Nie każdy z nas miał ciepłe, bezpieczne, pełne miłości dzieciństwo.
Być może jako dziecko doświadczałeś lęku, samotności, krzyku, chłodu emocjonalnego, a może nawet przemocy.
Wtedy samo wspomnienie dzieciństwa potrafi wywołać w ciele napięcie, niepokój i wewnętrzny chłód.
Naturalnie obwiniamy za to rodziców.
Ale prawda jest często bardziej złożona: oni również byli kiedyś dziećmi.
Często sami zostali zranieni przez swoich rodziców – naszych dziadków.
Destrukcyjne wzorce potrafią ciągnąć się przez całe pokolenia… aż do momentu, kiedy pojawi się ktoś, kto ma w sobie wystarczająco dużo świadomości, by je przerwać.
Czasem tym kimś jesteś właśnie Ty.
To wciąż nie wszystko.
Wiele traum i emocjonalnego bólu jest zapisane w naszej pamięci komórkowej, w rodzie, w polu, które nosimy w sobie. Nasi przodkowie naprawdę wiele przeszli: wojny, głód, choroby, niesprawiedliwość, osobiste dramaty…
To lista, która właściwie nie ma końca.
Każdy człowiek z rodu to osobna historia bólu i pragnienia miłości.
Dlatego tak często – zupełnie nieświadomie – krzywdzimy siebie nawzajem, powielając to, co narastało przez dziesiątki, a czasem setki lat. I jednocześnie nie potrafimy uwolnić się od własnego bólu.
Zamiast osądzać, możesz zrobić coś innego:
okazać zrozumienie swoim rodzicom, ale przede wszystkim – sobie.
To właśnie poprzez zrozumienie, współczucie i życzliwość zaczyna otwierać się serce.
A gdy serce się otwiera, możliwe staje się prawdziwe uzdrowienie relacji – z rodzicami, z rodem, ale też z samym sobą.
Bo Miłość jest najpotężniejszą siłą, jaka istnieje.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz