Do
tramwaju wpada niczym burza chłopiec, na oko dziewięcio-
dziesięcioletni. Przepycha się przez wszystkich wchodzących i zajmuje
jedno z nielicznych wolnych miejsc. Za nim z trudem wchodzi jego mama, w
każdej ręce trzyma siatkę z zakupami, na ramieniu zawieszony ma plecak
młodego. Jakiś starszy pan zwraca chłopakowi uwagę, że powinien ustąpić
swojej mamie miejsca, ale w zamian otrzymuje tylko zdziwione spojrzenie
dzieciaka i tłumaczenie matki – nie trzeba, synek zmęczony jest po
szkole.
Dzieciocentryzm.
Najprościej jest powiedzieć, że współczesne dzieciaki są bardziej samolubne, bo to pokolenie jedynaków,
bo nie ma już społeczności podwórkowych, bo zamiast zdobywać
kompetencje społeczne przedszkolaki uczą się trzech języków, tabliczki
mnożenia i spędzają czas przed telewizorem lub tabletem. I pewnie po
części jest w tym prawda, ale my – dorośli, nie jesteśmy tutaj bez
winy. Troska o dzieci zamieniła się w nadopiekuńczość, miłość w
wynagradzanie i ustępowanie, a wymagania, zasady i granice niesłusznie
kojarzymy z karami i presją.
Współczesne
czasy można by nazwać dzieciocentrycznymi. Najmłodsi są w centrum
zainteresowania mamy i taty, a często i całej rodziny. Dbamy o ich
wykształcenie, rozwój zamiłowań, przyjemności i rozrywki. Jeszcze 20-30 lat temu do wychowania podchodzono zupełnie inaczej, nikt nie skupiał się na tłumaczeniu i wyjaśnieniu zasad,
dzieci po prostu musiały ich przestrzegać, to było oczywiste. Nie
twierdzę, że zmiany te są złe (bo czy złe może być podmiotowe
traktowanie, rozmowa i chęć wyjaśnienia?), ale odnoszę czasami wrażenie, że niektórzy niewłaściwie je pojmują i zabrnęli w nich nieco za daleko.
Podmiotowo nie znaczy bezstresowo i bez wymagań. Wymagać nie znaczy
gnębić i męczyć. Konsekwentnie nie znaczy bezwzględnie i pod presją.
Kochać nie znaczy ustępować i pozwalać na wszystko.
Droga do wychowania samoluba.
Egocentryzm jest niejako wpisany w rozwój dziecka.
Naturalnym jest to, że w pierwszych latach swojego życia patrzy ono na
świat przez pryzmat własnej osoby i ze swojej perspektywy. Jednak wraz z
wiekiem i zdobywanie coraz większych kompetencji, dzieci powinny
nauczyć się przyjmowania punktu widzenia innych osób i coraz lepiej
dostrzegać i rozpoznawać ich uczucia oraz potrzeby. To bardzo trudne, ale bardzo ważne by dobrze żyć, współpracować i komunikować się z innymi.
Życie nabrało zawrotnego tempa i w codziennej gonitwie niektórzy gubią to, co najważniejsze i niestety, ale popełniają błędy:
- wyręczają dzieciaki i wręcz obsługują je, nie pozwalają na rozwinięcie się ich samodzielności i poczucia sprawstwa
- z troski zabierają możliwość doświadczenia przegranej i porażki, tak cenne dla rozwoju dziecka
- są niekonsekwentni, nie ustalają jasnych zasad, przez co dzieci mogą czuć się zdezorientowane i niepewne
- mylą przywileje z prawami dziecka, z miłości zasypują dzieci prezentami i gadżetami
-
tworzą przed dziećmi iluzję, że nie mają własnych potrzeb i pragnień,
ustępują, ukrywają swoje uczucia, robią dobra minę do złej gry
-
nie uczą dzieciaków szacunku i dobrych manier, przedkładają konkretna
wiedzę i umiejętności nad empatię, komunikację i zdolności współpracy.
Współczesne
dzieciaki wydają się mieć prawie wszystko – to, co dla pokolenia ich
rodziców było czymś wyjątkowym i specjalnym dla nich jest standardem, na
który nie zwracają uwagi. Często trudno jest dla nich
wymyślić jakąś nagrodę lub kupić prezent urodzinowy, a obowiązki
traktowane są jak kary i zło konieczne. Sami sobie ukręcamy ten bicz,
myląc przywileje z prawami dziecka i ustępując dla świętego spokoju, bo
co ludzie powiedzą, bo inni mogą albo z chęci zapewnienia dziecku tego,
czego nam samym w dzieciństwie brakowało. Można się oburzać,
można wypierać, ale prawda jest taka, że niektórzy rodzice są na prostej
drodze do wychowania samolubów i egoistów. I to na własne życzenie.
http://agaidzieciaki.blog.pl/2016/01/29/nie-wychowuj-samoluba-kochac-nie-znaczy-pozwalac-na-wszystko/
http://agaidzieciaki.blog.pl/2016/01/29/nie-wychowuj-samoluba-kochac-nie-znaczy-pozwalac-na-wszystko/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz