Strony

piątek, 19 września 2014

Strach ma wielkie oczy... Bajka o strachu.

Strach to przeciwległy biegun miłości. Strach niszczy wszystko, niweczy nasze plany, rodzące się marzenia, burzy relacje, sprawia że ranimy siebie i wszystkich dookoła. Ze strachu, że jesteśmy "gorsi" krytykujemy innych, ze strachu że ktoś nas opuści, uzależniamy go od siebie, ze strachu, że nam się nie uda porzucamy nasze marzenia. Strach zamienia piękną, pierwotną, radosną energię w mętne, brudne i ciemne wibracje. Strach przygniata, wpycha nas do dołu, z którego trudno się potem wydostać. Spójrzmy strachowi prosto w oczy i mocą całej swojej Istoty powiedzmy głośno: NIE, NIE PODDAM CI SIĘ ! TO JA DECYDUJĘ O SOBIE.
Bajka ....................
Był sobie strach. Strach miał krótkie nogi i wielkie oczy. Jak na Stracha był całkiem ładny. Wyraz twarzy, jaki przybierał powodował, że wielu się nad nim litowało i przyjmowało pod swój dach. Rodzina, czy osoba samotna, która postanowiła pomóc Strachowi bardzo o niego dbała. Dostawał taki smutny Strach o wielkich oczach pięknie posłane łóżko, śniadania, obiady i kolacje, a czasami nawet deser i kostki ulubionej czekolady do przegryzania. Wyprowadzano Stracha na spacery, na randki, do kina, do kawiarni, wkładano to torebek, teczek i toreb na laptopy. Strach był zawsze i wszędzie obecny. W kuchni i sypialni. Nie, on się wcale nie pchał i nikogo nie zmuszał do tego, by się nim zajmowano. Nie można go nawet posądzać o przemyślne działanie w celu zapewnienia sobie wygody. Nie, Strach po prostu miał smutną minkę, kurczył się w sobie, robił wielkie i smutne oczy zbitego psa i… opiekę na najbliższe tygodnie, miesiące, a czasem nawet lata miał zapewnioną. Strach nie musiał robić nic poza wielkimi, smutnymi oczami. Trząsł się i wątpił w sens istnienia. Poddawał się przy byle okazji i zawracał z drogi. Strach bał się odezwać, nie umiał przepraszać, prosić, ani mówić co myśli. Bał się odmawiać.
Pewnego razu poznał miłą, starszą kobietę. Miała ciężkie życie, dużo przeszła. Właściwie to nic dobrego ją nie spotkało. Kiedy już myślała, że dokończy swój żywot w smutku, kiedy już pogodziła się z tym, że nigdy nie wyjedzie poza swoją wioseczkę, nadarzyła się cudowna okazja, by zobaczyła ocean. Całe życie o tym marzyła. Całe życie modliła się, prosiła świat i zaświaty, by dane jej było chociaż raz w życiu zobaczyć ten cud. I w końcu, wtedy, gdy już niczego się nie spodziewała, mogła wyjechać.
Wtedy, dzień przed wyjazdem, ulitowała się nad Strachem. Był taki biedny, samotny i miał takie wielkie, smutne oczy… Strach wtedy zaczął myśleć, coś się w nim obudziło, czuł, że nie powinien przyjmować zaproszenia staruszki. Coś w nim krzyczało: „nie wolno ci tego robić, nie przyjmuj jej zaproszenia”, ale … nie potrafił odmówić. Bał się, co ona sobie pomyśli, przecież tak ładnie go zaprasza…
I staruszka litując się nad Strachem nigdy nie zobaczyła oceanu….
Proszę, nie bój się i nie ulegaj strachowi. Może to jedyna szansa, by zobaczyć ocean ???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz