Nie umiem płakać.
Czuję, jak rozpadam się na kawałeczki, każdego dnia po trochu.
Jestem w środku pusta, wyssana z wszelkich emocji.
Mój świat się kruszy.
Moje życie się wali.
Moje dusza umiera.
Gdy któregoś dnia dociera do Ciebie, że Twoje życie nie jest warte przysłowiowego złamanego grosza,
że nic Ciebie nie cieszy, że jesteś pionkiem w swoim życiu, że nie masz
już władzy nad tym co robisz, bo wszystko dzieje się z automatu...
Gdy
nagle okazuje się, że nie potrafisz przytulić się do partnera, nie masz
ochoty na czułości i jednocześnie odpychasz go, gdy próbuje się do
ciebie zbliżyć...
Gdy na zewnątrz teoretycznie wszystko działa dobrze, a w Tobie coś pęka, coś blokuje, coś się wyrywa...
Gdy uświadamiasz sobie, że w środku jesteś pusta, bez żadnych odczuć, emocji, że powoli znikasz...
Wtedy
przychodzi taki moment, że zaczynasz krzyczeć, wrzeszczeć, wybuchasz
nagromadzoną, gdzieś wewnątrz Ciebie złością. Wszystko to, co do tej
pory było spychane, tłumione, zakopywane, w końcu znajduje swoje ujście.
Wściekłość, frustracja, rozpacz, przerażenie, to wszystko
–jednocześnie- pojawia się i eksploduje. A Ty, nie mając pojęcia co się
dzieje, nie umiesz już nad tym panować. Miotają Tobą emocje na prawo i
lewo, wszystko ciebie drażni, denerwuje Ciebie nawet najdrobniejsza
rzecz. Chodzisz z kąta w kąt i nie wiesz co ze sobą zrobić, najchętniej
byś krzyczała, płakała, masz chęć wywalenia z siebie tego co siedzi, co
ciebie dołuje, co ciebie przygniata. Gdy pojawia się odrobina ulgi,
zaczynasz zadawać sobie pytania: Co się ze mną dzieje? Dlaczego nie panuję nad sobą? Skąd to wszystko się wzięło?
Odpowiedź jest bardzo prosta.
To są Twoje EMOCJE.
Dlaczego pojawiły się tak nagle i tak silnie?
Od
najmłodszych lat wpajano nam wzorce społeczne tj. chłopcy są silni i
nie płaczą, dziewczynki nie histeryzują. Wzorce te stały się naszymi
przekonaniami, które skutecznie zakorzeniły się w naszej podświadomości.
Tłumiąc
w sobie złość, frustrację, wściekłość, smutek, przygnębienie, strach,
przerażenie odsuwasz się od swojego wnętrza, od tej części Ciebie, która
w 90% stanowi motor dla twoich działań. Jednocześnie wypierając się
negatywnych emocji blokujesz sobie dostęp do tych pozytywnych.
Przestajesz się cieszyć drobiazgami, okazywać radość, nie masz pojęcia,
jak to jest być szczęśliwą, zakochaną, wesołą. Zaczynasz funkcjonować
automatycznie, a jednocześnie jesteś jak bomba zegarowa z odbezpieczonym
zapłonem.
Emocje są częścią Twojego życia. To
one pozwalają być w pełni sobą. To one pomagają dostrzec, że coś w nas
dopomina się uwagi. To one, nagromadzone i stłumione, nie odnajdując
ujścia, prowadzą do choroby, różnego rodzaju bóli, migren, dreszczy,
słabego samopoczucia. Im głębiej je w sobie zakopujesz, z tym większą
siłą eksplodują na zewnątrz.
Zwróć
uwagę jak doskonałe w wyrażaniu własnych emocji są małe dzieci. One
przeżywają je w momencie, gdy się pojawiają, w pełni, dostrzegają je i
akceptują. Potrafią w jednej chwili tańczyć ze szczęścia, po czym
krzyczeć ze złości, a zaraz potem płakać rozpaczliwie. Nie wiedzą co to
znaczy wstydzić się tego co czują w danej chwili. Okazują swoje emocje
całym sobą, bez jakichkolwiek blokad.
Emocje są po to, aby je przeżyć.
Emocje są po to, aby pobyć w nich.
Emocje są po to, aby poczuć je. Są częścią nas.
Gdy są lekceważone gromadzą się i wyczekują okazji, aby uderzyć.
Gdy
tylko je dostrzeżesz i dasz im wolną przestrzeń na pojawienie się,
staną się twoim sprzymierzeńcem. One dopominają się twojej akceptacji.
Już
w chwili, gdy przyznasz się do tego, że w tym momencie jesteś wściekła,
rozdrażniona, zrozpaczona, czy też szczęśliwa, zakochana, gdy tylko
dasz sobie wewnętrzne prawo do bycia w tej emocji, że ją akceptujesz, bo
jest częścią ciebie, poczujesz ogromną ulgę.
Powiedz na głos:
Tak, teraz jestem wściekła!
Tak, teraz jestem zrozpaczona!
Tak, teraz jestem szczęśliwa!
Tak, teraz jestem zakochana!
Przyznanie się do swoich emocji jest pierwszym krokiem do uzdrowienia relacji ze samą sobą, a dalej z bliskimi i światem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz