"Jestem takim ważnym indorem, że nie mogę pozwolić, aby ktoś
postępował zgodnie ze swoją naturą, jeżeli mi się to nie podoba. Jestem
takim ważnym indorem, że jeśli ktokolwiek powiedział albo postąpił
inaczej, niż się spodziewałem – ukarzę go swoją obrazą. O tak, niech
dostrzeże, jak ważna jest moja obraza, niech spadnie ona na niego jako
kara za jego zachowanie. Przecież jestem ważnym, bardzo ważnym indorem!
Nie cenię swojego życia.
Do tego stopnia nie cenię swojego życia, że nie jest mi żal tracić jego
bezcenne minuty na pielęgnowanie urazy. Zrezygnuję z minuty radości, z
minuty zabawy, z minuty śmiechu i oddam te minuty kultywowaniu własnej
frustracji. Jest mi obojętne, że z tych minut złożą się godziny, z
godzin – dni, z dni – tygodnie, z tygodni – miesiące, a z miesięcy –
lata. Nie jest mi żal spędzić lata swojego życia w stanie obrazy –
przecież moje życie nie jest wcale cenne.
Nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansem.
Do tego stopnia nie potrafię spojrzeć na siebie z boku, ze nigdy nie
zobaczę swoich ściągniętych brwi, nadąsanych warg, swojego zbolałego
oblicza. Nigdy nie ujrzę, jak bardzo jestem śmieszny w tym stanie i
nigdy nie roześmieję się z powodu swojej nieadekwatności. Nigdy.
Przecież nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansu.
Jestem bardzo urazowy.
Jestem tak bardzo urazowy, że muszę przez cały czas strzec swojego
terytorium i reagować obrażaniem się na każdego, kto na nie wkroczył.
Powieszę sobie na czole tabliczkę: „Uwaga! Zły pies!” i niech no tylko
ktoś spróbuje jej nie zauważyć! Otoczę swoją urazowość wysokim murem i
będę miał gdzieś, że przez te mury nie widzę, co dzieje się na zewnątrz –
przynajmniej moja urazowość będzie bezpieczna. Przecież jest mi tak
bardzo droga.
Zależę od innych.
Tak bardzo zależę od innych,
że nie przegapię ani jednego spojrzenia, ani jednego słowa, ani jednego
gestu. Będę stale obserwować innych, będę oceniać każde ich zachowanie w
stosunku do mnie i jeśli zdecyduję, że nie jest ono właściwe, to
natychmiast pokażę im, w jakim stopniu nie mają racji! Obrażę się, by
ukryć, jak bardzo jestem zależny od innych.
Jestem niewolnikiem.
Jestem niewolnikiem słów i zachowań innych ludzi. To od nich – moich
panów – zależy mój nastrój, moje uczucia, moja samoświadomość. To nie ja
– to oni są za to odpowiedzialni. To nie ja – to oni są winni temu, co
się ze mną dzieje. To nie ja – to oni powinni coś zrobić, żebym poczuł
się lepiej. Tak, lubię być marionetką – przecież jestem niewolnikiem
innych.
Zrobię z muchy słonia.
Wezmę tę na wpół zdechłą muchę
i zareaguję na nią swoją obrazą. Nie napiszę w pamiętniku, jak piękny
jest świat – napiszę, jak podle mnie potraktowano. Nie powiem
przyjaciołom, jak bardzo ich kocham – poświęcę cały wieczór na
opowiadanie o tym, jak bardzo mnie sponiewierano. Będę musiał wpompować w
muchę tyle swoich i cudzych sił, by uczynić z niej słonia. Przecież
muchę można łatwo przepędzić, a słonia – nie. Dlatego nadymam muchy do
rozmiarów słoni.
Jestem ubogi.
Jestem na tyle ubogi, że nie
mogę znaleźć w sobie okruchów wielkoduszności – by wybaczyć, okruchów
autoironii – by się roześmiać, okruchów szczodrości – by nie zauważyć,
okruchów mądrości – by się nie przyczepić, okruchów miłości – by przyjąć
z pokorą. Ja po prostu nie mam tych okruchów, przecież jestem bardzo,
bardzo ograniczony i ubogi.
Jestem nieszczęśliwy.
Jestem tak
bardzo nieszczęśliwy, ze słowa i uczynki innych ludzi stale dotykają
mojego nieszczęścia. Przecież jestem bardzo ważnym indorem, ale nie
cenię swojego życia, nie potrafię spojrzeć na siebie z dystansem i
kocham nadymać muchy, jestem bardzo urazowy, zależny od innych oraz
ubogi. Nie obrażajcie mnie, tylko mi współczujcie. Bo jestem bardzo
nieszczęśliwy".
Dla wszystkich zranionych, rozżalonych, obrażonych ofiar :-)...udostępniam, warto przeczytać nagłos... i powtarzać, aż ustąpią objawy .
Swietne! Dziękuję!<3 :)
OdpowiedzUsuńwiększość polityków...społeczeństwa...
OdpowiedzUsuńNiesamowite :) Bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuń