Bycie jest już zrobione, jest gotowe.
Mówiąc do ciebie, używam słów, które jednak są całkowicie absurdalne,
ponieważ zawsze są spóźnione wobec Bycia. Życie jest zawsze pierwsze
wobec naszej interpretacji Życia. Bycie jest zawsze pierwsze wobec
naszej interpretacji Bycia. Możesz więc spokojnie poddać się i nic nie
robić z tym, co jest. Dzięki temu będziesz w stanie zauważyć oczywistość
naturalnej Obecności-Świadomości. Jakże absurdalna z tej
perspektywy okazuje się jakakolwiek droga. Każda droga jest spóźnioną
reakcją na to, co i tak już jest. Zaczynasz i kończysz zawsze w tym
samym miejscu - w Obecności. Idąc drogą, tak naprawdę uciekasz od
siebie, uciekasz od oczywistości Istnienia, od oczywistości JESTEM, a
sama droga staje się wręcz zaprzeczeniem Istnienia. Droga dzieje się w
Istnieniu, a ty masz możliwość zobaczenia, że naprawdę nic więcej nie
trzeba dodawać do tego, co już jest.
W ten sam sposób możesz też
prześledzić chęć przebudzenia. W pewnym momencie w twoim życiu pojawił
się ten koncept. Zakłada on, że trzeba coś zrobić by osiągnąć
przebudzenie, oświecenie, wolność od cierpienia. Umysł początkowo
upatruje w tym nadzieję i wyobraża sobie, że można to wypracować. Robisz
więc wszystko w tym kierunku. Jednocześnie Obecność-Ty-Świadomość cały
czas Jest, cały czas widzi, jak to pojedyncze uwarunkowanie odbija się
od ściany do ściany, próbując wszystkich metod. W końcu samo
uwarunkowanie zaczyna dostrzegać, że to odbijanie się od ściany do
ściany wydarza się w nim samym. Wydarza się w Obecności. Po jakimś
czasie zauważa, że odbija się coraz rzadziej, odbijanie boli trochę
mniej albo sam ból nie wadzi tak bardzo, jak kiedyś. Pozwala więc temu
uwarunkowaniu wypełnić się, nie ingeruje w nie.
To nie oznacza,
że ty jako człowiek, rozpuszczasz się i już nie doświadczasz niczego.
Dzieją się dwie rzeczy jednocześnie: dzieje się Wieczność i dzieje się
to ciało i jego życie. To ciało wie, że jest Wiecznością i bardzo często
pojawia się w tym momencie niebezpieczeństwo zatrzymywania się tylko w
Świadomości, tylko w Absolucie. Ulegając temu konceptowi, chcąc nie
chcąc, zaczynamy negować ziemski, cielesny aspekt życia. Może to trwać
długi czas, zanim uznamy wreszcie, że jesteśmy jednocześnie Wiecznością i
przejawieniem, i że nigdy nie było oddzielenia. Przestajemy wtedy
uciekać od tego co jest, czymkolwiek by to nie było. Przestajemy szukać,
ponieważ zauważamy, że mamy wszystko, co jest nam potrzebne. Czasem
powoli, a czasem od razu radykalnie wyłącza się mechanizm pośrednika,
który nadaje znaczenia, interpretuje i w spóźniony sposób referuje
Świadomości to, co jest.
Nie jest tak, że uwarunkowanie
doświadcza wtedy wyłącznie przyjemności. Bierzesz na siebie wszystkie
konsekwencje ciała i umysłu, wiedząc jednocześnie, że nie jesteś tylko
ciałem i umysłem.
Jesteś miejscem, z którego szukasz i cały aspekt
poszukiwań wydarza się w Tobie. Droga dzieje się w Tobie. Akceptacja i
brak akceptacji wydarzają się w Tobie. Przyjmowanie i nieprzyjmowanie
wydarzają się w Tobie. Jedno nie różni się od drugiego. Są tym samym
ruchem.
Czy widzisz teraz, jak absurdalne jest z tej perspektywy
robienie w tym celu czegokolwiek? Dodajesz sobie tylko więcej pracy.
Nakładasz na siebie kolejne jarzma. Przenoszą cię one z jednego
więzienia w drugie, z jednej celi do drugiej. Nawet jeśli wydaje ci się,
że odniosłeś jakiś sukces w dziedzinie duchowości, że coś udało ci się
zobaczyć i poprawiło to jakość twojego funkcjonowania, to zobacz, że
jest jeszcze szersza perspektywa. Patrząc z niej na wszelkie osiągnięcia
i wszelkie porażki, stajesz się wolny zarówno od jednych, jak i
drugich.
Wtedy, może po raz pierwszy, odprężasz się do tego
stopnia, że pozwalasz sobie na doświadczanie takim, jakim ono jest.
Przestajesz Życiu stawiać warunki, przestajesz Bogu stawiać warunki,
przestajesz Obecności stawiać warunki. Budzisz się.
I tak się kończy opowieść o drodze.
~ nitya
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz