Nerki to nie tylko fizyczny filtr dla ciała.
To także filtr naszych emocji.
Cichy świadek lat przeżytego strachu, walki o przetrwanie i przemilczanych lęków.
Gdy nerki zaczynają słabnąć, często nie chodzi wyłącznie o dietę, zimno czy infekcję.
Chodzi o to, czego było za dużo – a czego nigdy nie pozwoliliśmy sobie poczuć i wypowiedzieć.
W
ciele nerki są powiązane z żywiołem wody, a w niej zapisują się lęki
egzystencjalne, niepewność, chroniczny stres i głęboka bezsilność.
To emocje, które nie mają słów, bo były obecne zanim jeszcze nauczyliśmy się mówić.
Kiedy
człowiek zbyt długo żyje w napięciu, lęku o jutro, w stanie gotowości i
odpowiedzialności za innych – nerki zaczynają wołać.
Cicho, ale stanowczo.
Często przychodzą osoby, które mówią:
– Jestem wykończona, ale muszę.
– Boję się, ale nie pokażę.
– Trzymam to wszystko w sobie, bo nie chcę nikogo obciążać.
– Wszystko biorę na siebie, nawet jeśli nikt nie prosi.
W ustawieniach systemowych często za problemami z nerkami stoi: – przejęcie lęków i ciężaru z rodu,
– nieprzeżyta trauma związana z rozdzieleniem,
– ciągła kontrola jako próba ucieczki przed utratą,
– wewnętrzny zakaz odpoczynku i regeneracji.
Nerki to organy, które bardzo cierpliwie znoszą nasze napięcia.
Aż w końcu zaczynają wysyłać sygnały:
– bóle w lędźwiach,
– stany zapalne,
– przewlekłe zmęczenie,
– uczucie zimna,
– częste oddawanie moczu w stresie,
– kamienie, obrzęki, problemy z ciśnieniem.
To nie kara. To wołanie o troskę.
O powrót do siebie.
O pozwolenie na odpoczynek, którego nikt wcześniej nam nie dał.
O odłożenie ciężarów, które dźwigaliśmy za mamę, tatę, rodzeństwo, partnera, dzieci.
Nerki potrzebują poczucia bezpieczeństwa.
Czułości.
Słowa: „Już nie muszę się bać. Już nie jestem sama. Już mogę zaufać życiu”.

– Pij ciepłą wodę i wycisz się wieczorem – bez ekranów, bez przymusu.
– Zrób sobie termofor i połóż go na plecach – niech ciepło przypomni Ci, że jesteś ważna.
– Zapytaj siebie: „Czego się boję? Kogo pocieszałam zamiast siebie?”
– Usiądź i przytul swoje plecy. Dosłownie. Z czułością, jakiej nigdy nie dostałaś.
– Powiedz sobie: „Moje ciało jest domem, a nie polem walki. Moje nerki mogą odetchnąć”.
Bo uzdrowienie zaczyna się nie od lekarstwa.
Ale od decyzji, że już nie chcemy żyć w lęku.
Łączę duchowość, energetykę i mądrość ciała, by prowadzić przez proces wewnętrznego przebudzenia do swojej miłości i moc.
Iwona Grzesik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz