poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Opowieść o drodze.

Bycie jest już zrobione, jest gotowe. Mówiąc do ciebie, używam słów, które jednak są całkowicie absurdalne, ponieważ zawsze są spóźnione wobec Bycia. Życie jest zawsze pierwsze wobec naszej interpretacji Życia. Bycie jest zawsze pierwsze wobec naszej interpretacji Bycia. Możesz więc spokojnie poddać się i nic nie robić z tym, co jest. Dzięki temu będziesz w stanie zauważyć oczywistość naturalnej Obecności-Świadomości. Jakże absurdalna z tej perspektywy okazuje się jakakolwiek droga. Każda droga jest spóźnioną reakcją na to, co i tak już jest. Zaczynasz i kończysz zawsze w tym samym miejscu - w Obecności. Idąc drogą, tak naprawdę uciekasz od siebie, uciekasz od oczywistości Istnienia, od oczywistości JESTEM, a sama droga staje się wręcz zaprzeczeniem Istnienia. Droga dzieje się w Istnieniu, a ty masz możliwość zobaczenia, że naprawdę nic więcej nie trzeba dodawać do tego, co już jest.
W ten sam sposób możesz też prześledzić chęć przebudzenia. W pewnym momencie w twoim życiu pojawił się ten koncept. Zakłada on, że trzeba coś zrobić by osiągnąć przebudzenie, oświecenie, wolność od cierpienia. Umysł początkowo upatruje w tym nadzieję i wyobraża sobie, że można to wypracować. Robisz więc wszystko w tym kierunku. Jednocześnie Obecność-Ty-Świadomość cały czas Jest, cały czas widzi, jak to pojedyncze uwarunkowanie odbija się od ściany do ściany, próbując wszystkich metod. W końcu samo uwarunkowanie zaczyna dostrzegać, że to odbijanie się od ściany do ściany wydarza się w nim samym. Wydarza się w Obecności. Po jakimś czasie zauważa, że odbija się coraz rzadziej, odbijanie boli trochę mniej albo sam ból nie wadzi tak bardzo, jak kiedyś. Pozwala więc temu uwarunkowaniu wypełnić się, nie ingeruje w nie.
To nie oznacza, że ty jako człowiek, rozpuszczasz się i już nie doświadczasz niczego. Dzieją się dwie rzeczy jednocześnie: dzieje się Wieczność i dzieje się to ciało i jego życie. To ciało wie, że jest Wiecznością i bardzo często pojawia się w tym momencie niebezpieczeństwo zatrzymywania się tylko w Świadomości, tylko w Absolucie. Ulegając temu konceptowi, chcąc nie chcąc, zaczynamy negować ziemski, cielesny aspekt życia. Może to trwać długi czas, zanim uznamy wreszcie, że jesteśmy jednocześnie Wiecznością i przejawieniem, i że nigdy nie było oddzielenia. Przestajemy wtedy uciekać od tego co jest, czymkolwiek by to nie było. Przestajemy szukać, ponieważ zauważamy, że mamy wszystko, co jest nam potrzebne. Czasem powoli, a czasem od razu radykalnie wyłącza się mechanizm pośrednika, który nadaje znaczenia, interpretuje i w spóźniony sposób referuje Świadomości to, co jest.
Nie jest tak, że uwarunkowanie doświadcza wtedy wyłącznie przyjemności. Bierzesz na siebie wszystkie konsekwencje ciała i umysłu, wiedząc jednocześnie, że nie jesteś tylko ciałem i umysłem.
Jesteś miejscem, z którego szukasz i cały aspekt poszukiwań wydarza się w Tobie. Droga dzieje się w Tobie. Akceptacja i brak akceptacji wydarzają się w Tobie. Przyjmowanie i nieprzyjmowanie wydarzają się w Tobie. Jedno nie różni się od drugiego. Są tym samym ruchem.
Czy widzisz teraz, jak absurdalne jest z tej perspektywy robienie w tym celu czegokolwiek? Dodajesz sobie tylko więcej pracy. Nakładasz na siebie kolejne jarzma. Przenoszą cię one z jednego więzienia w drugie, z jednej celi do drugiej. Nawet jeśli wydaje ci się, że odniosłeś jakiś sukces w dziedzinie duchowości, że coś udało ci się zobaczyć i poprawiło to jakość twojego funkcjonowania, to zobacz, że jest jeszcze szersza perspektywa. Patrząc z niej na wszelkie osiągnięcia i wszelkie porażki, stajesz się wolny zarówno od jednych, jak i drugich.
Wtedy, może po raz pierwszy, odprężasz się do tego stopnia, że pozwalasz sobie na doświadczanie takim, jakim ono jest. Przestajesz Życiu stawiać warunki, przestajesz Bogu stawiać warunki, przestajesz Obecności stawiać warunki. Budzisz się.
I tak się kończy opowieść o drodze.
~ nitya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz