Żyjemy w czasie, w którym bardzo wyraźnie nachodzą na siebie dwie „rzeczywistości”.
LĘKU (cierpienia)
i MIŁOŚCI
.
To od nas zależy, którą rzeczywistość wybierzemy.
Naturalnie „rzeczywistość” lęku nie jest tak naprawdę rzeczywistością,
lecz iluzją, ale zapomnienie jest tak wielkie tutaj, że uwierzyliśmy, że
to nasza prawda.
Teraz jest stosunkowo łatwo „przepinać się” na
rzeczywistość miłości, ale nie jest to akt jednorazowy, tylko proces. Tę
decyzję trzeba nam podejmować wciąż od nowa, codziennie, czasem co
chwilę.
I możemy to robić z radością i lekkością.
To bardzo uwalnia, gdy wiesz, ze tak naprawdę w każdej sytuacji jest tylko jedno pytanie:
co wybieram? Miłość czy Lęk ? [Prawdę czy Iluzję?]
[Chcę zbliżyć się do siebie i objąć, czy od siebie uciec?
Chcę kierować się lękiem przed bólem, czy chcę objąć siebie w całości i otworzyć się na miłość?]
.
Nie traćmy ducha, że znów daliśmy się złapać w tę grę
To naprawdę nie jest kwestia jednorazowego oświecenia – potrzeba nam
się w tym ugruntowywać oraz zintegrować się całego w miłości.
.
Warto sobie pokontemplować nad tym rozróżnieniem i uczciwie zauważyć, w
jakich sytuacjach jeszcze nawykowo funkcjonujemy z lęku. [Nie chodzi o
to aby go sobie całkowicie wyeliminować lub traktować jako wroga, ale o
to, by wybierać kierowanie się miłością, również wobec własnego lęku].
Tylko wtedy, gdy to zauważamy, możemy dokonać innego wyboru i wybrać
miłość. Dlatego gdy zauważysz, że w czymś nadal funkcjonujesz z lęku, to
świetnie, możesz sobie szczerze pogratulować, bo teraz możesz to
zmienić i otworzyć się bardziej na doświadczanie miłości.
.
Zróbmy małe zestawienie.
.
1. W iluzorycznej „rzeczywistości lęku” jest mniej lub bardziej świadoma NIEWIARA W MIŁOŚĆ.
Nie wierzymy w to, że jesteśmy miłością, wydaje nam się, że dopiero się
nią staniemy, gdy spełnimy pewne warunki. Nie wierzymy też w światło
drugiego człowieka. Nie dostrzegamy go. Nie do końca wierzymy, że w
ogóle na tym świecie istnieje miłość, gdyż postrzegamy ją jako coś
warunkowego, coś co jest „dobre” i „świetliste” w naszym ograniczonym
rozumieniu.
Możemy też usiłować być za wszelką cenę „dobrzy” , żeby uratować ten „zły” świat.
Kreujemy separację/oddzielenie – podziały w samym sobie i w świecie dookoła.
.
„Rzeczywistość miłości” charakteryzuje WIARA W MIŁOŚĆ. Ponieważ wszyscy
dopiero się na nią „przepinamy”, wystarczy sama gotowość otwarcia się
na doświadczanie miłości co dnia (nawet jeśli nie do końca wierzymy, że
jest to możliwe), otwartość na jej odczuwanie i na zauważanie jej
wszędzie dookoła siebie.
To nie przychodzi w jednej chwili
„oświecenia” i tak już zostaje, lecz jest wyborem, jakiego mamy
dokonywać co dnia, co chwilę, jeśli chcemy oduczyć się nawykowego
tkwienia w iluzji lęku, czy reagowania z tego poziomu.
W rezultacie
takiego wyboru wierzymy, że jesteśmy miłością, niezależnie od tego,
czego doświadczamy i co czujemy albo decydujemy, że tak się będziemy
postrzegać (przestajemy stawiać sobie warunki, że obejmiemy samych
siebie wtedy a wtedy i wszystko staje się dla nas okazją do kochania).
W tzw. "negatywnych" zachowaniach innych ludzi widzimy wołanie o miłość
- są dla nas oznaką, że drugi człowiek jest odcięty od siebie/miłości, a
zatem cierpi, a więc budzi to w nas współczucie [nie mylić z litością]
zamiast automatycznych reakcji emocjonalnych takich jak: oburzenie,
niesmak, chęć ratowania albo bronienia się i atakowania itp.
Postrzegamy siebie oraz innych jako przejawy Jednego.
2. Z lęku wynika KONTROLA, czyli próby kontrolowania dosłownie
wszystkiego, samego siebie, innych ludzi, związku, życia oraz
MANIPULACJA, czyli próby wymanipulowania sobie określonego rezultatu
poprzez ciągłe gorączkowe działanie, nakręcenie się, chorobliwe
kreowanie, używanie „miłości”, modlitw i praktyk duchowych do
manipulacji samym sobą, życiem i innymi tak, aby otrzymać pożądany
rezultat (wraz z brakiem pokory wobec przepływu życia, a także brakiem
szacunku/akceptacji do drugiego człowieka, jego unikalnego przejawu i
wyjątkowej ścieżki).
Próbujemy wyeliminować z siebie lub z kogoś coś niepożądanego, czy to emocje, czy to myśli, czy to zachowanie.
Usiłujemy się ZABEZPIECZAĆ i działamy z lęku, kierując się chęcią zabezpieczania się przed czymś, czego się boimy.
Ogólnie BRAK ZAUFANIA do życia, do siebie, do ludzi, do miłości, do
procesów wewnętrznych, do ciała, do duszy swojej i drugiego człowieka,
do Ducha, do wskazówek ciała i duszy, jakie odbieramy, do tego, że nasze
uczucia coś nam mówią na nasz temat itd.
.
W polu miłości
mamy z kolei ZAUFANIE do życia, do kochającej energii wszechświata, do
samego siebie i wewnętrznych procesów, do ciała, do sygnałów i
komunikatów wewnętrznych, jakie otrzymujemy, do duszy swojej i duszy
drugiego człowieka, do wewnętrznej mądrości drugiego człowieka, do
naszego i cudzego światła oraz miłości.
Możemy wyrażać swoje
intencje, korzystać z technik duchowych, praktyk, ale robimy to z
zaufaniem w proces życia, z wiarą , że zawsze zadzieje się nasze
najwyższe dobro.
Wiemy, że nasze najwyższe dobro to najwyższe dobro nas wszystkich.
Mamy w sobie pokorę wobec przepływu życia i z ufnością mu się poddajemy
(to również nie przychodzi od razu i nie jest raz na zawsze, lecz jest
praktyką, jaką warto powtarzać wciąż od nowa, aby się w tym
zakotwiczyć).
Nie kierujemy się w działaniu lękiem, czy próbą
zabezpieczenia się, ale działamy z miłości i zaufania, konfrontujemy się
ze swoimi lękami i stajemy się sami swoim rodzicem, rozwijamy
wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa.
.
3. Z lęku wynika też WIARA
W PROBLEMY: traktowanie życia, samego siebie, dziecka, partnera, pracy,
ciała, emocji czy czegokolwiek innego jako problemu do naprawienia,
projektu do zrealizowania, w którym z góry już oczywiście sobie
wyznaczyliśmy rezultat, jaki chcemy uzyskać. Nie mamy kontaktu z
wdzięcznością. Nie doceniamy siebie, innych, chwili obecnej. Życie to
dla nas trud, wysiłek, walka. Możemy też utknąć w trybie ciągłego
uzdrawiania i oczyszczania wzorców.
.
W polu miłości mamy z
kolei ŻYCIE W ŁASCE, tzn. wchodzimy w przestrzeń, w której wszystko nie
tylko ma ogromny potencjał łaski, ale jest już teraz łaską. Rozwijamy
głęboki szacunek i docenienie wobec naszego ludzkiego doświadczenia i
wszystkiego co jest z nim związane. Wierzymy w duchowe prowadzenie i
rozluźniamy się w świadomości, że nie musimy wszystkiego wiedzieć, czy
mieć, a realizacja naszych najgłębszych pragnień i tak jest
nieunikniona. Następnie podejmujemy działania z tego miejsca.
Przepełniamy się wdzięcznością i docenieniem.
Wierzymy, że wszystko nam służy.
.
4. Z lęku wynikają głęboko zakorzenione AUTOMATYZMY: automatyczne i
emocjonalne reagowanie na sytuację, na innych ludzi i ich zachowanie,
reagowanie z odpalających się nawykowych, wyuczonych wzorców,
nieumiejętność zatrzymania się i autorefleksji.
Tkwiąc w
„rzeczywistości lęku” działamy z mechanizmów obronnych i reagujemy na
ludzi całymi zestawami mechanizmów obronnych w lęku przed zranieniem,
oceną, oskarżeniem, wyrokiem, jakimkolwiek konfliktem, czyimś
znielubieniem, wywołaniem w kimś lub w sobie dyskomfortu lub przed tym,
że ludzie nam coś zabiorą.
(Warto zaznaczyć, że automatyzmami są
takie reakcje jak: atakowanie, krytykowanie, nawykowe zwracanie komuś
uwagi, „nawracanie”, próby zmieniania drugiego człowieka, bo my „wiemy
lepiej”, wywyższanie się lub uniżanie, jak również nawykowe "ratowanie" i
litowanie się nad innymi, zadowalanie innych, unikanie konfliktów, a
nawet realizowanie "światłych" misji itp.)
.
Przepinając się na przestrzeń miłości rozwijamy w sobie coraz większą ŚWIADOMOŚĆ I UWAŻNOŚĆ.
Cały czas, wciąż od nowa, wybieramy reagować świadomie. Jesteśmy coraz
bardziej uważni w codziennych czynnościach, relacjach. Uczymy się
zatrzymywać w momencie, gdy czujemy, że coś się w nas "odpala". W
chwili, gdy ktoś mówi lub robi coś, co wywołuje w nas automatyczną
reakcję emocjonalną i od razu chcemy impulsywnie zareagować, możemy
świadomie wybrać przez chwilę całkowity brak reakcji, ciszę wewnętrzną,
brak oporu wobec tego co ta osoba mówi czy robi, rezygnację z
mechanizmów obronnych. Po chwili możemy już reagować bardziej świadomie,
z bardziej przestrzennego, rozluźnionego, obszernego miejsca, z którego
nie mamy żadnej potrzeby aby się bronić, tłumaczyć, nie próbujemy się
też nikomu przypodobać. Jesteśmy sobą, wyrażamy swoje najgłębsze uczucia
i całym sobą wyrażamy intencję, że zależy nam na najwyższym dobru, nie
tylko swoim, ale także drugiego człowieka [i ufamy, że to on sam wie lub
się dowie, co jest dla niego dobre].
.
5. Z lękiem zawsze
wiąże się NAPIĘCIE. Żyjemy w napięciu, działamy w napięciu, nie umiemy
się odprężyć, zrelaksować, pojawia się pracoholizm, ciągła potrzeba
robienia czegoś, realizowania jakichś obowiązków. Brak nam umiejętności
zrelaksowania się, odprężenia, zatrzymania, a co za tym idzie pozbawiamy
się możliwości czerpania radości ze zwyczajnych doświadczeń. Jesteśmy
odcięci od radości odczuwania życia, niezdolni do odpoczynku,
zrelaksowania się, odprężenia, zatrzymania się w biegu. Wszystko robimy
szybko, żeby już zająć się czymś kolejnym, żyjemy w ciągłym pośpiechu i
presji.
Mamy płytki ODDECH, nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego,
że go wstrzymujemy, że żyjemy w połowicznym, urywanym oddechu albo na
„ciągłym wdechu”.
.
Przestrzeń miłości charakteryzuje się za to
UCZUCIEM ODPRĘŻENIA. Przepinając się na nią, stajemy się coraz bardziej
odprężeni i zrelaksowani. Możemy robić mniej, ale te działania są
bardziej skuteczne. Najpierw „robimy” robotę duchową w sobie, wyrażamy
intencję, wchodzimy w klarowność, lekkość, radość, a potem przechodzimy
do działania w materii. Wiemy, że w odprężeniu zrobimy znacznie więcej
niż w napięciu i będzie to miało lepszą jakość.
Ale nasze życie to nie tylko działanie.
Pozwalamy sobie na delektowanie się życiem, radowanie się nim, rozkoszowanie się chwilą, sobą, innymi istotami.
Żyjemy we wdzięczności, docenieniu. Umiemy codziennie karmić się duchowo, czymś co cieszy serce i duszę.
Oddychamy coraz spokojniej, uważnie, brzuchem. Uczymy się od nowa
oddychać, jeśli zauważymy, że tak naprawdę cały czas funkcjonowaliśmy w
„pół-oddechu”.
.
5. Żyjąc w iluzji lęku NAWIĄZUJEMY RELACJE Z
POZIOMU RAN, zranień, z poziomu nieuzdrowionego bólu dziecka i
oczekujemy, aby drugi człowiek zajmował się tymi ranami za nas, aby
uważał na nie, aby ich nie aktywował (a jeśli to zrobi, to chcemy, żeby
wziął za to odpowiedzialność). Chcemy, żeby inni chronili nas przed
naszym własnym bólem i obchodzili go lub buforowali. Próbujemy w jakiś
sposób chronić się przed aktywacją tego bólu poprzez manipulowanie i
kontrolowanie drugą osobą albo zamykanie się na nią.
Niby jesteśmy obecni, ale… nie Jesteśmy Obecni.
.
W rzeczywistości miłości wybieramy NAWIĄZYWAĆ RELACJE Z PRZESTRZENI SERCA.
Relacja rozwija się na fundamencie naturalnego zrozumienia i zaufania
między dwojgiem osób, a także wiary w to, że ten drugi chce naszego
najwyższego dobra, nawet jeśli nie będzie to „po jego myśli” (te
jakości pojawiają się samoistnie między dwiema istotami o otwartych
sercach, nie trzeba ich wypracowywać ani tłumaczyć nikomu, czym jest
szacunek ani czym jest wolność w miłości, obie strony od razu to
„chwytają” i nawet gdy co jakiś nabierają się na iluzję to szybko
wracają do tych podstaw).
Jeśli w ogóle tego jeszcze nie umiemy albo
jesteśmy w trakcie przepinania się na pole serca, to coraz częściej
zajmujemy się obejmowaniem siebie, stajemy się sami sobie rodzicem,
przyjacielem i konfrontujemy się z własnym bólem, obejmujemy go sami,
zamiast oczekiwać, aby zrobiła to druga osoba.
Ostatecznie coraz częściej Jesteśmy Obecni.
Nie musimy się przed niczym chronić. Zamiast się chować czy
manipulować, jesteśmy gotowi obnażyć się przed drugą osobą, stanąć przed
nią nagim i ukazać się w całej wrażliwości i pięknie.
.
6.
Żyjąc w iluzji lęku jesteśmy ODCIĘCI OD SAMYCH SIEBIE. Nie mamy kontaktu
ze swoim prawdziwym ja. W pewnym sensie wszyscy dopiero sobie
przypominamy siebie, rozpoznajmy i odzyskujemy siebie.
Ale do
czego prowadzi silne odcięcie od siebie i brak kontaktu ze sobą?
Uciekamy przed bólem w używki, rozrywki, w całe mnóstwo aktywności.
Tworzymy wewnętrzny konflikt i podział, a tym samym oddzielenie i konflikt wokół siebie.
Nie mamy kontaktu z własną intuicją lub jej nie słuchamy.
Ulegamy presjom, oczekiwaniom, manipulacjom otoczenia, realizujemy „powinności”.
Podejmujemy szereg działań, które nie są z nami zgodne, nie jesteśmy wierni swojej prawdzie, nie wyrażamy jej.
Towarzyszy nam NIEUTULONA TĘSKNOTA za miłością, głębokie uczucie braku,
uczucie PUSTKI. Marzymy o tym, aby ktoś nam ją zapełnił.
Nasze wewnętrzne prawdziwe Ja, nasza Istność, nie jest w stanie się autentycznie przejawiać.
.
W miłości wybieramy SIEBIE na każdym kroku i wytrwale wracamy do Siebie, jeśli gdzieś się po drodze znów zgubimy.
Nawiązujemy głęboko sycący, karmiący kontakt z własnym wnętrzem, doświadczamy coraz częściej swojej esencji.
Odkrywamy i wybieramy swoją prawdę.
Nie uciekamy od bólu, ale odczuwamy go, obejmujemy i odkrywamy, że w ten sposób wracamy do siebie.
Wybieramy stanąć za sobą absolutnie bezwarunkowo. Wybieramy to, co nas
karmi, co nas wznosi, co nas syci. Rezygnujemy z tego, co sprawia, że
się kurczymy, męczymy, spinamy lub opadamy z sił. Wybieramy to, co nas
poszerza.
Przejawiamy autentycznie swoje ja, swoją Istność. Jesteśmy naturalni, szczerzy, autentyczni, otwarci.
Relacje z innymi stają się odbiciem naszej wewnętrznej relacji z samym sobą, naszego wewnętrznego, głębokiego ukochania.
.
7. Żyjąc w lęku bardzo szybko łapiemy się na haczyk DRAMATU i
CIERPIENIA. Tzn. ciągle się czymś emocjonujemy, możemy być podatni na
wzbudzanie w nas poczucia winy (albo sami wzbudzamy poczucie winy u
innych), katujemy się, że coś zrobiliśmy "źle" lub że nie jesteśmy
„dobrzy” (lub desperacko bronimy się przed krytyką i zaprzeczamy, abyśmy
kiedykolwiek popełnili jakiekolwiek błędy) . Jesteśmy roszczeniowi
(„należy mi się”, „jak śmiesz mi to robić”, „masz mnie szanować”, „jak
tyle dla ciebie robię, a ty…” ) albo wręcz przeciwnie, przepraszamy, że
żyjemy i nie wierzymy, abyśmy zasługiwali na szacunek, miłość, dobro.
Kolejnym przejawem "DRAMY" życia jest ciągłe zamartwianie się o kogoś, o
coś.
Podświadome możemy także szukać sobie różnych rzeczy, które
nas oburzają w innych ludziach i na świecie (czemu towarzyszy mniej lub
bardziej świadome nakręcanie się emocjami).
.
Wybierając życie w
miłości wybierasz SPOKÓJ wewnętrzny. Przestajesz się nakręcać dramatami
i cierpieniem. Zauważasz, że miłość to coś więcej niż tzw. „dobro”, czy
"bycie dobrym". Zaczynasz odczuwać cichy spokój i przestrzenność pola
miłości, niezależnie od tego, co dzieje się wokół ciebie czy w tobie.
Zauważasz, że pole miłości jest w swojej esencji neutralne i
nieosądzające. Oddycha ze wszystkim, co istnieje.
Coraz częściej zauważasz „haczyki cierpienia” i coraz rzadziej je połykasz, bo wiesz, że nie musisz cierpieć.
Nikt nie musi. Każdy może wybrać miłość. Nie bierzesz na siebie
odpowiedzialności za to, aby inni ludzie wybrali miłość. Wszystkim
życzysz dobrze. Możesz towarzyszyć innym, jeśli tak poczujesz, wspierać,
pomagać, ale nie bierzesz za nich żadnej odpowiedzialności, nie
emocjonujesz się ani nie litujesz.
.
8. Z lękiem wiąże się
także niewiara w obfitość i dostatek, WIARA W BRAKI, że czegoś nam
brakuje lub braknie, życie w świadomości braku, niedostatku i niedoboru.
Kierujemy się w działaniu lękiem przed brakiem, pracujemy w tej
świadomości braku i tak działamy na co dzień. Możemy też utożsamiać
bogactwo jedynie z pieniędzmi… Lub posiadając je, i tak nie umiemy się
tym cieszyć, bo już gdzieś widzimy brak lub chcemy się zabezpieczać. Nie
umiemy się cieszyć tym, co mamy i docenić tego. Brak nam wdzięczności.
Nie dziękujemy. Możemy obawiać się, że ktoś nam coś zabierze. Myślimy,
że miłość jest towarem deficytowym i oszczędnie nią gospodarujemy, żeby
nie zostać naciągniętym
.
Przepinając się na przestrzeń miłości wybieramy wierzyć w OBFITOŚĆ i
dostatek. Dostrzegamy swoje bogactwo wewnętrzne, piękno w tym, co nas
otacza, w innych i w samym sobie. Zaczynamy działać z obfitości. Wiemy,
że jest wystarczająco dobra i miłości dla wszystkich. Wszystkim życzymy
dobra, miłości, dostatku.
Przepełniamy się miłością i kochamy innych
nawet jeśli nic z tego nie mamy, nie myśląc o zyskach, gdyż wiemy, że
jesteśmy kochaniem i chcemy zwyczajnie i swobodnie to wyrażać. Czujemy,
że to podejście zalewa nas obfitością, czy też raczej wzmacnia i objawia
na zewnątrz naszą wewnętrzną obfitość.
Nie utożsamiamy bogactwa z
pieniędzmi, ale też nie blokujemy się na ich przepływ. Doceniamy dary,
jakie otrzymujemy od życia oraz mamy świadomość, że również jesteśmy
darem. Jesteśmy hojni. Jesteśmy przepełnieni wdzięcznością i cieszy nas
fakt, że wszechświat uwielbia wdzięcznych ludzi… bo uczucie jest
wzajemne
WAŻNE:
Zauważmy, że charakterystyki, które wymieniłam (kontrola, manipulacja,
mechanizmy obronne, automatyzmy) są tak naprawdę objawem UCIEKANIA przed
lękiem i bólem, próbami ucieczki przed nimi lub zabezpieczania się
przed nimi na przyszłość.
W miłości NIE chodzi o to, aby wyzbyć się
całkowicie lęku (czy czegokolwiek innego), ani aby narzucić sobie zakaz
odczuwania go, czyli wymagać od siebie aby go w ogóle nigdy nie
odczuwać.
Lęk nie jest wrogiem, tak samo jak nie są nim żadne
odczucia w swoim pierwotnym organicznym przejawie. Wszystkie nam coś
komunikują na nasz temat i żadne nie są "złe".
.
Pytanie, czy wybieram lęk czy miłość jest więc specyficznym skrótem myślowym.
W istocie wybór polega na tym, czy zechcemy stanąć w prawdzie, objąć
swój lęk lub ból i otworzyć się na siebie/miłość, objąć siebie
bezwarunkowo i zrezygnować z osądów wobec tego, co się w nas pojawia,
oporu, wewnętrznej walki, czy też będziemy wciąż uciekać, zaprzeczać,
próbować bronić się przed lękiem, bólem, cierpieniem, tworząc tym samym
jeszcze więcej cierpienia...
Karolina Bochenek
https://www.facebook.com/DivyaKalaShivya?__tn__=%2CdC-RH-R-R&eid=ARAty2oUtQqrj8t5uTqoEI_jKdlMoQ1b9xGgKjs1pJtqNd3kd9NDvrW9jvwACz2WGkji1XblOx9QFr56&hc_ref=ARTxEdhiwv8JmdBWVu-TWONp9Ji7UkAGuEymkotM7unXbjca2e5aNFSNW5M4Wh0_PqY&fref=nf
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz