Jestem pod wielkim wrażeniem maści, którą zrobiłam z silnej konieczności złagodzenia bólu stopy. Prawdopodobnie mocno naciągnęłam ścięgno. Ból stał się tak duży, że od stopy promieniował do uda i całkowicie mnie unieruchomił. Oczywiście wiedziałam, że pomoże mi żywokost, ale jak go zdobyć, kiedy nie można się ruszać?
W domu
niestety nie miałam zapasów, a wysłannicy nie znaleźli byliny z
fioletowymi kwiatkami. Zastosowałam więc maść topolową, ulżyło na tyle,
że rano podjechaliśmy na łąki, gdzie jest mocno wilgotno i rośnie
żywokost. Przy pomocy męża wykopaliśmy już zidentyfikowany korzeń i
wróciliśmy, by rozpocząć dalszą część operacji zwanej ratowaniem stopy.
.
Opatrunek żywokostowy – ratunek.
Oczywiście
żywokost zbiera się jesienią, ale w razie silnej potrzeby można go i
teraz podkopać. Jest pełen śluzów, które wraz z alantoiną uratowały moją
stopę dosłownie w przeciągu kilku godzin. W celach ratunkowych starłam
korzeń na tarce, pokropiłam wódką 40%, żeby związki bardziej się
uaktywniły, zostawiłam na 15 minut i po tym czasie roztarłam w
moździerzu z gliceryną.
Taką papkę
przyłożyłam na stopę, przykryłam ręcznikiem papierowym, obwinęłam nogę
bandażem i ubrałam starą skarpętę. Żywokost mocno brudzi, więc jeśli
zastosujesz to na noc, to pamiętaj o ochronie prześcieradła i pościeli,
chyba że ból jest tak duży, że ci obojętne. Mój był taki duży, dzięki
czemu już mam „stare” prześcieradło. Taki okład wystarczyło zastosować 2
razy i ból zniknął. Jak dla mnie – rewelacja, w końcu znowu mogłam się
poruszać, a już byłam bliska zawitania do przychodni.
Od tej
pory myślę tylko o przerabianiu żywokostu, który już na stałe wpisał się
na listę mocarnych ziół obok mniszka, pokrzywy, czarnego bzu – witaj
żywokoście!
I teraz najważniejsze – co zrobiłam z żywokostu?
- Krem do twarzy
- Maść na bazie tłuszczu gęsiego/masła shea
- Tonik do twarzy
- Ocet z mieszanką innych ziół
- Gnojówka
- Olej i sporo wiedzy o żywokoście
.
Maść na bazie tłuszczu gęsiego lub innego.
Tłuszcz
gęsi jest naturalnym wspomagaczem działania wszelkich maści ze względu
na jego doskonały skład, który umożliwia głębokie wnikania związków
czynnych w skórę i właściwości rozgrzewające. Jeśli chcemy uniknąć
tłuszczu gęsiego, to zastosujmy jako bazę masło shea lub po prostu maść
kamforową kupioną w aptece, która też będzie miała właściwości
rozgrzewające – ale nie stosuj jej w obrębie błon śluzowych i u dzieci
do 6 r. ż. (wg producenta).
Tłuszcz
gęsi umieszczamy w garnku wraz z rozdrobnionym żywokostem (ja zrobiłam
to w termomixie, można zetrzeć na tarce) na kuchence lub w kąpieli
wodnej. Jeśli mamy kuchenkę, to zastosujmy stopień 1, jeśli nie, to
roztopmy tłuszcz w kąpieli wodnej i utrzymujmy temperaturę około 60 st. C
przez pół godziny. Potem odstawiamy, zostawiamy przykryte na noc.
Następnego dnia znowu podgrzewamy przez pół godziny, odstawiamy na kilka
godzin. Trzeci raz podgrzewamy przez pół godziny i przecedzamy najpierw
przez sitko, potem przez gazę. Do chłodnej maści dolewamy 0,5 %
maceratu alkoholowego garbnikowego, mieszamy, odstawiamy do lodówki.
Jeśli chodzi o proporcje, to można zrobić maść w stosunku 1:3 ( 1 część
żywokostu, 3 części tłuszczu), można 1:2. Ja się lekko wystraszyłam i
zrobiłam w proporcji 1:2. Dodałam też liści babki jajowatej i liści
wrotycza, dlatego moja maść ma kolor zielony.
Maść na
bazie masła shea robimy w taki sam sposób, tylko żeby zachować cenne
składniki masła shea, powinniśmy uważać na temperaturę, nie powinna
przekraczać 40 st. C.
Maść
przechowuję w lodówce, ma długą trwałość, do roku czasu. Sam żywokost ma
też sporo garbników w swoim składzie i będzie dbał o czystość
mikrobiologiczną maści.
.
Macerat garbnikowy.
Wódkę 40%
zalewam kupioną w sklepie zielarskim korą dębu w proporcji 1:2.
Codziennie potrząsam, po 7 dniach mam gotowy macerat garbnikowy. Do
zrobienia maceratu można wykorzystać też galasówki, czyli narośla na
liściach dębu.
.
Tonik do twarzy.
Robię
wywar z korzenia żywokostu, (można też z liści) tzn rozdrobniony korzeń
wrzucam na wrzątek, zestawiam z ognia i zostawiam przykryty na noc.
Śluzy będą spokojnie przechodziły do wody. Używam wody miękkiej,
źródlanej. Na drugi dzień przecedzam przez gazę i dolewam do wywaru 200
ml 1 łyżkę octu jabłkowego. Wstawiam do lodówki, mogę go używać do
przecierania twarzy przez tydzień.
Tonik
świetnie nawilża skórę, czyni ją jaśniejszą i jeśli mamy problem z
wypryskami – ułatwia ich pozbycie się. Alantoina działa mocno łagodząco
na skórę, ułatwia jej leczenie, dlatego tonik będzie doskonały do skór z
problemami, atopowymi.
Do wywaru
można dorzucić innych ślazowych ziół: kwiat malwy, korzeń i liście
prawoślazu, siemie lniane, babkę lancetowatą, liście podbiału, liście
przywrotnika (te trzeba pogotować 5 minut, żeby uwolniła się
krzemionka). Łatwo przyswajalną krzemionkę zawierają też liście
żółtlicy, liście miodunki.
.
Ocet.
Świetny na
stłuczenia, bolące, spuchnięte nogi, pocące się stopy. Ocet robię od
podstaw, czyli nie zalewam ziół octem jabłkowym, tylko przygotowaną
mieszankę ziół zalewam dobrze ciepłym syropem z wody i cukru. Na litr
wody daję niepełną szklankę cukru. A teraz mieszanka ziół, którą
wykorzystałam: liście i kwiaty żywokostu, liście wrotycza (jak
zakwitnie, to związki czynne przejdą do kwiatów, teraz można korzystać z
liści), liście babki jajowatej, arnikę.
Części
zielonej jest 1/3 – reszta wody. Po 10 dniach zleję i przecedzę ocet,
zamknę w ciemych butelkach, a gdy zakwitną dziurawce i wrotycz, to
dorzucę do niego do maceracji jeszcze te piękne kwiaty. Już się nie mogę
doczekać koloru. Chcę mieć mocno skoncentrowany ocet, dlatego
zdecydowałam się na podwójną macerację.
.
Gnojówka.
Żal mi
wyrzucać całej masy zielonej, która mi pozostała, dlatego też zalewam ją
ciepłą wodą z kranu, zakręcam i wystawiam na słońce. Gnojówka z
żywokostu dostarcza cennych związków dla roślin. Po 7-10 dniach (uwaga,
nieładnie pachnie) możemy nią podlewać rośliny w rozcieńczeniu 1:10.
Gnojówka z żywokostu dostarcza roślinom cennego potasu.
Wielka
jest moja wdzięczność dla mocy leczenia żywokostu, stąd tyle pomysłów na
jego użycie. Na razie koniec, ale coś na pewno jeszcze wymyślę.
Niektóre korzenie wraz z łodyżkami wsadziłam w ziemię, która jest u mnie
czasowo zalewana, urośnie na pewno – jest bardzo plenny. Będę mieć go
pod ręką.
http://www.smakizpolski.com.pl/zywokost-jako-sposob-na-bol-i-nie-tylko/
http://www.smakizpolski.com.pl/zywokost-jako-sposob-na-bol-i-nie-tylko/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz