sobota, 2 grudnia 2017

Mistrzowie wewnętrznego spokoju? Hawajczycy mają własny sposób na harmonijne i pogodne życie.


Dzisiejsze czasy nie sprzyjają temu, by w miarę stale odczuwać poczucie harmonii i głębokiego relaksu. Towarzyszy nam raczej pośpiech, napięcie, nadmiar obowiązków i bodźców, co nie sprzyja odczuwaniu spokoju, a przy okazji – ogranicza nasz poziom zadowolenia z życia. Jak utrzymać poczucie wewnętrznej harmonii? Czy bez zamykania się w klasztorze zen można stać się mistrzem wewnętrznego spokoju?
Szukając inspiracji i wskazówek dotyczących tego tematu, trafiłam na filozofię życia Aloha, która oznacza w praktyce harmonijne życie w stanie jedności umysłu i serca z doskonałością natury. Rdzenni mieszkańcy Hawajów od tysięcy lat znają sposoby na to, jak zadbać o swój spokój wewnętrzny.
Pierwsza z naczelnych zasad Aloha głosi: dla poczucia wewnętrznej harmonii niezbędna jest akceptacja rzeczywistości takiej, jaka jest, i zaufanie, że wszystko się dzieje w odpowiednim momencie, jest nam do czegoś potrzebne i generalnie takie, jak być powinno.
To trudna zasada do przestrzegania w kulturach zachodnich. Wciskasz w windzie guziki, które są już wciśnięte? A może klikasz kilka razy w ten sam przycisk, gdy komputer wolniej działa? Denerwują cię ludzie, którzy się powoli poruszają, wolno mówią i myślą? Poganiasz swoje dziecko, niecierpliwisz się w korkach? Te wszystkie zachowania świadczą o tym, że nie żyjesz w Aloha, a co za tym idzie – doświadczasz stresu i wytracasz niepotrzebnie energię.

Hawajczycy zdecydowanie preferują spokojne przyjmowanie teraźniejszości, życie tu i teraz bez pośpiechu. Mówią też: „wy macie zegarki, a my mamy czas” – dla nich chwila obecna jest jedynym miejscem, w którym istnieje rzeczywistość, brak cierpliwości oznacza brak zaufania, że to, co jest, jest takie, jakie ma być. Zaufanie w Aloha to nie zaufanie czemuś zewnętrznemu, tylko sobie i swojemu sercu oraz temu, że wszechświat zsyła nam tylko takie doświadczenia, które są nam potrzebne. O tym, jak istotna dla poczucia spokoju wewnętrznego jest akceptacja rzeczywistości, pisze ciekawie Eckhart Tolle w książce „Potęga teraźniejszości”.
Tolle zauważa, że nasz permanentny brak spokoju wewnętrznego bierze się z tego, że przez większość życia albo analizujemy przeszłość, albo myślimy o przyszłości, i to najczęściej w kontekście niezadowolenia z błędów, które popełniliśmy, i obawy przed tym, czy sprostamy temu, co się wydarzy. Rzadko jesteśmy obecni w chwili teraźniejszej, która jest dla nas najmniej stresująca z tego względu, że ma w sobie największą dozę pewności, co się dokładnie dzieje, i daje nam największą możliwość adekwatnego działania i kontrolowania sytuacji, a także faktycznego doświadczania pozytywnych emocji – takich jak radość, zadowolenie i głęboki spokój.
Ciągłe analizowanie błędów przeszłości (bądź wspominanie z rozrzewnieniem tego, co było, ale już się skończyło) powoduje tylko rosnące niezadowolenie. Z kolei nadmierne tworzenie scenariuszy przyszłych wydarzeń powoduje albo lęk przed tym, co się może stać (mimo że obecnie wszystko jest OK i prawdopodobieństwo, że czarne scenariusze się sprawdzą, jest małe), albo bujanie w obłokach i brak kontaktu z chwilą obecną, z tym, co może nas cieszyć teraz.
(…)
Podsumowaniem istoty wewnętrznego spokoju jest  reguła hawajskiej filozofii życia zwana Ho´oponopono (w wolnym tłumaczeniu: bycie w harmonii ze sobą i światem), która mówi o tym, że wszystko we wszechświecie jest ze sobą połączone i w ciągłej interakcji. Jeśli jesteśmy „pono” – w równowadze – to cały nasz świat też jest „pono”.
Jeżeli zaś jesteśmy wściekli albo przestraszeni – to taka jest też rzeczywistość, której doświadczamy. Zdaniem Hawajczyków – świat zewnętrzny jest odbiciem naszego świata wewnętrzne-go. Ho´oponopono mówi, że nie możesz na zewnątrz doświadczyć niczego, czego nie doświadczasz w sobie. Jeżeli twoje odbicie – twoja rzeczywistość – ci się nie po-doba, to jesteś odpowiedzialny za to, by to zmienić. Zmienić w sobie, bo bez tego w lustrze nic się nie zmieni (nie ma sensu robić makijażu na lustrze lub zmieniać lustra, bo nie podoba nam się nasza twarz). Ho´oponopono podkreśla, że jesteśmy odpowiedzialni za swoje myśli, emocje, zachowania i reakcje. Za to, jak interpretujemy rzeczywistość. Ta odpowiedzialność daje wolność – wychodzimy z roli ofiary okoliczności.
Ho´oponopono mówi też, że każdy człowiek i cała rzeczywistość są idealne takie, jakie są. Trudne emocje to wewnętrzne dziecko, którym się trzeba zaopiekować, by odczuwać spokój. Jak to zrobić? Poprzez cztery magiczne zwroty wypowiadane do siebie: przepraszam, wybacz mi, kocham cię i dziękuję.


Czytaj więcej na: focus.pl
Autorka tekstu: Małgorzata Smoczyńska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz