Ależ dostałem ostatnio lekcję wiary
leśnej. I zaufania. Wybrałem się w czwartek ‘’na pełnię’’ w teren aby
skorzystać z blasku przybierającego już księżyca w czuwaniu. Po drodze
odwiedziłem moje uzdrawiające Brzozy. Tym razem… ścisnęło aż z żalu na
ich widok. Przyklapnięte. Niemrawe. Liście pożółkłe, wyschnięte, z
brązowymi śladami po brzegach jakby od przypalenia… zwijają się. O,
jakże brakuje im do tej normalnej kondycji zdrowego listowia. Nawet
humor ten ich wieczny, gdzieś wyparował. Widać jakby goniły resztkami
sił… w życiu nie widziałem ich w tak fatalnym stanie. Targa mną
współczucie. Tak bardzo chciałbym im ulżyć! Tyle dla mnie zrobiły… Moje
uzdrowicielki. A przede mną obraz…potrzeby. Bezsilność i rozpacz
przejmują ster, a ja padam do nich w objęcia współodczuwania, płacząc…
Jak mogę Wam pomóc?
Reagują. Zaczynają poruszać gałązkami.
Cieszą się, że zauważam i nie jestem obojętny. Że nie przychodzę prosić o
swoje, w takiej chwili. Całuję te suche jak papier listki. Przychodzą
różne myśli. I słowa.
– Wytrzymajcie chwilę jeszcze, nim nadejdą Wasze Deszcze…
A może by tak… Gdyby zawierzyć Mocy Słowa
wieszczonego, wespół z nimi poprosić o opady? Nie… Przecież jest susza.
Nie będzie jeszcze padać przez tygodnie. To się nie uda. Co Ty sobie
myślisz – ? Blabla wątpiący umysł.
One szumią. O połączeniu. I wzajemnej mocy. Proszą o te wsparcie.
– Dlaczego wiecznie się
dziwisz? Mówią Ci znajomi o truciznach z nieba, wyjałowieniu, sterowaniu
pogodą, a co w tym dziwnego? Nawet Drzewa potrafią nią kierować. Matka
zawsze słucha swych dzieci. Fale 5G…One zagłuszą to jeszcze bardziej.
Obecnie za dużo tego. Tracimy obszary, gdzie możemy działać. Zbyt wiele
czynników, przeciw. Pamiętasz pogodę dawniej? Chłody, słoty, wichury,
burze, ulewy? Oh, jakże bosko szalały z nami żywioły. Radziłyśmy jeszcze
sobie. Pomóż Nam… Drzewa utraciły cząstkę swej sprawczej Mocy, ale
razem ciągle możemy jeszcze. Człowiek – Kreator, w połączeniu z Przyrodą
wielką ma siłę wezwania. Niech będzie Was wielu! Nie pozostaniemy
dłużne… Nigdy nie jesteśmy.
Ryczę.
Co ja mogę zrobić? Tylko pokazać, że rozumiem, wiem, nie jestem
obojętny, współodczuwam. Mimo to, we łzach płyną słowa, które jakoś
wypowiadam. W głowie echo brzozowych dziewczyn dzwięczy prośbą. Mówią
przeze mnie. Płynie. Leśna modlitwa Deszczu.
Życzę Wam Kochane Drzewa,
Aby przyszła tu ulewa,
Aby przyszła tu ulewa,
Wytrzymajcie trochę jeszcze,
Nim nadejdą rześkie Deszcze
Nim nadejdą rześkie Deszcze
Jestem tu w ofiarowaniu,
By zawierzyć, odczuwaniu
By zawierzyć, odczuwaniu
Błogosławię tej przestrzeni,
Aby mogła się odmienić
Aby mogła się odmienić
Wodne święto to nadchodzi,
Bieg odmieni, i ochłodzi
Bieg odmieni, i ochłodzi
Człowiek ramię wespół z Drzewem
Krople życia wzywa Śpiewem
Krople życia wzywa Śpiewem
Wołam rosę, mgły i burze,
Niech na szlaku lśnią kałuże
Niech na szlaku lśnią kałuże
Deszczu, deszczu, ukochany,
Tyś nadzieją, naszej zmiany
Tyś nadzieją, naszej zmiany
Przybądź szybko, tu na Ziemię,
Gdzie już czeka Twoje plemię
Gdzie już czeka Twoje plemię
Spragnione,
Wszystkie Cię wzywają One
Już zrywają się wichury
A po niebie pędzą Chmury,
A po niebie pędzą Chmury,
Burza,
Woda wartko płynie Duża
Napełniają się korzenie,
Obmywają pył kamienie,
Obmywają pył kamienie,
Już wypełnia przeznaczenie,
Las pochłania ukojenie
Las pochłania ukojenie
Swoje,
Uczyniło słowo moje,
Działa dawny ten czar który,
Tchnie harmonią rytm Natury
Tchnie harmonią rytm Natury
Wyciągamy w górę dłonie,
Z serca sił wołamy do Niej
Z serca sił wołamy do Niej
Matko nasza, Ziemio Święta,
O swych dzieciach tu pamiętaj
O swych dzieciach tu pamiętaj
Uczyń co potrzeba w niebie,
Aby ulżyć nam w potrzebie,
Aby ulżyć nam w potrzebie,
Wielkie w potok płyną strugi,
Nagradzają czas ten długi,
Nagradzają czas ten długi,
Suszy,
Oh, jak mokro,
Oddajemy Tobie pokłon
Oddajemy Tobie pokłon
Wodo
Tu olbrzymy Dębów stoją,
Popatrz jak się błogo poją,
Popatrz jak się błogo poją,
W równowadze żywioł wzbiera,
Wszystko to się dzieje Teraz
Wszystko to się dzieje Teraz
Dziękujemy
Wypłakany, podbiegam jeszcze do każdej
wokół na chwilę się przytulić. I choć wiem, że to co się stało bardzo
jest ważne, szybko o sprawie zapominam. Czwartkowy wieczór spędzam pod
księżycem obserwując łanię z dwoma pociesznymi maluchami. Kiedy wracam,
brzozy wydają się być wyobcowane, skupione, twardo śpiące…
Piątek po południu. Wywalam pościel do
wietrzenia na balkon i zaczynam sprzątać. Jakież moje zdziwienie, gdy za
parę minut na słupkach dostrzegam ślady kropel. Czyżby?? Myślę o
wczorajszym. Eee, nie, poprószy kropelką i rozejdzie się jak to od
tygodni. Za chwilę kołdrę jednak muszę schować, bo… rozpaduje się! Cały
czas ‘’modlę się’’ aby rozkręciło. Bo sączy tak, jakby ktoś u góry
przykręcał kurek albo podkładał szmatę. Wiem, że takie ‘’podchody’’
rozdrażniają tylko Drzewa. Bo to trochę tak jakbyś tydzień nie pił, a
ktoś Ci w gardło spryskiwaczem raz chlasnął. Delikatnie, ale pada. Nocą
nieco przybiera. Jakaś krótka przerwa. O świcie gęstnieje i leje aż do 9
tej. Co za ulga! Tyle to już coś. Bo przez pierwsze kilka godzin
wchłania roślinność zielna, i drzewa nie dostają z tego prawie nic. Im
dłużej pada, i gleba nasiąka tym mogą one skorzystać. Jestem z nimi – i
tak się cieszę! Śmieję się, jak bardzo bliskie stały mi się ich sprawy.
Pamiętam jak w zeszłym roku jesienią tańczyłem z nimi w deszczu. Teraz
mamy nawet wspólne upodobania pogodowe. Myślę, czy to w ogóle możliwe?
Czy aż taką wspólnie dysponujemy Mocą? A może to tylko przypadek?
Spoglądam na brzozy przed domem. Wydają się być dużo bardziej rześkie i
pobudzone. Choć to za mało na ich potrzeby, zawsze jakieś wsparcie.
Kiedy znajdziecie się pośród swoich
ulubionych Drzew w potrzebie podczas suszy, proszę przeczytajcie im
fragmenty tej leśnej modlitwy którą mi ofiarowały. Możecie też ułożyć
własną, lub dodać co przyjdzie od serca. One nam pomagają – zawsze,
kiedy mogą. Tworzą mikroklimat, zatrzymują wilgoć, wspierają powstawanie
gleby, użyźniają. Zróbmy coś dla nich. One poprosiły, tak wyraznie.
Zaproście znajomych do wydarzenia, spotkajcie pod Drzewami i po prostu
poślijcie do Matki Natury intencję wodnej pomocy dla naszych liściastych
Przyjaciół. Podziękują Wam w każdej sekundzie produkcji rześkiego
tlenu, pobłogosławią w problemach i – sami zresztą wiecie, co potrafią
Mija
niecała doba, od momentu zamieszczenia tego tekstu. Wieczorem zaczyna
padać. Najpierw nieśmiało, jakby coś z uporem wstrzymywało pełen rozlew.
Słucham w oknie brzęczącego po dachu i w rynnie deszczu. Trwał do 9
rano. Drzewa dostały kapkę swojej ulgi. Choć to ciągle za mało…
Lekcja. Nie wątp w cuda. A zwłaszcza w opiekę Natury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz