poniedziałek, 9 grudnia 2019

Ucieczka od lęku, niepokoju, smutku.

"Kiedyś uciekałem od lęku,
więc lęk kontrolował mnie.
Aż nauczyłem się trzymać go jak noworodka.
Posłuchać, ale nie poddawać się.
Honorować go, ale nie ulegać. Lęk już mnie nie powstrzymywał.
Odważnie wszedłem w burzę.
Nadal mam lęk,
ale lęk nie ma mnie.

Kiedyś wstydziłem się tego, kim byłem.
Zaprosiłem wstyd do mego serca.
Pozwoliłem mu płonąć.
Powiedział mi: „Próbuję tylko chronić Twoją podatność na zagrożenia ”.
Drogocennie podziękowałem wstydowi,
i tak wszedłem w życie,
bezwstydny, ze wstydem jak kochankiem.



Kiedyś miałem wielki smutek
pochowany głęboko w środku.
Zaprosiłem go, żeby wyszedł i zagrał.
Płakałem jak ocean. Moje kanaliki łzowe wyschły.
I znalazłem radość właśnie tam.
W samym sercu mojego smutku.
To złamane serce nauczyło mnie kochać.

Kiedyś miałem niepokój.
Umysł, który się nie zatrzyma.
Myśli, które nie były ciche.
Przestałem więc próbować ich uciszyć.
I wypadłem z głowy,
na Ziemię.
W błoto.
Gdzie byłem silny
jak drzewo, niewzruszony, bezpieczny.

Raz gniew płonął w głębinach.
Oświetliłem gniew swoim światłem.
Czułem jego szokującą moc.
Pozwoliłem, aby moje serce waliło, a krew się zagotowała.
W końcu go wysłuchałem.
I krzyczał: „Szanuj się teraz!”.
„Mów z pasją swoją prawdę!”.
„Powiedz nie, kiedy masz na myśli nie!”.
„Idź swoją drogą z odwagą!”.
„Niech nikt nie mówi za ciebie!”
Gniew stał się uczciwym przyjacielem.
Prawdziwym przewodnikiem.
Pięknym dzikim dzieckiem.

Kiedyś samotność głęboko we mnie wniknęła.
Próbowałem się oderwać i odrętwiać.
Biegłem do ludzi, miejsc i rzeczy.
Udawałem nawet, że jestem „szczęśliwy”.
Ale wkrótce nie mogłem już biegać.
i wpadłem do serca samotności.
i umarłem i odrodziłem się
w wyjątkową samotność i bezruch.
To mnie połączyło ze wszystkimi rzeczami.
Więc nie byłem samotny, ale sam z całym życiem.
Moje serce. Jedno ze wszystkimi innymi sercami.

Kiedyś uciekałem przed trudnymi uczuciami.
Teraz są moimi doradcami, powiernikami, przyjaciółmi,
i wszystkie mają we mnie dom,
i wszystkie należą i mają godność.
Jestem wrażliwy, delikatny, kruchy,
moje ramiona obejmują wszystkie moje wewnętrzne dzieci.
W mojej wrażliwości jest moc.
W mojej kruchości niezachwiana Obecność.

W głębi moich ran
w czymś, co nazwałem „ciemnością”,
Znalazłem płonące Światło,
które prowadzi mnie teraz w walce.

Zostałem wojownikiem,
kiedy zwróciłem się do siebie.

I zacząłem słuchać."

- Jeff Foster
___________________
Cudownego tygodnia!
Więcej o wewnętrznym dziecku: http://bit.ly/twojewewnetrznedziecko

|

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz