środa, 14 grudnia 2016

Nie uciekaj przed samym sobą. Wszystko czego doświadczasz jest wiedzą.

Kryzys jest motorem rozwoju. Ujawnia wiedzę. Zmusza do zmian i do rozbicia iluzji w jakiej dusza się dusi. Dla człowieka to źródło stresu i niezadowolenia. Musi wyjść z aktualnej sfery komfortu, poszerzyć siebie i swoje rozumienie. Niestety nie ma dojrzewania do dorosłości bez napięć i sytuacji stresujących – inicjacyjnych. Duchowość uczy je rozumieć i opanować, a nie całkowicie usuwać z życia, bo to niemożliwe.
W szukaniu przyczyn kryzysu najogólniej można wyróżnić trzy typy myślenia. Pierwszy typ szuka przyczyn w okolicznościach zewnętrznych  – innych ludziach, obwiniając ich o swoją porażkę. Drugi typ szuka powodu w sobie, obwiniając siebie o niepowodzenie. Trzeci typ łączy powyższe podejścia, szukając przyczyny zarówno w sobie, jak i w otoczeniu. Rozpoznaje blokady w przepływie relacji między światem wewnętrznym a zewnętrznym. Niepowodzenie traktuje jako szansę na przemianę, dalsze hartowanie ducha w materii i samodzielność.
Ludzie emocjonalnie niedojrzali, mają skłonność do zrzucania winy za swoje własne nieszczęścia, decyzje i skutki wyborów na innych. Na tym etapie nie umieją być samodzielnymi, tzn. wziąć odpowiedzialność za swoje życie, emocje i wzorce, którymi się kierują. Są podatni na przesądy. Pomimo dorosłego wieku mogą bać się, że ktoś ich zaatakuje energetycznie, rzuci klątwę itp. Boją się nie tylko ludzi i ich „złych uroków,” ale i „duchów”, których traktują jak wrogów człowieka. Pomimo, że żyjemy w XXI wieku, a psychologia już dawno rozprawiła się z przesądami religijno-ezoterycznymi formułując zasady archetypu cienia.  Dla mnie osobiście te „wrogie byty” nie są niczym odrębnym od człowieka, ale mają też wymiar szerszy niż psychika. To wyparte aspekty boskości, których nie rozumiemy w naturze  Jaźni – ducha i materii, dlatego odbieramy je demonicznie, czyli w zniekształceniu. Jak zaczynamy z nimi pracować, wtedy odbiór się oczyszcza.
Niektórzy ludzie nie tylko zakotwiczają przyczyny problemów w otoczeniu, ale i szukają tam rozwiązania. Oczekują, że drugi człowiek oczyści ich z problemów i złych duchów, uzdrowi, zmieni, usunie lęki, wypełni stanem szczęścia, przebudzi i oświeci. To niemożliwe do spełnienia oczekiwania. Przypominają postawę małego dziecka przyzwyczajonego do zależności od świata zewnętrznego. Jak popełni błąd, to ma skłonność do zwalania winy na misia, lalkę albo koleżankę. Jak pojawia się problem, to jest przekonane, że ktoś inny (np. rodzic) go rozwiąże.
Niestety w dorosłym życiu nikt za drugiego człowieka nie rozwiąże do końca problemów, nie odrobi lekcji, nie zbawi jego demonów, ani nie zintegruje tego, co wyparte z umysłu. Całą robotę musi wykonać człowiek, który ma dorosnąć. Terapeuta może pomóc nazwać pewne stany, emocje, zainspirować do zmian, wskazać przyczyny i skutki wzorca. Ale ostateczne wybory podejmuje dorosły człowiek, bo to on ma być kowalem swojego życia. To w człowieku istnieje jedyny mistrz – boski, któremu warto zaufać i oddać się prowadzeniu. Wtedy można się przekonać, że nie ma przypadków ani zbiegów okoliczności, za to są znaki i synchroniczności, tworzące rzeczywistość duchową i materialną. Wskazujące drogę do dojrzałości.
W duchowym rozumieniu, nic  czego doświadcza człowiek w swojej przestrzeni wewnętrznej i zewnętrznej, nie jest odrębne od niego.  Dlatego nie warto uciekać przed samym sobą – jasnymi i ciemnymi przejawami swojego jestestwa. Nie warto być ich katem ani ofiarą. Za to można nauczyć się je przemieniać, dzięki wydobytej o sobie wiedzy.
Nie istnieją obce byty ani ludzie, którzy mogą ukraść duszę, zniszczyć klątwami, zablokować czakry itd. Wiara w taką iluzję wynika z lęku i poczucia braku wpływu na własną rzeczywistość. Tą rzeczywistość tworzy bowiem nieświadomość, czyli nieznany rejon umysłu, który generuje chaos i cierpienie.  Jest manifestacją ucieczki od odpowiedzialności za życie, efektem niewiedzy o sobie, a także słabego zakorzenienia  w duchu jak i w materii. Wtedy człowiek uzależnia się swoje powodzenie oraz jego brak od czynników zewnętrznych, zamiast wciąć sprawy w swoje ręce.
Warto przyjąć, że doświadczenie jest  ucieleśnieniem programów naszej świadomości i nieświadomości. Człowiek albo byt duchowy może być jedynie katalizatorem i obrazem przyczyny, która i tak jest w naszym  umyśle. Ta przyczyna to potencjał duszy, domagająca się uwagi i przejawienia w życiu. Ta moc,  gdy jest nieuświadomiona, jest naszą powracającą słabością. Dlaczego?
Praktyka w pracy z cieniami pokazuje,  że to czego o sobie nie wiemy, a co jest istotne dla naszego rozwoju, zobaczymy w lustrze otoczenia na zasadzie odwrotności. Dlatego przyciągamy sytuacje kryzysowe oraz agresorów, którzy naszą moc reprezentują w negatywie. Wszystko po to, żebyśmy odwrócili sytuację i nauczyli się z nią radzić. Żebyśmy nie byli ofiarami katów, tak jak to miało miejsce np. w dzieciństwie, i tak jak powtarzamy w późniejszym życiu. Tylko nauczyli korzystać z siły by ochronić siebie. Prowadzi to do partnerskiej, a nie tylko uległej relacji z przestrzenią. Naszą rolą jest rozpoznać i świadomie używać potencjałów zarówno w życiu wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Niestrudzenie przemieniać swoją rzeczywistość na lepsze. A potem inspirować innych do tego samego.

https://ciemnanoc.pl/2016/09/25/nie-uciekaj-przed-samym-soba-wszystko-czego-doswiadczasz-jest-wiedza/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz