My się martwimy. Siwiejemy. Ogarniają nas depresje, wpadamy w dołki, cierpimy na chandry i przedłużające się "nie chce mi się".
A może zamiast tego warto zachwycić się ?
Jesienią.
Smakiem jabłka.
Grzybem w koszyku.
Sznurem dzikich ptaków.
Głosem w słuchawce.
Stanąć na polu znad którego unosi się mgła i wyciągać twarz ku słońcu.
A może czas usiąść wieczorem z bliską osobą i przytulic jej dłoń do policzka.
Napić się herbaty z pomarańczą.
Zapalić świeczkę lawendową.
Poczytać książkę i zatracić się w czasie.
Pal licho, że rano nieprzytomny wstanę do pracy. Akcja lektury była tak wciągająca.
A może czas zachłysnąć się wierszem.
A potem własny napisać. I co z tego, że nazwą cię wierszokletą.
A może listy nienapisane czekają... ramiona nie objęte... policzki nie wycałowane... czupryny nie zmierzwione... słowa niewypowiedziane...
Brzozy już gubią liście.
Widziałeś to rano?
I babie lato już odleciało.
Pewnie nie zauważyłeś.
Kukurydza już przejrzała.
Wiesz o tym?
Zobacz jak wiele spraw nam umyka, jak wielu rzeczy nie zauważamy, jak małostkowi jesteśmy.
Boże ucz mnie chwytać dzień za dniem i cieszyć się nimi.
ks. Mateusz
Tekst znaleziony u Danusi Buczman
Autor nieznany