Kryzys jest motorem rozwoju. Ujawnia wiedzę. Zmusza do zmian i do
rozbicia iluzji w jakiej dusza się dusi. Dla człowieka to źródło stresu i
niezadowolenia. Musi wyjść z aktualnej sfery komfortu, poszerzyć siebie
i swoje rozumienie. Niestety nie ma dojrzewania do dorosłości bez
napięć i sytuacji stresujących – inicjacyjnych. Duchowość uczy je
rozumieć i opanować, a nie całkowicie usuwać z życia, bo to niemożliwe.
W szukaniu przyczyn kryzysu najogólniej można wyróżnić trzy typy
myślenia. Pierwszy typ szuka przyczyn w okolicznościach zewnętrznych –
innych ludziach, obwiniając ich o swoją porażkę. Drugi typ szuka powodu w
sobie, obwiniając siebie o niepowodzenie. Trzeci typ łączy powyższe
podejścia, szukając przyczyny zarówno w sobie, jak i w otoczeniu.
Rozpoznaje blokady w przepływie relacji między światem wewnętrznym a
zewnętrznym. Niepowodzenie traktuje jako szansę na przemianę, dalsze
hartowanie ducha w materii i samodzielność.
Ludzie emocjonalnie niedojrzali, mają skłonność do zrzucania winy za
swoje własne nieszczęścia, decyzje i skutki wyborów na innych. Na tym
etapie nie umieją być samodzielnymi, tzn. wziąć odpowiedzialność za
swoje życie, emocje i wzorce, którymi się kierują. Są podatni na
przesądy. Pomimo dorosłego wieku mogą bać się, że ktoś ich zaatakuje
energetycznie, rzuci klątwę itp. Boją się nie tylko ludzi i ich „złych
uroków,” ale i „duchów”, których traktują jak wrogów człowieka. Pomimo,
że żyjemy w XXI wieku, a psychologia już dawno rozprawiła się z
przesądami religijno-ezoterycznymi formułując zasady archetypu cienia.
Dla mnie osobiście te „wrogie byty” nie są niczym odrębnym od człowieka,
ale mają też wymiar szerszy niż psychika. To wyparte aspekty boskości,
których nie rozumiemy w naturze Jaźni – ducha i materii, dlatego
odbieramy je demonicznie, czyli w zniekształceniu. Jak zaczynamy z nimi
pracować, wtedy odbiór się oczyszcza.
Niektórzy ludzie nie tylko zakotwiczają przyczyny problemów w
otoczeniu, ale i szukają tam rozwiązania. Oczekują, że drugi człowiek
oczyści ich z problemów i złych duchów, uzdrowi, zmieni, usunie lęki,
wypełni stanem szczęścia, przebudzi i oświeci. To niemożliwe do
spełnienia oczekiwania. Przypominają postawę małego dziecka
przyzwyczajonego do zależności od świata zewnętrznego. Jak popełni błąd,
to ma skłonność do zwalania winy na misia, lalkę albo koleżankę. Jak
pojawia się problem, to jest przekonane, że ktoś inny (np. rodzic) go
rozwiąże.
Niestety w dorosłym życiu nikt za drugiego człowieka nie rozwiąże do
końca problemów, nie odrobi lekcji, nie zbawi jego demonów, ani nie
zintegruje tego, co wyparte z umysłu. Całą robotę musi wykonać człowiek,
który ma dorosnąć. Terapeuta może pomóc nazwać pewne stany, emocje,
zainspirować do zmian, wskazać przyczyny i skutki wzorca. Ale ostateczne
wybory podejmuje dorosły człowiek, bo to on ma być kowalem swojego
życia. To w człowieku istnieje jedyny mistrz – boski, któremu warto
zaufać i oddać się prowadzeniu. Wtedy można się przekonać, że nie ma
przypadków ani zbiegów okoliczności, za to są znaki i synchroniczności,
tworzące rzeczywistość duchową i materialną. Wskazujące drogę do
dojrzałości.
W duchowym rozumieniu, nic czego doświadcza człowiek w swojej
przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej, nie jest odrębne od niego.
Dlatego nie warto uciekać przed samym sobą – jasnymi i ciemnymi
przejawami swojego jestestwa. Nie warto być ich katem ani ofiarą. Za to
można nauczyć się je przemieniać, dzięki wydobytej o sobie wiedzy.
Nie istnieją obce byty ani ludzie, którzy mogą ukraść duszę,
zniszczyć klątwami, zablokować czakry itd. Wiara w taką iluzję wynika z
lęku i poczucia braku wpływu na własną rzeczywistość. Tą rzeczywistość
tworzy bowiem nieświadomość, czyli nieznany rejon umysłu, który generuje
chaos i cierpienie. Jest manifestacją ucieczki od odpowiedzialności za
życie, efektem niewiedzy o sobie, a także słabego zakorzenienia w
duchu jak i w materii. Wtedy człowiek uzależnia się swoje powodzenie
oraz jego brak od czynników zewnętrznych, zamiast wciąć sprawy w swoje
ręce.
Warto przyjąć, że doświadczenie jest ucieleśnieniem programów naszej
świadomości i nieświadomości. Człowiek albo byt duchowy może być
jedynie katalizatorem i obrazem przyczyny, która i tak jest w naszym
umyśle. Ta przyczyna to potencjał duszy, domagająca się uwagi i
przejawienia w życiu. Ta moc, gdy jest nieuświadomiona, jest naszą
powracającą słabością. Dlaczego?
Praktyka w pracy z cieniami pokazuje, że to czego o sobie nie wiemy,
a co jest istotne dla naszego rozwoju, zobaczymy w lustrze otoczenia na
zasadzie odwrotności. Dlatego przyciągamy sytuacje kryzysowe oraz
agresorów, którzy naszą moc reprezentują w negatywie. Wszystko po to,
żebyśmy odwrócili sytuację i nauczyli się z nią radzić. Żebyśmy nie byli
ofiarami katów, tak jak to miało miejsce np. w dzieciństwie, i tak jak
powtarzamy w późniejszym życiu. Tylko nauczyli korzystać z siły by
ochronić siebie. Prowadzi to do partnerskiej, a nie tylko uległej
relacji z przestrzenią. Naszą rolą jest rozpoznać i świadomie używać
potencjałów zarówno w życiu wewnętrznym, jak i zewnętrznym.
Niestrudzenie przemieniać swoją rzeczywistość na lepsze. A potem
inspirować innych do tego samego.
https://ciemnanoc.pl/2016/09/25/nie-uciekaj-przed-samym-soba-wszystko-czego-doswiadczasz-jest-wiedza/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz