środa, 6 lutego 2019

"List do Anthony'ego de Mello"


Dzień dobry, Panie de Mello.

Z tej strony Kobieta.
Widzę Pana mądrość. Chętnie czytam Pana bajki i inne teksty. Niektóre z nich mnie zachwycają. Inne zaciekawiają albo wprawiają w zadumę lub przywołują smutek. Są też takie, które sprawiają, że czuję złość i budzi się we mnie ogromny protest.
Dzisiaj przeczytałam fragment Pana "Wezwania do miłości": "Dlaczego chcesz być dla kogoś kimś wyjątkowym i poddać się tym samym jego akceptacji i osądowi? Dlaczego nie zadawala Cię to, kim po prostu jesteś?
Nie jesteś ani zły, ani wspaniały. Ty jesteś Ty. Jeśli pozwolisz się wciągnąć w osądy otaczających Cię ludzi, to jednocześnie zjadasz owoce napięcia, nieprawości i lęku, gdyż jeśli dzisiaj nazywają Cię wspaniałym i żyjesz w zachwyceniu, to jutro nazwą Cię złym i wpadniesz w depresję."

Pyta Pan dlaczego chcę być dla kogoś kimś wyjątkowym? Bo jestem po prostu Człowiekiem. Bo jestem Kobietą. Bo pragnę wybrać kogoś, kto będzie mi bliższy niż inni i sama pragnę być wybrana.
Wiem, że jest Pan bardzo mądry, ale myli się Pan: bycie kimś wyjątkowym dla kogoś nie musi wcale oznaczać poddania się jego akceptacji i osądowi. Nie musi oznaczać poddania, bo może być wzajemnym dzieleniem się, wsparciem i zachwytem. Może być potwierdzeniem prostego człowieczego, niedoskonałego, przemijającego i tym bardziej przez to wartościowego piękna. Nie musi być osądem, bo w zachwycie nie ma osądu, jest przeżycie.
W pełni zadowala mnie to kim jestem i chcę się tym dzielić, obdarowywać tym innych. W pełni zadowala mnie to, kim są inni i dlatego mogę się na nich otwierać, przyjmować to, co mają mi do zaoferowania i obdarzać ich wdzięcznością i miłością za ich prostą, ludzką, niedoskonałą, ulotną i śmiertelną miłość.

Nie jestem ani zła, ani wspaniała. Ale bywam i taka i taka. Ja to Ja. Cała paleta barw. Cała gama dźwięków. I tego, co pomiędzy nimi. To składa się na moje Człowieczeństwo. I nie zaprzecza mojej Boskości, tej, która jest poza ciałem, uczuciami, odczuciami, dobrem i złem, lękiem i gniewem, radością i smutkiem. Uzupełnia ją i pomnaża. Scala Miłością.

Czując i odczuwając, pozwalając sobie kochać i tracić, zachwycać się i zniesmaczać, śmiać i płakać, otwierać i zamykać, jestem w przepływie życia. Mieszkam w Ciele. Korzystam z Daru, który otrzymałam. Czy zjadam owoce nieprawości? Nie ma we mnie nieprawości. Jest otwartość na doświadczenie, zgoda na uczenie się siebie i innych, na robienie i naprawianie błędów. Pragnienie wybaczania sobie i innym.

Czy jest we mnie lęk? Tak, jest we mnie lęk, bo otwarcie się na Zwykłą, Ludzką Miłość niesie lęk, bo Człowiek, a więc i ja, jest omylny, niedoskonały, śmiertelny. Moje Człowieczeństwo zasadza się na tym, że potrafię przekraczać ten lęk. Że potrafię wciąż na nowo otwierać zranione serce.

Czy jestem przez to Wspaniała? Tak, jestem. Nie jestem Boginią, ale jestem wspaniała, bo moja wartość wynika z odwagi bycia Człowiekiem. Z odwagi bycia Kobietą. Istotą przemijającą i kochającą wbrew czasowi i śmierci.
Czy muszę wpadać w depresję, gdy ktoś - lub ja sama - pomniejszy mnie, zrani, oceni? Nie, nie muszę. Mogę poczuć smutek i pozwolić mu płynąć. Mogę ukoić się sama lub poprosić o ukojenie tych, których pokochałam i którzy pokochali mnie. To jest dar Człowieczeństwa.

I jeszcze na koniec, mam kilka pytań, Panie de Mello:
- Czy kiedykolwiek trzymał Pan z czułością w ramionach drżące ciało Drugiego Bliskiego Człowieka przenikniętego bólem i rozpaczą?
- Czy kiedykolwiek pozwolił Pan na to, aby Drugi Bliskiego Człowiek zrobił to dla Pana?
- Czy kiedykolwiek zapomniał się Pan i poddał namiętności w ramionach Bliskiej Kobiety czy Mężczyzny?
- Czy kiedykolwiek kołysał Pan i ogrzewał sobą Malutkie Ciałko Własnego Dziecka?
- Czy kiedykolwiek patrzył Pan z drżeniem serca na to, jak Własne Dziecko poznaje świat i zmierza się z jego pułapkami?
- Czy kiedykolwiek wypuszczał Pan to Dziecko w dorosłość?
- Czy kiedykolwiek trzymał Pan w ramionach Dziecko swojego Dziecka widząc w nim Odrębną Osobę a zarazem kontynuację wielopokoleniowej Miłości?
- Czy kiedykolwiek trzymał Pan z akceptacją i oddaniem dłoń umierającego Bliskiego Człowieka?

Bo wie Pan, Panie de Mello, to jest właśnie Miłość.

Z poważaniem

Aneta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz