Miguel Ruiz urodził się w meksykańskiej
wiosce, w rodzinie uzdrowicieli. Jako najmłodszy z trzynaściorga dzieci
miał kontynuować starą rodzinną tradycję, ale zamiast tego wybrał studia
medyczne i został chirurgiem. Jednak na początku lat siedemdziesiątych,
podczas wypadku samochodowego, przeżył doświadczenie z pogranicza
śmierci, które zmieniło jego życie, skłaniając go do zgłębienia własnego
wnęrza. Postanowił poświęcić siędoskonaleniu starodawnej wiedzy swoich
przodków. Do dziś dzieli się tymi naukami na swoich wykładach i
warsztatach. Jest autorem światowego bestsellera “Cztery umowy”,
przetłumaczonego na 27 języków. Dziś przedstawiamy Państwu książkę Don
Miguela, którą napisał ze swoim synem, a zarazem uczniem Don Jose Ruiz,
pt. “Piąta umowa”.
Don Miguel wywodzi się z rodu Tolteków,
gdzie z pokolenia na pokolenie przekazywano tajemną wiedzę. Nauki te
skrywano wiele lat, jednak pradawne przepowiednie głosiły, iż nadejdzie
moment, gdy będzie można je objawić całej ludzkości. Don Miguel oraz
jego syn, Don Jose Ruiz, otrzymali przekaz, by podzielić się z nami
potężnymi naukami Tolteków. Mądrość Tolteków wywodzi się z tego samego
źródła, do którego odwołują się wszystkie święte tradycje świata. Nie
jest to religia, ale szanuje wszystkich duchowych nauczycieli, którzy
kiedykolwiek żyli na Ziemi. Uznaje istnienie duchowości, jednakże
opisuje ją jako drogę życiową człowieka, której wyjątkowość polega na
natychmiastowym dostępie do szczęścia i miłości.
Na początku książki autor uzmysławia
nam, że żyjemy w świecie symboli. Przychodzimy na ten świat jako istoty
doskonałe, z własnym programem do przerobienia. Z jakichś powodów nasze
dusze wybierają przyjście ze świata nieskończoności na Ziemię, aby
urodzić się, mieć dzieci, starzeć się, by potem na nowo powrócić do
nieskończoności. Rodzimy się, a nasze otoczenie kształtuje nas według
własnych zasad. Zatracamy przy tym nasze prawdziwe Ja. Przychodząc na
ten świat dorastamy w konkretnym państwie, mieście, rodzinie. To nasi
rodzice narzucają nam konkretne wyznanie, język, uczą nas co jest złe, a
co dobre, czasami mają wobec nas konkretne plany. Gdy zaczynamy mówić
językiem symboli – w zależnośći od tego, w jakim państwie mieszkamy,
wpajane nam są przekonania dorosłych. To nie są nasze przekonania; to
świat, rodzice od najmłodszych lat kształtują nas według własnych zasad.
Robią tak, ponieważ sami kiedyś zostali tak “oswojeni” ze światem, w
którym żyli.
“Tak naprawdę jesteśmy oswajani, jak
oswaja się psa lub kota lub każde inne zwierzę: przez system kar i
nagród. Mówi się do nas, że jesteśmy “dobrym chłopcem” czy “dobrą
dziewczynką”, gdy robimy to, co dorośli chcą, byśmy robili.”
Często w swoim życiu chcemy zadowolić
innych, staramy się sprostać cudzym wyobrażeniom o nas samych. Wynika to
z lęku lub strachu. Staramy się czynić wszystko to, co zostało nam
wpojone od dziecka. Jako dzieci nie mamy możliwości wyboru swoich
własnych przekonań, wiary; przyjmujemy zasady jakie obowiązują w naszych
rodzinach. Wierzymy w to, co wierzyli nasi rodzice. Widzimy siebie
oczami innych. W swoim życiu poznajemy świat symboli polegający na
nazywaniu wszystkiego wokół siebie. Słyszymy: “jesteś mądry”, “jesteś
gruby”, “jesteś piękny”, “jesteś brzydki”. Jeśli w to uwierzymy, we
wnętrzu wielu ludzi zaczyna się dramat.
“Przed oswojeniem, udomowieniem, nie
dbamy o to, kim jesteśmy i jak wyglądamy. Głównie chcemy poznawać,
wyrażać własną kreatywność, doświadczać przyjemności i unikać bólu. Jako
małe dzieci jesteśmy wolni i rozbrykami; biegamy nadzy bez świadomośći
tego faktu i bez potrzeby osądzania siebie. Mówimy prawdę, ponieważ
żyjemy w prawdzie. Nasza uwaga skupiona jest na danej chwili; nie boimy
się przyszłości i nie czujemy wstydu z powodu przeszłości. Po oswojeniu
staramy się być dobrzy dla innych, lecz nie jesteśmy już dobrzy dla
samych siebie, bo nigdy nie możemy osiągnąć naszego obrazu doskonałości.
W procesie oswajania tracimy wszystkie nasze naturalne ludzkie
skłonności, a potem rozpoczynamy poszukiwanie tego, co straciliśmy.
Próbujemy odnaleźć wolność, gdyż nie czujemy się już na tyle wolni, żeby
móc być takimi, jakimi naprawdę jesteśmy; szukamy szczęścia, ponieważ
już nie jesteśmy szczęśliwi; chcemy odkryć piękno, bo nie wierzymy już,
że jesteśmy piękni.”
Autorzy książki przypominają nam, że
każdy umysłto inny świat. Opisują doświadczenie: wyobraźmy sobie ciemną
salę kinową, w której jest tylko jeden widz. Siedzisz w kinie i widzisz
na ekranie projekcję swojego życia. Widzisz swoje życie dokładnie takie
jakie jest, swoimi oczyma. Wychodzisz z tej sali, idziesz do następnej,
gdzie tym razem widzisz swoją matkę, która nawet Cię nie zauważa; jest
tak pochłonięta oglądaniem swojego filmu z życia. Siadasz więc obok
niej, widzisz na ekranie znajome obrazy, by po chwili doznać olbrzymiego
szoku, widząc, że mama widzi nas zupełnie inaczej, niż my widzimy
siebie. Tak samo dzieje się w sali kinowej, gdzie siedzi nasz ojciec,
dziecko, ciotka, wujek, babcia, dziadek. Każdy z nas ma odrębny umysł i
swoje własne postrzeganie bliskich, otoczenia, rodziny. Doznajemy
olbrzymiego szoku, zdając sobie sprawę, żę każdy widzi jedną i tą samą
osobę inaczej. Mama w kinie, podczas projekcji z filmu własnego życia
widzi Cię swoimi oczyma. Jakim szokiem jest dla nas fakt, że obraz ten
jest daleko inny, niż my się sami postrzegamy. Dzieje się tak, ponieważ
nikt inny, nawet nasi rodzice, małżonkowie, nie mają wglądu w nasz
umysł. Nikt, poza nami samymi, nie ma dostępu do najgłębszych zakamarków
naszej duszy i umysłu.
Po chwili przychdzi refleksja: po co się
tak starałem, po co chciałem całę życie sprostać cudzemu wyobrażęniu
mojej osoby, skoro każdy człowiek, rodzina, znajomi, widzi mnie według
własnej projekcji. Uzmysłowienie sobie tego jest pierwszym krokiem do
zrzucenia skorupy i wyjścia na zewnątrz niej, życia w zgodzie z samym
sobą, z własnymi przekonaniami. Zaczynamy wówczas rozumieć, że nie
żyjemy tylko po to, aby kogoś zadowolić, sprostać wymaganiom, czy też
zadowolić cudze oczekiwania. Mamy być prawdziwi i autentyczni. Mamy żyć w
zgodzie z samym sobą.
Prawda jest taka, że nie ma na świecie
ludzi lepszych czy gorszych. Żyjemy obok milionów ludzi oswojonych w
podobny sposób, jak my. Żaden człowiek nie jest lepszy lub gorszy od
czegokolwiek, co istnieje we wszechświecie. Podstawą naszego istnienia
jest miłość. W pierwszej kolejności miłość do siebie samego, potem
miłość do otaczającego nas świata. Gdy kochamy siebie, energia
akceptacji naszego Tu i Teraz, bez względu na wygląd naszej ziemskiej
powłoki, emanuje na wszystkie inne istoty odgrywające ważne role w
naszym życiu. Gdy emanujemy miłością i światłem, inni ludzie odpłacają
nam tym samym. Wszystko, czego szukamy, mamy w sobie; miłość i
akceptację. Bardzo ważne jest bycie sobą, bycie autentycznym w tym co
się robi i mówi, bycie Tu i Teraz ze świadomością pełni szczęścia i
otaczającej nas miłości.
“Ci, którzy tego nie zrozumieli,
nadal dążą do stanu doskonałości. Poszukują Boga i nieba, wciąż starając
się je odnaleźć. Cóż, nie ma czego szukać. Wszystko jest tutaj, ukryte w
tobie. Nie musisz szukać nieba, bo sam nim jesteś. Nie musisz szukać
szczęśćia, gdyż masz je w sobie.”
tekst: Mariola Witkowska Kajdanźródło :http://www.samouzdrawianie.pl/piata-umowa-don-miguel-ruiz-don-jose-ruiz-toltecka-ksiega-madrosci-droga-swiata-prawdy-harmonii-milosci/
wszyasto to co napisane jest prawda..zyjemy w swiecie iluzji nie znajac naprawde ani siebie, ani drugich kolo nas....obaj autorzy to swietnie obrazuja i warto przeczytac obie ksiazki..."cztery umowy" tez....
OdpowiedzUsuń