niedziela, 29 października 2017

Ciało bolesne.

Człowiek jest istotą wielowymiarową. Wewnętrzne aspekty konstruują nas, ale nie są nami. Ty nie jesteś swoim umysłem, choć się z nim utożsamiasz. Ty nie jesteś także swoimi emocjami, choć one Tobą powodują. Ty, w swojej istocie jesteś ciszą i światłem. Dotrzyj do tej prawdy o sobie.

Ciało bolesne.

Człowiek jest istotą skomplikowaną, skonstruowaną z wielu płaszczyzn. Mamy m.in. emocje (ciało emocjonalne) i myśli (ciało mentalne), które są ze sobą sprzężone. Umysł, razem z emocjami skutecznie zaciemniają w nas obraz wewnętrznej ciszy. Nie warto ich jednak traktować jak wrogów, wypierać czy ignorować. Warto nauczyć się siebie by świadomie zarządzać swoim wnętrzem. Tylko integracja daje bożą pełnię.
Jednym ze sposobów na oswojenie emocji i umysłu jest rola obserwatora wobec siebie. Patrzenie na siebie w trzeciej osobie (on) stwarza przestrzeń, dzięki której nabierasz dystansu. Możesz wtedy w sposób świadomy oglądać i zarządzać swoim istnieniem. Wszystko co w Twoim życiu pochodzi z Ciebie. Wszystko co konstruuje Twoją rzeczywistość to także Ty. Zawsze Ty. Będziesz biernie płynął z tym co przychodzi, czy w sposób świadomy zaczniesz kreować osobistą rzeczywistość tak wewnętrzną jak i zewnętrzną.
Przez całe życie szukamy siebie, tylko siebie, zawsze siebie.
Ostatni czas był dla mnie trudny. Borykałam się z poczuciem straty po ukochanym zwierzęciu. Jako człowiek świadomy procesów zachodzących w moim wnętrzu, zaobserwowałam ból, nazwałam i zaakceptowałam go. Był on jednak na tyle silny i trzymał tak mocno, że o pomoc w przepracowaniu poprosiłam Duszę. Duszka tylko czekała na moje przyzwolenie. Wiedziała co robić, by uwolnić mnie i siebie od bólu serca. Także Twoja Dusza dokładne wie co robić, by Was uleczyć. Szybko doprowadzi do uzdrowienia, wplatając w przestrzeń, w serce lekarstwo.
Śpiew, ruch, kreacja, opowieści, energie Ziemi, płacz to są odwieczne, uniwersalne lekarstwa Duszy. Dusza zawsze wie co pomoże w kłopotach. Trzeba się tylko dać poprowadzić w kierunku uzdrowienia. Dlatego jeśli coś Cię dręczy zapraszaj swoją Duszę (a przez nią Boga) do bólu, który nosisz w sobie. On jest także lub przede wszystkim Jej udziałem. Nikt ponad Nią nie wie lepiej co zrobić by się z niewygodnych emocji uzdrowić. Stań przed Duszą nagi. Odrzuć wszystkie blokady, uspokój myśli, uspokój ciało bolesne. Zaakceptuj i pozwól poprowadzić się ku uzdrowieniu. Pozwól Duszy/ Bogu działać. Pozwól niech ukoją Twoje zbolałe serce.
U mnie jak zawsze w trudnych sytuacjach z pomocą przychodzą praktyki medytacyjne BON. Krąg szamanów syberyjskich i nauki Tybetu są mi bliskie. Zajmowałam się tym w poprzednich istnieniach. Zapraszam ból mojego serca i umysłu do swojej wewnętrznej ciszy i pozwalam im być. To wystarczy.
Kiedy Ty się oczyścisz, oczyści się także Dusza. Powinniśmy robić to na bieżąco. Wstrzymywanie emocji opóźnia proces uzdrawiania, zatrzymuje przepływ energii. W ciele i w Duszy powstają blokady. Przez całe życie nakładamy na siebie wiele takich blokad, zatrzymując w sobie emocje. Prędzej czy później zatory muszą znaleźć ujście powodując depresje, choroby przewlekłe, stany rakowe, nerwice, lęki itp.
Trzeba dbać o higienę emocjonalną/ energetyczną. Nie bać się siebie, nie bać się przyznać do swojej słabości, niewygodnych uczuć. Trzeba pozwolić uchodzić emocjom. Trzeba na bieżąco porządkować przestrzeń swojego serca, ciała, energii, Duszy, umysłu, emocji. Porządkowanie nie polega na zamiataniu problemów pod dywan a na świadomym przepracowywaniu ich. W praktyce oznacza to obserwację, nazwanie, przyjęcie, akceptację, uwolnienie. To jest proces.
Pozwól swoim słabościom zaistnieć. Zaproś je do intymności Twojego serca. Pozwól im być. To wystarczy. Wkrótce ujrzysz, że znacznie osłabły i nie mają już nad Tobą kontroli. Nieprzepracowany cień powróci jako niszczyciel. Dlatego: uśmiechnij się sercem do wszystkiego co w Tobie. Otwórz temu drzwi aby mogło swobodnie przez Ciebie przepłynąć.
Nie ma jednej, sprawdzonej ścieżki oczyszczania. W przestrzeni jest ich bardzo wiele. Być może też za każdym razem potrzeba będzie czegoś innego. W procesie oczyszczania pozwól sercu prowadzić. Nie masz lepszego sprzymierzeńca, nauczyciela, drogowskazu ponad swoją Duszę. Ona jest jak najlepszy, kochający, szczerze oddany rodzic, który nie pozwoli pogubić się swojemu dziecku.
Nic nie jest dobre, nic nie jest złe Wszystko po prostu JEST.
Wielka wdzięczność Duszo. Jesteś/ Jestem sensem mojego Wszechświata.

http://www.w-przestrzeni-serca.pl/czlowiek-swiadomy/142-cialo-bolesne.html


sobota, 28 października 2017

Bóg jest Tobą.


Jest taka stara indyjska opowieść o Brahmie, który był bardzo samotny. Nie istniało nic prócz Brahmy i dlatego bardzo się nudził. Postanowił zagrać w jakąś grę, ale nie było nikogo, z kim mógłby zagrać. Stworzył więc piękną boginię, Maję, tylko po to, by mieć z kim się bawić. Ledwie powstała, Brahma powiedział jej, dlaczego powołał ją do życia. I bogini rzekła: „Dobrze, zabawmy się w najpiękniejszą grę, ale musisz robić, co ci powiem”. Brahma zgodził się i wypełniając polecenia Mai, stworzył cały wszechświat, słońce i gwiazdy, księżyc i planety. Potem stworzył życie na ziemi: zwierzęta, oceany, powietrze, wszystko.
Wtedy Maja powiedziała: „Jakże piękny jest ten świat iluzji, który stworzyłeś. Teraz chciałabym, abyś stworzył takie zwierzę, które byłoby dostatecznie mądre, by podziwiać twoje dzieło”. Wtedy Brahma stworzył ludzi, a kiedy skończył, spytał Maję, kiedy zaczną się bawić.
„Zaraz zaczniemy” – odparła i porąbała Brahmę na tysiące maluteńkich kawałeczków. Włożyła po jednej cząstce w każdego człowieka i powiedziała: „Teraz zaczyna się gra! W chowanego. Mam zamiar sprawić, byś zapomniał, kim jesteś, a ty będziesz próbował odnaleźć siebie”. Maja stworzyła Sen, ale nawet dzisiaj Brahma próbuje pamiętać, kim jest. Brahma jest w każdym z nas, a Maja nie pozwala nam przypomnieć sobie, kim jesteśmy.
Kiedy obudzisz się ze Snu, znów staniesz się Brahma i odzyskasz swoją boskość. Potem, jeśli Brahma w tobie powie: „Wspaniale, obudziłem się, lecz gdzie jest reszta mojego ciała?”, zrozumiesz sztuczkę Mai i podzielisz się prawdą z innymi, którzy też pragną się obudzić. Dwoje trzeźwych na przyjęciu bawi się o wiele lepiej. Troje – jeszcze lepiej. Zacznij od siebie. Za twoim przykładem inni też zaczną się zmieniać, aż cały sen, całe przyjęcie wytrzeźwieje.
*
Nauki indyjskie, tolteckie, chrześcijańskie czy starożytnych Greków – narodów całego świata – wypływają z tego samego źródła prawdy. Mówią one o przywróceniu boskości i odnalezieniu Boga w sobie.
Wszystkie zachęcają do otwarcia serca i zdobycia mądrości.
Każdy może to zrobić po swojemu. Nie chodzi o podążanie za tą czy inną ideą. Chodzi o odnalezienie i wyrażenie siebie w swój własny niepowtarzalny sposób.
To dlatego twoje życie jest sztuką.
Żyjesz dzięki boskiej sile, czyli sile Życia.
Ty sam jesteś siłą, która zwie się Życiem, ale ponieważ masz zdolność myślenia na poziomie racjonalnego rozumu, zapominasz, kim jesteś naprawdę.
Poza tym o wiele łatwiej żyć, wmawiając sobie:
„Oto Bóg. On za wszystko odpowiada. Bóg uratuje mnie i zbawi”.
Nie.
Bóg właśnie przyszedł ci powiedzieć – powiedzieć Bogu, który jest w tobie – żebyś był świadomy, żebyś podejmował decyzje, żebyś miał odwagę przedrzeć się przez wszystkie lęki, żebyś je odmienił i przestał się bać miłości.
Lęk przed miłością jest jednym z największych, najstraszniejszych ludzkich lęków.
Pewnie jesteś ciekaw, dlaczego, skoro jesteśmy Życiem /albo Bogiem/, nic o tym nie wiemy.
Dlatego, że zostaliśmy tak wychowani, abyśmy tego nie wiedzieli.
Zaprogramowano nam: „Jesteś człowiekiem i masz określone ograniczenia”.
A potem już sami ze strachu ograniczamy swoje możliwości.
Jesteś tym, czym wierzysz, że jesteś.
Ludzie mają potężną moc. Kiedy wierzysz, że jesteś tym czy tamtym, to właśnie tym jesteś.
Potrafisz to, bo jesteś Życiem, Bogiem, Determinacją.
Masz siłę, by w każdej chwili stać się tym wszystkim. Ale to nie twój rozważny umysł jest tym, co włada tą siłą. Jest nim to, w co wierzysz.
Wszystko bowiem obraca się wokół wiary.
W cokolwiek wierzymy, rządzi ono naszym istnieniem, naszym życiem.
System wierzeń i przekonań, który sobie tworzymy, jest jak maleńkie pudełko, które sami sobie zbudowaliśmy; nie możemy uciec, ponieważ wierzymy, że nie możemy.
Tak wygląda nasza sytuacja. Ludzie sami tworzą swoje ograniczenia. Wiemy, co jest dla człowieka możliwe, a co nie. A potem tylko dlatego, że w to wierzymy, staje się to dla nas prawdą.
Nadchodzi czas, kiedy staniesz się swoim własnym guru. Nie potrzebujesz innych ludzi, aby ci mówili, jaka jest Wola Boża.
Teraz możesz stanąć twarzą w twarz z Bogiem bez żadnych pośredników.
Szukałeś Boga i znalazłeś Go w sobie.
Bóg nie jest już gdzieś w niebie.
Jeśli wiesz, że siła stanowiąca Życie jest w tobie, zaakceptujesz swoją własną boskość.
Mimo to pozostaniesz skromny, ponieważ taką samą boskość dostrzeżesz we wszystkich.
Zobaczysz, jak łatwo zrozumieć Boga, ponieważ wszystko jest Jego przejawem. Ciało umrze, umysł się rozsypie, ale ty nie. Ty jesteś nieśmiertelny. Istniejesz od milionów lat w najprzeróżniejszych postaciach, bo ty jesteś Życiem.
A Życie nie umiera.
Jesteś w drzewach, motylach, rybach, powietrzu, księżycu, słońcu. Gdziekolwiek pójdziesz, już tam jesteś, czekający na siebie samego.
Twoje ciało jest świątynią, żywą świątynią, w której mieszka Bóg.
Twój umysł jest żywą świątynią, gdzie mieszka Bóg.
Bóg mieszka w tobie jako Życie.
Dowodem na istnienie Boga w tobie jest to, że żyjesz.
Twoje życie jest dowodem.
Oczywiście w twoim umyśle pełno różnego śmiecia i emocjonalnej trucizny, ale i Bóg tam jest.
Nie muszę niczego robić, aby sięgnąć Boga, oświecenia, aby się obudzić.
Nie ma nikogo, kto zaprowadzi mnie czy ciebie do Boga. Ktokolwiek mówi, że to potrafi, jest kłamcą, bo ty już tam jesteś. Istnieje tylko jedna żyjąca istota i czy chcesz tego, czy nie, zgadzasz się z tym czy nie, bez najmniejszego wysiłku jesteś już z Bogiem.
Jedno, co zostaje, to cieszyć się życiem, leczyć swoje emocje, tak abyś tworzył życie, w którym otwarcie będziesz się dzielił radością tkwiącą w tobie.
Cały świat może cię kochać, ale ta miłość nie uczyni cię szczęśliwym.
Szczęście da ci miłość wychodząca z twego wnętrza.

– To duża różnica.
Twoja miłość jest twoją połową zadania. Drugą połową może być drzewo, pies, obłok. Ty jesteś jedną połową, a drugą jest to, co widzisz.
Ty jesteś jedną połową jako śniący, a sen jest drugą połową.
Wróć do miłości do samego siebie. Możesz być tak silny i wszechwładny, że dzięki miłości do własnej osoby przemienisz swój osobisty sen z lęku w miłość i z cierpienia w szczęście. Potem niczym słońce przez cały czas będziesz dawać światło, ciepło i miłość, nie stawiając żadnych warunków.
Kiedy kochasz bezwarunkowo, jesteś człowiekiem, jesteś Bogiem, zjednoczonym z migocącym w tobie Duchem Życia.
Cześć pierwsza artykułu : Przestać żyć we władzy demona

Ruiz Don Miguel “Ścieżka miłości”

niedziela, 22 października 2017

Syrop na poprawę skóry i błyszczące mocne włosy.





Wiesz, że istnieje syrop na poprawę skóry i błyszczące mocne włosy? Czy masz problemem z siwieniem? Potrzebujesz tego cudownego syropu, aby Twoje włosy powróciły do naturalnego koloru.


Ten niezwykły syrop poprawi zdrowie Twojej skóry i włosów. Jest w nim wiele mikroelementów, które zapewnią Ci błyszczące i mocne włosy. Nie będzie potrzebować już żadnych kupnych odżywek. Dzięki temu syropowi, zachwycisz wszystkich niezwykle silnymi i zdrowymi włosami.
Syrop na poprawę skóry i błyszczące mocne włosy.
Składniki:
Sposób przygotowania:
Na początku należy zmiksować w blenderze czosnek i cytrynę. Oczywiście wcześniej trzeba obrać te składniki. Do przygotowanej masy dodaj miód i dobrze wymieszaj. Następnie dolej do tego oleju lnianego i kontynuuj mieszanie. Kiedy już wszystko jest gotowe, przygotowany napój powinien odczekać jakiś czas w lodówce.


Dawkowanie.

Należy przyjmować po jednej łyżce tej mieszanki przynajmniej pół godziny przed posiłkiem. Warto wykorzystywać do tego drewnianej łyżki, która jest najbardziej naturalna.
Jeżeli spożywamy dziennie trzy posiłki, syrop należy przyjmować również trzykrotnie w ciągu dnia.


Syrop jest prosty do wykonania, a jego składniki znajdziesz w każdym sklepie. Musisz zatem koniecznie sprawdzić tę recepturę i przekonać się sam o jej świetnym działaniu na włosy.

Syrop na poprawę skóry i błyszczące mocne włosy to rewelacyjna alternatywa dla stosunkowo drogich i szprycowanych produktów chemicznych. Postaw tylko na naturalne produkty!

środa, 18 października 2017

Przesłanie na dziś: Dbaj o swoich bliskich.

Cudowna Istoto przybyłaś na plan fizyczny razem z innymi. Wybrałaś sobie tych, którzy w najlepszy sposób nauczą Ciebie tego, czego potrzebujesz się nauczyć, a w zamian Ty zaoferowałaś, że najlepiej nauczysz ich tego, czego sami potrzebują. Oprócz tego na swojej drodze spotykasz innych, którzy są tylko chwilę lub zostają dłużej, a czasem spotkanie z nimi zmienia diametralnie Twoje życie. Każde spotkanie ma sens, bo wzajemnie jesteśmy dla siebie uczniem i nauczycielem jednocześnie. Otaczając się bliskimi Twemu Sercu Istotami uzyskujesz wsparcie, opiekę a jednocześnie czasem surową krytykę czy ocenę. Bez względu na wszystko, pamiętaj, że wszystko dzieje się dla Ciebie i poprzez Ciebie. Kiedy odłożysz na bok emocjonalny ciężar, kiedy zrzucisz z siebie balast w postaci gniewu, poczucia winy czy złości to ujrzysz całą prawdę, która się za tym kryje. Każdy daje tyle ile sam posiada i tyle ile potrzebuje, by przerobić swoją lekcję. Doceń dzisiaj każdego Nauczyciela, jakiego spotkałaś na swojej drodze. Nawet, jeśli teraz nie widzisz, czego on Cię nauczył, z czasem to zobaczysz, bądź pewna. Wszyscy bliscy, którzy są w Twoim bezpośrednim otoczeniu, bez względu na to kim są i jak długo, pragną ogrzać się w Twoim Świetle, poczuć wsparcie i Akceptację. Doceń ich wkład w Twój rozwój, powiedz im, jak bardzo ich kochasz, szanujesz, rozumiesz czy że im współczujesz. Co dajesz, wraca i to zwielokrotnione. Więc wysyłaj Miłość, Zrozumienie, Akceptację, Współczucie, dodawaj Otuchy, poświęcaj swój czas i bądź, tak zwyczajnie, po prosu Bądź. Ta potężna Dobra Energia wróci do Ciebie w taki czy inny sposób, od tych czy od tamtych. Okaż dzisiaj Serce i obdarz uwagą najbliższych i powiedz im, jak bardzo są dla Ciebie ważni, nawet jeśli Wasza relacja jest trudna. Pamiętaj, że u Źródła, w naszym Domu, wszyscy jesteśmy Miłością i Jednością ze Stwórcą. Powiedz do siebie: Dzisiaj, Teraz wysyłam Światło Miłości i Pocieszenia. Pragnę, by objęło wszystkich, którzy dzielili ze mną chociaż chwilę swojego życia. Wybaczam, Kocham, Dziękuję. Jestem Wdzięczna za Dar Spotkania.

Monika Kaźmierczak

środa, 11 października 2017

Bursztyn - kamień leczniczy.

Chciałabym choć trochę przybliżyć, a może tylko przypomnieć Państwu niezwykły twór natury, jakim jest bursztyn. Dobrze,że ten cud przyrody wraca do łask, bo nie do pominięcia jest jego moc energetyczna. Już 1000 lat p.n.e bursztyn był drogim i pożądanym cackiem, a starożytni magowie i medycy zalecali nosić go bezpośrednio na ciele, ponieważ wtedy zachowuje się zdrowie przez długie lata, młody wygląd i wesołe usposobienie, a mózg na starość nie będzie płatał figli, czyli nie dojdzie do demencji starczej. Już wtedy odkryto, że przedmioty z bursztynu: wisiory, bransolety, korale i inna biżuteria oczyszczają atmosferę, wprowadzają miły nastrój, a także posiadają moc godzenia zwaśnionych osób. Wtajemniczeni twierdzili, że w bursztynie zaklęte są niezwykłe moce, które odpędzają od jego właściciela wszelkie złe energie, a z ciała wyciągną nie tylko choroby, ale i ich zwiastuny. Już wtedy używano bursztynu do zdejmowania uroków, klątw, a także do oczyszczania pomieszczeń z negatywnej energii, zwłaszcza po infekcjach i epidemiach.


Gdy spryskamy mieszkanie odrobiną nalewki bursztynowej lub spalimy okruchy z bursztynu, oczyścimy w ten sposób atmosferę, ponieważ w otoczeniu bursztynowych wibracji ludzie uspokajają się i łagodnieją - wpływa on kojąco i harmonizująco na ciało i psychikę.
Jantar, bo taka też jest nazwa tej skamieniałej żywicy z pradawnych drzew,wydziela tzw. jony ujemne - bardzo korzystne dla człowieka. Pocierając go możemy sprawić, że będzie działał jak magnes. Pocieranie wywoła na jego powierzchni ładunki elektrostatyczne, mające głębsze oddziaływanie na organizm człowieka. Dlatego najlepiej nosić go bezpośrednio na ciele.

Radiesteci dowiedli, że przywraca on chorym komórkom prawidłową polaryzację, tym samym poprawiając stan energetyczny organizmu i ułatwiając wyeliminowanie różnych schorzeń i dolegliwości.

Bursztyn zawiera w sobie potężną siłę. Jego energia potrafi wytłumić szkodliwe promieniowanie geopatyczne oraz te pochodzące z cieków wodnych czy urządzeń elektronicznych. Doskonale neutralizuje promieniowanie odbiorników TV i monitorów komputerowych. Dobrze jest więc porozkładać bursztyn w domu w miejscach, gdzie energia nie jest dla nas korzystna. Najlepsze są do tego specjalne płytki bursztynowe, które emanują energią nawet na kilka metrów! Stworzymy wtedy swoistą komnatę bursztynową, w której szybko odzyskamy siły i radość życia i nie groźne będą nam choroby czy bezsenność.

Bursztynowa biżuteria, o której nie możemy zapomnieć (na szczęście wraca do mody!) bardzo wspomaga nasze zdrowie. I tak np. chorzy na górne drogi oddechowe czy tarczycę powinni nosić korale z bursztynu, a osobom mającym problemy z sercem ulgę przyniosą wisiory ze skamieniałej żywicy. Nawet chorzy na kręgosłup odczują ulgę przewiązując się w pasie długim sznurem korali bursztynowych. Nośmy bursztyny: wieszajmy je w domu jako ozdobę, otaczajmy się nimi, wspomagając nasze ciało i umysł tą niezwykłą mocą.

Jedna, bardzo ważna uwaga. Spotykam się bardzo często z nieświadomością ludzi, że wszystkie kamienie, a zwłaszcza bursztyny wymagają bardzo częstego oczyszczania. Tak jak agaty i korale, bursztyny bardzo szybko działają, oczyszczając naszą aurę z negatywnych energii. A potem, przeładowane, oddają tą energię z powrotem swoim właścicielom! Dlatego trzeba je bardzo często myć i oczyszczać w roztworze soli (najlepiej morskiej). Bardzo łatwo można zauważyć, że nasz klejnot przepracował się. Kiedy nosimy go na sobie, zaczyna nam ciążyć i przeszkadzać. Instynktownie wtedy, często nawet nieświadomie, zdejmujemy go. Jest to sygnał od naszego organizmu, że należy oczyścić kamień. Jeśli jednak tak się dzieje, to po kilkugodzinnej ekspozycji na ciele jest to wręcz koniecznością! Wieczorem należy biżuterię umyć pod bieżącą wodą, by spłukać nagromadzone w niej szkodliwe ładunki energetyczne. Dobrze jest zostawić go czasami na noc w wodzie z solą.

Pamiętajmy, że prawdziwy bursztyn pali się, wydzielając żywiczną woń. Właśnie w ten sposób można odróżnić autentyczny kamień od sztucznego koralika.

W starożytności nazywano bursztyn złotem życia i złoto wzmacnia jego energię, warto więc oprawić piękny okaz w złoty koszyczek i cieszyć się jego uzdrawiającą mocą!

Magdalena Zięba

środa, 4 października 2017

Dziesięciu złodziei Twojej energii według Dalajlamy.


Każdy z nas dysponuje pewnym zasobem energii, którą możemy spożytkować każdego dnia. Często tracimy ją na sprawy które są kosztowne dla naszego zdrowia i  równowagi psychicznej, oraz na które nie mamy wpływu. Warto zadbać o emocje i pozbyć  się ze swojego życia największych złodziei naszej siły, oraz wewnętrznej mocy. Zdaniem Dalajlamy, najczęściej zmagamy się z dziesięcioma z nich:
1. Nie otaczaj się ludźmi, którzy potrzebują Cię tylko do tego, by się poskarżyć, dzielić problemami, tragicznymi historiami, lękiem i osądzają przy Tobie innych. Nie bądź czyimś koszem na śmieci.
2. Płać rachunki na czas. Długi to olbrzymie obciążenie psychiczne.
3. Dotrzymuj obietnic. Jeśli nie dotrzymujesz obietnicy, pamiętaj, że zawsze możesz przeprosić, zmienić zdanie, zaproponować alternatywne rozwiązanie, albo powiedzieć „nie” jeszcze na samym początku.
4. Wyeliminuj, jeśli to możliwe, obowiązki, których nie lubisz, poświęcaj czas na to, co przynosi Ci satysfakcję, co kochasz.
5. Pozwól sobie na odpoczynek, jeśli czujesz, że w tej chwili go potrzebujesz. Pozwól sobie działać, gdy przyjdzie na to czas.
6. Pozbądź się tego, co związane z przeszłością, zwłaszcza smutną i złą.
7. Traktuj swoje zdrowie jako priorytet. Twoje ciało to maszyna, wiele nie zdziałasz, gdy funkcjonuje nieprawidłowo.
8. Staw czoło toksycznym sytuacjom, w które jesteś zamieszany, począwszy od ciągłego „ratowania” znajomego czy członka rodziny z opresji, po tolerowanie negatywnych zachowań innych osób wobec Ciebie.
9. Akceptuj to, że są sprawy, których zmienić nie możesz.
10. Wybaczaj. Odpuszczaj w sytuacjach, które sprawiają Ci ból.

Źródło: positivemagnetenergy.wordpress.com

niedziela, 1 października 2017

Wyzdrowiałam, bo rozchorował się mój kot – prawdziwa historia.

O tym jak kot stał się impulsem powrotu do zdrowia.
Zadzwonił telefon. Usłyszałem słowo: „dziękuję”!
Po chwili dzwoniąca kobieta się przedstawiła i opowiedziała mi swoją historię.
Kilkanaście miesięcy temu byłam schorowaną osobą. Na tyle mocno, że nie miałam siły pracować, bawić się, uprawiać sportu. A kiedyś byłam sportsmenką – taką szkolną sportsmenką – biegałam, grałam w koszykówkę. Później, po studiach, przyszła proza życia: praca, dom, realizowanie celów i takie tam wyścigi, to za tym, to za tamtym.
Czułam się na tyle źle, że zapomniałam już o tych ambitniejszych planach i marzeniach. Wszystko stawało się powoli jeszcze intensywniejszym wyścigiem, bo w pracy i w domu walczyłam przy każdej czynności, nawet przy czytaniu książek, czy siedzeniu przy komputerze, ze złym samopoczuciem, bólem. Wiedziałam, że źle się odżywiam, że męczy mnie stres, że mam za mało ruchu, lecz gdy w tych dziedzinach coś zmieniałam, niewiele to pomagało.
Moje zdrowie, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, się pogarszało. I właśnie kilkanaście miesięcy temu, zaczęło się pogarszać jeszcze szybciej, dosłownie z dnia na dzień. Poszłam kolejny raz do lekarza. Zrobili mi badania i wydali wyrok.
Odechciało mi się wszystkiego, nawet leczenia, nawet walki z chorobą. Zresztą walczyłam z chorobami już wiele lat, brałam mnóstwo leków i to mi nie pomagało. Czułam się coraz gorzej i gorzej, czułam, że leki mnie trują, że uśmierzają mój ból, że tylko powstrzymują moją chorobę, że się nią opiekują.
Wzięłam urlop, zamknęłam się w domu – poddałam się. I tak trwałam w nicnierobieniu, w nieobecności dla świata i dla siebie samej, przez kilka dni.
Trwało to do momentu, aż rozchorował się mój kot.
Wyzdrowiałam, bo rozchorował się mój kot - prawdziwa historia
Też nie chciał jeść, też nie chciał się bawić, też był osowiały, leżał i stękał. Ale w pewnym momencie wstał, wyszedł do ogrodu i zaczął jeść trawę przy oczku wodnym. Później wymiotował, znowu jadł trawę i … wyzdrowiał.
Tak mnie to zadziwiło, że zaczęłam szperać po internecie w poszukiwaniu czegoś na temat samouzdrawiania ludzi i trafiłam na YouTube na filmiki, które zaczęłam oglądać. Mówiły o diecie, o ruchu, o ziołach, o stresie.
To już przerobiłam.
Lecz w jednym z filmików natrafiłam na coś, co mnie rozłożyło na łopatki, powaliło mnie niczym drzewo pod siekierą drwala. Mianowicie usłyszałam tam, że choruję … bo chcę chorować. Na początku pomyślałam, że to wierutne bzdury, bo jak człowiek, normalny człowiek, może chcieć chorować.
Pomyślałam, że tylko człowiek obłąkany, ktoś niespełna rozumu może pragnąć choroby. Lecz gdy się zagłębiłam w tamte słowa, słowa autora filmu, coś mnie ruszyło. I powoli, powoli zaczęłam to rozumieć. W końcu zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę chciałam być chora.
Chciałam być chora, bo choroby były tematem moich rozmów z przyjaciółkami, bo choroby były moimi wymówkami i wreszcie choroby stały się magnesem do przyciągania zainteresowania mną dla moich dzieci, które dorosły i poszły w świat.
Stałam się sierotką, taką biedną, małą, chorą sierotką Marysią, która chciała przyciągnąć ludzi, opiekę, która chciała sobie ulżyć w niedoli, chciała zabić swoją samotność, przyciągając do siebie ludzi. Tym sposobem na moją obecność i znaczenie dla świata, stały się moje choroby.
To było podświadome. Niby świadomie pragnęłam zdrowia, a podświadomie było zupełnie odwrotnie. A ponieważ umysł podświadomy to 90% umysłu, to te pragnienia spełniały się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przyciągałam to, czego się bałam.
Teraz widzę, czuję to, co mówił autor filmu, że dostajemy to, czego się boimy, przyciągamy to, czego się lękamy: świadomie boimy się chorób, uciekamy przed nimi, podświadomie ich pragniemy, bo zapewniają nam korzyść.
Później zaczęłam czytać też teksty tego samego autora. Powoli zrozumiałam.
Na początku wydawało mi się, że to rozumiem, ale to było tylko takie moje widzimisię, sztuczka mojego świadomego umysłu. Prawdziwe zrozumienie przyszło później, gdy dotarłam do podświadomego umysłu, gdy zaczęłam medytować. Odkryłam, że do podświadomości mogę dotrzeć tylko w ten sposób.
Zaczęłam obserwować swoje własne myśli i powoli zaczęły ustępować, gubić się, palić ze wstydu, że zostały zdemaskowane, że odkryłam ich pokrętność, ich fałsz. Odkryłam, że myśli mają naturę śmieci, że tak naprawdę tylko tym są – śmieciami. Więc oczyszczałam się z nich. Po prostu im się przyglądałam.
Zdarzył się cud, bo zaczęłam się śmiać. Nawet nie wiem, z jakiego powodu, może dlatego, że bez myśli czułam się lekka, doenergetyzowana. Może dlatego, że to śmiech jest naszą naturą, a nie smutek, że to radość, a nie strach jest naszą prawdą. W każdym bądź razie, śmiałam się w duchu, śmiało się moje ciało.
Ciało zaczęło być wrażliwe. Wreszcie zaczęło mi podpowiadać, co jest dla mnie właściwe, a co nie. Ciało mi podpowiadało, czego pragnie. Zachciało ruchu, więc zaczęłam biegać, zachciało surowej żywności, więc zaczęłam jeść jak dzikie zwierzęta.
Moja głowa oczyściła się ze śmieci i przestałam się bać, przestałam uciekać.
Wiedza przestała mi być potrzebna – moi przewodnicy byli ciągle obecni i gotowi, by mnie prowadzić. Oni byli i są częścią mnie. Wystarczyło wyrzucić z siebie hałas i wszystko zaczęło być słyszalne, widzialne, wszystko się czuło.
To niesamowite! To cudowne! To piękne i radosne, i mądre. I ta cała mądrość jest w nas. Ach …
I zaczęłam podziwiać … kota. Tak, naprawdę, za jego mądrość, za to, że kot nie pragnie chorób i mojego nim zainteresowania. Jest mądry, bo gdy przychodzi choroba, to coś wewnątrz niego – instynkt lub intuicja podpowiada mu, co trzeba zrobić.
Panie Piotrze! Wie Pan, dlaczego do Pana zadzwoniłam? Bo to były Pana filmiki. Znalazłam na blogu numer telefonu i zadzwoniłam, by podziękować.
Wyzdrowiałam, bo rozchorował się mój kot i dlatego, że już nie pragnę choroby.
Naprawdę. Nie brałam leków, a zdrowiałam.
Dzięki Panu zrozumiałam, że wszystkie choroby są tworami naszych umysłów, że kreujemy choroby swoimi myślami. Zrozumiałam to, co Pan mówił w tych filmikach, że zdrowie jest naszą naturą, a choroba naszym wyborem i zrozumiałam to nie poprzez głowę, ale poprzez doświadczenie.
Teraz wiem, dlaczego do mnie ta śmiertelna choroba przyszła.
Przyszła, by mnie zaszokować, przyszła, by powiedzieć w akcie rozpaczy, że nie jest potrzebna.
Tak, przyszła, by mnie przebudzić, potrząsnąć i dać do zrozumienia, że choroba nie jest mi do niczego potrzebna.
To wygląda dziwnie, gdy komuś to mówię, paradoksalnie: cierpimy, by zrozumieć, że cierpienie nie jest nam potrzebne, chorujemy, by zrozumieć, że choroby nie są nam potrzebne.
To głęboko duchowe prawdy i by je zrozumieć trzeba stanąć na krawędzi życia i śmierci, trzeba stanąć w sytuacji bez wyjścia. Tak, tylko w takiej sytuacji można odnaleźć prawdziwą drogę. Teraz to wiem.
I powiem Panu jeszcze jedno, że nikt nie chce mi uwierzyć, ale teraz po tym doświadczeniu, wiem, dlaczego tak jest.
Oj jestem gadułą, ale to dlatego, że tak się cieszę tym czego doświadczyłam i tak bardzo bym chciała tę swoją historię opowiadać innym, lecz mnie nie słuchają. Może Pana wysłuchają, tak jak ja wysłuchałam.
Dziękuję!
Podziękowałem za tę rozmowę. I spisałem jej treść, by w Tobie ta niesamowita historia dokonała takiej przemiany jak w tej kobiecie.
To tyle.
Piotr Kiewra

http://sekrety-zdrowia.org/kot-rozchorowal-sie-wyzdrowialam/