Każdy z nas nosi w sobie wewnętrzne dziecko.
To ta część, która kiedyś czuła wszystko głębiej — radość, strach, samotność, wstyd, zachwyt, nadzieję.
I niezależnie od tego, jak dorosłe jest Twoje ciało…
to dziecko wciąż tam jest.
Czasem uśmiechnięte.
Czasem zranione.
Czasem porzucone.
I dlatego każdy z nas — absolutnie każdy — prędzej czy później musi się z tym zmierzyć, bo:
Bo większość naszych dorosłych problemów tak naprawdę nie pochodzi z dorosłości.
• Złość pochodzi z dziecięcego poczucia niesprawiedliwości.
• Samotność — z braku bliskości, której zabrakło.
• Perfekcjonizm — z lęku, że „muszę zasługiwać”.
• Lęki — z chwil, gdy nikt nas nie przytulił, kiedy baliśmy się najbardziej.
• Problemy w relacjach — z momentów, gdy nasze emocje były ignorowane, wyśmiane albo karane.
Dorosły człowiek powtarza to, czego nauczył się jako dziecko — nawet jeśli dziś tego nie chce.
Jeśli zdarza Ci się:
• reagować „za mocno” na drobiazgi,
• obrażać się, wycofywać albo chować emocje,
• bać się odrzucenia, nawet jeśli nic mu nie grozi,
• czuć, że nie jesteś „wystarczający”,
• mieć problem z zaufaniem, bliskością, granicami,
• czuć wstyd bez powodu,
• pragnąć miłości, ale jednocześnie bać się jej…
…to nie jest wina dorosłego Ciebie.
To Twoje wewnętrzne dziecko próbuje coś powiedzieć.
Nie terapią 20 lat.
Nie trudną psychologią.
Nie „pracą nad sobą”, która wywołuje presję.
Leczy się je RELACJĄ.
A dokładnie — Twoją relacją z samym sobą.
Wewnętrzne dziecko potrzebuje tylko:
• uwagi,
• obecności,
• zrozumienia,
• bezpieczeństwa,
• i miłości bez warunków.
Takiej, jaką powinno dostać wtedy, dawno temu.
Prosto, delikatnie, bez mądrowania się.
Tak, jak rozmawiałbyś z prawdziwym dzieckiem.
Możesz zamknąć oczy i powiedzieć w myślach:
• „Widzę Cię.”
• „Masz prawo czuć to, co czujesz.”
• „Przepraszam, że tak długo Cię ignorowałem.”
• „Już jestem.”
• „Nie zostawię Cię.”
• „Jesteś dla mnie ważne.”
• „Jesteś bezpieczne.”
Odczuj te słowa bardziej sercem niż głową.
To wystarczy.
Serio.
Nie musisz robić wielkich rytuałów.
Twoje wewnętrzne dziecko nie potrzebuje cudów.
Ono potrzebuje Ciebie.
Powiedzmy, że często reagujesz złością, choć tego nie chcesz.
Usiądź, oddychaj i powiedz:
„Kochanie, słyszę Cię. Już nie musisz krzyczeć. Jestem z Tobą.”
Efekt?
Napięcie schodzi.
Złość znika.
A w środku robi się cicho i miękko.
Boisz się odrzucenia?
To oznacza, że Twoje wewnętrzne dziecko kiedyś poczuło, że:
„Nie jestem ważne.”
Powiedz mu:
„Jesteś ważne.
Jesteś kochane.
Nie musisz walczyć o uwagę.
Nie zostawię Cię.”
I nagle dorosły Ty zaczynasz czuć spokój.
Nie możesz stać się szczęśliwym dorosłym, jeśli Twoje wewnętrzne dziecko jest samotne.
Koniec. Kropka.
Dlatego ta praca nie jest duchowa.
Nie psychologiczna.
Nie filozoficzna.
Ona jest ludzka.
Prosta.
I konieczna.
• Znika lęk.
• Znika wstyd.
• Znika gniew, który nie jest Twój.
• Znika potrzeba kontroli.
• Znika sabotowanie siebie.
• Pojawia się lekkość.
• Pojawia się kreatywność.
• Pojawia się radość — taka prawdziwa, dziecięca.
• Pojawia się wolność.
Nie medytacja.
Nie rytuał.
Dosłownie 30 sekund w ciągu dnia.
Po prostu połóż dłoń na sercu i powiedz w myślach:
„Jesteśmy razem.”
To wystarcza, by Twoja dziewczynka/ chłopiec czuła/y stałą więź.
Ból z dzieciństwa znika nie przez wielkie procesy, tylko przez stałą dostępność.
Imię, które nie jest ciężkie ani poważne.
Coś miękkiego, krótkiego, co uśmiecha się samo w sobie.
To nie jest obowiązek — to zaproszenie.
Imię jest kodem bezpieczeństwa:
kiedy je wypowiadasz, twoje dziecko wie, że DO NIEGO mówisz, nie do wspomnień.
Dla dorosłego Ciebie to drobiazg.
Dla dziecka — to wszystko.
Może to być:
• łyk ciepłej herbaty wypity świadomie
• zatańczenie jednym ruchem ramienia
• pozwolenie sobie powiedzieć „mmmm” jak coś smacznego
• założenie miękkich skarpetek
• 5 sekund słuchania ulubionej melodii
To sygnał:
„Twoje potrzeby są ważne.”
Nie dyskutuj z rozumem.
Nie uspokajaj się na siłę.
Powiedz tylko:
„Jestem z Tobą.”
To działa jak wyłączenie alarmu.
Małe dziecko nie potrzebuje rozwiązań — tylko obecności.
Tak!
Coś kompletnie nielogicznego, nieproduktywnego i lekkiego.
Może to być:
• skakanie, taniec , ruch
• śmianie się do siebie w lustrze
• taniec 10 sekund
• zrobienie miny do telefonu
• dotknięcie czegoś miękkiego i powiedzenie „mmm”
To uzdrawia szybciej niż 100 analiz.
Tylko mówisz:
„Wrócisz, kiedy będziesz gotowe. Nigdzie nie idę.”
To jest miłość, którą powinno było dostać od początku.
A teraz dajesz ją sobie sam.
I dlatego to działa natychmiast.
Twoje wewnętrzne dziecko właśnie pierwszy raz uwierzyło, że ma dom.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz