„Sekret Niewinności” – Moje słowa dla Was.
Moi
Kochani, korzystając z okazji, w ostatnich akapitach chciałbym
pozostawić moje własne słowa, dzieląc się z Wami moimi doświadczeniami i
obserwacjami.
Ja tak samo jak i Wy, od zawsze szukałem czegoś innego, niż to, co
miałem obecnie. Moja wiedza którą zdobyłem od moich rodziców, od
społeczeństwa, od moich „zwyczajnych” doświadczeń, nie była tą wiedzą,
jaka dyktowało mi moje serce. W moim wnętrzu zawsze istniała iskierka
nadziei, oczekująca na odnalezienie tej Wielkiej prawdy. Dzisiaj
zrozumiałem, iż wszelaki porządek większej logiki całości, nie znajduje
się na zewnątrz tylko wewnątrz danej osoby, oraz odkryłem sekret
„Niewinności”. Co to znaczy? Niewinność była stanem bycia, która
towarzyszyła nam w okresie dzieciństwa. Bawiliśmy się wszystkim tym, co
dorośli nazywali „głupotkami”. Byliśmy szczęśliwi, ponieważ szukaliśmy
okazji do zabawy na każdym kroku. Kiedy przytłoczyła nas dorosłość,
zapomnieliśmy jak utrzymywać ten radosny stan i jak bawić się zabawkami,
stworzonymi przez nas samych.
Gdy byłem małym dzieckiem, pamiętam jak piękne miałem sny. Jak
cudownie ułożone zabawy każdego dnia. Bardzo rzadko bawiłem się
zabawkami dziecięcymi, a wyszukiwałem „istotę koloru” w pięknej pogodzie
i przyrodzie. Pamiętam jak padał deszcz, a ja mając jedynie 6 lat
wybiegłem na podwórko, aby móc skakać w rytmie spadających kropel.
Robiłem to do czasu, dopóki moja Mama nie zabroniła mi tego robić.
Wychowywałem się na wsi, dlatego miałem tak bogate pole do moich zabaw.
Za moim domem znajdowała się kilkuhektarowa łąka, która była moim całym
światem. Na samym środku tej łąki rosły trzy drzewa, które służyły za
moje „tajne” bazy. Gdy wspiąłem się na jedno z tych drzew, miałem
dokładny widok na cały horyzont. Skowronek który znajdował się na gałęzi
obok, nagle poderwał się do lotu, i wzbił się w powietrze. Z rozkoszą
uniosłem moje małe ręce i zacząłem udawać poruszanie skrzydełek ptaka.
Wyobrażałem sobie, że ja sam jestem takim skowronkiem, który potrafi
wzbić się w powietrze i polecieć bardzo daleko. Byłem szczęśliwy,
ponieważ lekkie i radosne było moje życie. Tak było do czasu, kiedy
„zaszczepiony” wiekiem dorastania, coś zaczęło dziać się z moim ciałem.
W okresie 12 do 17 roku mojego życia, nagle zacząłem chorować. Moje
choroby były tak niewdzięczne, że gdy skończyła się jedna, zaczęła
następna. Przeszedłem jedną dość poważną operację w wieku lat 13, na
kilka następnych Rodzice nie wyraziły zgody, ponieważ były związane z
moim sercem przy jednoczesnym otwarciu klatki piersiowej. Szukaliśmy
pomocy u innych specjalistów. Każdy oferował wszelakie terapie i bogaty
zestaw leków, które musiałem zażywać. Nie było takiej części ciała,
które by mi nie odmawiała posłuszeństwa. Miałem poważne kłopoty ze
sercem i z płucami. Mój żołądek nie pracował jak należy. Miałem
tendencje do łamliwości kości. Liczba złamań moich kończyn górnych jak i
dolnych, była znaczna. Głowa często bolała. Był to czasami tak mocny
ból, że w wieku 12 lat, potrafiłem stracić przytomność. Związku z tymi
dolegliwościami, miałem braki w szkole, ponieważ zamiast uczęszczać
normalnie jak inne dzieci, ja uczęszczałem regularnie na wizyty do
różnych placówek leczniczych. Nie byłem wtedy szczęśliwy. Przeklinałem
wszystkich i nienawidziłem. Nienawidziłem tych szpitali, do których tak
często byłem przyjmowany. Nienawidziłem lekarzy i przeklinałem Boga za
moje życie. Miałem dość wszystkiego i wszystkich, pragnąłem jedynie
powrócić do okresu, gdzie moje życie było „niewinne” i takie radosne.
Z uwagi na zły stan zdrowia, dużo czasu spędzałem w domu. Nie
poddawałem się, chciałem być taki jak kiedyś. Bawiłem się często z moim
ukochanym pieskiem. Gdy zacząłem go tak po prostu obserwować, zauważyłem
coś niezwykłego. Ten pies, nie chciał niczego od życia tylko miski
jedzenia i dużo zabawy. Gdy popatrzymy na siebie samych, możemy dostrzec
że nie wystarcza nam tylko pokarm do życia, potrzebujemy również
szybkiego, pięknego samochodu, wspaniałe ubrania, dużego domu i Bóg wie
czego jeszcze. Do tego człowiek dąży, tak został nauczony. Gdy bawiłem
się z moim kochanym pieskiem, zauważyłem iż potrafi bawić się bardzo
długo, kończąc wtedy, kiedy ja kończyłem. Miałem wrażenie, że niczego
innego nie potrzebował do szczęścia tylko zabawy. Wtedy zrozumiałem coś,
co na długo utkwiło mi w pamięci. Zrozumiałem że ten zwierzak w głębi
duszy jest „niewinny”, a „niewinność” jest jego prawdziwą naturą.
Zrozumiałem, że człowiek w głębi duszy również jest niewinny i słodki, a
ta cała dorosłość to efekt pogrążania się w zasady i normy społeczne.
Człowiek uczy się co mu wolno a czego nie. Jak powinien się zachować, a
niektóre „niewinne” zachowania w mniemaniu społeczeństwa, są po prostu
nie na miejscu. Nie wiedziałem wtedy aż do teraz, że ta zwykła
obserwacja tak zmieni moje życie.
Pobiegłem na moją „zapomnianą” łąkę, która znów stała się całym moim
światem. Pomimo iż nie dałem rady wtedy wspiąć się na drzewo, ponieważ
byłem bardzo słaby, nie załamywałem się tym tak bardzo. Podziwiałem
horyzont takim jakim był, z mojej perspektywy stojącej. Zacząłem wdychać
ciepłe, czyste powietrze. Moje samopoczucie stopniowo poprawiało się, a
ja zacząłem przypominać sobie całe moje dzieciństwo. Obserwowałem
ptaki, które krążąc w powietrzu, co jakiś czas spoczywały na gałęziach
drzew. Nagle wiatr zerwał się, zmieniając stosunkowo szybko kierunek,
dlatego ciężko było określić z której strony wieje. Powiedziałem w
duchu: „Tak to jest moja chwila”. Uniosłem więc moje schorowane
16-letnie ręce do góry, zacząłem udawać że lecę razem z ptakami,
biegając wokół moich drzew, śmiejąc się na cały głos. Byłem szczęśliwy.
Nie myślałem wtedy o moich chorobach, chciałem się tylko bawić,
odzyskując swoją „zagubioną” niewinność. Robiłem to codziennie, aż w
końcu poczułem się na tyle pełen energii, aby móc znowu wspiąć się na
drzewo, jak to robiłem w czasach dzieciństwa.
Moje zdrowie stopniowo zaczęło się poprawiać. Słuchałem lekarzy
dumnie twierdzących, iż leki zaczęły działać. Nie myślałem wtedy o
lekach ani o dolegliwościach. W mojej głowie utrzymywała się tylko myśl
wspólnej zabawy z moich ukochanym psiakiem i uczucie radości. Moi
rodzice nie raz powtarzali mi w wieku lat 17, nie zachowuj się jak małe
dziecko, czas dorosnąć. Nie zwracałem na nich uwagi, pragnąłem tylko
zabawy. Nauczyłem się śmiać ze wszystkiego. Przestałem nienawidzić
lekarzy. Przestałem przeklinać Boga za moje życie. Znów wszystko nabrało
kolorów. W wieku 18 lat, poczułem się tak wspaniale, że lekarze robiąc
mi badania, wyciągali bezwładnie ręce. Kompletnie nie wiedzieli co o tym
myśleć. W ciągu 2 lat, od mojego odkrycia „sekretu niewinności”,
nastąpiło cudowne uzdrowienie wszystkich moich narządów i części ciała.
Moje zdrowie nie poprawiło się tylko trochę, lecz stałem się 100%
zdrowym i sprawnym człowiekiem. Niektóre choroby, które miały u mnie
trwać długie lata, po prostu zniknęły. Łamliwość kości zakończyła się.
Serce i płuca wróciły do swojej normalnej pracy. Co takiego „cudownego”
zrobiłem? Stałem się znowu niewinnym i słodkim dzieckiem, pełnym radości
i zabawy.
Obecnie mam 24 lata i z pewnością o wiele mniej niż większość z Was,
czytających te słowa. Niektórzy z Was mieli bogatsze lub podobne życie, i
zapewne niejedno interesujące doświadczenie z własnego życia
zdobyliście. Dlatego nie chcę nikogo pouczać ani dawać rad. Pragnę
jedynie, abyście przeczytali moją historię i razem ze mną, odkryli
ponownie „sekret niewinności”.
W lutym skończę 25 lat, ale nikt z moich znajomych, nie daje mi tyle.
Moje ciało zachowało młodość, gdy poczułem się dzieckiem. Żaden z moich
znajomych nie daje mi więcej niż lat 17. Pamiętam jak pewnego dnia,
moja znajoma zapytała mnie: co takiego robię, że jestem takim zdrowym i
młodym człowiekiem? Odpowiedziałem: Jestem dzieckiem i pragnę się bawić.
Tak to wszystko.
W mojej osobie nie występuje słowo: „poważny”. Nie mam nic wspólnego z
powagą osobistą. Jestem i całkowicie czuje się dzieckiem. Jestem słodki
i z pewnością jestem niewinny. Kocham moje życie bo jest wspaniałe.
Kocham Was, bo możemy się wspólnie tutaj bawić. Kocham moje otoczenie,
ponieważ nauczyło mnie prawdziwej radości. Życie to zabawa i tak należy
naprawdę na nie patrzeć. Życie staje się skomplikowane, kiedy sami je
komplikujemy. Życie staje się poważne, kiedy sami jesteśmy poważni.
Życie jest cierpieniem, kiedy sami cierpimy. Życie jest słodkie, kiedy
sami jesteśmy słodcy.
Będę najszczęśliwszy na świecie, kiedy osoba taka jak Ty, zda sobie
sprawę dlaczego bycie niewinnym i słodkim człowiekiem jest takie ważne.
Możesz odzyskać swoją młodość i mówię całkiem dosłownie. Twój świat i
twoje ciało zachowują się w zgodzie z twoimi postawami, których się tak
bardzo trzymasz, o których ciągle mówisz. Zmień siebie, a zmieni się
wszystko to, co niedawno było Twoją codzienną, zwykłą egzystencją. Nigdy
nie jest za późno.
Bądźcie słodcy i niewinni, a wtedy cel waszego życia zostanie
postawiony przed Waszymi oczami i poznacie prawdziwe znaczenie słów:
Bóg, Życie, Miłość.
Życzę Wam wszystkim, powodzenia i wytrwałości.
Dziękuję.
https://krystal28.wordpress.com/2012/01/08/sekret-niewinnosci-historia-dajamantiego/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz