Dlaczego jej dotyk leczył — nawet wtedy, gdy nie było tabletek ani głośnych modlitw...
Pamiętasz to uczucie.
Gdy babcia kładła dłoń na czole — i robiło się lżej.
Gdy obejmowała — i znikał strach.
Gdy w ciszy głaskała po głowie — i jakby cały świat cichł.
To nie była tylko troska.
To była magia, która mieszkała w jej rękach.

Nasze babcie nie miały dyplomów, certyfikatów z reikii ani kursów bioenergii.
Ale miały dwie rzeczy, silniejsze niż jakakolwiek nauka:
Bezwarunkową miłość –
taką, która nie potrzebuje słów i „zawsze wie, co robić”.
Dziedzictwo ciepłej magii –
przekazywane przez pokolenia: gesty, dotyki, szeptane słowa, których nikt nie zapisywał — tylko się je czuło.

Z punktu widzenia energii:



Z punktu widzenia magii:


Z punktu widzenia duszy:
to powrót do miejsca, gdzie można być słabym i jest to bezpieczne.

Babcie nie pracowały w rękawiczkach.
Ugniatały ciasto, kopały w ziemi, pieliły, karmiły, leczyły, głaskały, szyły. Wszystko — rękami.
To przez nie płynęło połączenie z polem.
Przez palce przepływała energia rodu. Przez dłonie — siła kobiecej miłości, która niczego nie oczekuje w zamian.
I tak — wiedziały, gdzie położyć rękę, by przestało boleć.
Nie znały anatomii. One po prostu czuły.

— Głaskanie po głowie — by uspokoić myśli
— Trzymanie za rękę — by wyrównać energię lęku
— Krzyżyk na czole — by ochronić przed złym okiem
— Dłoń na piersi — by ukoić serce
— Przytulenie z kołysaniem — by przywrócić duszę na miejsce
Nic nadzwyczajnego.
A wszystko — prawdziwe.

Tak.
Bo ona nie zginęła — tylko przycichła.
Magia babcinych rąk żyje w każdym, kto potrafi dotykać z troską, a nie z oczekiwaniem.
To nie technika — to stan serca.
Spróbuj:



Nie trzeba być czarownicą, by leczyć.
Wystarczy być — naprawdę obecnym.
Magia babcinych rąk to pamięć rodu zapisana w skórze.
To modlitwa bez słów.
To miłość, w której nie ma ani warunków, ani wątpliwości.
To dotyk, który mówi:
„Trzymam cię. Dopóki jestem — jesteś cały.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz