czwartek, 28 grudnia 2017

Robienie na drutach wspomaga pamięć, zmniejsza bóle i pomaga w anoreksji

Myślałeś kiedyś o możliwych korzyściach zdrowotnych płynących z szydełkowania i robienia na drutach? Może siedzenie i robienie na drutach nie brzmi jak cudowny sposób na zdrowie, ale na pewno brzmi relaksująco.

Robienie na drutach – Proste zajęcia oferują zaskakujące korzyści zdrowotne

Okazuje się, że wiele przeprowadzonych badań dowodzi, że robienie na drutach i szydełkowanie zmniejsza ciśnienie krwi, stres, a nawet poprawia pamięć i funkcje mózgu. Badania wskazują także, że dzięki robieniu na drutach wspomagamy odporność, relaksujemy się i stajemy się bardziej optymistyczni. Dlaczego?

Udowodnione korzyści zdrowotne płynące z robienia na drutach :

Badacze medyczni uważają, że relaksujący, powtarzany ruch przy tego typu robótkach jest podobny do medytacji.
Ten proces tworzenia również podtrzymuje perfekcyjną zdolność ruchową i bystrość umysłu, gdy wykonujemy prawdziwie matematyczny projekt.
Podwójny czy odwrócony ścieg, jakie wykonujemy robiąc na drutach to ochrona dla nerwów. Badania lekarzy z Mayo Clinic wskazują, że robienie na drutach podtrzymuje właściwe funkcjonowanie systemów nerwowych w ciele.
Uniwersytet British Columbia pokazał w swoich badaniach, że 74% kobiet cierpiących na anoreksję zobaczyło poprawę w jedzeniu po nauczeniu się robienia na drutach i szydełkowania.
Inne opublikowane badanie wskazuje na to, że ludzie, którzy zaczęli robić na drutach i szydełkować w późnym wieku, zmniejszyli swoje szanse na utratę pamięci lub inne choroby umysłowe.
Brytyjska strona „Stitchlinks”, zajmująca się terapeutyczną stroną robienia na drutach, poprosiła zwolenników robótek, by opowiedzieli swoje historie o tym jak robienie na drutach wpłynęło na ich zdrowie.
Wynikiem nienaukowej analizy tych historii
54% osób z depresją uznało, że robienie na drutach pomogło im poczuć się lepiej.
60% ludzi powiedziało, że robótki pozwalają im zapomnieć o bólu.
Kto by pomyślał, że robienie na drutach to takie wspaniałe zajęcie!
Dla każdego kto w wolnej chwili robi ściegi, czy to babcia robiąca kocyk dla wnuczka, czy marynarz plątający węzły – ta tekstylna terapia jest korzystna dla umysłu, zdrowia psychicznego i fizycznego.
Wielu nazywa nawet robienie na drutach nową jogą.

Co ciekawe, znany aktor Russel Crowe, przyznaje, że ma duże doświadczenie w robieniu na drutach.

http://warsztatdobregoslowa.com.pl/robienie-na-drutach/


sobota, 23 grudnia 2017

Wigilia to symbol skromności, miłości, zgody i akceptacji.

Wigilia to symbol skromności, miłości, zgody i akceptacji.
Bo przecież skromna i pokorna była dziewczyna, która przywędrowała do stajni w Betlejem, żeby urodzić tam dziecko. Bez luksusu, bez specjalistycznej opieki, bez pewności co stanie się z nią dalej i jak sobie poradzi w życiu.
Była tylko ona, dobry człowiek, który zaopiekował się nią jak własną córką, i zwierzęta w stajni. No i Bóg, który to wszystko zorganizował.
I zobacz.

Co mogła myśleć ta dziewczyna kiedy niespodziewanie okazało się, że jest w ciąży? Ludzie patrzyli na nią jak na przestępcę. Nikt pewnie nie uwierzył, że nigdy nie miała bliskiej znajomości z żadnym mężczyzną. Uważali ją za wyrzutka, za osobę niemoralną, puszczalską, za kogoś, kto łamie tabu i zachowuje się wbrew zasadom.
A ona przecież była niewinna.
Nigdy nie spotkała się z żadnym mężczyzną, a jednak była w ciąży. Co sobie myślała? Że jest przeklęta? Że jest pechowa? Że jest najbardziej nieszczęśliwą osobą na świecie?
Musiała zostawić swoją wioskę, swoich przyjaciół, rodzinę i wyruszyć w trudną wędrówkę w nieznane. A potem w stajni urodzić dziecko. Jak się wtedy czuła?
Czy rozumiała co się dzieje?
Czy potrafiła znaleźć w sobie nadzieję?

Wigilia to czas skromności.
Nie potrzebuję żadnych luksusów, żeby docenić to, że żyję. Nie potrzebuję ani wielkiego domu, ani dwunastu potraw, ani obecności wszystkich krewnych, ani wykwintnego stroju.
Wigilia to czas skromności.
Jestem wdzięczna za to, co mam.
Jestem wdzięczna za to, że żyję.
Jestem wdzięczna za to, że mam co jeść i mam gdzie schronić się przed chłodem.
Jestem wdzięczna za wszystko, co Bóg dla mnie zorganizował.

Wigilia to czas zgody i akceptacji.
Dziękuję za to, co mam.
Także za to, czego nie rozumiem.
Lubię moje życie takim, jakie jest.
Żyję moim życie najlepiej jak potrafię.
Wiem, że wszystko będzie dobrze. Bo tak jest urządzony cały wszechświat – zawsze w naturalny sposób zmierza ku harmonii i zgodzie.

Wigilia to czas miłości.
Kocham to, że tu jestem. Tu, na Ziemi, w moim życiu.
Kocham to, że mogę tego doświadczać.
Kocham siebie i jestem dla siebie przyjacielem.
Kocham tych, których dzisiaj spotykam. Nie za coś, ale po prostu dlatego, że są.
Kocham.
Jestem wdzięczna.
Uśmiecham się.

Fragment książki z serii "Kurs pozytywnego myślenia"
Beata Pawilkowska

czwartek, 21 grudnia 2017

NO SPA – daj, mam coś lepszego!

Są rzeczy, które wydają się nam czymś więcej, niż są w rzeczywistości. Klasyczne przykłady to telefon i telewizor.
Są też takie, których rolę marginalizujemy, a one właśnie zasługują na szczególną uwagę. Rzucamy na przykład ziele angielskie w otchłań rosołu czy w skłębione nitki szatkowanej kapusty, bo to taka sobie przyprawa. Tradycyjna. Bez chwili refleksji nad naturą brązowych kuleczek.
Nie wybieram się akurat na Jamajkę, informacja o karaibskim pochodzeniu przyprawy jest dla mnie mało przydatna. Jednak  jedna z angielskich nazw kulek rozpala moją wyobraźnię. Allspice, po polsku wszystkie-przyprawy-w-jednym. Wygodne! Ziele angielskie to nutki cynamonu, goździków i gałki muszkatołowej zamknięte w jednym opakowaniu. To z tego powodu kulki pasują i do lodów czy ciasteczek, i do bigosu czy rosołu. Do potraw długo gotowanych dodajemy całe kulki, do innych zmielone. Każdy to chyba wie.
Teraz czas na innowację. Zjedz kulkę ziela angielskiego. Tak na sucho, samą.Uczestnicy akcji „Uwolnić goździki” nie czują na pewno zdziwienia moją propozycją … kulinarną ;).
Jak zjeść ziele angielskie? To łatwe.
1. otwórz buzię.
2. włóż kulkę miedzy zęby trzonowe.
3. wykonaj kilka ruchów szczęką i rozdrobnij ziele.
4. zmieszaj ze śliną.
5. połknij.
Jakie wrażenia? Ziele angielskie nie zrobi żadnego wrażenia na zjadaczach goździków. Jest w smaku dosyć łagodne, nie gorzkie, nie cierpkie, nie pali w język. W zasadzie to nudna przekąska. W jakim więc celu Was na nią namawiam?
Są  chwile, kiedy nasze życie nabiera szarych kolorów z powodu bólu brzucha. Nie ważne, czy to żołądek, czy bóle miesiączkowe – to ten sam problem, czyli napięte mięśnie gładkie. Reklama nakazuje tabletkę. Powiedz: „NO SPA – daj, mam ziele angielskie przy sobie!”. Te brązowe kulki to najfajniejszy, podręczny ratunek, jaki znam. Malutkie, trwałe, idealne do damskiej torebki czy kieszeni. Porcja  3 do 5 sztuk rozluźni mięśnie gładkie i zlikwiduje ból.
Kulki fajnie odświeżają jamę ustną, jak łagodna guma do żucia. Mają olejki podobne, jak w goździkach, tylko w kilkukrotnie mniejszym stężeniu. Zabijają bakterie próchniczne na zębach i gnilne w układzie pokarmowym, są więc idealnym odświeżaczem oddechu. Jedno niecodzienne zastosowanie już za nami.
Co powiesz na herbatkę z ziela angielskiego? Nie ma takiej? Przecież wystarczy rozdrobnić kilka kuleczek i zalać gorącą wodą. Po kilku minutach herbatka gotowa, nazwę ją herbatką z Jamajki, bo to w końcu ojczyzna naszego bohatera, ziela angielskiego vel pieprzu jamajskiego. Taka herbatka pięknie rozluźni wnętrzności i w dodatku podleczy górne drogi oddechowe, złagodzi mokry kaszel. Można ją dowolnie doprawić, miodem, sokiem z malin, ulubionym ziółkiem.
Możesz nadać karaibski charakter klasycznej herbacie, dodając do niej 3 rozgniecione kulki. Kiedy przestanie Ci smakować, nie wylewaj, umyj sobie nią twarz – to doskonały kosmetyk, szczególne przy cerze trądzikowej.
Mam nadzieję, że rozsupłałam chociaż trochę wodze Twojej fantazji i od dzisiaj ziele angielskie nie będzie już takie zaszufladkowane i bezosobowe. Podpowiem jeszcze, że dodane do gorącego mleka z miodem fajnie rozgrzewa, a alkoholowy ekstrakt stosować można do wcierań przy bólu stawów, mięśni, ukąszeniach owadów. (źródło). Ziele angielskie nosi również nazwę „korzennik lekarski” i chyba nikogo to nie dziwi. A kiedy z rosołu wyłowicie znajomy, kulisty kształt, to nie odkładajcie na bok, tylko hops do buzi. To miłe spotkanie, a kulka to przyjaciel.
zjedz ziele angielskie jeśli odczuwasz bóle miesiączkowe
Domowe szuflady z przyprawami mogą z powodzeniem zastąpić aptekę, tylko mało kto o tym wie. Taniej, smaczniej i bez negatywnych skutków ubocznych. Kolejnym bohaterem serii będzie anyż gwiaździsty. Ostrzcie apetyty 🙂 Zapraszam Was do komentowania naszych nowych cukiereczków. Komentarze dotyczące goździków też mile widziane. Wiem, że wielu z Was na stale uwolniło goździki z szuflad. Podzielcie się doświadczeniami z czytelnikami. Będziemy wdzięczni za każde gardło wybawione z kłopotów. ziołowa Iness   bóle miesiączkowe – przeczytaj koniecznie post o korze kaliny.

http://www.herbiness.com/no-spa-daj-mam-cos-lepszego/

niedziela, 17 grudnia 2017

Kazali nam wierzyć......

"Kazali nam wierzyć, że miłość, ta prawdziwa, zjawia się tylko jeden raz w życiu i do tego zazwyczaj przed trzydziestym rokiem życia. Nie powiedziano nam, że miłość nie jest sterowana i nie przychodzi w ściśle określonym czasie.
Kazali nam wierzyć, że każdy z nas jest połówką pomarańczy, że życie ma sens tylko wtedy, gdy znajdziemy tę drugą połowę. Nie powiedziano nam, że rodzimy się w całości, że nikt w naszym życiu nie zasługuje na to, by nieść na swoich barkach odpowiedzialność za dopełnienie naszych braków: rozwijamy się w sobie. Jeśli jesteśmy w dobrym towarzystwie, to jest to po prostu przyjemniejsze.
Kazali nam uwierzyć w formułę 'dwa w jednym': dwoje ludzi, którzy myślą tak samo, zachowują się tak samo, że jedynie tak to działa. Nie powiedziano nam, że to ma swoją nazwę: anulowanie siebie; że jedynie osoby o własnej osobowości mogą budować zdrowe związki.
Kazali nam wierzyć, że małżeństwo jest koniecznością i że pragnienia 'nie o czasie' muszą być stłumione. Wmówili nam, że piękni i szczupli są bardziej kochani, że ci, którzy uprawiają mało seksu są zacofani, a ci, którzy uprawiają go zbyt wiele nie są godni zaufania.
Kazali nam wierzyć, że istnieje tylko jeden przepis na szczęście, taki sam dla wszystkich, i ci, którzy starają się go ominąć, skazani są na marginalizację. Nie powiedziano nam, że ten przepis nie działa, frustruje ludzi, alienuje ich i że istnieją inne alternatywy.
Ach, nie powiedzieli nam nawet tego, że nikt nigdy nam tego nie wyjaśni. Każdy z nas odkryje to na własną rękę".

[John Lennon]

środa, 13 grudnia 2017

Co Zobaczyłeś na Obrazku jako Pierwsze Wyjawia Podświadomy Strach.

Czy wiesz, że prawdopodobnie każdy ma podświadomy ukryty strach przed czymś? Podczas, gdy często świadomie boimy się pająków, wody czy klaunów, niewielu z nas jest świadomych głęboko zakorzenionych lęków, zwłaszcza związanych z przebytymi ciężkimi doświadczeniami.

Spójrz na obrazek wykonany przez Władimira Kusha. Co najpierw zauważyłeś? Zapamiętaj swoją odpowiedź i poczytaj o dogłębnej analizie swojego wyboru.

Odkryj jaki jest twój podświadomy strach!

Oto, co znaczy, gdy pierwszy zobaczyłeś nóż:

Jeśli najpierw zobaczyłeś nóż, twój podświadomy/ukryty strach jest śmiertelną chorobą. Obawiasz się, że masz śmiertelną chorobę, nie wiedząc o tym i obawiasz się, że możesz nagle cierpieć i umierać.

Oto, co znaczy, gdy zobaczyłeś najpierw gąsienicę:

Twoim ukrytym strachem jest duch. Jest szansa, że boisz się, że duch czy złe duchy mogą pojawić się przed tobą i prześladują cię w najtrudniejszych chwilach. Na przykład gdy usiłujesz zasnąć lub kiedy jesteś zdezorientowany.

Oto, co znaczy, jeśli zobaczyłeś najpierw motyla:

Twój ukryty strach to zdrada. Jest bardzo prawdopodobne, że już dawno zostałeś zraniony zdradą, a teraz obawiasz się, że historia się powtórzy. Być może spotkałeś się z odrzuceniem ze strony partnera, pracy czy marzeń. Jednak jesteś bardzo dobry w ukrywaniu tych słabości. Pojawia się to tylko wtedy, gdy jesteś zmuszony do radzenia sobie z tym.


Co jeśli zobaczyłeś jabłko jako pierwsze:

Twój podświadomy strach to śmierć. Jednak nie twoja własna, ale rodziny i przyjaciół. Jest bardzo prawdopodobne, że straciłeś już kogoś bliskiego. W obliczu traumy, z którą się spotkałeś, nic dziwnego, że ten cień cię prześladuje i nie możesz znieść myśli o stracie kogoś innego w swoim życiu.

Wszystkie ukryte lęki mają wspólną cechę winy i paniki. Być może zastanawiasz się, dlaczego te dwa uczucia w szczególności… Weźmy na przykład lęk przed ekonomiczną niepewnością. Jeśli straciłeś pracę, a inni polegają na tobie finansowo, naturalne jest poczucie winy. Poza tym łatwo jest wpaść w panikę, ponieważ nie można znaleźć sposobu a rozwiązanie tej sytuacji. Dlatego połączenie winy i paniki jest tu kluczowe.
Strach i negatywna energia są jak grzyby, które rozwijają się w ciemności. Tak długo jak utrzymujesz te uczucia dla siebie, będą one nadal się rozmnażać i nawiedzać. Jeśli nie zaradzisz tej sytuacji, mogą cię paraliżować negatywne emocje.

piątek, 8 grudnia 2017

8 życiowych lekcji, ktorych udzielił Rumi.



I powoli kończy sie ten niesamowity rok 2017.Rok który przygotowuje Nas do nowych niesamowitych czasów
Rok który dla Mnie Jest jak nauka Rumiego. Poniżej Kilka jego życiowych myśli których to rok 2017 jest odbiciem.
8 życiowych lekcji, których udzielił Rumi:

Lekcja Pierwsza – najważniejsza

Tam, gdzie jest cierpienie, pojawia się okazja do wzrostu i zdobycia prawdziwego szczęścia. Nie unikaj złych rzeczy w życiu, bo ominą cię dobre.

"Tam gdzie są ruiny, tam jest nadzieja na znalezienie skarbu."

"Nie bądź zadowolony z opowieści, jak potoczyły się losy innych ludzi. Rozwijaj własną opowieść."

"Jeśli irytuje cię każde potarcie, jak masz zostać wypolerowany?"

"Cierpienie może być ogrodem współczucia. Jeśli trzymasz swoje serce otwarte na wszystko, twój ból może stać się najlepszym sojusznikiem w poszukiwaniu życiowej miłości i mądrości."

"Ilekroć ktoś trzepie dywan, jego uderzenia nie są skierowane przeciwko dywanowi, lecz przeciwko brudowi znajdującemu się w dywanie."

"Co cię rani, błogosławi ci. Ciemność jest twoją świecą."

"Niech twoje życie stanie w ogniu. Szukaj ludzi, którzy będą podsycać twoje płomienie."

"Bądź wdzięczny za każdego, kto przychodzi, ponieważ został wysłany jako przewodnik z wieczności."

"Nie odwracaj się. Patrz na to miejsce, gdzie znajduje się opatrzona rana. To jest miejsce, przez które światło wchodzi w ciebie."

"Musisz łamać swoje serce, dopóki się nie otworzy."

Lekcja Druga – najtrudniejsza

Nie wystarczy żyć. Sam fakt twojego istnienia to nie wszystko, co ma znaczenie. Liczy się to, w jaki sposób żyjesz.

"Pozwólmy pięknu, które kochamy, być tym, co robimy."

"Myślisz, że żyjesz, ponieważ oddychasz powietrzem? Wstydź się, skoro żyjesz w taki ograniczony sposób. Nie pozostawaj bez Miłości, to nie będziesz czuł się martwy. Umrzyj dla Miłości, a żyć będziesz na wieki".

"Bądź latarnią albo łodzią ratunkową, albo drabiną. Pomóż uleczyć czyjąś duszę. Wyjdź z domu niczym pasterz."

"Pozwól się po cichu przyciągnąć temu, co naprawdę kochasz."

"Bądź zajęty więc, przez to, co naprawdę cenisz, i niech złodziej weźmie coś innego."

Lekcja Trzecia – najbardziej przydatna

Nigdy się nie poddawaj. Cokolwiek robisz, jakiekolwiek poniesiesz porażki – nie wątp w siebie i swoje możliwości.

"Po przejściu przez trudny okres, kiedy wszystko wydaje ci się przeciwstawiać, kiedy czujesz, że nie wytrzymasz nawet jednej minuty więcej – nigdy się nie poddawaj! Bo to jest czas i miejsce, kiedy kurs się odwróci!"

"Nie smuć się. Wszystko, co tracisz, powróci do ciebie w innej formie."

"Tańcz, kiedy jesteś zraniony. Tańcz, kiedy zrywasz opatrunek. Tańcz w środku walki. Tańcz we własnej krwi. Tańcz, gdy jesteś całkowicie wolny".

"Smutek przygotowuje do radości. Gwałtownie wymiata wszystko z twojego domu – więc nowa radość może znaleźć przestrzeń i wejść. Smutek strąca żółte liście z gałęzi twojego serca – więc świeże, zielone liście mogą rosnąć w miejscu starych. Smutek wyrywa gnijące korzenie – więc nowe korzenie ukryte głębiej mają miejsce na to, by rosnąć. Cokolwiek smutek wyrzuca z twojego serca, znacznie lepsze rzeczy zajmą ich miejsce".

Lekcja Czwarta – najbardziej zaskakująca

Skarby, które można znaleźć w świecie (czyli na zewnątrz siebie), nie mogą się równać ze skarbami, które znajdziesz w sobie.

"Gdybyś poznał siebie chociaż na jedną chwilę, gdybyś mógł dostrzec swoje najpiękniejsze oblicze – być może nie drzemałbyś tak głęboko w tym glinianym domu. Dlaczego nie przeprowadzić się do domu z radości i światła – wypełnić nimi każdą szczelinę? Przecież to ty jesteś tym, który dźwiga sekretny skarb. Ty zawsze byłeś tą właśnie osobą. Nie wiedziałeś?"

"Znasz wartość każdego produktu oferowanego przez handlarza, ale jeśli nie znasz wartości swojej własnej duszy, to wszystko głupstwa."

"Dlaczego jesteś tak oczarowany tym światem, skoro prawdziwa kopalnia złota znajduje się w tobie?"

"Nie pukaj w przypadkowe drzwi, jak żebrak. Wyciągnij swoją długą rękę do innych drzwi, znajdujących się poza ulicami twoich wędrówek; tam, gdzie każdy pyta: Jak się masz? A nikt nie wmawia ci, jak się czujesz".

"W tobie znajduje się fontanna. Nie chodź dookoła z pustym wiadrem".

"Włóczysz się z pokoju do pokoju, szukając diamentowego naszyjnika, który jest już na twojej szyi!"

"Wszystko we wszechświecie jest w tobie. Proś o wszystko samego siebie".

"Jedziesz na swoim koniu z wioski do wioski i pytasz wszystkich: Czy ktoś widział mojego konia?"

Lekcja Piąta – najwznioślejsza

Przestań zachowywać się, jakbyś nic nie znaczył. Jesteś całym wszechświatem. Bóg działa przez ciebie – twoimi rękami buduje, twoim sercem kocha, twoimi oczami obserwuje.

"Siedzisz tu bardzo długo, mówiąc, że to dziwna sprawa. Ty jesteś dziwną sprawą. Masz w sobie energię słońca, ale uwięziłeś je u podstawy swojego kręgosłupa. Jesteś jakimś dziwnym rodzajem złota, które chce pozostać stopione w piecu, by nie musieć stać się monetami".

"Stań się nieboskłonem. Użyj siekiery na więziennej ścianie. Uciekaj".

"Urodziłeś się z potencjałem. Urodziłeś się z dobrocią i zaufaniem. Urodziłeś się z ideałami i marzeniami. Urodziłeś się ze wspaniałością. Urodziłeś się ze skrzydłami. Pełzanie nie jest twoim przeznaczeniem, więc nie rób tego. Masz skrzydła. Naucz się ich używać i leć".

"Czy wiesz, czym jesteś? Jesteś rękopisem – boskim listem. Jesteś zwierciadłem odbijającym szlachetną twarz. Ten wszechświat nie znajduje się poza tobą. Spójrz w głąb siebie. Wszystko, czego tylko zapragniesz – już tym jesteś".

"Po cóż mam pozostawać na dnie studni, skoro trzymam w ręku mocną linę?"

Lekcja Szósta – najbardziej opłacalna

Gdy podejmujesz się zrobienia czegoś – zaangażuj się w to całym sercem. Nigdy nie działaj na pół gwizdka.

"Kiedy robisz rzeczy z głębi swojej duszy, czujesz, jak rzeka porusza się w tobie – radość. Kiedy twoje postępowanie wynika z innego źródła, to uczucie znika."

"Połowiczne zaangażowanie nie doprowadzi do osiągnięcia prawdziwej wielkości. Wyruszyłeś, by odnaleźć Boga, ale potem zacząłeś zatrzymywać się na dłużej w intrygujących domach przydrożnych".

"Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, bądź zakochany."

Lekcja Siódma – najbardziej niewiarygodna

Na poziomie duchowym, wszyscy jesteśmy jednością. Tak naprawdę nie ma między nami żadnej odrębności. Różnice religijne to iluzja zrodzona z głupoty lub ślepoty.

"Wszystkie religie, wszystkie te śpiewy, jedna pieśń. Różnice są tylko złudzeniem i próżnością. Światło słoneczne wygląda nieco inaczej na tej ścianie, niż ma to miejsce na tamtej ścianie, a zupełnie inaczej na kolejnej, ale to wciąż to samo światło."

"Milczenie jest językiem Boga, wszystko inne jest jedynie słabym tłumaczeniem."

"Nie jestem Chrześcijaninem, Żydem lub Muzułmaninem ani Hindusem,
Buddystą, sufi czy zen."

"Wczoraj byłem sprytny, więc chciałem zmienić świat. Dziś jestem mądry, więc zmieniam siebie."

"Słowa są pretekstem. To wewnętrzna więź przyciąga jedną osobę do drugiej, a nie słowa."

"W milczeniu jest elokwencja. Przestań tkać, a zobaczysz, jak wzór tkaniny staje się lepszy."

Lekcja Ósma – najszczęśliwsza

Myśl mniej. Więcej odczuwaj.

"Uśpij swoje myśli, nie pozwól im położyć się cieniem na księżycu twojego serca. Odpuść sobie myślenie."

"Zaryzykuj wszystko dla miłości, jeśli jesteś prawdziwym człowiekiem."

"W twoim sercu znajduje się świeca, gotowa, by zapłonąć. Istnieje pustka w twojej duszy, gotowa do wypełnienia. Czujesz to, prawda?"

"Rodzimy się z miłości. Miłość jest naszą matką."

"Rozum jest bezsilny w obliczu wyrażania miłości."

"Nieba można sięgnąć tylko przez serce."

"Pozbądź się zmartwień. Pomyśl o tym, kto stworzył myśli! Dlaczego wciąż siedzisz w więzieniu, skoro drzwi są tak szeroko otwarte?"

środa, 6 grudnia 2017

Mikołajki- Prezent o Joasi :)

A oto mój prezent na Mikołaja dla Was: kilka praktycznych zasad jak w chaosie naszym codziennym pozostać pozytywnym.
Taki dekalog optymisty😀

1. Zaakceptuj swoją przeszłość! Wybacz tym, którzy Cię skrzywdzili, ponieważ nie byli oni świadomi. Wybacz też sobie, że pod wpływem tamtego zła tworzyłeś go jeszcze więcej. Ty także nie byłeś wtedy świadomy. Jeśli nie rozstaniesz się z przeszłością, będzie ona nadal wpływała na Twoją teraźniejszość i nie pozwoli ci iść do przodu.

2. Nie martw się o przyszłość! 90 % naszych lęków i powstałych pod ich wpływem wizji nigdy się nie wydarza. Opanuj swoje czarnowidztwo i staraj się koncentrować na dniu dzisiejszym. Żyj tu i teraz! Nie planuj za dużo, wyznacz sobie cel i radośnie oczekuj na jego spełnienie wykorzystując okazje jakie podsuwa ci życie. Precyzyjne planowanie ogranicza tylko jego możliwości.

3. Weź odpowiedzialność za swoje życie! Niezależnie jak trudny był twój start, TERAZ jesteś dorosłym i świadomym człowiekiem. Nikt nie jest zobowiązany do budowania Twojego szczęścia. To Twoje zadanie.

4. Nie porównuj się do nikogo! Nikt nie jest ani lepszy ani gorszy od Ciebie. Każda istota ma takie same znaczenie we Wszechświecie i wnosi swój indywidualny wkład w jego rozwój. Nie przejmuj się zatem co myślą o Tobie inni i rób swoje! Jeśli ktoś Cię krytykuje lub obraża wystawia świadectwo samemu sobie a nie Tobie. Szczęśliwi ludzie tak nie postępują.

5. Idź swoją drogą, we właściwym dla siebie tempie! Nie pozwalaj by ktoś Tobą kierował lub Cię popędzał, tylko Ty wiesz co dla Ciebie jest najlepsze. Słuchaj zatem rad ale kieruj się swym wewnętrznym głosem.

6. Staraj się znaleźć czas tylko dla siebie! To ważne dla równowagi Twojej duszy, ciała i umysłu. Naucz się mówić „NIE”! Być może unieszczęśliwisz tym parę osób z Twojego otoczenia, jednak życie tylko dla innych i nieustanne spełnianie ich próśb, na dłuższą metę unieszczęśliwi Ciebie.

7. Miej marzenia, w każdym wieku! Ludzie bez marzeń to ludzie martwi. Dlatego ucz się, rozwijaj, wyznaczaj sobie cele i realizuj je, nieustannie podążaj przed siebie. Taka postawa zachowuje umysł młodym, dodaje zdrowia i radości życia.

8. Bądź wdzięczny za wszystko co otrzymujesz! Jak najczęściej dziękuj, nawet za najdrobniejsze rzeczy, niech modlitwa dziękczynna stanie się Twoją główną modlitwą. W ten sposób okazujesz szacunek wszelkiemu dobru, które istnieje w Twoim życiu, dodajesz mu pozytywnej energii i powodujesz, że wzrasta.

9. Nie zamartwiaj się wszystkimi problemami świata! Na pewne pytania w tej chwili nie ma odpowiedzi a wielu sytuacji obecnie nie można rozwiązać. Energia do zmian potrzebuje czasu i my ludzie nie mamy na to wpływu. Odpuść sobie zatem, zaufaj, że wszystko będzie dobrze i pozwól działać Uniwersum.

10. Kochaj i ciesz się życiem! Bądź radosny, śmiej się, żartuj, rób często coś bez sensu i śmiej się z samego siebie. Rozejrzyj się wokół, obserwuj naturę a szczególnie zachowanie zwierząt. Ich życie jest jeszcze trudniejsze niż życie człowieka a mimo to, kiedy tylko mogą są pełne miłości i radości. Postępuj tak samo.

Pozdrawiam Was
Joanna Sanders

sobota, 2 grudnia 2017

Mistrzowie wewnętrznego spokoju? Hawajczycy mają własny sposób na harmonijne i pogodne życie.


Dzisiejsze czasy nie sprzyjają temu, by w miarę stale odczuwać poczucie harmonii i głębokiego relaksu. Towarzyszy nam raczej pośpiech, napięcie, nadmiar obowiązków i bodźców, co nie sprzyja odczuwaniu spokoju, a przy okazji – ogranicza nasz poziom zadowolenia z życia. Jak utrzymać poczucie wewnętrznej harmonii? Czy bez zamykania się w klasztorze zen można stać się mistrzem wewnętrznego spokoju?
Szukając inspiracji i wskazówek dotyczących tego tematu, trafiłam na filozofię życia Aloha, która oznacza w praktyce harmonijne życie w stanie jedności umysłu i serca z doskonałością natury. Rdzenni mieszkańcy Hawajów od tysięcy lat znają sposoby na to, jak zadbać o swój spokój wewnętrzny.
Pierwsza z naczelnych zasad Aloha głosi: dla poczucia wewnętrznej harmonii niezbędna jest akceptacja rzeczywistości takiej, jaka jest, i zaufanie, że wszystko się dzieje w odpowiednim momencie, jest nam do czegoś potrzebne i generalnie takie, jak być powinno.
To trudna zasada do przestrzegania w kulturach zachodnich. Wciskasz w windzie guziki, które są już wciśnięte? A może klikasz kilka razy w ten sam przycisk, gdy komputer wolniej działa? Denerwują cię ludzie, którzy się powoli poruszają, wolno mówią i myślą? Poganiasz swoje dziecko, niecierpliwisz się w korkach? Te wszystkie zachowania świadczą o tym, że nie żyjesz w Aloha, a co za tym idzie – doświadczasz stresu i wytracasz niepotrzebnie energię.

Hawajczycy zdecydowanie preferują spokojne przyjmowanie teraźniejszości, życie tu i teraz bez pośpiechu. Mówią też: „wy macie zegarki, a my mamy czas” – dla nich chwila obecna jest jedynym miejscem, w którym istnieje rzeczywistość, brak cierpliwości oznacza brak zaufania, że to, co jest, jest takie, jakie ma być. Zaufanie w Aloha to nie zaufanie czemuś zewnętrznemu, tylko sobie i swojemu sercu oraz temu, że wszechświat zsyła nam tylko takie doświadczenia, które są nam potrzebne. O tym, jak istotna dla poczucia spokoju wewnętrznego jest akceptacja rzeczywistości, pisze ciekawie Eckhart Tolle w książce „Potęga teraźniejszości”.
Tolle zauważa, że nasz permanentny brak spokoju wewnętrznego bierze się z tego, że przez większość życia albo analizujemy przeszłość, albo myślimy o przyszłości, i to najczęściej w kontekście niezadowolenia z błędów, które popełniliśmy, i obawy przed tym, czy sprostamy temu, co się wydarzy. Rzadko jesteśmy obecni w chwili teraźniejszej, która jest dla nas najmniej stresująca z tego względu, że ma w sobie największą dozę pewności, co się dokładnie dzieje, i daje nam największą możliwość adekwatnego działania i kontrolowania sytuacji, a także faktycznego doświadczania pozytywnych emocji – takich jak radość, zadowolenie i głęboki spokój.
Ciągłe analizowanie błędów przeszłości (bądź wspominanie z rozrzewnieniem tego, co było, ale już się skończyło) powoduje tylko rosnące niezadowolenie. Z kolei nadmierne tworzenie scenariuszy przyszłych wydarzeń powoduje albo lęk przed tym, co się może stać (mimo że obecnie wszystko jest OK i prawdopodobieństwo, że czarne scenariusze się sprawdzą, jest małe), albo bujanie w obłokach i brak kontaktu z chwilą obecną, z tym, co może nas cieszyć teraz.
(…)
Podsumowaniem istoty wewnętrznego spokoju jest  reguła hawajskiej filozofii życia zwana Ho´oponopono (w wolnym tłumaczeniu: bycie w harmonii ze sobą i światem), która mówi o tym, że wszystko we wszechświecie jest ze sobą połączone i w ciągłej interakcji. Jeśli jesteśmy „pono” – w równowadze – to cały nasz świat też jest „pono”.
Jeżeli zaś jesteśmy wściekli albo przestraszeni – to taka jest też rzeczywistość, której doświadczamy. Zdaniem Hawajczyków – świat zewnętrzny jest odbiciem naszego świata wewnętrzne-go. Ho´oponopono mówi, że nie możesz na zewnątrz doświadczyć niczego, czego nie doświadczasz w sobie. Jeżeli twoje odbicie – twoja rzeczywistość – ci się nie po-doba, to jesteś odpowiedzialny za to, by to zmienić. Zmienić w sobie, bo bez tego w lustrze nic się nie zmieni (nie ma sensu robić makijażu na lustrze lub zmieniać lustra, bo nie podoba nam się nasza twarz). Ho´oponopono podkreśla, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje myśli, emocje, zachowania i reakcje. Za to, jak interpretujemy rzeczywistość. Ta odpowiedzialność daje wolność – wychodzimy z roli ofiary okoliczności.
Ho´oponopono mówi też, że każdy człowiek i cała rzeczywistość są idealne takie, jakie są. Trudne emocje to wewnętrzne dziecko, którym się trzeba zaopiekować, by odczuwać spokój. Jak to zrobić? Poprzez cztery magiczne zwroty wypowiadane do siebie: przepraszam, wybacz mi, kocham cię i dziękuję.


Czytaj więcej na: focus.pl
Autorka tekstu: Małgorzata Smoczyńska

piątek, 1 grudnia 2017

Czy mogę wyrzucić coś z Twojego domu?


Brzmi okropnie, prawda? Jak ona może sobie rościć prawo, żeby mi coś wyrzucać? Jak w ogóle śmie zadawać takie pytanie? Pycha? Nie skarbie – po prostu bezczelność i nazywajmy sprawy po imieniu. A jednak chcę, a raczej sugeruję, że pewne rzeczy warto wyrzucić nie bez powodu. Powód jest taki, że one… zresztą zobaczysz dalej.



Rzeczy, które wysysają Ci energię.


W Twoim domu są takie rzeczy, które dosłownie wpierdalają Twoją energię. Mogą nawet ładnie wyglądać, ale fatalnie działają. Powodują, że czujesz się przytłoczony, że masz w głowie mętlik, że gryzą Cię wspomnienia, które wcale nie są miłe. Te rzeczy zbierają kurz, wkurzają oko i robią Ci w życiu taki śmietnik.

Wszystko, co popsute.


Stary zniszczony telefon, podarte firanki, połamane figurki, pęknięty wazon – rzeczy, które przestały spełniać swoje zadanie, są taką rysą. Otaczając się tym, co popsute, wprowadzasz sobie taką energię „zepsucia”, „niekompletności, „niedziałania”. Więc nie ma się co dziwić, że później nie wszystko funkcjonuje tak, jak trzeba. W końcu otaczając się tym, co wybrakowane, tworzysz sobie wybrakowany świat.

Łachy, łachy i jeszcze raz ubrania.


Tysiąc pińcet sto dziewińcet ciuchów do sprzątania – sweter z dziurą, wytarte gacie, jakaś badziewna bluzka z cholera wie czego, buty ze startymi flekami, jakieś stare kiecki ala lata ‘90. Na grzyba mi to – pomyślałam. Ja w tym już nie będę chodzić. Dla moli mam to trzymać? Przecież to mi się już nie podoba, nie spełnia swojego zadania, nie podkreśla mnie i moich upodobań? Nie mam zamiaru poświęcać temu cennego miejsca w moim życiu. Ja potrzebuję miejsca na nowe, a jak mam je zrobić, skoro jesteś zawalona starym? Szafa została posprzątana i ostała się w niej połowa rzeczy. Teraz jest czysto, porządek, jasność i łatwy wybór. I nie ma problemu w co się ubrać. Więcej pisałam o tym tutaj – porządki w szafie i tutaj – szafa kapsułkowa.

Graty wszędzie, gdzie się da.

 W momencie, kiedy uderzyła mnie idea względnego (podkreślam względnego, bo skrajności nie lubię) minimalizmu, zdałam sobie sprawę z tego, że otaczają mnie graty.

Wiele „przydasi”, które może się jeszcze kiedyś sprawdzą i które leżą, zbierają kurz i wkurwiają. Nigdy się na nic nie przydały, powodowały tylko powstawanie coraz większej sterty gratów, które jakby zaburzały moją wizję spokoju, jasności i szczęścia. Pierdółki, figurki, stare karteczki, jakieś połamane badziewie – to wszystko poszło  na śmietnik. Zrobiło się miejsce. Luźniejsze półki, łatwiej wszystko znaleźć, więcej swobody, miejsca, powietrza. Minimalizm w życiu to podejście tych, którzy wbrew pozorom chcą więcej a nie mniej. Rezygnują z nadmiaru rzeczy, żeby w to miejsce wprowadzić więcej życia, doznań i możliwości. To świadomy wybór.



Pokochałam sprzątanie. Pokochałam wywalanie wszystkie tego, co nie koresponduje już ze mną. Nie mam sentymentu do starych śmieci ani tego, co jest poniżej mojego poziomu. Nie łudź się, że pewne rzeczy się przydadzą. Ponoć niewykorzystane przez rok, nie będą wykorzystane już nigdy. Tylko zabierają miejsce, wkurzają i trzymają Cię w przeszłości.


Do dziś przeczytałam kilka książek o minimalizmie. Trochę się ograniczyłam, ale nie – nie chodzę w pokutnym worze, nie zrezygnowałam z przyjemności i nie mieszkam w gołych czterech ścianach. Wywaliłam to, czego nie potrzebowałam. Zbędne ciuchy do kontenera, nieużywane kosmetyki dla przyjaciółki, reszta po rodzinie. I zrobiła się jasność. To oczyszczające uczucie, jakby nagle wstępowała w Ciebie nowa energia. Jakby ktoś Ci po prostu doładował bateryjki, podłączył do prądu i puścił w świat jak taką katarynkę – zajebiste uczucie.

Nagle masz jakieś pomysły. To chcesz zrobić, tamto i jeszcze tamto. To zmienić, tamto zmienić. Trudno to opisać. Po prostu się chce. Tak jakby to oczyszczenie domu i przestrzeni otworzyło miejsce na dopływ siły i inspiracji.

Gdy zastanawiasz się, jak uporządkować swoje życie, to najpierw zadaj sobie pytanie jak uporządkować szafę, kuchenne półki, pawlacz, garaż, strych, piwnicę. Odpowiedzi przyjdą same.

Czasami gdy wchodzę do niektórych domów czy mieszkań, mam ochotę coś stamtąd wyrzucić, bo wiem, że to absolutnie nie jest tam potrzebne i mieszkańcy poczuliby się znacznie lepiej bez tego. To już chyba takie zboczenie. Im człowiek bardziej przytłoczony, tym bardziej zamknięty. Jeśli się uwolni, rozpościerają się przed nim możliwości.

Jeśli wydaje Ci się, że gromadzenie daje przyjemność, sprawdź jaką frajdę daje wyrzucanie. Gwarantuje, że ciężko Ci będzie w to uwierzyć.

Namacalne wspomnienia.

Zdjęcia byłych, prezenty po znajomych, którzy nas już nie lubią – wydaje Ci się, że to pamiątki starych dobrych czasów? Wcale nie. To takie zatrute strzały, które przypominają nam o upływie czasu i zmianie ludzkich postaw. Trzymają nas w przeszłości tak, że jedną nogą stoimy w jutrze i jedną w teraźniejszości. Kiedy dajesz krok, tak czy inaczej nie posuwasz się do przodu, bo zawsze jedna noga jest w przeszłości. Nigdy nie robisz tego kroku wprzód. To jest do wywalenia albo chociaż do schowania tam, gdzie nie będzie wkurzać oka.

Zbieractwo to taki syndrom chęci pozostania w przeszłości. Taki zakamuflowany strach przed wolnością i przyszłością. Po co? A przecież życie czeka. W nieskończoność czekać nie będzie.


http://www.redaktorbezczelna.pl/2017/11/czy-moge-wyrzucic-cos-z-twojego-domu.html?m=1