawołała — będziemy mieli następny szczęśliwy dzień.
Kolejne dni i tygodnie spędziłem z innymi: grupa nieokrzesanych skautów, spotkania Stowarzyszenia Rodziców i Nauczycieli, chorująca matka. Było słonecznie pewnego ranka, kiedy wyjąłem ręce z pomyj. ,,Potrzebuję brodźca" — powiedziałem do siebie zakładając płaszcz. Czekał na mnie nieustannie zmieniający się balsam brzegu morza. Wiał zimny wiatr, ale szedłem po spokój, którego mi brakowało. Zapomniałem o tamtym dziecku więc zaskoczyło mnie pojawienie się dziewczynki.
— Dzień dobry, panie Peterson — powiedziała. — Czy chce się pan pobawić?
— Co masz na myśli? — spytałem z odrobiną złości.
— Nie wiem. Niech pan powie.
— Może w szarady? — rzuciłem złośliwie.
Znów wybuchnęła dźwięcznym śmiechem.
— Nie wiem, co to jest.
— No to po prostu przejdźmy się.
Patrząc na nią zauważyłem delikatną bladość jej twarzy.
— Gdzie mieszkasz? — spytałem.
— Tam — pokazała w kierunku rzędu domków letniskowych.
Dziwne — pomyślałem — w zimie.
— Gdzie chodzisz do szkoły?Nie chodzę do szkoły. Mama mówi, że jesteśmy na wakacjach.
Szczebiotała, jak to robią małe dziewczynki, gdy tak spacerowaliśmy wzdłuż plaży, ale moje myśli skupiały się na czym innym. Kiedy odchodziłem do domu, Wendy powiedziała, że był to szczęśliwy dzień. Czując się zaskakująco lepiej, uśmiechnąłem się do niej i przyznałem jej rację.
Trzy tygodnie później pośpieszyłem na moją plażę w stanie bliskim paniki. Nie chciałem nawet przywitać się z Wendy. Zobaczyłem jej matkę na ganku i miałem ochotę powiedzieć jej, by trzymała swoje dziecko w domu.
— Słuchaj — powiedziałem nieprzyjaźnie, gdy Wendy dogoniła mnie — jeśli pozwolisz, wolałbym zostać dziś sam.
Wydawała się nienormalnie blada i brakowało jej tchu.
— Dlaczego — spytała.
Obróciłem się w jej kierunku i krzyknąłem:
— Bo zmarła mi matka! — i pomyślałem, dlaczego na Boga powiedziałem to małemu dziecku?
— Och — powiedziała cicho — jest to więc zły dzień.
— Tak — odparłem — i wczoraj, i przedwczoraj, i ... — o, idź sobie.
— Czy to bolało? — dopytywała się.
— Czy co bolało? — byłem poirytowany na nią, na siebie.
— Kiedy umarła.
— Oczywiście, że bolało!!! — wyrzuciłem nie rozumiejąc i odszedłem zatopiony we własnych problemach.
Jakiś miesiąc później, kiedy następnym razem poszedłem na plażę, jej tam nie było. Brakowało mi jej i miałem poczucie wstydu i winy. Po spacerze poszedłem do ich domku i zapukałem do drzwi. Drzwi otworzyła atrakcyjna młoda kobieta z włosami koloru miodu.
— Dzień dobry — powiedziałem — nazywam się Robert Peterson. Nie spotkałem dziś pani córeczki i zastanawiałem się, gdzie ona jest.
— Ach tak, panie Peterson, proszę wejść. Wendy tak dużo o panu mówiła. Boję się, że pozwoliłam jej niepokoić pana. Jeśli sprawiła panu kłopot, proszę przyjąć przeprosiny.
— Wcale nieJest wspaniałym dzieckiem — powiedziałem uświadamiając sobie nagle, że rzeczywiście tak myślałem. — Gdzie ona jest?
— Wendy zmarła w ubiegłym tygodniu, panie Peterson. Miała białaczkę. Może nie powiedziała panu.
Zaszokowany po omacku szukałem krzesła. Z trudem łapałem powietrze.
— Kochała tę plażę; kiedy więc poprosiła, by tu przyjechać, nie mogliśmy jej odmówić. Wydawało się, że czuje się tutaj znacznie lepiej i spędziła tu, jak mówiła, wiele szczęśliwych dni. Ale w ostatnich tygodniach szybko gasła ... — głos matki załamał się. — Zostawiła coś dla pana ... tylko czy uda mi się to odnaleźć. Poszukam. Czy może pan zaczekać chwilę?
Przytaknąłem głupio, podczas gdy w umyśle szukałem gorączkowo czegoś, czegokolwiek, co mógłbym powiedzieć tej uroczej młodej kobiecie. Podała mi wysmarowaną kopertę z ,,Pan P." napisanym tłustymi literami dziecięcym pismem. Wewnątrz był rysunek namalowany jasnymi pastelowymi kolorami — żółta plaża, błękitne morze i brązowy ptak. Pod spodem było starannie napisane:

NIECH TEN BRODZIEC PRZYNIESIE CI RADOŚĆ.

Łzy napłynęły mi do oczu, a serce, które prawie zapomniało kochać, otwarło się szeroko. Objąłem matkę Wendy.
— Tak mi przykro, tak mi przykro, tak mi przykro — mamrotałem w kółko i oboje płakaliśmy.
Ten cenny mały obrazek wisi teraz oprawiony w mojej pracowni. Sześć słów — jedno na każdy rok jej życia — przemawia do mnie o harmonii, odwadze i niewymagającej niczego miłości. Prezent od dziecka o oczach w kolorze błękitu morza i włosach koloru piasku, które nauczyło mnie daru miłości.Jest to prawdziwa historia opowiedziana przez Roberta Petersona. Niech służy nam wszystkim jako przypomnienie, że powinniśmy nie szczędzić czasu na radowanie się życiem osobistym, życiem w ogóle i sobą nawzajem. ,,Ceną wrogości do innych ludzi jest strata miłości do siebie".

Życie jest tak skomplikowane, ale nie komplikujmy tego, co proste...

Oby codzienna krzątanina, przepychanki życiowe, chwilowe pogorszenie sytuacji czy kryzys nie sprawiły, że zgubimy z pola widzenia to, co jest prawdziwie ważne.

(Znalezione w sieci)


czwartek, 1 września 2016

Dlaczego cierpimy ?

Pytanie: Dlaczego cierpimy? prowadzi do innego, bardzo cennego: po co cierpimy?

To zaś zakłada, że możemy przestać.
To dobre informacje. Nie musimy cierpieć, jeśli nie chcemy. W tym momencie chodzi przede wszystkim o cierpienie w sensie emocjonalnym, psychicznym, duchowym. Ono bowiem stoi u podłoża każdego innego cierpienia, w tym fizycznego.
Skoro można przestać, to dlaczego tego nie robimy?
Dlaczego cierpimy, choć wcale nie musimy?
Bo nie wiemy, że możemy.
Każda wiedza może być przez nas użyta lub zignorowana. Wybór należy do nas. Czytamy mnóstwo książek, w których zawarta jest cenna i często bardzo praktyczna wiedza. Co z nią robimy? Zwykle nic. Sięgamy za to po następną książkę w poszukiwaniu kolejnego „WOW! To faktycznie może mi pomóc!”
I mogłoby, gdybyśmy tę wiedzę wprowadzili w życie. Zwłaszcza, że nie wiąże się to z przeprowadzaniem rewolucyjnych zmian w naszych codziennych zwyczajach i zajęciach.
Eckhart Tolle znalazł odpowiedź na pytanie: Dlaczego cierpimy?
Okazało się, że dzieje się tak zwykle wtedy, gdy nie zgadzamy się z tym, co jest. To opór wobec życia rodzi cierpienie.
Niezgoda na chwilę obecną przynosi niepokój, złość, niepewność, napięcie, stres i… cierpienie. Cierpimy bo chcemy, wybierając opór przed życiem i tym, co daje nam ono każdego dnia.
Wieczne narzekanie na wszystko, co tylko może nam się w danej chwili nie spodobać, wynika z oporu wobec tego, co jest.
Z czego wynika ten opór?
Z braku zaufania do życia. Nasz umysł przekonał nas dość skutecznie, że to on wie, co jest dla nas najlepsze i jak powinna potoczyć się nasza historia, również ta, która trwa w tej chwili. Wszystko, co jest niezgodne ze scenariuszem umysłu, wywołuje frustrację – znów coś idzie nie po mojej myśli! Znów mi się nie udało! Czemu nie może być tak, jak ja chcę, tylko zawsze wszystko się psuje i p……?
Dopóki będziemy wierzyć umysłowi, dopóty skazani jesteśmy na cierpienie. Trwając we wrogim nastawieniu do życia, wybieramy nieustanną walkę z własnym życiem. Nie ma tu miejsca na miłość, radość, spokój, odpoczynek. Jest za to ciągłe napięcie, niepewność, lęk, strach, wrogość.
Pomyśl o chwili, która właśnie trwa.
  • Jaki jest twój stosunek do niej i do tego, czym ta chwila jest wypełniona?
  • Co myślisz o sposobie, w jaki TERAZ przejawia się życie?
  • Czy chcesz to zmienić?
  • Czy jesteś zadowolony z tego?
  • Czy może wciąż myślisz o tym, czego TERAZ nie masz, a tak bardzo pragniesz mieć?
Mówiąc inaczej: czy ta chwila jest twoim przyjacielem, czy wrogiem?

Dlaczego cierpimy? – chyba już wiesz.
To bardziej proste, niż mogłoby się wydawać. Zacznij mówić swojemu życiu TAK, a zobaczysz, jak wiele zacznie się zmieniać. To w ten właśnie sposób mają szansę zaistnieć szczęśliwe zbiegi okoliczności. Są one niczym innym, jak scenariuszem pisanym przez życie, w przeciwieństwie do tego, które pisze rozum.
Życie zawsze daje nam to, co najlepsze. Tylko przez nasze ciągłe grymaszenie i odrzucanie jego darów, skazujemy siebie na cierpienie. I to sobie zawdzięczamy tony cierpienia, którego doświadczamy niemal każdego dnia.

Pozwalam tej chwili być taką, jaka jest.
Dziękuję za tę chwilę.
Mówię tej chwili TAK.
Ufam, że ta chwila jest najlepszym, co mogło mnie spotkać i prowadzi mnie do czegoś jeszcze lepszego.

Gdy zmienimy nasz stosunek do chwili obecnej i przestaniemy odrzucać ją w imię tęsknoty za tym, czego nie mamy – nasze życie zacznie wypełniać się spokojem, który zajmie miejsce cierpienia.
Jeśli wciąż nie wiesz, dlaczego cierpimy, wróć na początek tego tekstu i przeczytaj go jeszcze raz, a potem znajdź chwilę i zamiast z nią walczyć, poczuj ją całym sobą, odkryj jej wyjątkowość wraz z dźwiękami, zapachami, odczuciami, obrazami, którymi jest wypełniona. To prezent od życia. Wyjątkowy prezent dla wyjątkowego człowieka – dla ciebie.

http://jasnastronazycia.pl/nauczyciele/eckhart-tolle/dlaczego-cierpimy/