Coś, o czym wiedzieli nasi przodkowie dzisiejsi naukowcy
potwierdzają licznymi badaniami (na dzień dzisiejszy ponad 700 badań):
czarnuszka w istocie stanowi panaceum na wiele dolegliwości. Oto 20 powodów dla których czarnuszkę oraz jej olej warto pokochać: 1. Ma działanie immunoprotekcyjne. Zawarte w niej
związki wzmacniają układ odpornościowy, pobudzając m.in. syntezę
interferonu czy wzrost ilości limfocytów i makrofagów stojących na
straży naszego zdrowia. Warto sięgnąć po czarnuszkę szczególnie teraz,
na przełomie sezonów, aby wzmocnić organizm. 2. Poprawia samopoczucie alergikom. Regularne
przyjmowanie oleju z czarnuszki przez 6-8 tygodni powoduje znaczną
poprawę symptomów. Czarnuszka – podobnie jak witamina C – jest świetnym
antyhistaminikiem. 3. Pomocna dla astmatyków. Po kilku tygodniach
stosowania oleju z czarnuszki uzyskano znaczącą poprawę u 80% badanych
(szczególnie pozytywnie odpowiadały dzieci): poprawiła się wydolność
płuc, ustąpił świszczący oddech i można było zmniejszyć dawki
konwencjonalnych farmaceutyków (inhalatorów). 4. Pomoże uporać się z anemią. W wielu badaniach
wykazano, iż regularne stosowanie oleju z czarnuszki podnosiło poziom
hemoglobiny i erytrocytów. Naprawdę nie jest konieczne jadanie martwych
tkanek zwierzęcych, skoro można używać czarnuszki. Jednak doktorzy
uparcie przepisują żelazo i każą „jeść dużo mięsa” przy anemii. Jak
widać nie jest to jedyny sposób aby pożegnać anemię 5. Ma silne działanie antybakteryjne, antywirusowe i antygrzybicze.Naukowcy
podejrzewają, że stoi za tym spora zawartość tymochinonu. Podanie
czarnuszki powodowało w ciągu 3-10 dniowej kuracji zahamowanie wzrostu
patogenów, w tym również Candida Albicans. W dobie powszechnego
zagrzybienia jak również zbliżającego się przełomu sezonów skutkującego
jak zwykle wzrostem przeziębień, gryp, infekcji zatok, oskrzeli itd. –
warto o tym fakcie pamiętać. W czarnuszce siła! 6. Ma również działanie przeciwpasożytnicze. Olej z
czarnuszki wykazał w badaniach działanie przeciwtasiemcowe u dzieci
chorujących na tasiemczycę. Czarnuszkowa kuracja okazała się też
skuteczna w przypadku zakażeń przywrą, nie powodując przy tym żadnych
działań ubocznych. Czarnuszka dzięki poprawie funkcji układu
immunologicznego skutecznie zwalcza również owsiki, blastocytozę, a
nawet włośnia krętego. Pod tym kątem olej z czarnuszki ma działanie
silniejsze nawet od oleju czosnkowego. 7. Czarnuszka chroni przed skutkami promieniowania. W
badaniach czarnuszka zapobiegała uszkodzeniom wywołanym promieniowaniem
jonizującym w radioterapii. To ważna informacja dla tych, którzy
poddawani są naświetlaniom promieniami w radioterapii chorób
nowotworowych. 8. Pomaga pozbyć się nadciśnienia. Czarnuszka nie tylko
obniża ciśnienie krwi i zmniejsza ryzyko powstawania zakrzepów, ale
również chroni przed wzrostem homocysteiny, prowadzącej do rozwoju
miażdżycy. 9. Przeciwdziała tworzeniu się kamieni nerkowych. Obniża stężenie szczawianów w moczu i hamuje formowanie kamieni nerkowych. 10. Działa przeciwwrzodowo na żołądek. Olej z
czarnuszki powoduje wzrost ilości mucyny w błonie śluzowej żołądka.
Czarnuszka ma również udowodnioną skuteczność przeciwko bakteriom Helicobacter pylori. Przynosi ulgę w przypadku symptomów refluksu żołądkowo-przełykowego. 11. Ma działanie cytotoksyczne – przeciwnowotworowe. Hamujeangiogenezę i metastazę komórek
nowotworowych, stymuluje syntezę cytokin: interleukin, TNF-α oraz
interferonu, immunoglobulin skierowanych przeciwko antygenom rakowym.
Czarnuszka ma też zdolność wywołania apoptozy(zaprogramowanej
śmierci) komórek rakowych – działa silnie antyutleniająco. Badania były
robione w stosunku do licznych rodzajów nowotworów, między innymi
białaczki, nowotworów okrężnicy, płuc, macicy, prostaty, piersi, jelita
grubego, wątroby, mózgu czy nawet wyjątkowo niebezpiecznego i
podstępnego raka trzustki. Czarnuszka nie czyni przy tym szkody komórkom
zdrowym. 12. Pomaga opanować zmiany skórne. Olej z czarnuszki
jest tradycyjnie stosowany w przypadkach trądziku, łuszczycy, przy
atopowym zapaleniu skóry, grzybicy skóry, wysypek, zmianach wywołanych
zakażeniem bakteryjnym lub poparzeniem słonecznym. To ostatnie mogę
potwierdzić własnym niedawnym doświadczeniem: kiedy w środku lata
podczas prac w ogródku nieopatrznie spiekłam sobie odsłonięty kark,
prosiłam następnie męża aby kilkukrotnie w ciągu dnia smarował mi
obolałe miejsce olejem z czarnuszki (nie miałam akurat w domu kapsułek z
witaminą E) i w ciągu najbliższej doby miejsce to było wyleczone z
oparzenia słonecznego – naskórek był w doskonałym stanie, ból zniknął,
złuszczenie naskórka nie nastąpiło. Doskonałe remedium! 13. Ma działanie antycukrzycowe. Reguluje poziom cukru
we krwi: działa ochronnie na trzustkę sprzyjając jej regeneracji i
proliferacji wysp trzustkowych beta odpowiedzialnych za produkcję
insuliny. 14. Chroni przed uszkodzeniami wątrobę i nerki. Zarówno
gdy czynnikami szkodliwymi są metale ciężkie czy też dostające się do
ustroju ksenobiotyki (np. leki) czarnuszka chroni te dwa ważne narządy:
oczyszcza ustrój z toksyn i przywraca prawidłowe poziomy markerów stresu
oksydacyjnego. 15. Chroni przed osteoporozą. Zwiększa gęstość mineralną kości dzięki zwartości kwasów tłuszczowych oraz silnemu działaniu antyutleniającemu i antyzapalnemu. 16. Działa kojąco na ośrodkowy układ nerwowy. Stwierdzono
działanie antydepresyjne, sedatywne (uspokajające) i anksjolityczne
(przeciwlękowe) czarnuszki. Można powiedzieć, że działa jak adaptogen
zwiększając naszą odporność na stres, przeciwdziałając stanom
depresyjnym i/lub lękowym i poprawiając samopoczucie. Obiecująco
przestawia się czarnuszka również jako oręż w zwalczaniu symptomów
epilepsji czy choroby Parkinsona. 17. Pomocna w przypadku chorób autoimmunologicznych. Znowu
kłaniają się niezwykłe właściwości antyzapalne, antyhistaminowe i
zmniejszające stres oksydacyjny, dzięki którym czarnuszka przynosi
chorym poprawę samopoczucia w postaci zmniejszenia symptomów. 18. Doskonała na problemy z włosami. Przeciwdziała
łysieniu, hamuje wypadanie włosów, pozwala pozbyć się łupieżu i
spowodowanego stanem zapalnym swędzenia, pobudza porost włosów i
zwiększa gęstość czupryny. 19. Przyspiesza gojenie się ran. Owrzodzenia, skaleczenia, rozpadliny, zmiany ropne itd. zagoją się szybciej dzięki czarnuszce. 20. Wpływa pozytywnie na układ rozrodczy. Reguluje miesiączkowanie, wspomaga laktację u matek karmiących, podnosi u mężczyzn poziom testosteronu. Jak stosować czarnuszkę?
Czarnuszkę można stosować zarówno zewnętrznie (na skórę, włosy i paznokcie) jak i wewnętrznie. Używa się albo ziarenek (całych, utłuczonych w moździerzu lub zmielonych w młynku do kawy) albo oleju tłoczonego na zimno.
W krajach Bliskiego Wschodu wierzy się w to, że żucie profilaktycznie
„dla zdrowotności” 10 ziarenek czarnuszki dziennie trzyma z dala
wszelkie choroby. To dobry pomysł, na pewno lepszy niż żucie
toksycznychkonwencjonalnych gum do żucia. -w kuchni profilaktycznie, jako przyprawa:
zmielona czarnuszka doskonale zastępuje pieprz. W przeciwieństwie do
niego nie drażni jednak przewodu pokarmowego ani nie zakwasza organizmu
(pieprz jest przyprawą zakwaszającą). Warto wypełnić swoją pieprzniczkę
zmieloną czarnuszką zamiast tradycyjnego pieprzu. Całe lub zmielone
ziarenka można dodawać do pieczenia chleba (do ciasta oraz jako posypkę
na wierzch), do zup, sałatek, kanapek, do bigosu i innych duszonych
warzyw, przy wyrobie domowego sera, wina czy przy kiszeniu warzyw. - w postaci naparu: parzymy jak herbatkę czyli zalewamy
wrzątkiem 1 łyżkę zmielonych nasionek, parzymy ok. 20 minut i
odcedzamy. Taki napar można osłodzić miodem. Stosować zewnętrznie do
przemywania zmienionej chorobowo skóry, jak płukankę do włosów oraz
wewnętrznie (pijemy 1/2 szklanki naparu 2-3 razy dziennie). - w postaci oleju: do stosowania zewnętrznie na skórę
lub włosy oraz wewnętrznie (łyżeczka oleju 2-3 razy dziennie, dzieci
połowę tego). Olej z czarnuszki jest dostępny również w kapsułkach,
jednak wtedy wychodzi sporo drożej niż ten zakupiony w buteleczce.
Pamiętajmy, aby kupować tylko olej z czarnuszki tłoczony na zimno. Po
otwarciu przechowujemy go w lodówce. - w postaci nalewki: pół szklanki zmielonej czarnuszki
zalać szklanką alkoholu 40% i odstawić na co najmniej tydzień, po czym
przefiltrować przez watę. Można używać zewnętrznie jak i wewnętrznie,
podobnie jak olej. W przypadku zakażeń o charakterze grzybiczym (np.
candida) nalewka na bazie alkoholu jest bardziej skuteczna niż napar. - w postaci ziołomiodu: na każdą łyżkę miodu dać
łyżeczkę zmielonej czarnuszki i utrzeć razem na papkę, bardzo pomocną
przy przeziębieniu (podobnie zresztą jak mieszanka miodu i cejlońskiego
cynamonu): działa wykrztuśnie, łagodzi kaszel i ból gardła. Papkę można
też stosować zewnętrznie na skórę w postaci maseczki, a jeśli zmielimy
nasionka nieco grubiej to peelingu. Bezpieczeństwo czarnuszki
Jako przyprawa czarnuszka była stosowana przez naszych przodków od
niepamiętnych czasów, nie ma przeciwwskazań do stosowania czarnuszki
jako przyprawy – nawet w czasie ciąży. Podobnie jak innych ostrzejszych w
smaku przypraw małym dzieciom nie podaje się czarnuszki przed
ukończeniem 1 roku życia. Jeśli zaś spożywamy leczniczo olej lub
nasiona, to w czasie ciąży i karmienia nie zaleca się regularnego
spożywania. Nie stwierdzono skutków ubocznych czarnuszki lub jej oleju
pod warunkiem stosowania zalecanych dawek. Jak ze wszystkimi ziołami
stosowanymi terapeutycznie zaleca się też robić krótkie przerwy w
stosowaniu raz na jakiś czas.
Patrzenia w Słońce wraz z globalnym rozwojem świadomości staje
się coraz bardziej znana. Tysiące ludzi rano lub wieczorem wychodzi z
domu i na te kilka/kilkanaście minut staje wyprostowanym przed naszą
gwiazdą, zwyczajnie się w nią wpatrując. Postaramy się przybliżyć, o co
chodzi w tym pradawnym rytuale.
Powrót do korzeni.
Dzisiejsze społeczeństwo powraca do wiedzy, która była bardzo pielęgnowana przez naszych przodków.
Ludzie coraz to częściej i otwarciej mówią o wszech otaczającej nas Energii – najczęściej zwanej Praną lub orgonem, ale nie o nazwy tutaj chodzi a o badanie, praktyczne zastosowanie i polepszanie naszego ziemskiego życia.
fot.depositphotos.comWszyscy
doskonale pamiętamy, jak to na lekcjach przyrody uczono, że życie na
naszej planecie jest możliwe dzięki potężnej, kosmicznej gazowej kuli
unoszącej się w bezkresie kosmosu – Słońcu.
Oczywiście nie ma w tym nic złego, jednakże chcę zauważyć, że nasi przodkowie podchodzili do sprawy trochę inaczej. Słońce
nie było tylko gazowym, wybuchającym olbrzymem a Istotą, żywą
posiadającą świadomość, do której odnoszono się z respektem, miłością i
szacunkiem.
Zauważono, że jak z każdą żywą istotą i ze Słońcem można wchodzić w szczególnego rodzaju interakcje, jedną z nich jest właśnie patrzenie w Słońce.
fot.depositphotos.comZ
naszej gwiazdy od milionów lat płynie nieprzerwanym strumieniem
energia, oczywiście daję nam ona ciepło i światło jednak nie są to
jedyny właściwości.
Jeśli będziemy się z nią odpowiednio odnosić,
szybko zauważymy budzące się w nas nowe wspomnienia, umiejętności a
przede wszystkim wiedzę. Zmieniamy się. Czujemy się lżejsi, szczęśliwsi… bezpieczniejsi.
To
wszystko za sprawą prostego rytuału dostępnego dla każdego a jedyną
cenę, jaką trzeba za niego zapłacić to odpowiednie podejście. Przejdę teraz do szczegółów patrzenia.
Patrzenie w słońce-praktyczne wskazówki
Najważniejszą kwestią jest odpowiednia pora dnia.
Możemy się patrzeć, tylko jeśli Słońce znajduje się nisko nad horyzontem, najlepiej, jeśli jest to godzinę przed zachodem, lub w trakcie wschodu.
fot.depositphotos.comPromienie słoneczne są wtedy przerzedzane przez atmosferę i nie ma ryzyka, że poranimy oczy.
W przeciwnym wypadku możemy trwale uszkodzić wzrok, tak więc nie igrajmy z naturą.
Stajemy bosymi stopami na odkrytej ziemi, robimy parę głębokich oddechów dla wyciszenia umysłu i zaczynamy wpatrywanie w Słońce.
Zaczynamy od 10 sekund i każdego dnia robiąc dokładnie tak samo, dodajemy kolejne 10 sek.
Tak możemy dojść do pełnego nasłonecznienia ciała – krew potrzebuje 45min. Aby okrążyć organizm.
Podczas patrzenia naświetlamy nasze krwinki i stajemy się dosłownie istotami światła.
fot.123rf.comTo wszystko jest tak banalne, że człowiek odruchowo szuka jakichś kruczków, mimo to tak to właśnie wygląda.
Nie ma tu jakiś specjalnych mantr, zaklęć, specyficznego ułożenia dłoni czy ciała. Wystarczy tylko to.
Jednak musimy przy tym rozwijać naszą świadomość.
Nie podchodzimy do Słońca
jak do rzeczy, którą można wykorzystać, a dosłownie jak do rodzica,
ojca, który zawsze czuwa, zawsze jest i ochrania – właśnie takie jest
nasze Słońce.
Przemyślmy to bardzo głęboko naszymi sercami i właśnie z sercem podchodźmy do praktyki.
Co
do miejsca to oczywiście najlepsze jest łono natury, ale i również
można w butach w środku betonowej dżungli – jednak trudniej tam się
wyciszyć.
Zauważmy, że kiedy patrzymy się w tych odpowiednich porach to Słońce, nasza głowa i zawarta w niej szyszynka tworzą linię prostą.
fot.depositphotos.comMistyczny organ, który to skutecznie jest neutralizowany przez koncerny farmaceutyczne, pobudza się, regeneruje i odżywa.
Od
wieków wiadomo, że ten niewielki narząd w środku naszej głowy jest
swoistym okiem na niezwykłą rzeczywistość otaczającą każdego z nas.
Poszerza się nasza świadomość, lepiej czujemy i widzimy.
Stajemy się niesamowicie wyczuleni na piękno otaczającego nas świata.
Lepiej śpimy, stajemy się pogodniejsi i odczuwamy mniejszy pociąg do jedzenia.
Nie ma w tym nic niezwykłego, ponieważ podczas patrzenia przyjmujemy energię w krystalicznie czystej postaci.
Polepsza się widzenie aury, a dla tych, co tego jeszcze nie potrafią, to jest to świetny początek ku widzeniu.
I mógłbym tak pisać w nieskończoność, jednak korzyści płynące z tej praktyki skrócę do tych paru prostych słów: stajemy się szczęśliwsi.
fot.123rf.comWszechświat skrywa niezliczone tajemnice.
Dzisiaj
system, który opiewa naszą planetę, robi wszystko, co może abyśmy
zapomnieli, kim naprawdę jesteśmy – połączoną ze wszystkim, co jest
przepełnioną życiem istotą.
I tak jak ogromna jest przestrzeń kosmiczna, tak i my mamy jeszcze wiele, wiele do odkrycia.
Pamiętajmy,
że gorsze od braku wiedzy jest brak chęci do zadawania pytań, a mnie
właśnie pytanie „Kim jestem?” – doprowadziło do tego bardzo głębokiego
kontaktu z naszą Gwiazdą, do czego Was szczerze i gorąco zachęcam.
My dzieci polskie – kwiaty liryczne: Tuwima, Staffa
Słowiańskie wianki słowiańskich matek… bezcenne Skarby na całej Jawi…
Jedyni w Prawdzie Synowie Bogów: Wszech-światowida - naszego Dziada W odwiecznej Lechii – ojczyzny Panów, my tu od zawsze: z zarania dziejów
My dzieci polskie – w wieczności młodzi Iskry polskości – wzniecimy pożar: na całym Świecie swym słownym ogniem! Babilon spłonie… pogaństwo wróci
Płomienne Serca mamy Wolności Nikt i nic nie jest w stanie ujarzmić nas tu ! Nasz Kraj Lechicki z pradawnych wieków się dziś odradza w przyszłości jasnej …w Mocy – powszechny!
Tak piękny będzie
…niczym Kupała w Kwiecie Paproci SŁOWIAŃSKO PIĘKNY
Ocet jest jednym z najłatwiej dostępnych i najpowszechniejszych
produktów w naszym kraju. Nie bez znaczenia, choć mało osób wie jak
korzystać z tego super środka do czyszczenia.
Dlaczego ocet?
Zaletą octu jest to że jest niesłychanie tani, ale jest
również bezpieczny dla naszego zdrowia i środowiska. Kluczową informacją
jest ta że jest on skuteczny, nawet bardzo skuteczny w walce z
wszelakimi mikroorganizmami, jak i większymi ustrojstwami. Jego
moc wzrasta wraz z temperaturą, dlatego warto stosować ciepły ocet.
15 SPOSOBÓW NA UŻYCIE OCTU PODCZAS SPRZĄTANIA
Wypoleruj chromowane baterie w kuchni i łazience na których osadził
się kamień. Zrób pastę z 2 łyżek soli spożywczej i 1 łyżeczki octu
spirytusowego. Otrzymaną pastą wyczyść baterie, alternatywnie zwilż
octem szmatkę i obwiń nią baterię, pozostawiając na 1 godzinę.
Każdego wieczoru warto odkazić deski do krojenia, wystarczy wytrzeć
je odrobiną octu i pozostawić do rana. Zapach octu ulotni się, a sam
ocet zabije to co nie powinno żyć w naszej desce.
Dodatkowo, warto przecierać blaty i podłogę octem, gdyż ten odstrasza insekty.
Wyczyść rury i usuń nieprzyjemny zapach z odpływu za pomocą sody
oczyszczonej i octu. Wsyp połowę szklanki sody oczyszczonej do odpływu
następnie zalej ją gorącym octem, pozostaw na 20 minut, a następnie puść
ciepłą wodę.
Pozbądź się nieprzyjemnego zapachu z lodówki myjąc ją roztworem octu i wody w proporcji 1 do 1.
Ruszt z piekarnika warto zalać octem, jeśli się zmieści umieść go w
wannie lub zlewie. Dzięki takiemu zabiegowi łatwiej będzie nam go
wyczyścić.
Brudną szybę piekarnika również spryskaj octem i pozostaw na 30 minut, aby ułatwić sobie jej mycie.
Raz w miesiącu uruchom na pusto zmywarkę z jedną szklanką octu,
dzięki temu oczyścisz rury i pozbędziesz się nieprzyjemnego zapachu z
urządzenia.
Pozbądź się nieprzyjemnego zapachu z pojemnika na jedzenie. Włóż do niego papierowy ręcznik zwilżony octem i pozostaw na noc.
Pozbądź się nieprzyjemnego zapachu z butelki dziecka, wlewając do
środka ocet i mocno wstrząsając butelką przez minutę, a następnie
czyszcząc ją pod bieżącą wodą.
Usuń kamień z dyszy prysznica umieszczając ją w misce z octem. Jeśli
nie damy rady ściągnąć dyszy, do worka nalej octu i załóż go na dyszę
tak, aby ocet ją dotykał. Następnego dnia nasz prysznic powinien być
piękny i błyszczący.
Usuń kamień i osad z toalety wlej 1 szklankę octu i pozostaw na
minimum 1 godzinę. Jeśli kamień doskwiera ci pod obręczą toalety, nawilż
papier toaletowy octem i pozostaw na noc. Rano czyszczenie toalety
powinno być naprawdę szybkie.
Podłogi warto myć po prostu 1 szklanką octu wymieszaną z 5 l wody i 10 kroplami olejku pomarańczowego.
Pozbądź się pleśni za pomocą szmatki zwilżonej w occie.
Stwórz własny nabłyszczacz do mebli. Wymieszaj ze sobą 1 część octu i
3 części oliwy z oliwek. Ten sposób pomoże wam usunąć również ślady po
kubkach na drewnie. Jednak pamiętaj zawsze zrób próbę w niewidocznym
miejscu.
Warto również zrobić aromatyzowane octy, przepis na nie znajdziecie tutaj [KLIK]
Miłość
do siebie samego - często ludzie tak źle o sobie myślą, że już w ogóle
nie pamiętają, na czym to polega - kochać siebie. Czym jest taka miłość? Kochać siebie to chwalić siebie i werbalnie wyrażać dla siebie uznanie. Kochać siebie to akceptować wszystkie swoje działania. Kochać siebie to mieć zaufanie do swoich możliwości. Kochać siebie to sprawiać sobie przyjemność bez poczucia winy. Kochać siebie to kochać swoje ciało i zachwycać się swoim pięknem. Kochać siebie to dawać sobie to, czego pragniesz, z poczuciem, że na to zasługujesz. Kochać siebie to pozwalać sobie na wygrywanie. Kochać siebie to dopuszczać do siebie innych zamiast godzić się na samotność. Kochać siebie to kierować się własną intuicją. Kochać siebie to odpowiedzialnie tworzyć swoje własne zasady. Kochać siebie to dostrzegać własną doskonałość. Kochać siebie to przypisywać sobie zasługi za to, co się zrobiło. Kochać siebie to otaczać się pięknem. Kochać siebie to pozwolić sobie na zamożność zamiast życia w biedzie. Kochać siebie to otoczyć się mnóstwem przyjaciół. Kochać siebie to nagradzać się i nigdy siebie nie karać. Kochać siebie to mieć do siebie zaufanie. Kochać siebie to karmić się dobrym pożywieniem i dobrym) myślami. Kochać siebie to otaczać się ludźmi, których obecność Ci służy. Kochać siebie to czerpać radość z aktywności seksualnej. Kochać siebie to często dawać sobie robić masaż. Kochać siebie to uważać się za równego innym. Kochać siebie to wybaczać sobie. Kochać siebie to pozwalać na czułość. Kochać siebie to być dla siebie autorytetem, zamiast scedować to na kogo innego. Kochać siebie to rozwijać swoje twórcze impulsy. Kochać siebie to cały czas dobrze się bawić. Kochać siebie to przemawiać do siebie naprawdę łagodni i czule. Kochać siebie to stać się własnym akceptującym rodzicem wewnętrznym. Najpierw musisz poczuć, że kochasz siebie, zanim naprawdę poczujesz, że kocha Cię ktoś inny.
Coraz częściej można spotkać się ze
stwierdzeniem, że osoba, która nigdy nie miała swojego zwierzęcia
domowego, w której domu nigdy nie biegały psy lub koty, która
nigdy nie miała możliwości poznać życia w towarzystwie niezłomnego
kociego charakteru lub obsesyjnie wręcz wiernego i energicznego psa, po
prostu nie wie, jaka może być prawdziwa, czysta, bezinteresowna miłość…
To właśnie psy oraz koty potrafią najsilniej okazywać ten
rodzaj miłości. Co więcej, jest ona oferowana zupełnie bezinteresownie,
bez oczekiwania czegoś w zamian. To miłość, która nie zna pojęcia
„urazy”.
Zamiast tego w zupełnej ciszy, poprzez różne mniejsze i większe
mniejsze detale czyni nasze życie bardziej spokojnym, przyjemnym i
autentycznym.
Rozumiemy pojęcie „zwierzę domowe”
jako udomowione zwierzę żyjące u ludzi. Niekoniecznie muszą to być
jedynie psy i koty, choć nie można zaprzeczyć, że to właśnie one są
jednoznacznie kojarzone ze zwierzętami domowymi.
Można jednak powiedzieć, że ta koncepcja posuwa się jeszcze o krok dalej. Zwierzę domowe nie tylko żyje razem z nami pod jednym dachem, ale tak naprawdę jest także istotną częścią naszej rodziny.
Nasze psy i koty należą do rodziny?
Jest całkiem prawdopodobne, że dla wielu osób ten pomysł może być
trudny do zrozumienia w pierwszej chwili. Szczególnie w przypadku, gdy
rozumiemy słowo „rodzina” jako swoistą relację, w której więzy krwi są głównym elementem ją tworzącą i definiującą.
Oczywiście w takim przypadku nie znajdzie się w niej miejsce, które mogą zająć nasze psy, koty lub inne domowe zwierzęta.
Ale przecież w rzeczywistości to pojęcie można zdefiniować na wielu
płaszczyznach w oparciu o wiele różnych punktów widzenia. Czasami same
tylko więzy krwi nie wystarczą, aby „stworzyć rodzinę”. Istnieje
przecież wiele różnych relacji opartych na wzajemności, czy też na
więzach, które stają się znaczące dla ludzi.
Dodajmy do tego jeszcze codzienną autentyczność, która łączy ludzi ze
sobą. W takim przypadku nietrudno dojść do wniosku, że taka więź jest
tak samo prawdziwa w przypadku ludzi, jak i zwierząt.
Wszystkie pozytywne emocje, niezależnie od tego, co jest ich źródłem,
zawsze nas wzbogacają i pomagają nam stawać się lepszymi osobami. Tak,
ten sam mechanizm zadziała w sytuacji, gdy wpuścimy nasze psy na na
kanapę tuż obok naszego partnera lub naszych dzieci.
Możemy się śmiać z naszych pozornie absurdalnych prób wyjaśnień
powodu, dla którego każdego ranka nasz kot przychodzi nas budzić lub gdy
nasze psy wykazują pewnego rodzaju intuicję, wiedząc doskonale kiedy
jesteśmy smutni i przychodząc w takich chwilach do naszej dłoni i liżąc
ją delikatnie. Nasze psy, koty i inne zwierzęta stanowią niezwykle istotną część naszego życia emocjonalnego.
Dlatego też powinniśmy przełamać barierę psychiczną w pełni
zaakceptować ten fakt. Powinieneś uznać swoje zwierzę domowe za intymną
część Twojego małego świata. Za członka Twojej rodziny.
Kiedy jesteśmy adoptowani przez nasze zwierzęta domowe, jak psy i koty
Czy kiedykolwiek doświadczyłeś poczucia bycia zaadoptowanym przez zwierzę domowe? Kiedy do naszego życia wejdą psy lub koty, najpierw będą nas uważnie obserwować, pilnować i niekiedy zaskakiwać. Zresztą ze wzajemnością. Dzieje się tak, ponieważ świat ludzi czasem dla nich jest zbyt szalony i skomplikowany.
Jako ludzie dosyć często jesteśmy niestabilni emocjonalnie i w
naszych zachowaniach. Gromadzimy w sobie emocje i zdarzają nam się
momenty upustu wściekłości lub chwile pełne błogiego szczęścia.
Czasem jesteśmy niesforni, a to dziś czego nie lubimy, jesteśmy w
stanie pokochać już jutro. Natomiast koty i psy różnią się od nas pod
tym względem znacząco.
Praktycznie przez cały czas są zawsze są takie same (niekiedy zależy
to także od ich rasy) i tylko mają nieustannie nadzieję na jedną jedyną
rzecz: po prostu być akceptowanym i kochanym.
Kiedy zostaniemy „adoptowani” przez nasze psy lub koty, może się w
nas zmienić naprawdę wiele rzeczy. W wielu wypadkach nawet nie będziemy
sobie zdawać z tego sprawy, ani uświadamiać sobie, jak się zmieniamy.
Jednak te zwierzęta, poprzez swoje żartobliwe, ale szczere spojrzenie
zwykle wiedzą doskonale, jak odczytać nasze myśli, nawet jeśli sami
tego jeszcze nie zrobiliśmy. Kiedy zwierzę wchodzi w nasze życie, nagle odkrywamy, że
jesteśmy zawsze w centrum ich uwagi i że jest ono w pełni zależne tylko
od nas. To działa jednak także i drugą stronę. My również się uzależniamy od naszego zwierzęcia.
Przypomnij sobie ten niesamowity moment, kiedy wracasz do domu i już
od progu witają Cię Twoje psy lub koty okazując bezgraniczne szczęście
na sam tylko Twój widok.
Znaczenie zwierząt domowych w naszym życiu
Zwierzęta domowe muszą więc zostać awansowane do roli pełnoprawnych
członków rodziny i bez cienia wątpliwości należy je tak samo traktować.
One także lubią określone procedury i nawyki, mają swoje potrzeby, a my
zawsze powinniśmy traktować je tak samo, konsekwentnie i bez
sprzeczności.
Kiedy to wzajemne poczucie akceptacji staje się pełne i będzie wiązać
się z dołączeniem do rodziny, wszyscy trochę się zmienimy. Nasze
zwierzęta staną się naszymi „ochroniarzami”. Jesteśmy jednym z końców
ścisłej relacji z naszymi zwierzakami, drugi jej koniec stanowią właśnie
psy lub koty.
Stanowimy dla nich wzór, impuls pozwalający bezpiecznie udać się na
popołudniową drzemkę razem z nami. Dla nich jesteśmy członkami tego
samego stada.
Psy i koty są naszym codziennym emocjonalnym pocieszeniem. Dają nam
ulgę. Stanowią to nasze milczące źródło radości. Potrafią pocieszać nas w
chwilach smutku i wzbogacać nasze dni o wybuchy śmiechu i relaks podczas zabawy. Kiedy tworzymy relację obejmującą także psy lub koty, nasza rodzina staje się większa i pełniejsza.
Nasze serca stają się silniejsze. Dbanie o zwierzęta domowe jest
oczywiście pewnym obowiązkiem, ale największym przywilejem jest miłość i
przyjaźń, jakimi obdarzają nas w zamian.
Mój pies i ja jesteśmy dla siebie wyjątkowi
Kiedy zwierzęta stają się członkami naszej rodziny, my z kolei
stajemy się centrum ich istnienia. Nie ma znaczenia, czy obudzimy się w
złym nastroju, czy też wrócimy do domu po naprawdę ciężkim dniu w pracy,
w którym nie udało nam się dosłownie nic, w co tylko włożyliśmy ręce…
Dla naszych zwierząt domowych jesteśmy zawsze tą samą osobą, bez
względu na to co się dzieje. Nasze błędy nie mają znaczenia, nasze
chwile niedbałości, nasz wygląd i cokolwiek się wydarzyło w naszej
przeszłości.
Nasze zwierzęta, jak psy i koty żyją tylko chwilą obecną i zawsze
wiedzą, jak nam pokazać, że zasługujemy na to, aby być kochanymi,
niezależnie od tego, co się dzieje wokół nas.
Mój przyjaciel pies
Czasami zanurzeni w nasze codzienne zmartwienia, z tymi wszystkimi
obowiązkami i sprawami do załatwienia, nie zdajemy sobie sprawy, jak
nasze zwierzęta starają się o nas dbać. Nie widzimy tego, w jaki sposób
na nas patrzą… a bez wątpienia jest to coś, co należy dostrzec. Psy i koty żyją każdą chwilą wykorzystując ją w pełni. Wczoraj nie ma znaczenia, jutro jakie będzie, takie będzie.
Nasze zwierzęta są chętne do tego, aby spędzić jeszcze więcej czasu z
nami, mając nadzieję, że będziemy dzięki temu najlepsi, najszczęśliwsi i
najbardziej swobodni, jacy tylko potrafimy być.
Zwierzęta nie wymagają od nas niczego. Nigdy nas nie oceniają. Mają
subtelną zdolność do wydobycia z nas wszystkich najlepszych cech. Kiedy
przyjedziemy do domu zmęczeni, gdy czujemy się smutni, nasze zwierzęta,
ci członkowie rodziny, te psy i koty wiedzą, jak zlikwidować wszystkie
nasze problemy i stres w jednej chwili.
Zawsze będą mieć dla nas machanie ogonem, liźnięcie po ręce, radosne
szczeknięcie lub ocieranie się o nogi. Pozwolą sobie kochać nas w pełni i
tylko mają nadzieję, że zrobimy to samo dla nich.
Są lojalnymi stworzeniami, które zamieniają nasze codzienne życie w przygodę pełną zabawnych historii i wspaniałych chwil. Zawsze będą mieć szczególne miejsce w naszych sercach.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Nadieżdy Jume, zostały zamieszczone dzięki jej uprzejmości.
"Kochana Mamo, Jesteś zwykłą kobietą jak miliony innych kobiet. Taką Cię kocham. Jako zwykła kobieta spotkałaś mojego ojca, on również był zwyczajny. Kochaliście się i zdecydowaliście się zostać ze sobą na całe życie. Dlatego pobraliście się, zupełnie zwyczajnie i kochaliście się jak kobieta i mężczyzna. Z tej głębokiej miłości powstałem ja. Jestem owocem Waszej miłości. Żyję, ponieważ kochaliście się całkiem zwyczajnie.
Czekaliście na mnie dziewięć miesięcy z nadzieją, ale też z obawą, czy wszystko będzie dobrze - dla Was i dla mnie.
Tak kochana Mamo, potem urodziłaś mnie w bólach i z lękiem, jak inne
matki. I oto byłem. Popatrzyliście na mnie, popatrzyliście na siebie.
Zdziwiliście się: Czy to nasze dziecko? I powiedzieliście mi: Tak jesteś naszym dzieckiem, a my jesteśmy twoimi rodzicami. Bierzemy cię jako nasze dziecko.
Potem daliście mi imię, którym mnie wołają. Daliście mi swoje nazwisko i
powiedzieliście wszystkim: To nasze dziecko, ono do nas należy.
Żywiliście mnie, chroniliście i wychowywaliście przez wiele lat. Ciągle o
mnie myśleliście. Martwiliście się o mnie i zastanawialiście się, czego
potrzebuję. Daliście mi tak wiele.
Inni ludzie powiadali, i ja
czasem również, że mieliście wady, że nie byliście doskonali. Mówiłem,
jacy byliście byli powinni być. Ale tacy jacy byliście, byliście dla
mnie właściwi. Tylko dlatego, że byliście, jacy byliście, stałem się
tym, kim jestem. Dla mnie wszystko było właściwe. Dziękuję, kochana
Mamo, dziękuję, kochany Tato.
Uwalniam Cię, kochana Mamo, od
wszystkich moich oczekiwań i żądań, które wychodzą poza to, czego można
oczekiwać od zwykłej kobiety. Dostałem dość, i wystarczy. Dziękuję. I
uwalniam Ciebie, kochany Tato, od wszystkich moich oczekiwań i żądań,
które wychodzą poza to, czego można oczekiwać od zwykłego mężczyzny.
Dziękuję".
Każdy z nas wie, że witaminy i minerały są niezbędne dla prawidłowego
funkcjonowania ludzkiego organizmu. Niektóre składniki jednak są
bardziej znaczące dla człowieka. Tu na pierwszym planie jest witamina K,
a szczególnie jej podtyp K2 MK-7, poza wspaniałymi właściwościami
leczniczymi potrafi ona przyczynić się do uratowania życia.
Jakie są różnice pomiędzy witaminą K1 a witaminą K2?
Witamina K może ocalić życie!
Witamina K ma dwie podstawowe postacie: witaminę K1 oraz witaminę K2. Są to dwa różne związki, które charakteryzują się:
odmienną budową,
różnorodną aktywnością biologiczną,
inną skutecznością działania,
odmienną funkcją, jaką pełnią w organizmie.
Witamina K1 (tzw. filochinon) to płyn w kolorze jasnej żółci,
odpowiada za procesy krzepnięcia krwi w organizmie. Niedobór wit. K1
może powodować:
problemy z gojeniem się ran,
słabą krzepliwość krwi
większe ryzyko powstawania krwotoków wewnętrznych i zewnętrznych.
Jest aktywna przede wszystkim w okolicach wątroby, a szczególnie w
środowisku wewnątrzkomórkowym. Naturalnymi źródłami witaminy K1 są
przede wszystkim warzywa zielone i warzywa liściaste, takie jak:
szpinak,
jarmuż,
brokuł,
sałata,
rzeżucha,
brukselka.
Witamina K1 jest jedną z pierwszych witamin jakie suplementuje się
noworodkom i niemowlakom. Powinna być podawana od 8 doby życia do
ukończenia przez dziecko 3 miesięcy. Ważne jest, aby podawać ją w
połączeniu z witaminą D3.
Witamina K2 (menachinon – MK) produkowana jest przez
bakterie, a jej źródła pokarmowe to głównie produkty fermentowane, jak
np. kefiry, jogurty czy sery, a także japońska potrawa natto. Witamina
K2 odpowiada m.in. za utrzymanie zdrowego i prawidłowo funkcjonującego
układu krwionośnego, utrzymanie prawidłowego poziomu wapnia we krwi czy
zredukowanie utraty gęstości kości. Ponadto ma istotny wpływ na choroby
nowotworowe, cukrzycę czy chorobę Alzheimera. Najbardziej aktywna jest
głównie w obrębie macierzy pozakomórkowej.
Dlaczego wit. K2 MK-7 jest tak ważna?
Witamina K2 występuje w różnych formach, które są numerowane
od MK-1 do MK-13, a najważniejsze z nich to MK-4 i MK-7. Obie formy są
bardzo podobne do siebie, różnią się jedynie czasem połowiczego rozpadu.
Witamina K2 MK-4 wydalana jest znacznie szybciej i powinna być
suplementowana kilka razy na dobę. Natomiast K2 MK-7 wykazuje znacznie
dłuższy okres rozpadu i wykazuje największy wpływ na zdrowie.
Japońscy naukowcy twierdzą, że suplementowanie witaminy K2 MK-7
aktywuje białka osteokalcyny do tego, aby wapń nie odkładał się w
tętnicach, a trafiał we właściwe miejsca w organizmie człowieka. Ponadto
jeśli już się w nich osadzi, to dzięki witaminie K2 jest z nich
usuwany. Witamina aktywuje także białka MGP (Matrix GLA Protein),
odpowiadające za transport wapnia w organizmie.
Jakie właściwości wykazuje witamina K2 MK-7?
Wit. K2 w formie MK-7 przyczynia się do prawidłowego krzepnięcia
krwi. Potrafi zmniejszyć ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera.
Dzięki niej możemy zapobiec chorobom serca i miażdżycy oraz powstrzymać
proces zwapnienia tętnic.W wieku okołomenopauzalnym kości u kobiet mają
mniejszą wytrzymałość, witamina K2 Mk-7 zapobiega utracie wytrzymałości
kości. Chroni przed apoptozą (tzw. programowaną śmiercią komórki) oraz
przed nekrozą (czyli martwicą komórek), szczególnie podczas
traumatycznych uszkodzeń tkanki mózgowej, przy wylewach czy zatorach.
Ponadto:
Zmniejsza ryzyko udaru mózgu i zawału serca,
Poprawia wydolność organizmu i pracę układu sercowo-naczyniowego,
Pomaga wzmocnić odporność organizmu,
Obniża ryzyko zachorowania na raka prostaty i raka wątroby,
Wzmacnia zęby i kości,
Witamina K2 MK-7 wzmacnia zęby i kości
Minimalizuje ryzyko wystąpienia osteoporozy, jak również wspomaga jej leczenie,
Przeciwdziała starzeniu się organizmu,
Zmniejsza poziom insuliny po posiłku,
Pozytywnie wpływa na ciążę.
Niedobór witaminy K2 MK-7 w organizmie może być przyczyną
wielu chorób i dolegliwości, jak np.: cukrzyca, stwardnienie rozsiane,
padaczka, a nawet bezpłodność.
Niezwykle istotny jest fakt, że witamina K2 MK-7 jest rozpuszczalna w
tłuszczach, a bez nich organizm jej nie przyswoi. Dlatego za każdym
razem, kiedy przyjmujemy witaminę zarówno w formie suplementu, jak i w
pokarmach musimy pamiętać, aby przyjąć ją z posiłkiem zawierającym
tłuszcz. Witamina K2 MK-7 najlepiej działa w parze z witaminą D3. Ich
działanie uzupełnia się, co sprawia, że organizm lepiej wchłania wapno
(dzięki wit.D3), a wapń trafia bezpośrednio do kości, a nie np. tętnic
(dzięki witaminie K2). Łącząc te dwie witaminy mamy szansę na
osiągnięcie doskonałych efektów zdrowotnych!
Jeżeli w naszym organizmie znajduje się zbyt dużo witaminy D3,
zwiększa się też ilość wapnia, które w nadmiarze może się odkładać w
tkankach miękkich (np. w tętnicach, płucach, sercu czy nerkach). Kiedy
do suplementacji witaminy D3 dodamy witaminę K2 MK-7, możemy być
spokojni, że ta przekieruje wapń w odpowiednie miejsca, czyli do kości.
Gdzie znajdziemy witaminę K2 MK-7?
Przede wszystkim w natto, czyli w sfermentowanych ziarnach soi. To
tradycyjna potrawa japońska, która dostarcza największe ilości K2 MK-7.
Już w 100 g natto znajduje się aż 1000 μg witaminy. Ponieważ K2 MK-7
powstaje w wyniku procesu fermentacji, można ją znaleźć w produktach
fermentowanych, czyl wi:
Mówienie „nie„, „dość” lub „nie mam na to
ochoty” może nas uwolnić, pocieszyć oraz sprawić, że poczujemy się
lepiej sami z sobą. Kiedy ostatni raz powiedziałeś to, naprawdę mając na
to ochotę? Czy jesteś zmęczony dyplomatycznym i pojednawczym zachowaniem? Czy zawsze stawiasz potrzeby i priorytety innych ponad swoje własne? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad faktem, że gdybyś szczerze i bezpośrednio wyrażał się o swoich uczuciach, bez powodu podnoszenia głosu i gniewania się, a Ty czułbyś się o wiele lepiej?
Czy męczy Cię już naprawianie komputera sąsiadów, bycie jedyną osobą,
u której zostawia się siostrzeńców, lub która chodzi z ciotką do
lekarza? Czy czujesz się przeładowany zobowiązaniami i wizytami innych osób, nawet jeśli w ogóle nie masz na nie ochoty oraz zaniedbujesz swoje własne potrzeby?
Czy masz już dość do tańczenia w rytm muzyki wygrywanej przez innych?
Zacznij odmawiać
To dlatego, kiedy zaczynamy reagować inaczej, odmawiać, stosować
subtelne gesty, by wyrazić naszą irytację, ludzie komentują to w ten
sposób „kiedyś taki nie byłeś” lub „ależ się zmieniłeś!”. Powinieneś odpowiedzieć: „Tak, zmieniłem się i jestem z tego powodu szczęśliwy„.
Te zmiany z pewnością wprowadzą różnicę w tym jak się czujesz sam ze sobą. Będziesz czuł się bardziej szanowany i pewny siebie oraz nauczysz się dogadywać z innym w sposób bardziej szczery i pozytywny. Jeżeli ktoś się od Ciebie odwróci, oznacza to, że nigdy tak naprawdę przy Tobie nie był.
Musimy żądać szacunku wobec innych, ale również dla samego siebie, a
tego nie da się załatwić poprzez podniesienie głosu czy zrobienie
awantury. Każdy zauważy zmianę w Twoim nastawieniu, kiedy zaczniesz być bezpośredni i szczery wobec osób, które Cię otaczają. Ciągłe wycofywanie się, unikanie mówienia „nie”, nie zapewnia Ci większej miłości, jaką otrzymujesz. W rzeczywistości, jeśli Twoja mentalność rozwinęła się w takim kierunku, zwykle za tym zjawiskiem kryje się niska samoocena.
Jak możemy nauczyć się mówić „nie”?
1. Zacznij od małych rzeczy. Nie dawaj głupich wymówek, ludzie to zauważą.
Aby wyrazić swoje „nie”, po prostu powiedz, że nie masz na to ochoty,
że jesteś zmęczony, że rozumiesz problem, lecz nie możesz tego zrobić,
bo masz własne obowiązki.
2. Jeżeli odczuwasz niepewność, co do tego, jak to zamierzasz zrobić, pomyśl i przygotuj się zawczasu.
Stań przed lustrem oraz przy odmawianiu zwróć uwagę zarówno na Twój
język werbalny, jak i na swoją mowę ciała. Upewnij się, że posiadasz
rozsądne i przekonywające argumenty.
3. Zrób to bez obaw. To normalne czuć dyskomfort i lęk kiedy przychodzi nam odmówić, lecz mówi się, że „dobroczynność zaczyna się od nas samych”.
4. Porzuć strach przed opinią innych ludzi. Najważniejszą aprobatę możesz otrzymać od siebie samego.
5. Zrób to bez wdawania się w szczegóły i plątania w wyjaśnianiu sytuacji. Daje to wrażenie niepewności swoich racji.
6. Naucz się, że jeśli dana osoba prawdziwie Cię kocha i
docenia, nadal będzie to robić chociaż powiesz „nie” dla jakiejś
rzeczy. Masz prawo do odpoczynku i zadbania o siebie w pierwszej
kolejności. Bądź świadomy swojej wartości.
7. Pozbądź się uczucia winy odmawiając. To Twój wewnętrzny obowiązek, który powinieneś wypełniać krok po kroku.
Nie ma większej miłości niż miłość do samego siebie.
Jak tylko zaczniesz przyjmować i akceptować w pełni siebie, takim jakim
jesteś, będziesz w stanie przyjąć i zaakceptować w pełni świat, który
jest wokół Ciebie.
Dajemy to, co mamy. Więc im więcej miłości masz dla samego siebie, tym więcej miłości będziesz mógł dać ludziom dookoła . Bo prawdziwa miłość zaczyna się od Ciebie. Jeśli wypływa Ciebie obficie, powróci z równie wielką obfitością .
Dziś chciałabym podzielić się z Tobą listą 8 magicznych rzeczy, które
zaczynają się dziać, kiedy zaczniesz prawdziwie kochać siebie: 1. Autentyczność.
Gdy naprawdę zaczęłam kochać siebie odkryłam, że cierpienie i
towarzyszące mu emocje są tylko znakami ostrzegawczymi – że żyłam wbrew
swoim przekonaniom i wartościom. Dziś jest na odwrót i wiem, że to jest
“AUTENTYCZNOŚĆ”. 2. Szacunek. Gdy zaczęłam kochać siebie
zrozumiałam, jak bardzo mogę zranić i obrazić człowieka, jeśli na siłę
staram się go zmienić. Tym bardziej, iż tą osobą… byłam ja sama. Dziś
kocham i akceptuję siebie taką jaką jestem. I nazywam to “SZACUNKIEM” . 3. Dojrzałość.
Gdy zaczęłam kochać siebie, zaczęłam doceniać obecne życie. Zobaczyłam,
że wszystko, co mnie otacza, zapraszało mnie do dalszego rozwoju. Dziś
nazywam to “DOJRZAŁOŚCIĄ”. 4. Pewność siebie. Gdy zaczęłam
kochać siebie zrozumiałam, że w każdej sytuacji jestem “w odpowiednim
miejscu, w odpowiednim czasie”. Wszystko dzieje się w dokładnie
odpowiednim momencie. Więc jestem spokojna. Dziś nazywam to “PEWNOŚCIĄ
SIEBIE”. 5. Prostota. Gdy zaczęłam kochać siebie przestałam
kraść mój własny czas. Przestałam planować w detalach wielkie projekty
na przyszłość, przestałam się nimi stresować. Dziś robię tylko to, co
przynosi mi radość i szczęście. Robię je we odpowiednim dla mnie czasie i
rytmie. Dziś nazywam to “PROSTOTĄ”. 6. Skromność. Gdy
zaczęłam kochać siebie przestałam próbować zawsze mieć rację. Odkąd tak
się stało, okazuje się, że miewam ją częściej niż przedtem . Dziś
nazywam to “SKROMNOŚCIĄ”. 7. Spełnienie. Gdy zaczęłam kochać
siebie odmówiłam życia w przeszłości i przestałam ciągle obawiać się o
przyszłość. Teraz żyję w danej chwili, w tu i teraz . Żyję każdego dnia,
dzień po dniu. Nazywam to “SPEŁNIENIEM”. 8. Mądrość serca.
Gdy zaczęłam kochać siebie zrozumiałam, że mój umysł może mi
przeszkadzać. Może mi wmawiać, że nie czuję się dobrze. Kiedy
podłączyłam się do mojego serca, także mój umysł stał się moim
sprzymierzeńcem. Dziś nazywam to połączenie “MĄDROŚCIĄ SERCA”.
Jak wygląda Twój związek z samym sobą? Czy jesteś gotowy i chętny do
tego, aby kochać siebie bardziej i bardziej każdego dnia? Co możesz
zrobić DZIŚ, aby ruszyć w tym kierunku?
Elżbieta Krzyżaniak-Smolińska dziękuję Elu za Twoją książkę.
Wam, którzy myślicie, że tylko Wam życie "dokopało" i że już nic
dobrego Was nie spotka- sercem polecam tą wspaniałą autobiograficzną
książkę Elżbiety
Wyobraź sobie, że potrafisz przepłynąć wpław najdłuższe rzeki, zdobyć
najwyższe szczyty, pokonać w zimowej edycji programu survivalowego
najsilniejszych z mężczyzn. Bijesz wytrzymałościowe rekordy Guinnesa,
nurkujesz w ciemnościach w podwodnych jaskiniach, zjeżdżasz na linie w
przepaść, a media nazywają Cię „Żelazną kobietą”. Inni zazdroszczą Ci
odwagi, skuteczności i tego, że nic nie jest w stanie Cię pokonać. TY
też tak o sobie myślisz. A teraz wyobraź jedno traumatyczne zdarzenie, w
obliczu którego wszystkie sukcesy zbledną, a nagrody staną się
pozbawione wartości. Co wydawało się mocą, okaże się wołaniem o pomoc i
miłość. Jak znaleźć sens życia po tragedii? Jak podnieść się i stać
lepszym człowiekiem? Jak uniknąć tych samych błędów w przyszłości? Czy
zmiana na lepsze jest możliwa?
Właśnie ukazała się drukiem oparta na faktach historia Elżbiety
Krzyżaniak „W cudzych butach”. Książka opowiada historię przebudzenia
świadomości, które odmieniło życie Autorki. Obecnie, pod życiowym mottem
„Od szkoły przetrwania do jogowania” w ramach autorskiej metody pracy z
ciałem, duchem i umysłem, Elżbieta Krzyżaniak udziela pomocy na
życiowych zakrętach dziesiątkom osób. Uniwersalny charakter przesłania
tej prawdziwej opowieści i jej wartka akcja przypadną do gustu tym
czytelnikom, którzy także zadają sobie odwieczne pytania: kim i po co
jestem? Co jest miłością, a co nią nie jest? Jaki jest sens istnienia?
Co zrobić, by żyć pełniej i otworzyć się na innych ludzi? Wiedza ta jest
teraz dostępna nie tylko przyjaciołom Autorki z „Centrum Szczęśliwego
Człowieka „Energia”, ale każdemu, kto sięgnie po książkę i być może
odważy się przewartościować swoje dotychczasowe życie. Z kolei druga książka Eli-
„Tęczowy duszek” to opowieść pełna uczuć, kolorów i radości dla
każdego bez względu na wiek. To widomość dla nas z tęczowej krainy,
dzięki której możemy przypomnieć sobie o tym co dla nas
najważniejsze. Bajka ta rozbudza tęsknotę za wszystkim co dobre,
proste i piękne. Tęczowy duszek ma dar dla każdego z nas.
Nic, co
robią inni ludzie, nie dzieje się z Twojego powodu. Postępują tak, a nie
inaczej, z uwagi na siebie. Wszyscy ludzie żyją w swoim własnym śnie, w
swoim własnym umyśle, w świecie zupełnie różnym od naszego.
Kiedy bierzemy coś do siebie, zakładamy, ze oni wiedzą, jak wygląda nasz
świat, i próbujemy nałożyć nasz świat na ich. Nawet gdy sytuacja wydaje
się być bardzo osobista, nawet, gdy inni ubliżają Ci wprost – nie ma to
nic wspólnego z Tobą. To, co mówią i robią inni oraz opinie, które
wygłaszają, wynikają z umów, które zachowują w swym umyśle. Punkt
widzenia bierze się z zaprogramowania, jakie nam wszczepiono podczas
udomowiania. Gdy ktoś wygłasza opinię na Twój temat, mówiąc: “jesteś
gruby", nie bierz tego do siebie, bo w istocie, osoba ta zajmuje się
swoimi własnymi uczuciami, przekonaniami i opiniami. Osoba ta próbowała
podesłać Ci truciznę, a jeśli wziąłeś jej słowa do siebie, przyjmujesz
tę truciznę i staje się ona Twoją. Branie rzeczy do siebie sprawia, że
stajesz się łatwym łupem dla takich drapieżników i złych
czarnoksiężników. Mogą z łatwością wziąć Cię na haczyk jedną niepozorną
uwagą i nakarmić każdą trucizną, a ponieważ Ty bierzesz rzeczy do
siebie, zjesz wszystko. Zjadasz wszystkie ich emocjonalne śmieci, które
stają się wtedy Twoimi śmieciami. Lecz jeżeli nie weźmiesz tego do
siebie, pozostaniesz odporny na truciznę w samym środku piekła. Kiedy
bierzesz rzeczy do siebie, wtedy czujesz się dotknięty, a Twoją reakcją
jest obrona swoich przekonań i wywoływanie konfliktów. Robisz z igły
widły, ponieważ masz potrzebę posiadania racji i odmówienia jej
wszystkim innym. Usilnie się starasz, aby mieć rację – wygłaszając swoje
własne opinie. Na tej samej zasadzie, wszystko, co mówisz i robisz jest
projekcją Twojego własnego, prywatnego snu i odzwierciedleniem umów z
samym sobą. To, co mówisz, to, co robisz i opinie, które wygłaszasz
wynikają z umów, które zawarłeś z samym sobą – a opinie te nie mają nic
wspólnego ze mną. Nie jest dla mnie istotne to, co o mnie myślisz, i nie
biorę tego, co myślisz, do siebie. Nie biorę do siebie tego, gdy ludzie
mówią: “Miguel, jesteś najlepszy", tak samo, jak nie biorę do siebie,
gdy ludzie mówią: “Miguel, jesteś najgorszy". Wiem, że kiedy jesteś
szczęśliwy, powiesz mi: “Miguel, jesteś aniołem!", ale kiedy jesteś na
mnie wściekły powiesz: “Miguel, jesteś diabłem! Jesteś ohydny. Jak
możesz mówić takie rzeczy !" Tak czy inaczej, nie ma to na mnie wpływu,
ponieważ wiem, czym jestem. Nie ma we mnie potrzeby bycia
zaakceptowanym. Nie potrzebuję, by ktoś mówił mi: “Miguel, świetnie Ci
idzie" albo "Miguel, jak możesz to robić!" Nie biorę tego do siebie.
Cokolwiek Ty myślisz i cokolwiek Ty czujesz, wiem, że jest Twoim
problemem, a nie moim. To sposób, w jaki Ty postrzegasz świat. Nie ma w
tym nic osobistego, ponieważ zajmujesz się sobą, a nie mną. Inni
posiadają własne zdanie wynikające z ich systemu wartości, zatem
cokolwiek o mnie myślą, tak naprawdę nie myślą tego o mnie, ale o sobie
samych. Możesz mi nawet powiedzieć: “Miguel, to, co mówisz, rani mnie".
Jednak to nie to, co ja mówię, rani Ciebie, ale to, że masz rany,
których dotknąłem swymi słowami. Ranisz samego siebie. W żadnym razie
nie mogę wziąć tego do siebie. Nie dlatego, że w Ciebie nie wierzę lub
nie ufam Ci, ale dlatego, że wiem, że oglądasz świat innymi oczami –
swoimi oczami. W głowie tworzysz skończony obraz lub film, w którym Ty
jesteś reżyserem, producentem i głównym aktorem czy aktorką. Każda inna
osoba jest postacią drugoplanową. To Twój film.
Wszystko i wszyscy są obecni w Twoim życiu z Twojego własnego wyboru.
Zawsze masz wybór, nawet wtedy kiedy wydaje Ci się, ze go nie masz.
Nie kontroluj rezultatów, jakie chcesz uzyskać, tylko wybory, jakich
dokonujesz po drodze. A kiedy nie wiesz, co wybrać — wybierz poczucie
humoru!
Ty i tylko Ty jesteś w tej komfortowej, władczej pozycji, z której
możesz dokonywać świadomych wyborów w swoim życiu. Twoje wybory zawsze
są dla Ciebie dobre, bo Ty dobrze wiesz, co jest dla Ciebie najlepsze.
Na każdym etapie życia wyznaczanie celu i kierunku swoich poczynań
jest bez wątpienia dokonywaniem wyboru, przynoszącego największe zyski.
Potencjalnie największe możliwości wyboru mamy w sferze osobistej.
Możesz wybierać, z kim spędzasz czas. Masz wybór w zakresie tego, jak
odnosisz się do innych ludzi, a zwłaszcza jakie postawy wobec nich
prezentujesz.
Na to, jaki jest świat, wpływu nie masz, ale możesz wpłynąć na to, jaki jest ten świat dla Ciebie i jak na ten świat zareagujesz.
Mów życiu TAK.
Mówienie TAK oznacza podjęcie konstruktywnych działań, mówienie NIE oznacza kapitulacje.
Wiele lat temu brytyjska trenerka Diana Roberts powiedziała do mnie takie zdanie: „Buntownik nigdy nie wygrywa” (rebel never wins).
Wtedy uświadomiłam sobie, jak często mówiłam „nie”. czas. —————————————
To jedno zdanie powiedziane we właściwym momencie wyrwało mnie ze snu i na zawsze wyleczyło z choroby buntowania się.
Przestałam walczyć z życiem.
Zaczęłam mówić TAK. Przyjęłam silne postanowienie, że w każdym doświadczeniu znajdę coś wartościowego.
W najtrudniejszych sytuacjach zadawałam sobie pytanie: Czego mnie to doświadczenie nauczyło?
Jaki mogę zrobić z tego użytek?
Jakie wnioski mogę wyciągnąć z tego wydarzenia?
Jakość mojego życia i stan mojego zdrowia znacząco się podniosły.
Okazało się — ku mojemu zdumieniu — że wszechświat jest doskonały taki,
jaki jest. Wystarczy zgodzić się na te doskonałość przez powiedzenie
magicznego słowa TAK.
Przeszłość.
Z pozytywnym, pełnym miłości nastawieniem pozwól swym myślom przebiec wszystkie lata wstecz.
Zatrzymaj się na okresach, które postrzegałeś jako trudne, ale nie
pozwól sobie na wyrzuty, oskarżanie, narzekanie czy marudzenie.
Sypnij tam złotym pyłem przebaczenia.
Pomódl się w silnej intencji uzdrowienia.
Pochyl z pokora głowę przed byłym partnerem (partnerka), podziękuj za
miłość i czas, który spędziliście razem, podaruj czerwona róże miłości,
zapal biała świeczkę pokoju, otocz ten okres swojego życia uzdrawiającą
migoczącą tęczą.
Pobłogosław te wyzwania swoja dzisiejszą wdzięcznością i zrozumieniem.
W zakamarkach pamięci poszukaj zabawnych stron tych sytuacji czy związków.
Zobacz w nich boska komedie, popatrz z dystansem na swoje reakcje i zachowania.
Weź odpowiedzialność za swoja role i baw się dobrze! Na koniec tej
medytacji uznaj, że każde z tych doświadczeń uczyniło Cię osoba, która
jesteś dzisiaj.
Uznaj, że były to błogosławieństwa w przebraniu. Przypomnij sobie dobre chwile… przecież one też tam były. Podziękuj za nie.
Czerpiąc ze wszystkich mocy swojej twórczej wyobraźni zaplanuj wydarzenie, ceremonie albo przeżycie, by uczcić zamknięcie jakiegoś trudnego okresu, związku czy sprawy.
Może to być jakaś niespodzianka, koncert, przygoda z bliska osoba,
wakacje w jakimś wyjątkowym miejscu albo stworzenie przez Ciebie obrazu,
mandali, wiersza, piosenki czy opowiadania dla uhonorowania najlepszych
chwil.
Pobłogosław swoja przeszłość, a to otworzy drzwi nadchodzącym błogosławieństwom w przyszłości.
Fragment: Ewa Foley – Powiedz życiu TAK! https://zenforest.wordpress.com/2010/06/06/to-jest-twoje-zycie/#more-426
Tajemniczy, uparty, niezależny, zwinny i zupełnie nieprzewidywalny.
Na pierwszy rzut oka, robi co chce. Jednak jest niesamowicie empatyczny i
czujny.
Koty potrafią doskonale porozumiewać się telepatycznie. Gdyby
człowiek również to potrafił, byłby zaskoczony o czym może porozmawiać z
kotem. Kot posiada bowiem wiele magicznych zdolności. Jakich?
Oczyszcza energię w każdym pomieszczeniu.
Poprawia energetykę w każdym mieszkaniu. Kot potrafi przekształcać
energię. Pochłania tę negatywną dla ludzi, a oddaje pozytywną. Kot i
człowiek doskonale się uzupełniają. Energie, które są korzystne dla
ludzi, na kota nie działają dobrze. I odwrotnie. Kot lubi energie, które
są niekorzystne dla ludzi. Ulubione miejsca wypoczynku kotów powinniśmy
więc omijać. Jeżeli chcesz dobrze spać, to zobacz gdzie najchętniej
kładzie się kot i nie stawiaj tam łóżka. Natomiast siadaj i odpoczywaj w
miejscach, które koty omijają z daleka.
Ochrona przed złą energią.
Jeżeli podejrzewasz, albo widzisz, że w twoim domu pojawiają się byty
astralne, to kot może sporo pomóc. Pies pilnuje domu i ludzi w świecie
fizycznym. Doskonale to widać i słychać. Kot natomiast broni nas tak
samo, tyle że przed negatywnymi energiami ze świata astralnego. On je po
prostu od razu wyczuwa i widzi.
Kot zazwyczaj spokojnie leży, często mruczy. W ten sposób oczyszcza
energię, tworzy tarczę ochronną, przez którą negatywne energie nie
powinny się przedostać. Jednak w wyjątkowych sytuacjach, gdy złe energie
są wyjątkowo natrętne, to kot potrafi również aktywnie nas bronić.
Jeżeli
byty próbują do ciebie „podchodzić”, to on je będzie przeganiał.
Wygląda to tak, że kot niespodziewanie zaczyna się wpatrywać w jedno
miejsce. Patrząc „zwyczajnie” oczami nic tam nie zobaczysz. Jednak
jeżeli spojrzysz trzecim okiem, zobaczysz negatywne byty. Kot zaczyna je
przeganiać, zazwyczaj przy tym skacze. Jeżeli byty te zbliżają się do
ciebie, to kot potrafi nawet skoczyć komuś na twarz. Zazwyczaj jesteśmy
wtedy wściekli, mówimy, że „coś go napadło”. Jednak kot ma swoje powody.
Warto to sobie uświadomić, zanim oburzymy się na kota.
Czy każdy kot posiada takie same zdolności?
Zdecydowana większość kotów widzi byty astralne i energie i przed
nimi broni (jeżeli jest taka potrzeba). Robią to intuicyjnie. W podobny
sposób jak pies broni nas przed napastnikiem.
Jeżeli zastanawiasz
się, czy każdy kot posiada te zdolności w równym stopniu, to odpowiedź
brzmi „nie”. Kot posiada pewne określone zdolności z którymi się już
rodzi. Ma do wykonania swego rodzaju misję.
Uzdrawianie chorób.
Większość kotów jest nastawiona na ogólne uzdrawianie. Intuicyjnie i
energetycznie wyczuwają, które miejsce nas boli i jest chore i się tam
kładą. Inne wybierają sobie osoby chore i jakby preferują niektóre
schorzenia. Zazwyczaj dobrze sobie radzą z chorobami głowy, serca czy
kręgosłupa. Potrafią bowiem usuwać blokady energetyczne.
Wędrówki w astralu.
Jednak tylko koty wyjątkowo magiczne i obdarzone zdolnościami
parapsychicznymi wędrują w astralu oraz kontaktują się z naszymi
przewodnikami duchowymi i innymi wysokimi energiami. Jeżeli widzisz
energie, to doskonale wiesz, że zamknięcie drzwi do pokoju nic nie daje.
Taki kot energetycznie je przeniknie. Koty te potrafią przyprowadzać
nam pomoc z innych wymiarów. Cały czas nas chronią i są niezwykle
czujne.
Zdolności prorocze.
Niewiele jest również kotów, które posiadają zdolność pojawiania się
we śnie właściciela. W ten sposób przekazują mu istotne informacje.
Zawsze należy uważnie zapisać i jak najlepiej interpretować taką
wiadomość, gdyż koty te po prostu są w stanie przepowiedzieć przyszłe
wydarzenia. Najczęściej w ten sposób ostrzegają nas przed czymś albo
przed kimś.
Opiekun w świecie duchowym.
Kot może być również naszym opiekunem w świecie duchowym. Posiada
łączność z naszym przewodnikiem duchowym i zwierzętami mocy. I potrafi
je również do nas przyprowadzić. Robi to, kiedy jest taka potrzeba.
Oczywiście można kota poprosić o pomoc, jednak zazwyczaj pozostaje
niewzruszony. On pomaga kiedy sam uzna to za stosowne. Kto ma kota, ten
wie, że zmusić kota do czegoś jest czymś niewykonalnym. Chociaż
doskonale wie, czego od niego oczekujemy, to on i tak podąża własnymi
ścieżkami i robi to co chce.
Zdolności parapsychiczne kota, tak do końca, ciężko nam zbadać.
Niektóre wydają się nam zupełnie nieznane. Jednak warto je docenić i
uświadomić sobie, jak wielkie wsparcie energetyczne daje nam kot.
Czy wiesz, że emocje transformują się samoistnie po ok. dziewięćdziesięciu sekundach, jeśli tylko nie usiłujemy ich tłumić?
Zauważ, że tak
naprawdę rzadko kiedy pozwalamy sobie W PEŁNI poczuć swoje uczucia.
Całymi dniami, tygodniami, miesiącami a nawet latami potrafimy chodzić z
emocjami buzującymi gdzieś w tle, ciągle z nimi walcząc, próbując
odwrócić od nich uwagę, stłumić i stawiać im opór. Paradoskalnie one
wtedy zaczynają dominować w naszym życiu, a jeśli nie przejmują nad
nami kontroli to po prostu pożerają naszą energię. Pracowałam
kiedyś coachingowo-psychologicznie z dziewczyną zmagającą się od lat z
silną nerwicą. Zwykle takie osoby klasyfikuje się z miejsca na
psychoterapię, ale ona po latach różnych (psycho)terapii czuła się coraz
gorzej - coraz bardziej chora, "nienormalna" i "dziwna". Szybko
okazało się, że najbardziej potrzebuje większej uważności na samą
siebie. Gdy poczuła, że nie jest problemem do naprawienia i że dzieli z
osobą, z którą pracuje te same mechanizmy i podobne problemy, jej umysł
otworzył się na zmianę. Stosowałyśmy różne techniki i część z
nich zaadoptowała sobie do swojego codziennego planu dnia i praktykowała
samodzielnie. Ale najbardziej pomogła jej jedna konkretna technika,
polegająca na tym, że miała sobie wyznaczyć SPECJALNY CZAS NA
ZAMARTWIANIE SIĘ DO WOLI. "Na maxa!". Gdy zaczynały ogarniać ją
lęki w ciągu dnia myślała sobie na przykład: "Chwileczkę, o 14 mam całe
piętnaście minut żeby zamartwiać się ile wlezie. Teraz pomaluję sobie
paznokcie". Doszło do tego, że nie mogła się doczekać tej 14, co samo w
sobie nieco ją rozbawiło i zburzyło nieco śmiertelną powagę, z jaką
traktowała swoje lęki. Wreszcie nadchodziła wyznaczona godzina
zamartwiania, bania się, panikowania i zadręczania się wszystkim do
woli. Całe 15 minut. Na początku pochłaniało ją to doświadczenie. Z
czasem jednak zauważyła, że panika jakby sama zaczyna ustępować i to
całe zadręczanie robi się po chwili.... zwyczajnie nudne! Pewnego razu zaczęła się nawet z tego wszystkiego śmiać...
A co takiego czai się w tle Twojej świadomości? Co cały czas spychasz, z
czym cały czas walczysz, co takiego najbardziej boisz się poczuć?
Smutek, rozpacz, wkurw, bezradność, poczucie, że nie można Ciebie
kochać, paniczny lęk, a może poczucie, że nie jesteś wystarczająco
dobry? Wszystkim nam wyświetlają się takie "filmy" , emocje i myśli.
Taka jest kondycja człowieka.
A może mama i tata powtarzali Ci całe
życie, że jesteś jakiś dziwny, nienormalny, nieżyciowy, głupi, idiota,
psychiczny, nie nadający się do niczego, bezwartościowy, nieudolny,
chory i nic nie potrafisz zrobić, jak należy, a Ty całe życie walczysz z
tymi myślami i próbujesz udowodnić "im" lub samemu sobie, że wcale tak
nie jest? A jednocześnie myśli te cały czas czają się gdzieś w tle,
gotowe wyskoczyć przy kolejnej "porażce", przy kolejnej sytuacji, która
wyciągnie je na wierzch?
A co by się stało, gdybyś usiadł i zamiast
użalać się nad tym, co Ci powtarzano i jak bardzo Cię skrzywdzono, bo
nikt nie dał Ci bezwarunkowej miłości, zamiast walczyć z tym, co Cię i
tak boli i tak i próbować przekonać samego siebie, że wcale tak źle z
Tobą nie jest.... zamiast obmyślać, co zrobić, by tak nie było i by
udowodnić innym, ze wcale taki nie jesteś... zamiast stawiać opór tym
uczuciom.... Co by się stało, gdybyś przez piętnaście minut spróbował
puścić wszelki opór i powtarzał sobie w kółko: "Tak, jestem nienormalny,
jestem nienormalny, jestem nienormalny", Tak, jestem bezwartościowy,
jestem bezwartościowy, jestem bezwartościowy", całkowicie zanurzając się
w to doświadczenie, odczuwając je dogłębnie, całym sobą?
Wybierz jedną z tych rzeczy, która najbardziej Cię boli od lat. Albo najbardziej Cię boli DZIŚ.
I powtarzaj. Powtarzaj. Odczuwaj. Zanurz się w tym na maxa. Obiecuję, że to Cię nie zabije.
Na warsztatach u Panache Desai, współczesnego nauczyciela duchowego,
odnoszący sukcesy biznesmeni płaczą jak małe zasmarkane dzieci,
powtarzając w kółko zdanie: "Nie można mnie kochać, nie da się mnie
kochać, mnie nie można kochać, nie można mnie kochać"....
Są pewne
rany, które WSZYSCY nosimy w sobie. Problem polega na tym, że nie chcemy
ich poczuć. Nie robimy dla nich przestrzeni. Stawiamy opór. Demony
czają się gdzieś w tle, pożerając naszą energię i stopniowo dominując
nasze życie, bo zauważ, że organizujemy życie wokół swoich
"nieodczutych" ran (np. w taki sposób próbujemy je ułożyć , aby ich nie
poczuć albo uniknąć ich na przyszłość, a i tak nieuchronnie je
odczujemy...).
Co się dzieje z tymi biznesmenami, którzy przez 15
minut powtarzają: "Nie da się mnie kochać?" (lub "Nie jestem
wystarczająco dobry")?
Jak mówi Panache, przy tym ćwiczeniu trzeba pamiętać o opróżnieniu pęcherza, bo pod koniec możesz popuścić ze śmiechu...
Wokół Ciebie może po prostu zrobić się luźniej. Po kilkunastu minutach
będziesz miał już kompletnie dość czucia się bezwartościowym i
niekochanym.
"Uświadamiasz sobie wyraźnie absurdalność tej
nienawiści do samego siebie. Powstaje przestrzeń, w której nienawiść ta
zostaje zastąpiona miłością." P. Desai Weź to sobie, proszę, jeśli rezonuje, a jeśli nie - olej i rób swoje
Figa jako mudra pozwala zakryć się energetycznie od potencjalnego
przeciwnika i jest bardzo skuteczna w konfliktowych i stresowych
sytuacjach. Uważa się, że figi lepiej nie pokazywać wrogowi otwarcie, a chować za plecami albo w kieszeni.
Ta mudra przepięknie ochroni dziecko przed energetycznymi wampirami,
złym okiem i zapeszeniem, pomoże ochronić swoje zdanie. Figa może być
ochroną. Tylko żeby kciuk był między palcem środkowym i serdecznym.
TAKA METODA JEST JESZCZE WYKORZYSTYWANA, KIEDY NA WAS CHCĄ TO NAPROWADZIĆ ALBO W OGÓLE TWORZYĆ ZAKLĘCIE. TO OSOBLIWA GAŚNICA.
Figa to uniwersalna mudra. Ale co zadziwia - dzieci małe składają ją we
wszystkich stresowych dla siebie sytuacjach. Pamiętam w dzieciństwie
bardzo popularne były w kontaktach różne pochodne od figi - i dofiga
(wiele), i nafiga (po co?), i nifiga siebie! (proste szlachetne
oburzenie), i figle!, i afigiel...! - wiele w sumie było. Potem, z
wiekiem, my odcinamy się i nieliczni dorośli posługują się tą intuicją i
przeczuciem niedobrego, jakim posługują się nasze małe dzieci.
Jak wykorzystać figę w różnych sytuacjach?
1. ZAGAWOR NA FIGĘ PRZY ZŁYM I NIEDOBRYM CZŁOWIEKU, KTÓRY SZKODZI: "OTO
TOBIE FIGA, OTO TOBIE FIGA, ŻEBYŚ NIE TWORZYŁ LICHA. CO TWORZYSZ MNIE -
ZABIERZ SOBIE. OM!"
2. Dla ochrony przed energetycznymi
wampirami. Taki przykład: jeden klient przychodzi do salonu, jak zajdzie
5 minut pobędzie, tak u wszystkich są bóle głowy, jedna pracownica w
ogóle świadomość straciła, i tak za każdym razem. Ja dziewczynkom
powiedziałam: "Jak wstąpi, figi pod stołem wykonajcie i powiedzcie -
swojego nie oddam - twojego nie wezmę, moje przy mnie ostanie się -
twoje przy tobie" - jak wiatrem zdęło, wyleciał z gabinetu i więcej nie
przychodzi.
3. Babka od dziecka uczyła pokazywania w kieszeni
figi od złego oka, jeśli ktoś skierował we wszystkie oczy lub na głos
czegoś pozazdrościł..
4. Figę wykorzystują dla zagaworu od jęczmienia na oku. Prababka jeszcze uczyła.
FIGA (KUKISZ, DULA, GEST ZWIĄZKU) PRZY LECZENIU JĘCZMIENIA NA OKU.
POKAZUJĄ FIGĘ JĘCZMIENIOWI I MÓWIĄ:
"Jęczmień, jęczmień, na ciebie figę, co chcesz, to kupisz. Kup sobie toporek sieknij siebie w poprzek." "
…życie to zbieranie doświadczeń, a nie rzeczy. Że kilkoro przyjaciół
jest ważniejszych niż tłumy nieznanych osób. Że jeden partner na stałe
jest lepszy niż wielu od czasu do czasu. Że pieniądze szczęścia nie dają
dopiero wtedy, gdy się je ma. Że większość problemów pochodzi z
kultury, w której się wychowałeś i nie ma nic z Tobą wspólnego. Że
największą inwestycją są umiejętności. Że 99% Twoich zmartwień nigdy się
nie urzeczywistni. Że to, co czujesz, jest
ważniejsze niż społeczne zasady. Że świadomość myśli, zachowań i emocji
jest potrzebna w każdej dziedzinie życia. Że wszyscy przechodzą przez
podobne etapy w życiu. Że wcale nie byłeś taki mądry, jak myślałeś. Że
nie doceniałeś tego, co miałeś, i przeceniałeś to, czego nie miałeś. Że
najwięcej do powiedzenia o Tobie mają ci, którzy Cię nie znają.
Że
ludziom jest źle, bo nie umieją zrobić, aby było inaczej. Że jakość
życia jest tym lepsza, im bardziej jesteś sobą. Że mając dobry pomysł i
determinację oraz ciężko pracując, można osiągnąć wszystko. Że fajnie
jest, gdy pomagasz innym. Że wszystko, co się wydarzyło w Twoim życiu,
było potrzebne, byś dziś był tu, gdzie jesteś. Że intuicja jest równie
ważna jak wiedza. Że to, co kiedyś Cię martwiło, było nic niewartą
błahostką. Że chcesz pomagać innym bardziej niż sobie i że bez pomocy
sobie nie można pomóc innym. Że z każdego, nawet najgorszego, wydarzenia
można wyciągnąć wnioski. Że dopóki nie wybaczysz, nie uwolnisz się od
przeszłości. Że ludzi poznaje się w momentach kryzysowych, a nie wtedy,
gdy wszystko dobrze idzie. Że masz gorsze zdanie o sobie niż inni o
Tobie. Że mało kto Cię tak naprawdę zna. Że nikt za Ciebie nie rozwiąże
Twoich problemów. Że nie można uciec od siebie. Że oszukiwałeś siebie
bardziej niż inni Ciebie. Że bałeś się przyznać, że się bałeś, i że
wstydziłeś się wstydu. Że miłość jest bezpieczniejsza niż udawana
obojętność. Że straciłeś czas na wymówki. Że częściej wygrywałeś dzięki
swojej pracy niż szczęściu. Że zrobiłeś w życiu rzeczy, dzięki którym
innym jest lepiej. Że jesteś OK.
Kto
by pomyślał że w czasach kiedy panuje tyle chorób cywilizacyjnych a
leki są coraz droższe, tak wspaniałym rozwiązaniem może być zwykła
kapusta.
Okazuje się, że to warzywo ma mnóstwo właściwości prozdrowotnych a efekt lecznicy jest jeszcze lepszy kiedy kapustę ukisimy.
Kapusta kiszona powstaje w wyniku
fermentacji z udziałem szczepów bakterii Leuconostoc, Lactobacillus i
Pediococcus. Cechuje się trwałością i silnym kwaśnym smakiem, który
spowodowany jest obecnością kwasu mlekowego.
Właściwości zdrowotne kapusty:
Antynowotworowa:
Liczne badania wykazały że silne przeciwutleniacze zawarte w kapuście są
zdolne do niszczenia wolnych rodników przyczyniających się do rozwoju
komórek rakowych. Obecne w kapuście liczne związki chemiczne (indole)
pomagają w leczeniu raka piersi, jajników, prostaty i macicy.
Wspomaga serce: Wysokie stężenie błonnika w kapuście powoduje że jest ona bardzo korzystna dla serca. Zmniejsza ryzyko ataku serca czy udaru.
Wspomaga odchudzanie: Kapusta jest bardzo niskokaloryczna w 100 g produktu znajdziemy zaledwie 20 kalorii.
Poprawia odporność.
Zawiera duże dawki witaminy C – aż 35 mg na 100 g- a także komplet
niezbędnych dla zdrowia witamin z grupy B. Kapusta zawiera także sporo
witaminy A, witaminę E, K i rutynę. Jest także bogata w wapń, magnez,
potas, żelazo oraz kwas foliowy (najwięcej jest go w zewnętrznych,
zielonych liściach)
Leczy wrzody: spożywanie soku z kapusty ma dobroczynne działanie na żołądek, regularnie pity sok z kapusty może uleczyć wrzody.
Jak przygotować kapustę kiszoną:
Skład:
1 duża główka kapusty
1 cebula
4 liście laurowe
1 łyżka soli
Przygotowanie:
1.Główkę kapusty drobno pokrój nożem lub zetrzyj na dużej tarce.
2. Włóż pokrojoną kapustę do miski i dodaj jedną łyżkę soli.
3. Odłóż kapustę na 3 godziny aż zmięknie i zmniejszy swoją objętość.
4. Gdy kapusta zmięknie, przełóż ją do szczelnego słoika i mocno ugnieć.
5. Dodawaj do słoika pokrojoną cebulę i 4 listki laurowe.
Wszechświat do nas mówi. Nie tylko w nas samych,
ale także w przestrzeni zewnętrznej. Kiedy coś lub ktoś zwraca Twoją
uwagę, bądź pewny, że jest w tym zawarta informacja dla Ciebie. Widzimy
liczby, obrazy, przedmioty, zwracamy uwagę na zdarzenia czy ludzi.
Aby móc zauważać potrzebny jest pewien stan umysłu i serca. Chodzi o
wyciszenie i uważność. Kiedy mamy wzburzone myśli i emocje, trzeba
wielkiego dzwonu, żeby do nas dotarło, to, co ma być powiedziane. Jeśli
jednak ustawimy się w pozycji obserwatora siebie samego, swojego
wnętrza, świata zewnętrznego okazuje się, że wokół jest wiele
informacji. Stajesz się centrum swojego Wszechświata. Wystarczy subtelna
sytuacja, żeby nasz umysł w połączeniu z sercem umiał odczytać niusa i
go zinterpretować.
Przykład: w piekarni płacę za chleb. Zawracam uwagę, że mam w
portfelu 5 razy po 20 złotych. Myślę: rzadka sytuacja. Co to dla mnie
oznacza? Ważna jest 5 i 20. Interpretuję liczby i wiem, że: piątka to
zmiany na lepsze. Mogę wzywać pomocy nieba w tych zmianach. Dwudziestka
oznacza potężny i czysty związek z Bogiem. Oznacza także, by napełnić
serce i umysł wiarą. Zostanie to nagrodzone. Gdybym miała z tym problem,
mogę poprosić Wszechświat o pomoc. I proszę.
W drodze do domu widzę na niebie dwie synchronicznie lecące mewy.
Zachwycam się doskonałością sytuacji. Wyczulona jestem dlatego wiem, że
dwójka oznacza boski porządek rzeczy. Wszystko jest w porządku i będzie w
porządku. Wiem też, że dwójka prosi o zaufanie i nadzieję, które
wpływają na rezultat drogi, którą zmierzam. Synchroniczność lotu ptaków
daje mi pewność synchroniczności i doskonałości sytuacji, w której
jestem.
W istocie tak jest: wszystko w boskim porządku. Nie potrzeba to tego
znaków, by to wiedzieć. Nie mniej jednak fajnie jest widzieć i dostawać
potwierdzenia z zewnątrz, że Wszechświat Cię kocha i dba o Ciebie. Takie
małe gierki z matriksem, który służy teraz mi, a nie ja jemu. Dialog z
Matrycą.
Pobawcie się swoją mocą kreowania przestrzeni. Uwierzcie, że macie
takie możliwości i jest to zupełnie naturalne. Na przykład. Idę do
piekarni i upatruję konkretny chlebek. Wyrażam intencję, że chcę kupić
właśnie ten. Proszę sprzedawczynię o chleb i zgadnijcie, który dostaję?
Dokładnie ten, o którym myślałam. Mówię o tym głośno, a pani o
telepatii. Obie się śmiejemy. Jest piękna energia.
Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, więc i Wszechświat mówi do nas w
sposób wielowymiarowy. Poprzez ludzi, nasze wnętrze, świat przyrody
ożywionej i nieożywionej. Świat rzeczy materialnych i tych będących
wytworem naszych myśli.
Przestrzeń do nas mówi, a życie to jedna wielka praktyka uważności. Tej Wam życzę. Otwórzcie serce i umysł. Pobawcie się tym.
Przepis
ten od dawna znany jest w niemieckiej tradycji. Środek ten oczyszcza
tętnice i hamuje zwapnienie. Metoda, którą Państwu przedstawiamy nie
skupia się tylko na konkretnych problemach zdrowotnych. Działa na cały
organizm poprzez poprawienie kondycji zdrowotnej.
Składniki:
2 litry wody 4 cytryny ze skórką (o ile to możliwe, organiczne) 1 mniejszy kawałek imbiru 4 ząbki czosnku (nie chiński)
Sposób przygotowania:
Należy umyć cytrynę oraz imbir a następnie pokroić ją w plasterki.
Całość wkładamy do blendera z pozostałymi składnikami
Blendujemy dokładnie a następnie przekładamy do garnka
Do zmiksowanych składników dodajemy wodę i pozostawiamy na ogniu do zagotowania
Kiedy zawartość ostygnie, odcedzamy syrop i przelewamy go do szklanych butelek i przechowujemy w lodówce.
Jak stosować:
Zanim
użyjemy syropu musimy go koniecznie wstrząsnąć. Pijemy pół szklanki
dziennie na pusty żołądek lub dwie godziny przed posiłkiem Kuracja
powinna trwać trzy tygodnie, po czy robimy tygodniową przerwę. Jeżeli
zajdzie taka potrzeba, cały proces można powtórzyć jeszcze raz.