Kiedy mieszkańcy Karkonoszy zorientowali się, że tutejsze rzeki i potoki zawierają złoty piasek, zajęli się jego wypłukiwaniem, zaprzestając poszukiwania legendarnego drzewa. Płukali tak intensywnie, że w końcu wypłukali całe złoto.
Mieszkał jednak w górach biedny chłop, który nigdy nie przestał
poszukiwać złotego drzewa. Jego trud został nagrodzony, odkopał w Kotle
Jagniątkowskim jeden ze złotych korzeni, tak gruby jak wał koła
młyńskiego. Radość chłopa była wielka, ale krótka, ponieważ sam nie był w
stanie wydobyć całej żyły złota. Zgodnie z prawem wszystko, co było pod
ziemią, należało do właściciela ziemi, czyli hrabiego Schaffgotscha z
Sobieszowa. Udał się więc chłop do niego. Dziedzica, który akurat
narobił długów karcianych, ucieszyła opowieść poddanego. Przystał więc
na jego propozycję, że wskaże, gdzie znalazł złoto, ale pod warunkiem
powierzenia mu kierownictwa robót i zapewnienia odpowiedniego udziału w
zyskach.
Kiedy przybyli na miejsce i oczom wszystkich ukazał się wielki pień złotego drzewa, dziedzicowi aż dech zaparło. Pomyślał, że będzie najbogatszym człowiekiem w państwie, a z chłopem nie miał zamiaru się dzielić. Swoim sługom kazał go nawet pobić i wypędzić. Wykopanie złota powierzył pan swemu zaufanemu słudze, a sam wrócił do pałacu. Kiedy rano postanowił wybrać się z robotnikami na miejsce odkrycia, aby odkopać korzeń, nie mogli go odnaleźć. Przez tydzień bezskutecznie krążyli po lesie, gubili ścieżki, ale niczego nie znaleźli - korzeń zniknął.
Zniknął za sprawą oszukanego chłopa, który zaklął i zaczarował miejsce, w którym znajdował się złoty korzeń. Być może dlatego nikt już później nie mógł go odnaleźć. Do dziś więc w Czarnym Kotle złoty korzeń czeka na swojego odkrywcę.
Kiedy przybyli na miejsce i oczom wszystkich ukazał się wielki pień złotego drzewa, dziedzicowi aż dech zaparło. Pomyślał, że będzie najbogatszym człowiekiem w państwie, a z chłopem nie miał zamiaru się dzielić. Swoim sługom kazał go nawet pobić i wypędzić. Wykopanie złota powierzył pan swemu zaufanemu słudze, a sam wrócił do pałacu. Kiedy rano postanowił wybrać się z robotnikami na miejsce odkrycia, aby odkopać korzeń, nie mogli go odnaleźć. Przez tydzień bezskutecznie krążyli po lesie, gubili ścieżki, ale niczego nie znaleźli - korzeń zniknął.
Zniknął za sprawą oszukanego chłopa, który zaklął i zaczarował miejsce, w którym znajdował się złoty korzeń. Być może dlatego nikt już później nie mógł go odnaleźć. Do dziś więc w Czarnym Kotle złoty korzeń czeka na swojego odkrywcę.
Piękne i jak trafia w serce :)czuje ze znalazłam korzeń :)
OdpowiedzUsuń