W
czasach biblijnych nie było lekarzy w takim znaczeniu jak dziś. Byli
jednak uzdrowiciele, czyli ludzie uzdrawiający chorych. Propaganda
polegała na zlikwidowaniu uzdrowicieli i zajęciu ich miejsca.
Starożytnych uzdrowicieli zaczęto nazywać lekarzami a średniowiecznych
uzdrowicieli zaczęto traktować jak trucicieli.
Dawniej leczyły wiedźmy
Wśród
Słowian uzdrawianiem zajmowały się kobiety. Nazywano je wiedźmami, ale
słowo to znaczyło zupełnie co innego niż dziś. W obecnych czasach
pojmujemy to słowo stereotypowo przez okulary współczesnej propagandy i
wydaje nam się, że wiedźma to kobieta odprawiająca jakieś czary, a to
nie było do końca prawdą. Czarownic, czyli specjalistek, które by
zajmowały się tylko czarami w Polsce w ogóle nie było. One się pojawiły
razem z protestantami, którzy zapoczątkowali w Polsce na większą skalę
polowanie na czarownice. Ponieważ czarownic nie było, więc przerobiono
je w wiedźmy. Zaraz wyjaśnimy, kim naprawdę były wiedźmy.
Inkwizycja
katolicka z początku w ogóle nie chciała zajmować się czarownicami,
ponieważ duchowni nie wierzyli w czary. Opowieści o lataniu na miotle,
traktowali jako głupie zabobony. Inkwizycja została wmanewrowana w
procesy czarownic przez interwencję w Watykanie, gdzie naopowiadano
bajek o czarownicach. Swój haniebny udział w polowaniu na czarownice
mieli ci, których dziś nazywamy lekarzami. Ponieważ kobiety bardzo
często przyznawały się do czarów, więc tylko lekarz mógł ostatecznie
stwierdzić czy kobieta jest opętana czy zwyczajnie głupia. Dziś byśmy
łagodnie powiedzieli, że ma zaburzenia psychiczne. Jeśli lekarz
stwierdzał opętanie, to los kobiety był przesądzony. Jeśli lekarz
stwierdził chorobę psychiczną, to kobietę izolowano, ale nie robiono jej
krzywdy.
Dlaczego w Polsce było bardzo mało procesów o czary?
Ponieważ
w Polsce było mało protestantów. Choć w powszechnej opinii to katolicy
mieli polować na czarownice. Faktycznie było inaczej. Największa ilość
procesów o czary, a także największa liczba wyroków skazujących, była w
krajach protestanckich i nie w średniowieczu tylko w czasach rzekomego
„oświecenia”. Słowo „oświecenie” piszę w cudzysłowie, bo oczywiście
zapanowały wówczas prawdziwe ciemności, a to legendarne światło
pochodziło głównie z palących się stosów. Najwięcej procesów o czary
było w Niemczech a najmniej we Włoszech. Proponuję byś mi nie wierzył
tylko poszukał uczciwych statystyk. Na poziomie propagandy katolicyzm
jest odpowiedzialny za stosy, ale na poziomie faktów okazuje się, że
wina jest po obu stronach, z przewagą protestantów.
Skąd jednak w Polsce wzięły się czarownice?
U
nas w średniowieczu były wiedźmy, a to nie jest to samo. Wiedźma to była
kobieta, która miała wiedzę. Ta wiedza była wszechstronna, ale głównie
sprowadzała się do leczenia ludzi ziołami. Ponieważ ludzie wierzyli, że
choroby pochodzą z rzucanych uroków, więc kobiety te uznano, że potrafią
odczyniać uroki. One temu nie zaprzeczały tak samo, jak nie
zaprzeczały, że potrafią rzucać uroki. Cała otoczka tajemniczości była
dla nich nie tylko źródłem dochodów, ale także gwarancją bezpieczeństwa.
Nawet najwięksi bandyci szanowali wiedźmy raz, że czasem sami
potrzebowali ich pomocy a dwa że bali się im szkodzić. Wierzyli bowiem,
że w razie niebezpieczeństwa taka wiedźma może rzucić na nich
przekleństwo. Wiedźmy, więc chętnie korzystały z ochrony, jaką dawała im
opinia posiadających moc.
Wiedźmy to byli jedyni uzdrowiciele na ziemiach Słowian
Troszeczkę
wiedzy na ten temat mieli mnisi katoliccy, ale nie była to wiedza
uporządkowana. Pierwsi lekarze w chrześcijańskiej Europie to byli
faktycznie Żydzi szkoleni w arabskich akademiach medycznych. Wbrew
mitom, jakie dzisiaj rozpowszechnia się, Żydzi w średniowieczu mieli
swobodę poruszania się nie tylko wśród chrześcijan, ale także wśród
muzułmanów.
Przez
większą część średniowiecza Żydzi byli doradcami władców arabskich a
także finansowali ich wojny. Żydzi, więc gdy pojawili się na terenach
Polan, dzięki umiejętnością leczenia, mogli zdobyć wielkie wpływy, a
nawet mogli mieć wpływ na to, kto obecnie rządzi. Wystarczyło zadbać o
to by król nie wyzdrowiał lub by miał pecha do słabych kobiet, których
dzieci umierały zaraz po porodzie.
Problemem były kobiety mające wiedzę, czyli wiedźmy.
Trzeba
było się ich pozbyć, aby mieć monopol na uzdrawianie lub nie
uzdrawianie. W tym celu pozbyto się wiedźm, ale udało się to dopiero w
czasach „oświecenia”, gdy były już uniwersytety kształcące większą
liczbę lekarzy. Im było ich więcej tym mniej miejsca było dla kobiet
uzdrawiających. Wiedźmy zagrażały lekarzom. Stosy, które zapłonęły były
zwykłą eliminacją konkurencji. Zresztą większość lekarzy zajmowała się
też czarami. Wymyślono wówczas określenie „biała magia”. Prawie każdy
europejski król miał na swoim dworze jakiegoś czarownika. Oczywiście ich
polowanie na czarownice nie dotyczyło, ponieważ byli magami
licencjonowanymi, czyli skończyli jakąś uczelnię i byli uważani za
„naukowców”.
Zwróć uwagę na słowa, ponieważ ich prawdziwe znaczenie przeważnie nie kłamie.
- Wiedźma – wiedzę ma.
- Znachor – zna choroby.
- Uzdrowiciel – uzdrawia.
- Lekarz – leki karze brać.
Lekarze
to zwyczajni akwizytorzy leków, czyli dystrybutorzy współpracujący z
firmami farmaceutycznymi. Swoją drogę do monopolu rozpoczęli od
likwidacji konkurentów uzdrawiających naturalnymi ziołami. Dziś
zabraniają wszelkich innych sposobów uzdrawiania niż te, które oni
uznają za właściwe. Znane są przypadki kary więzienia za skuteczne
wyleczenie kogoś, o kim lekarze powiedzieli, że się nie da wyleczyć.
Dzisiaj Chrystus trafiłby do więzienia nie za uzdrawianie w sabat, ale za uzdrawianie bez posiadania pozwolenia.
Niestety
propaganda wychwalająca współczesną medycynę, straciła kontakt ze
zdrowym rozsądkiem. Jest tak powszechna, że nawet tłumacze Pisma
Świętego ulegają jej i zamiast słowa uzdrowiciel umieszczają w naszych
przekładach Pism słowo lekarz, co jest ukrytą reklamą. Mamy bardzo
głęboko zakorzeniony stereotyp, że uzdrowiciel jest zły a lekarz dobry. A
przecież same słowa i ich znaczenie wyjawiają jak jest naprawdę. Siła
stereotypowego pojmowania słów jest tak wielka, że czyni nas praktycznie
ludźmi pozbawionymi zdolności do rozumienia słów.
Poniższy
tekst wychwala uzdrowicieli a słowo lek jest w nim zarezerwowane dla
produktów pochodzących z ziemi, czyli z roślin. Zioła, jako leki
otrzymaliśmy od Boga taki jest sens słów:
„Doceń
uzdrowiciela należną zapłatą za jego usługi, albowiem i jego Pan
stworzył. Od Najwyższego pochodzi uzdrowienie, a od Króla dar się
otrzymuje. Wiedza uzdrowiciela stawia go wysoko, nawet przy
możnowładcach będą go szanować. Pan stworzył z ziemi leki, a człowiek
mądry nie będzie nimi gardził.” Syracha 38:1-4„Pan stworzył z ziemi leki a człowiek mądry nie będzie nimi gardził.”Syracha 38:4
Niestety
tłumacze nie są w stanie zorientować się, że uczestniczą w propagandzie
podmieniając słowo uzdrowiciel na lekarz. Tłumacze są już tak bardzo
indoktrynowani, że nie widzą różnicy między uzdrowicielem a lekarzem.
Jest to oczywisty dowód zaślepienia. Należy opracować nowe przekłady
Pism Świętych, w których nie tylko wróci prawdziwe imię Pana Jeszu, ale
także wrócą na swoje miejsce takie słowa jak Pomazaniec, uzdrowiciel i
wiele innych.
.
Krzysztof Król
źródło: pomazancowy.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz