środa, 18 grudnia 2024

Przyjęłam moją mamę do swojego domu, aby mogła zamieszkać z nami na stałe.


 

Przyjęłam moją mamę do swojego domu, aby mogła zamieszkać z nami na stałe. Bez żadnego wcześniejszego planu, pewnego dnia pojawiła się z torbą.
W środku były rajstopy, kapcie z napisem „Najlepsza babcia na świecie” (prezent od moich dzieci), ciepły szlafrok, koszula i, z jakiegoś powodu, poszewka na poduszkę. Sama spakowała swoją walizkę.
Od trzech tygodni w moim domu mieszka starsza dziewczynka, około czterech lat. Szczupła, z białym kokiem na głowie, nosi bawełniane rajstopy, które lekko marszczą się na kostkach.
Chodzi cicho po korytarzu, nie wydając dźwięków w kapciach. Ostrożnie zatrzymuje się na progach, unosząc nogi, jakby pokonywała niewidzialne przeszkody.
Uśmiecha się do psa w korytarzu. Słyszy niewidzialne osoby i codziennie przesyła mi nowe wiadomości. Jest nieśmiała i dużo śpi.
Delikatnie odgryza kawałek czekolady (zawsze zostawiam ją w jej pokoju) i popija herbatę, trzymając filiżankę obiema rękami, z których jedna lekko drży.
Bardzo boi się zgubić pierścionek na swojej szczupłej dłoni i ciągle na niego spogląda.
Nagle uświadamiam sobie, jaka jest starsza i bezbronna. Pozwala się prowadzić, odpręża się i przestaje udawać, że jest dorosła. Powierzyła mi swoje życie w najdrobniejszych szczegółach.
Najważniejsze dla niej jest, żebym była w domu. Oddycha z taką ulgą, kiedy wracam, że staram się nie wychodzić na długo.
Znów codziennie gotuję zupę, tak jak robiłam to dla moich dzieci. Na stole znów pojawia się miseczka z ciasteczkami.
Co czuję? Na początku – przerażenie. Mama zawsze była niezależna, przez trzy lata po śmierci taty chciała mieszkać sama. Rozumiałam ją: po raz pierwszy w życiu, w wieku osiemdziesięciu ośmiu lat, robiła to, co chciała. Ale starość daje się we znaki.
Teraz czuję współczucie dla tego kruchego świata, miłość i czułość. Rozumiem drogę, którą razem kroczymy.
Chcę z całego serca, aby ta droga była dla niej szczęśliwa: w cieple, komforcie, z ukochaną córką, domowymi klopsikami i kotletami. Dla mamy nic innego już się nie liczy.
Teraz mam w domu córkę w wieku osiemdziesięciu ośmiu lat. Dziękuję losowi, że mogę uczynić jej starość szczęśliwą i dać sobie spokój, bez wyrzutów sumienia.
Mamo, dziękuję, że jesteś. Proszę, zostań ze mną tak długo, jak to możliwe… ❤️

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz