Strony

czwartek, 30 kwietnia 2020

W głębi mnie przebywa Boski Alchemik – prawdziwa Boska Miłość



W głębi mnie przebywa Boski Alchemik – prawdziwa Boska Miłość, wyjawiona w wiecznej młodości.
W mej duchowej świątyni Boski Alchemik buduje nieustannie nowe i piękne komórki – dzieci.
Duch młodości w moim ciele, moja ludzka postać Boskości i wszystko we mnie jest zawsze zdrowe, piękne i młode.
Mam doskonały kształt Boski, teraz jestem tym, czym pragnę być – uwidaczniam codziennie moje Boskie istnienie, które wyrażam życiem.
Jestem dzieckiem Boga, wszystkie moje potrzeby są zaspokajane teraz i zawsze.
Bezgraniczna Miłość, Mądrość i Spokój nich rozleją się ze mnie na całą ludzkość.
Posyłam dobre myśli całemu światu.
Niechaj cały świat i cała ludzkość będą błogosławione.



środa, 29 kwietnia 2020

Woda i praca z deszczem.

Znam cztery żywioły.


Ziemia = Ciało
Woda = Emocje
Wiatr = Myśl
Ogień = Wola

Praca z sercem doskonale współgra z emocjami i wodą. Wszelkie zanieczyszczenia w polu emocji człowieka mają odzwierciedlenie w zanieczyszczeniu wody. Pozbawione uczuć i zamknięte serce, to susza. Analogicznie sprawy mają się z pozostałymi żywiołami. Zanieczyszczenia powietrza to złe myśli. Skażenie ziemi zaś dotyczy naszych ciał fizycznych. Myśli i emocje tworzą rzeczywistość. Pracując na subtelnych poziomach w celu oczyszczenia i uzdrowienia, możemy to w miarę łatwo zmienić. Pracując od drugiej strony, czyli skupiając się głównie na materii, jest dużo trudniej. Czasem wręcz jest to syzyfowa praca. Dlatego moim zdaniem najlepiej pracować na mniej gęstych poziomach. Większość uzdrowicieli tak właśnie robi. Dodam tutaj, że manifestacja odbywa się zawsze z opóźnieniem. Taka jest natura tej gęstości, że stawia duży opór. Tak więc, nie można spodziewać się natychmiastowych efektów. Zwykle jest tak, że przez jakiś czas jest "po staremu" albo gorzej, zanim coś drgnie. Nie należy się tym zrażać ale działać uparcie dalej. Kiedy pojawią się pierwsze efekty, działaj dalej z wyczuciem.

Każdy organizm potrafi sam się zrównoważyć. Jeśli nierównowaga jest mała, zrobi to bez problemu. Im większa, tym więcej czasu to zajmuje. Jeśli dojdzie do stanu jej poważnego zaburzenia, pojawia się choroba. Choroba jest już ostatnim momentem, w którym należy wdrożyć leczenie. Jeśli choroba postępuje, to kolejnym etapem jest śmierć. Leczenie polega na rozpoznaniu przyczyny choroby i jej usunięciu oraz wspomaganiu organizmu w powrocie do równowagi.

Susza to stan braku równowagi. Lecz susza nie jest tego przyczyną, ale objawem, jednym z wielu. Równowaga ziemi jest zaburzona w bardzo wielu aspektach i na bardzo wielu planach. Co z tego, że przyślę jedną chmurę deszczu gdzieś tam? To jest jak podlewanie kubkiem ogrodu. A jeśli zbierze się grupa w tym celu? To wtedy podlewamy ogród wężem. Co z tego, że podlewamy ogród, skoro nadal jest susza? To jest działanie na skutek a nie na przyczynę. Działanie na skutek jest kompletnie bez sensu, niczego nie rozwiązuje i prowadzi do marnowania energii. Tą energię należy skierować na uzdrowienie przyczyny. Susza nadal będzie dopóki ludzie jako kolektyw nie zaczną pracować nad sobą. Ja nie mówię o wąskim gronie ludzi, którzy pracują nad sobą już od dawna. Zapytam ile osób z Twojej rodziny to robi? Jaka to jest proporcja? Z innej strony patrząc, czasem jest tak, że susza i brak chmur są potrzebne. Gdy nie ma chmur, ziemia otrzymuje więcej słonecznego światła. Susza może też spowodować, że ludzie będą cierpieć. Cierpienie jest bardzo dobrym środkiem do przebudzenia najbardziej opornych. I tu pojawia się pytanie, na ile mamy prawo ingerować? Zawsze mam tego typu dylematy zanim cokolwiek zrobię, jeśli chodzi o działania wysłane "na zewnątrz". W obecnej sytuacji wydaje mi się, że kluczowym aspektem jest przebudzenie kolektywnej świadomości.

W szamnizmie, jeśli ktoś wchodzi na ścieżkę transformacji, nie można już zatrzymać tego procesu ani go odwrócić. Dlatego nie należy działać w ten sposób. Ci którzy wiedzą co trzeba teraz robić, będą pracować nad sobą i podnosić swoją wibrację tak, aby ten proces pchnąć w odpowiednim kierunku. Część z nas ma tutaj tylko być i swoją wibracją ten proces wspomagać. Im więcej nas jest, tym bardziej gładko to pójdzie.

Jeśli chodzi o pracę z energią wody i wysyłaniem "chmur" - jest to praktyka zaawansowana. Rzadko używam tej metody i tylko w naprawdę wyjątkowych przypadkach takich jak np gaszenie pożaru, gdy widzę że wymyka się spod kontroli. Nie mogę się nią dzielić przez internet, nie mam na to pozwolenia. Taką wiedzę przekazuje się tylko ustnie i tylko osobom, które są do tego typu pracy odpowiednio przygotowane. Jest to praca z żywiołem. Mam nadzieję, że rozumiesz, co oznacza pojęcie żywioł? Nieodpowiednie jego używanie może doprowadzić do niszczących efektów. Osobiście mam podejście takie, żeby jak najmniej ingerować a bardziej harmonizować poprzez pracę ze sobą. Każdy pracę ze sobą musi wykonać sam. Nikt za niego tego nie zrobi. Pracujemy samodzielnie, każdy jako element większej całości. Ta praca jest bardzo prosta. Trzeba posprzątać, potem doprowadzić do równowagi, harmonii by na koniec podnieść wibrację i utrzymywać ją. Dlatego, jeśli chcesz pomóc nawodnić ziemię podczas suszy, pracuj nas harmonią elementu wody w sobie. Mogę podać Ci takie wskazówki:

- zacznij od siebie
- użyj uniwersalnej praktyki: https://shamania.wixsite.com/shamania/post/praktyka- prosta-najbardziej-uniwersalna-i-podstawowa-metoda
- pracuj z intencją deszczu
- wizualizuj deszcz
- utrzymuj swoje emocje w równowadze
- jeśli chcesz deszczu, stań się deszczem
- pracuj z energią nad morzem lub innym zbiornikiem wodnym, idealnie jeśli znajdziesz tam drzewo. Jeśli nie ma w pobliżu wody, to pracuj z drzewem lub miejscem, które dostarczy ci zastrzyku energii
- poproś swoje zwierzę mocy (opiekuna) o pomoc
- poproś wodę ze zbiornika lub duchy natury o pomoc, powiedz im o swojej intencji opadu deszczu
- wylewaj na ziemię wodę z intencją deszczu
- użyj misy grającej
- dbaj o swoje nawodnienie poprzez dbanie o jakość wody którą pijesz:
(unikaj plastiku, używaj szkła, miedzi lub srebra do przechowywania, filtruj, włóż do niej kryształ, znajdź swoją metodę)

https://shamania.wixsite.com/shamania/post/woda-i-praca-z-deszczem?fbclid=IwAR0N_be6KJHF_zJtgqdpTzyuRMZVaMnnYfxmSzS0IApbaangcO9Zb9MWJSE

czwartek, 23 kwietnia 2020

Pierwsze wezwanie Deszczu. Leśna modlitwa dla Drzew.


Ależ dostałem ostatnio lekcję wiary leśnej. I zaufania. Wybrałem się w czwartek ‘’na pełnię’’ w teren aby skorzystać z blasku przybierającego już księżyca w czuwaniu. Po drodze odwiedziłem moje uzdrawiające Brzozy. Tym razem… ścisnęło aż z żalu na ich widok. Przyklapnięte. Niemrawe. Liście pożółkłe, wyschnięte, z brązowymi śladami po brzegach jakby od przypalenia… zwijają się. O, jakże brakuje im do tej normalnej kondycji zdrowego listowia. Nawet humor ten ich wieczny, gdzieś wyparował. Widać jakby goniły resztkami sił… w życiu nie widziałem ich w tak fatalnym stanie. Targa mną współczucie. Tak bardzo chciałbym im ulżyć! Tyle dla mnie zrobiły… Moje uzdrowicielki. A przede mną obraz…potrzeby. Bezsilność i rozpacz przejmują ster, a ja padam do nich w objęcia współodczuwania, płacząc… Jak mogę Wam pomóc?
Reagują. Zaczynają poruszać gałązkami. Cieszą się, że zauważam i nie jestem obojętny. Że nie przychodzę prosić o swoje, w takiej chwili. Całuję te suche jak papier listki. Przychodzą różne myśli. I słowa.
– Wytrzymajcie chwilę jeszcze, nim nadejdą Wasze Deszcze…
A może by tak… Gdyby zawierzyć Mocy Słowa wieszczonego, wespół z nimi poprosić o opady? Nie… Przecież jest susza. Nie będzie jeszcze padać przez tygodnie. To się nie uda. Co Ty sobie myślisz – ? Blabla wątpiący umysł.
One szumią. O połączeniu. I wzajemnej mocy. Proszą o te wsparcie.
– Dlaczego wiecznie się dziwisz? Mówią Ci znajomi o truciznach z nieba, wyjałowieniu, sterowaniu pogodą, a co w tym dziwnego? Nawet Drzewa potrafią nią kierować. Matka zawsze słucha swych dzieci. Fale 5G…One zagłuszą to jeszcze bardziej. Obecnie za dużo tego. Tracimy obszary, gdzie możemy działać. Zbyt wiele czynników, przeciw. Pamiętasz pogodę dawniej? Chłody, słoty, wichury, burze, ulewy? Oh, jakże bosko szalały z nami żywioły. Radziłyśmy jeszcze sobie. Pomóż Nam… Drzewa utraciły cząstkę swej sprawczej Mocy, ale razem ciągle możemy jeszcze. Człowiek – Kreator, w połączeniu z Przyrodą wielką ma siłę wezwania. Niech będzie Was wielu! Nie pozostaniemy dłużne… Nigdy nie jesteśmy.
Ryczę. Co ja mogę zrobić? Tylko pokazać, że rozumiem, wiem, nie jestem obojętny, współodczuwam. Mimo to, we łzach płyną słowa, które jakoś wypowiadam. W głowie echo brzozowych dziewczyn dzwięczy prośbą. Mówią przeze mnie. Płynie. Leśna modlitwa Deszczu.
Życzę Wam Kochane Drzewa, 
Aby przyszła tu ulewa,
Wytrzymajcie trochę jeszcze, 
Nim nadejdą rześkie Deszcze
Jestem tu w ofiarowaniu, 
By zawierzyć, odczuwaniu
Błogosławię tej przestrzeni, 
Aby mogła się odmienić
Wodne święto to nadchodzi, 
Bieg odmieni, i ochłodzi
Człowiek ramię wespół z Drzewem 
Krople życia wzywa Śpiewem
Wołam rosę, mgły i burze,
Niech na szlaku lśnią kałuże
Deszczu, deszczu, ukochany,
Tyś nadzieją, naszej zmiany
Przybądź szybko, tu na Ziemię,
Gdzie już czeka Twoje plemię
Spragnione,
Wszystkie Cię wzywają One
Już zrywają się wichury
A po niebie pędzą Chmury,
Burza,
Woda wartko płynie Duża
Napełniają się korzenie, 
Obmywają pył kamienie,
Już wypełnia przeznaczenie, 
Las pochłania ukojenie
Swoje,
Uczyniło słowo moje,
Działa dawny ten czar który, 
Tchnie harmonią rytm Natury
Wyciągamy w górę dłonie, 
Z serca sił wołamy do Niej
Matko nasza, Ziemio Święta, 
O swych dzieciach tu pamiętaj
Uczyń co potrzeba w niebie, 
Aby ulżyć nam w potrzebie,
Wielkie w potok płyną strugi,
Nagradzają czas ten długi,
Suszy,
Oh, jak mokro, 
Oddajemy Tobie pokłon
Wodo
Tu olbrzymy Dębów stoją, 
Popatrz jak się błogo poją,
W równowadze żywioł wzbiera, 
Wszystko to się dzieje Teraz
Dziękujemy
Wypłakany, podbiegam jeszcze do każdej wokół na chwilę się przytulić. I choć wiem, że to co się stało bardzo jest ważne, szybko o sprawie zapominam. Czwartkowy wieczór spędzam pod księżycem obserwując łanię z dwoma pociesznymi maluchami. Kiedy wracam, brzozy wydają się być wyobcowane, skupione, twardo śpiące…
Piątek po południu. Wywalam pościel do wietrzenia na balkon i zaczynam sprzątać. Jakież moje zdziwienie, gdy za parę minut na słupkach dostrzegam ślady kropel. Czyżby?? Myślę o wczorajszym. Eee, nie, poprószy kropelką i rozejdzie się jak to od tygodni. Za chwilę kołdrę jednak muszę schować, bo… rozpaduje się! Cały czas ‘’modlę się’’ aby rozkręciło. Bo sączy tak, jakby ktoś u góry przykręcał kurek albo podkładał szmatę. Wiem, że takie ‘’podchody’’ rozdrażniają tylko Drzewa. Bo to trochę tak jakbyś tydzień nie pił, a ktoś Ci w gardło spryskiwaczem raz chlasnął. Delikatnie, ale pada. Nocą nieco przybiera. Jakaś krótka przerwa. O świcie gęstnieje i leje aż do 9 tej. Co za ulga! Tyle to już coś. Bo przez pierwsze kilka godzin wchłania roślinność zielna, i drzewa nie dostają z tego prawie nic. Im dłużej pada, i gleba nasiąka tym mogą one skorzystać. Jestem z nimi – i tak się cieszę! Śmieję się, jak bardzo bliskie stały mi się ich sprawy. Pamiętam jak w zeszłym roku jesienią tańczyłem z nimi w deszczu. Teraz mamy nawet wspólne upodobania pogodowe. Myślę, czy to w ogóle możliwe? Czy aż taką wspólnie dysponujemy Mocą? A może to tylko przypadek? Spoglądam na brzozy przed domem. Wydają się być dużo bardziej rześkie i pobudzone. Choć to za mało na ich potrzeby, zawsze jakieś wsparcie.
Kiedy znajdziecie się pośród swoich ulubionych Drzew w potrzebie podczas suszy, proszę przeczytajcie im fragmenty tej leśnej modlitwy którą mi ofiarowały. Możecie też ułożyć własną, lub dodać co przyjdzie od serca. One nam pomagają – zawsze, kiedy mogą. Tworzą mikroklimat, zatrzymują wilgoć, wspierają powstawanie gleby, użyźniają. Zróbmy coś dla nich. One poprosiły, tak wyraznie. Zaproście znajomych do wydarzenia, spotkajcie pod Drzewami i po prostu poślijcie do Matki Natury intencję wodnej pomocy dla naszych liściastych Przyjaciół. Podziękują Wam w każdej sekundzie produkcji rześkiego tlenu, pobłogosławią w problemach i – sami zresztą wiecie, co potrafią 
Mija niecała doba, od momentu zamieszczenia tego tekstu. Wieczorem zaczyna padać. Najpierw nieśmiało, jakby coś z uporem wstrzymywało pełen rozlew. Słucham w oknie brzęczącego po dachu i w rynnie deszczu. Trwał do 9 rano. Drzewa dostały kapkę swojej ulgi. Choć to ciągle za mało…
Lekcja. Nie wątp w cuda. A zwłaszcza w opiekę Natury.


 

piątek, 17 kwietnia 2020

BARKA ... CZYLI O PODRÓŻY OD NIEPRZYTOMNEGO EGO.

BARKA ...

CZYLI O PODRÓŻY OD NIEPRZYTOMNEGO EGO
DO ODKRYWANIA SWEJ BOSKIEJ JAŹNI

Życie to podróż, podczas której szukamy wzrostu.
Życie to podróż, podczas której odkrywamy siebie.
Wchodzimy w doświadczenia, często trudne,
które przyciąga nasza nieprzytomność.

Płyniemy z wiatrem, pod wiatr, często w chaosie, często nie wiedząc dokąd. Rozwiązujemy swoją zagadkę, zagadkę własnego życia.

Nasze nieświadome Ego jest tak zaprogramowane
by spotkać nauczycieli i odebrać lekcje,
których nam potrzeba do rozwoju świadomości.

Kiedy w końcu pojmiemy lekcje
i zaczniemy budzić się do tego
KIM NAPRAWDĘ JESTEŚMY
do naszej duchowej istoty,

kiedy zrozumiemy o co naprawdę chodzi,
mamy szansę określić kurs i przejąć stery.
Zaprowadzić boski charakter własnego życia.

Wszak, jedynie samoświadome życie
ma wolność wyboru własnego kursu,
własnego pola ekspresji.

Samoświadomość to nie tylko zdobywanie wiedzy,
czy tzw. życiowej mądrości.
To przede wszystkim ZMIANA lub raczej
odzyskiwanie siebie i swoich zdolności.

Zdolności kochania.
Bycia MIŁOŚCIĄ.
Błogosławienia każdą myślą,
każdym uczuciem - wszystkiego.

To rozumienie, że Miłość nie rodzi się w umyśle
i nie wynika z braku i potrzeby Ego.

Miłość rodzi się w duchowym sercu
i jest doskonałością naszej Boskiej Jaźni.
Emanuje ze źródła wewnątrz.
Z naszego połączenia z Bogiem
i dostrojenia się do jego wibracji.

Miłość jest ekspansywna i obejmuje wszystko,
Nie podlega transakcjom i wymianom.
Jest bezwarunkowa i wynika z nadmiaru.

Nie ma nic wspólnego z niedowartościowanym ego, obiektem ludzkich uczuć, szukaniem miłości, niedoborem i potrzebą bycia kochanym.

Dla miłości ważne jest by KOCHAĆ.
Trwać w miłości. Wybierać w miłości.
Niczego więcej jej nie potrzeba.

Jest Pełnią.
Jest stanem.
Łącznością z Bogiem.
Jest łaską.

- Justyna Skrzydła Mocy 🦋

Rzeczy, które wpływają na Twoją częstotliwość drgań .

Rzeczy, które wpływają na Twoją częstotliwość drgań z punktu widzenia fizyki kwantowej oraz z punktu widzenia ezoteryki i psychologii.

Wibracje na codzień oraz w fizyce kwantowej oznaczają, że wszystko jest energią. Jesteśmy istotami wibrującymi na pewnych częstotliwościach. Każde wibracje są równoznaczne z uczuciem. Istnieją dwa rodzaje wibracji - pozytywna i negatywna.

💕 Myśli 💕

Każda myśl emituje częstotliwość do Kosmosu, a ta częstotliwość wraca do źródła, więc w przypadku jeśli masz negatywne myśli typu smutek, złość, strach, to wszystko wraca do Ciebie. Dlatego ważnym jest, aby dbać o jakość swoich myśli i nauczyć się tworzyć te pozytywne.

💕 Ludzie i otoczenie 💕

Ludzie, którzy są wokół Ciebie, wpływają bezpośrednio na Twoją częstotliwość drgań. Jeśli zbliżasz się do osób szczęśliwych, pozytywnych, też wejdziesz w te wibracje. Jeśli zbliżasz się do ludzi niezadowolonych, malkontentów i pesymistycznych, bądź ostrożny gdyż, mogą zmniejszać Twoją częstotliwość i w konsekwencji prawo przyciągania tak tez działa na Twoją jakość.

💕 Muzyka 💕

Jeśli słuchasz tylko muzyki, która mówi o śmierci, zdradzie, smutku, porzuceniu, to wszystko to może się zakłócić Twoje klimaty. Zwróć uwagę na energię muzyki, którą słyszysz, może zmniejszać Twoją częstotliwość drgań. I wiedz : przyciągasz do swojego życia dokładnie to, co słyszysz.

💕 Obrazy, rzeczy, które widzisz 💕

Kiedy oglądasz programy, które dotyczą nieszczęścia, śmierci, zdrady itp. Twój mózg akceptuje to jako rzeczywistość i uwalnia całą chemię w Twoim ciele, powodując, że Twoja częstotliwość drgań jest naruszona. Oglądaj rzeczy i obrazy, które pomagają Ci podwyższyć wibracje na wyższe częstotliwości.

💕 Atmosfera 💕

Czy to w Twoim domu, czy w pracy, jeśli spędzasz większość swojego czasu w toksycznym środowisku, to również wpłynie to na Twoją częstotliwość drgań. Popraw to, co jest wokół Ciebie i oczyść swoją atmosferę. Pokaż wszechświatu, że jesteś zdolny, aby otrzymać więcej. Dbaj o to, co już masz.

💕 Słowa 💕

Jeśli przyzwyczaisz się do żądania lub mówienia źle o rzeczach i ludziach, to wpływa na Twoją częstotliwość drgań. Aby utrzymać swoją wysoką częstotliwość, ważne jest, aby usunąć ten nawyk, aby domagać się nie narzekania i mówienia źle o innych. Więc unikaj robienia dramatów. Przyjmij swoją odpowiedzialność za wybory w swoim życiu.

💕 Wdzięczność 💕

Wdzięczność pozytywnie wpływa na Twoją częstotliwość drgań. To jest nawyk, który powinnaś/-ieneś włączyć do swojego życia. Zacznij dziękować za wszystko: za dobre rzeczy i te, które uważasz za nie dobre, bo te z jakiegoś powodu pojawiły się w Twoim życiu. Podziękuj za wszystkie doświadczenia, które kiedykolwiek miałeś. Wdzięczność otwiera drzwi, aby dobre energie, rzeczy i sytuacje płynęły pozytywnie i harmonijnie w Twoim życiu.

~ z sieci.


środa, 15 kwietnia 2020

Przestań opowiadać Życiu, jak wielkie są Twoje lęki.

Odwagi!
Odwagi, by iść za tym, co czujesz.
Odwagi, by podążać tam, gdzie chcesz.
Odwagi, by zostawiać za sobą to, czego już nie chcesz.
Odwagi, by realizować swoje marzenia.
Odwagi, by nie oglądać się na innych.
Odwagi, by patrzeć przed siebie.
Odwagi, by mówić tak, kiedy naprawdę chcesz.
Odwagi, by mówić nie, kiedy nie chcesz.
Odwagi, by żyć. I Żyć, pozwolić Sobie.
Nawet jeśli krok, który tak bardzo chcesz zrobić, jest tym, którego się najbardziej boisz. Pamiętaj. Tak to wygląda tylko z perspektywy, w której jesteś.
To, że Twoje lęki są silne, świadczy tak naprawdę o Twojej wewnętrznej sile. Bo nikt inny prócz Ciebie, nie nadał im takiej wielkości. I to nie oznacza, że Ty jesteś słaba. Oznacza tylko, że masz ogromną siłę, tylko ją niewłaściwie ukierunkowałaś.
Odwagi, by spojrzeć na to wszystko, inaczej. I przestać opowiadać Życiu, jak wielkie są Twoje lęki. A zacząć opowiadać swoim lękom, jak bardzo Bóg w Tobie, jest Wielki.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Nikt nie jest Ci nic winien....



Nikt nie jest Ci nic winien.
Ani partner/ka ani rodzic,
ani syn ani córka
ani przyjaciółka
ani osoba, dla której zrobiłeś coś dobrego kiedyś
i teraz oczekujesz rewanżu, bo Ci się należy.
Nikt.
Nikt nie jest Ci winien swojego czasu, energii, wsparcia, pomocy, miłości...
Nawet jeśli Ci jest źle, nikt nie ma obowiązku być dla Ciebie.
Nikt nie ma też obowiązku dawać Ci czegokolwiek tylko dlatego, że on zdaje się to mieć, a Ty nie.
.
Ty też nikomu nie jesteś nic winien.
Ani matce ani ojcu,
ani partnerowi
ani dorosłemu już dziecku, które się czegoś domaga,
ani przyjacielowi ani osobie, której jest źle.
.
Nikomu nie jesteś winien swojego czasu, energii, wsparcia, pomocy, miłości..
Nie masz obowiązku oferować tego nikomu.
.
Nie masz obowiązku dawać innym czegoś tylko dlatego, że Ty zdajesz się to mieć, a on nie.
.
Skąd wiesz, że masz coś komuś zaoferować?
Stąd, że tego chcesz.
Stąd, że to samo z Ciebie wypływa.
Stąd, że to wypływa z Ciebie samo, ale nie jako odpowiedź na żądanie danej osoby, nie jako przymus i nie jako
po-winność ani litość (nie mylić ze współczuciem, które wynika z głębokiej mądrości połączonej z miłością).
.
Bo jeśli robisz coś dla kogoś z przymusu, z po-winności,
czy z poczucia winy,
z obowiązku, z litości, z lęku
lub na zasadzie wykalkulowanej transakcji itd...
...to czy to naprawdę płynie z "dobrego serca" czy "miłości" czy może z jakiegoś oprogramowania?
.
I w drugą stronę - jeśli dostajesz coś od kogoś z przymusu,
z po-winności,
z poczucia winy,
z obowiązku,
z litości,
z lęku
lub na zasadzie wykalkulowanej transakcji (ja Ci dam, a potem Ty będziesz musiał dać mi, a jak tego nie zrobisz, to Ci wypomnę i będę się domagać),
czy też dlatego, że to sobie wymusiłeś,
to czy naprawdę poczujesz się głęboko usatysfakcjonowany
i nakarmiony?
Czy to Ci kiedykolwiek wystarczy?
Czy Cię to kiedykolwiek nakarmi?
Czy może jeszcze rozbudzi poczucie niedoboru
i chcenie "więcej" z poziomu dziecka,
któremu się należy od innych, bo nigdy nie dostało?
Czy naprawdę będziesz miał wtedy szansę na zbudowanie pełnej miłości więzi czy doświadczenie spotkania w kochaniu?
.
W razie gdyby posypały się oburzone głosy
pragnę zaznaczyć wyraźnie,
że w moim odczuciu
współczucie i wyciąganie ręki do drugiego człowieka,
służenie pomocą, kochanie
i okazywanie tego jest NATURALNE i wręcz oczywiste.
Widzę głodnego - daję mu jeść. Widzę spragnionego - daję mu pić. Niezależnie od tego, czy jest to człowiek, zwierzę czy roślina.
Metta - miłująca dobroć - to istota mojego istnienia i moja główna i jedyna praktyka, z której wynikają wszystkie inne.
(Ale często zaznaczam, że miłość i współczucie są miłością i współczuciem a nie oprogramowaniem wtedy, gdy obejmują nas samych, a tym samym w naturalny sposób innych).
.
To normalne, że chcemy coś dostawać od innych i czasem czegoś potrzebujemy, a więc po to sięgamy.
To naturalne też, że wyciągamy do kogoś rękę, aby mu coś dać i przy nim być.
.
Warto jednak nauczyć się opiekować sobą i pełną odpowiedzialność za siebie przyjąć,
aby przestać być żebrakiem
i odkryć w sobie Króla i Królową.
Bogactwo swoje wewnętrzne odkryć niezmierzone,
bogactwo, w którym jest również mnóstwo przestrzeni na PRZYJMOWANIE od drugiego.
.
Warto uczyć się opiekować samym sobą.
Mamę swoją wewnętrzną odkryć i w niej siebie utulić.
Tatę wewnętrznego odkryć i pozwolić mu stworzyć dla siebie bezpieczną przestrzeń, której być może nigdy nie mieliśmy.
Bezpieczną przestrzeń
dla wszystkich naszych "NIE" i wszystkich "TAK".
Nauczyć się podchodzić do siebie z najwyższą życzliwością.
Wtedy bycie Sobą ze Sobą będzie głęboko karmiące, uzdrawiające, kojące.
Tak oto dojrzewamy wewnętrznie.
.
I będziemy dojrzewać być może całe życie.
Ale gdy to załapiemy....
.
Wówczas możemy wejść w relację z drugim człowiekiem niczego się od niego nie domagając.
Bez potrzeby używania kogoś do czegokolwiek (a jednak z głębokim uszanowaniem własnych potrzeb).
.
A wtedy nieuchronnie trafimy na osoby, które chcą nam dawać same z siebie i które przyjmują to co możemy im dać z wdzięcznością, nie domagając się od nas niczego.
I właśnie dlatego pragniemy im dawać.
Prosto z serca.

Karolina Bochenek

sobota, 11 kwietnia 2020

Ból pleców – barki

Obraz Heri Santoso z Pixabay

Barki są niezwykle ruchliwymi elementami ludzkiego ciała. Umożliwiają ruchy ramion i tułowia we wszystkich kierunkach. W nich też kumuluje się dużo stresów dnia codziennego i co za tym idzie – bólu.
Ból barków jest zawsze sygnałem, że człowiek ma poczucie, że zbyt wiele obciążeń na nich dźwiga. Często jest to wrażenie, że cały świat na nich spoczywa. Nadmiar wysiłku, stresu, zmartwień. Człowiek czuje się przytłoczony obowiązkami a jednocześnie nadal jest gotowy, by wziąć ich na siebie jeszcze więcej. Barki spajają ramiona z tułowiem dlatego często ból barków jest związany z czynieniem za dużo. Człowiek odczuwający tę dolegliwość mierzy swoją wartość tym, ile jest w stanie zrobić dla innych. A jednocześnie niekoniecznie musi to wynikać z jego prawdziwej chęci. Powstrzymuje się przed robieniem tego, na co ma ochotę w imię poczucia obowiązku, przeważnie wyimaginowanego. Albo potrzeby zadowalania innych, choć nikt tego od niego nie wymaga. To, że robi za dużo dla innych, że zajmuje się szczęściem drugich sprawia, że on sam ugina się pod ciężarem nie swoich obciążeń i obowiązków. Przyjmuje na siebie sprawy, które nie wnoszą niczego do jego życia. Czuje, że ludzie zbyt wiele od niego chcą i czuje wewnętrzny przymus do pomagania innym. Ma poczucie jakby wszystko musiał robić sam, ale takie branie odpowiedzialności za wszystko nie daje prawdziwej satysfakcji i przeważnie nie przynosi wymarzonych profitów w postaci akceptacji, pochwał albo miłości. Wręcz przeciwnie – pojawia się poczucie złości, przeciążenia, frustracji i zniechęcenia.
Ból barków pojawia się często u ludzi, którzy mają duże możliwości, ale ich nie wykorzystują ponieważ są skoncentrowani na innych. Taki ból jest sygnałem, że koniecznie trzeba zdać sobie sprawę z własnych ograniczeń i nie brać wszystkiego na siebie. Warto wówczas odpuścić sobie pewne rzeczy albo poprosić o pomoc. Kiedy człowiek poczuje wsparcie innych, nie będzie musiał tak bardzo się spinać. Jego barki będą mogły się rozluźnić.
Ból barków często związany jest z niską samooceną i niezdolnością do wyznaczania własnych granic. Korzenie tego przeważnie sięgają dzieciństwa, gdy granice dziecka nie były respektowane, albo gdy ojciec nie wyznaczył tych granic. Narzucanie samemu sobie nadmiaru obowiązków staje się sposobem zasługiwania na miłość i uznanie ze strony innych. Innych, nie samego siebie. Człowiek nie rozumie, ze inni będą go respektować i szanować tylko wtedy, gdy on sam będzie siebie szanował. Podobnie jest z zaspokajaniem potrzeb. Wydaje mu się, że miłość może mu być ofiarowana dopiero po spełnieniu wielu warunków.
Ulubionym słowem ludzi, którym doskwiera ból barków i nadmierne napięcie w tej części ciała jest słowo „Muszę…”
  • muszę iść…
  • muszę zrobić…
  • muszę być…
  • muszę zająć się…
  • muszę….
Bardzo często świadoma praca nad zmianą sposobu wyrażania się, zamiana słowa „muszę” na „mogę” albo „chcę” jest milowym krokiem do pozbycia się bólu barków. Drugim krokiem może być komunikowanie własnych potrzeb i szanowanie ich, odzyskanie przynajmniej części przestrzeni dla siebie czy pozbycie się niepotrzebnych obciążeń.

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Kiedy się rodzisz, wsiadasz do pociągu......


„Kiedy się rodzisz, wsiadasz do pociągu, poznajesz rodziców.
Myślisz, że zawsze będą podróżować z Tobą.
Jednak na pewnej stacji wysiadają i zostajesz sam...

W miarę upływu czasu, wsiadają inni.
Są ważni, to przyjaciele, znajomi, nasze dzieci, czasem miłość naszego życia.
Wielu z nich zrezygnuje z tej podróży, zostawiając większą lub mniejszą pustkę.
Inni będą tak dyskretni, że nie zauważymy, iż opuścili swoje miejsca.

Ta podróż pociągiem, jest pełna radości, smutku, oczekiwań, szczęścia i pożegnań.
Sukces tej podróży polega na dobrych stosunkach ze wszystkimi pasażerami pod warunkiem, że dajemy z siebie wszystko... co najlepsze .

Nie wiem, na jakiej stacji skończy się ta podróż , więc bądź szczęśliwy, kochaj, wybaczaj.

Ważne jest, aby tak żyć, ponieważ kiedy wysiadziemy z pociągu, będziemy musieli zostawić wspomnienia, tym którzy kontynuują swoją podróż.
Więc, niech zostaną piękne wspomnienia .

Bądźmy szczęśliwi z tego, co mamy i dziękujmy codziennie, że nasza podróż ciągle trwa.

Dziękuję, że jesteś jednym z pasażerów w moim pociągu.
I jeśli będę musiała wysiąść na następnej stacji, jestem wdzięczna, że byłeś piekną częścią... mojej podróży...”
~ Sześćdziesiąt Sekund

Namaste 🙏

Marek Majchrowski