piątek, 28 sierpnia 2020

Z cyklu OPOWIEŚCI CIEKAWEJ TREŚCI O DWÓCH PERSPEKTYWACH

Był sobie pewien biznesmen. Mieszkał w dużym mieście, odnosił fenomenalne sukcesy i zarabiał krocie. Jego życie było jednak pełne obowiązków i stresu.

Raz w roku wyjeżdżał więc z miasta i udawał się do małej wioski. Przez dwa tygodnie odpoczywał, odprężał się i ożywiał.

Pewnego dnia, tuż przed obiadem, stał na pomoście i patrzył, jak do portu wpływa niewielka łódź rybacka. Pomyślał, że to trochę dziwne, ponieważ większość rybaków stara się złowić jak najwięcej, więc wraca na brzeg dopiero późnym popołudniem, a następnie przygotowuje ryby do sprzedaży.

Zaciekawiło go to. Podszedł do miejsca, w którym łódź miała przybić do portu. Zajrzawszy do łodzi, zobaczył w niej rybaka i kilka sporych ryb.

- Ile czasu zajęło panu złowienie ryb? - zapytał rybaka.
- Niebyt wiele - odpowiedział z uśmiechem.
- Ma pan jakiś problem z łodzią? - zapytał biznesmen.
- Ależ skąd - odpowiedział rybak. Służy mi wiernie od trzynastu lat.

Trochę zbity z tropu biznesmen, zapytał ponownie.
- To dlaczego nie został pan tam dłużej, żeby jeszcze trochę połowić?

Rybak znów się uśmiechnął i powiedział.
- Mojej rodzinie w zupełności wystarczy to, co złowiłem. Część z tego zjemy, a resztę sprzedamy albo wymienimy na inne potrzebne towary.
- Ale nie było jeszcze obiadu. Co pan będzie robił przez resztę dnia?
- Rano lubię sobie pospać - wyjaśnił rybak. - Kiedy już wstanę, trochę łowię, ot tak, dla przyjemności. Po południu bawię się z dziećmi i robię sobie drzemkę. Potem jemy obiad, a później, gdy dzieci już śpią, idę do wioski spotkać się z przyjaciółmi i pograć na gitarze.

Biznesmen parsknął drwiąco, ale powiedział.
- Myślę, że mogę panu pomóc.

Rybak nie był przekonany do tego pomysłu, ale ostatecznie
przytaknął i zapytał:
- Ale po co?

Biznesmen gadał jak najęty: - Powiedzmy, że na dobry początek musi pan kupić drugą łódź, żeby złowić więcej ryb i zarabiać więcej pieniędzy. Z czasem dorobi się pan całej floty i każdy, kto będzie szukał pracy, zwróci się do pana.
- Ale po co? - zapytał rybak.
- Jak to po co? Wkrótce przeskoczy pan pośrednika, zacznie dostarczać ryby bezpośrednio do fabryki konserw i zarobi więcej pieniędzy. Rozbuduje pan flotę i wkrótce postawi własną fabrykę. A później, zanim się pan obejrzy, będzie pan mógł opuścić tę wioskę, przenieść się do stolicy i stamtąd zarządzać swoim rozrastającym się przedsiębiorstwem.
- Ale po co? - rybak nie poddawał się tak łatwo.
- No, później zacznie pan wysyłać ryby do różnych części świata. Do Azji, do Australii i do Ameryki Północnej. Gdy popyt na pańskie ryby wzrośnie, będzie pan mógł wyjechać z kraju, przenieść się do Londynu, otworzyć tam centrum dystrybucji i zacząć eksportować ryby do każdego zakątka globu.
- Ale po co? - chciał wiedzieć rybak.

Biznesmen ciągnął.
- Pańska firma będzie wtedy jednym z największych przedsiębiorstw w branży. Będzie pan mógł przenieść się do Nowego Jorku i kierować swoim imperium ze światowego centrum biznesu.
- A jak długo to wszystko potrwa? - zapytał rybak.
- Jakieś dwadzieścia pięć, może trzydzieści lat - wyjaśnił biznesmen.
- No i co wtedy zrobię? - drążył rybak.

Biznesmenowi zaświeciły się oczy. - Teraz dopiero wszystko się zacznie - powiedział. - W odpowiednim momencie wybierze się pan na Wall Street, zgłosi swoją firmę jako spółkę publiczną, ogłosi sprzedaż akcji i zarobi miliony i miliony dolarów.
- Miliony? - upewnił się rybak.
- Więcej pieniędzy, niż można sobie wymarzyć, żyjąc dziesięć razy - wyjaśnił Biznesmen.
- Ale po co? - dalej chciał wiedzieć rybak.

Amerykaninowi zabrakło słów. Właśnie doszedł do sedna sprawy. Zatkało go. A potem coś mu zaświtało i jeszcze raz zwrócił się do rybaka, teraz tymi słowami:
- Po to, żeby pan mógł przenieść się do małej wioski… spać do późna… łowić ryby dla przyjemności… po południu ucinać sobie drzemkę… pod wieczór jeść z rodziną obiad… a potem chodzić do wioski, żeby grać na gitarze ze swoimi przyjaciółmi.

~ z sieci

Biomedycyna Kwantowa "AYA"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz