Strony
▼
czwartek, 31 lipca 2014
środa, 30 lipca 2014
Zawsze jest odpowiednia chwila, żeby żyć .
Trzeba koniecznie żyć chwilą. Dostrzegajmy i uczmy się doceniać małe codzienne sprawy, przeżywać je intensywnie, z pasją. Idąc drogą wewnętrznej realizacji, trzeba unikać bierności, niezdecydowania czy ciągłego pozostawania w konflikcie wobec dokonywanego wyboru. Tymczasem ludzie wciąż myślą o przyszłości...
Na przykład: wieczorem, kiedy pójdę z przyjacielem na kolację; w niedzielę, kiedy pójdę zagrać w golfa. Lecz potem, czas kolacji czy gry w golfa wykorzystują po to, żeby myśleć o chwilach, które mają nadejść w przyszłości. W ten sposób ciągle odkładamy na później intensywność przeżywania chwili obecnej. Tak postępując wchodzi się w nie kończący się krąg, który wyklucza realizację własnego ja. Iluż to ludzi podczas weekendu jedzie na wieś czy w góry, żeby się odprężyć albo cieszyć kontaktem z przyrodą, lecz będąc tam, kierują swe myśli ku problemom domowym, ku rachunkom do zapłacenia, ku pracy czekającej na nich w biurze.
Dzieje się tak, że życie chwilą obecną staje się niemożliwe i człowiek coraz bardziej odrywa się od rzeczywistości i idealizuje życie w przyszłości.
Trzeba uchwycić teraźniejszość jako jedyną daną nam chwilę. Jak wspaniale jest zatracić się w niepewności chwili, wyłączając przeszłość, która już minęła i przyszłość, która jeszcze nie nadeszła. Pamiętajmy również, że ucieczka od rzeczywistości może być sposobem na ominięcie swoich obowiązków. Tymczasem życie to przeżywanie, przeżywanie wszystkiego, co się da. Nie ma większego znaczenia, co się robi, pod warunkiem, że żyje się własnym życiem. I nie trzeba czekać na odpowiednią chwilę. Zawsze jest odpowiednia chwila, żeby żyć.
A co z celami?
Posiadanie celów jest ważną zasadą higieny psychicznej. Lecz osiągnięcie bądź nie osiągniecie danego celu nie powinno urastać do rangi problemu. Wiadomo, że w drodze do celu natrafimy na przeszkody, trudności, problemy. Nie powinniśmy zatrzymywać się przy pierwszej przeszkodzie, ale wytrwale iść naprzód aż do osiągnięcia celu, jaki sobie wyznaczyliśmy. Problemów zatem nie wolno unikać, lecz trzeba je przeżywać. Stawić im czoło. Rozwiązywać je. Przezwyciężać. Posiadanie celów nadaje życiu sens, pomaga nam nie czuć się ludźmi samotnymi, jest dla nas punktem odniesienia, kiedy znajdujemy się w stanie zaburzenia umysłowego, w sytuacjach konfliktowych. To cel daje nam siłę, by stawić czoło problemom, by przezwyciężać je i iść naprzód.
Kiedy dręczy cię myśl o przyszłości, przejdź do czynu!
Miałem ciotkę, która - obawiając się, że nie będzie gotowa we właściwym czasie - już na dzień przed terminem wyjazdu ubierała się i czyniła wszelkie przygotowania. Obawa przed tym, że nie będzie się umiało należycie stawić czoła przyszłości dręczy wielu naszych współczesnych do tego stopnia, że tracą oni z tego powodu znaczną część swojego życia.
Obawy przed przyszłością nie należy mylić z tym stanem niepokoju, który jest normalny, fizjologiczny, gdy człowiek znajduje się w trudnej sytuacji lub oczekuje realizacji swoich planów. Obawa przed przyszłością nie ułatwia stawienia jej czoła! Wręcz przeciwnie; wprowadza w stan większego niepokoju a co za tym idzie, zgubnie wpływa na próby rozwiązania czegokolwiek. Nie pozwala żyć. Służy tylko temu, by nas zastraszyć. Kiedy dręczy cię myśl o przyszłości, przejdź do czynu! Czyn, rzucenie się w wir rzeczywistości, w chwilę obecną, jest najwłaściwszą terapią na niepokój przed przyszłością. Ile razy, przeżywając jakąś sytuację, zdaliśmy sobie sprawę, że była, w gruncie rzeczy, łatwiejsza od tego, jak sobie ją wcześniej wyobrażaliśmy.
Strach - odwaga - czyn
Przestrzeń, jaka istnieje między myślą a czynem, to strach! Czyn powinien następować natychmiast po myśli. Niewątpliwie nie powinno się to odbywać w sposób impulsywny, lecz mieć swe miejsce w projekcie, powinno mieć charakter planowy. Czyn powinien być zawsze częścią składową jakiegoś projektu, nie powinien nigdy zaistnieć jako reakcja! Ten kto reaguje, nie wybiera! Ten kto reaguje, odpowiada wyłącznie na otrzymany bodziec i nic więcej. Od zwierząt odróżnia go niewiele lub nic. Faza planowania, projektowania, jest typowa wyłącznie dla człowieka. Tylko on wybiera. Może wybierać. Tylko on decyduje. Może decydować.
Ale aby przejść do czynu, potrzeba odwagi. Odwaga nie oznacza dla mnie agresji. Odwaga, jaką mam na myśli, jest cechą, którą posiadają wszyscy. Bez różnicy. Jest siłą życiową. Odwaga jest pożywką dla czynu. Strach natomiast jest pożywką dla myśli. Strach nie istnieje. Jest abstrakcją, pojęciem. Nie istnieje. Jest formą myśli. Żyć to mieć odwagę robienia planów i realizowania myśli. Ale uwaga! Ten, kto wyłącznie myśli, niczego nie realizuje i nie żyje! Myśleć - tak, ale myśleć o tym, żeby coś zrobić, skonkretyzować, zrealizować to, o czym się myślało.
Czyn jest weryfikacją myśli. Ktoś powiedział: strach zapukał do drzwi. Odwaga poszła otworzyć i nie zastała nikogo! Pewność jest zaufaniem do własnej osoby. Jest reagowaniem na sprawy z prawdziwym zaufaniem. A prawdziwe zaufanie z kolei wypracowuje się przy pomocy odwagi. Jak już wcześniej powiedziałem, odwaga należy do nas wszystkich. Bardzo często do zwycięstwa wystarczy tylko dodatkowa odrobina odwagi. Nie wycofujcie się z gry, nawet jeśli czujecie się zmęczeni. Zatrzymajcie się i odpocznijcie trochę, aby znów zacząć działać z większą odwagą. Nie zniechęcajcie się, jeśli wszystko wydaje się iść na opak, znajdźcie w sobie więcej siły, więcej odwagi.
Pytacie, gdzie ich szukać?
Ależ nigdzie! One są w was. Są w nas. Są we wszystkich. Nikt nie zna jeszcze dokładnie wielkich możliwości naszego umysłu, nieskończonego zasięgu naszej psychiki. Nie zapominajmy, że jesteśmy dziećmi Boga. Więc w nas też jest boskość. I czy sądzicie, że boskie stworzenia mają mało odwagi? Jeśli tak, to tylko dlatego, że same tego chcą. Jednak również nie-strach jest szkodliwy. Nie-strach rodzi się z nieświadomości, z niewiedzy, z powierzchowności. Nie-strach należy do osób nieodpowiedzialnych, niedojrzałych. Często za witalność bierzemy nieświadomość, upór. Ileż to razy zdarzyło mi się zmuszać kogoś do myślenia lub pytać przynajmniej o motywy, przyczyny jakiegoś zachowania, jakiejś postawy, słowa, interwencji, sądu, a w odpowiedzi otrzymywałem wyłącznie upartą negatywną replikę, odmowną, której jednak nigdy nie towarzyszyło rozumowanie, motywacja.
Kiedy jesteśmy na przykład świadkami brawurowego czynu, niebezpiecznego dla człowieka, który go podejmuje i dla innych ludzi, czy bierzemy to za odwagę?
- Odwaga nie jest nie-strachem.
- Nie-strach jest nieodpowiedzialnością. I nie należy do odważnych, lecz do niepewnych.
- Nie-strach jest dzieckiem tych, którzy nie posiadają świadomości bycia, istnienia.
- Nie-strach należy do tych, którzy nie chcą widzieć rzeczywistości.
http://www.dobrewiadomosci.net.pl/historie/510-zawsze-jest-odpowiednia-chwila-zeby-zyc
poniedziałek, 28 lipca 2014
Moja dobra przyjaciółka - Fitolizynka.
Gdy nadszedł mój emerytalny czas, (a było to sporo lat temu)
cieszyłam się, że wreszcie będę spędzać moje dni bujając się na starym
ulubionym folelu, słuchać śpiewu ptaszków, kontemplować, buszować po
ogrodzie, a pewnego dnia,
jak ten mały ślimaczek, zapuszczę się w ten przepiękny ogród do ArtIrenki .
i .... będę rozkoszować się tzw. wolnością.
Wolnością, ale od czego? sama nie wiem...
Okazało się, że ulubiony fotel stoi sobie nie zajety, a ja jestem ciągle zajęta. Dodatkowo Internet sprawił, że nie mam czasu się chociaż trochę ponudzić. Mogę przemieszczać się po całym świecie o każdej porze dnia i nocy, odwiedzać rodzinkę rozsypaną po całym świecie, poznawać cudownych ludzi dzięki blogowaniu, korzystać z Encyklopedii i różnego rodzaju informacji jakich tylko potrzebuję, spiewać, tańczyć, a także podkarmiac duszę pięknymi wykładami.
Takie piękne czasy dla emerytów.
Czas pędzi do przodu jak szalony, w sumie moje blogowanie, które kiedyś polubiłam i bardzo przypadło mi do gustu, teraz zaniedbuję.... główny powód - chroniczny już brak czasu.
Dzisiaj chcę się podzielić cudownym lekiem, naturalnym, ziołowym, z którym ostatnio jestem bardzo zaprzyjaźniona.
Tak się złożyło, że jakimś cudem, nie wiadomo nawet kiedy nagromadziłam sobie trochę kamyczków, ale nie tych cennych, szlachetnych. Zwykłe, pospolite, ostre, nikomu nie potrzebne. Te pospolite kamyczki zagnieździły się w moim woreczku i w końcu zimową porą nieprzyjemnie mnie zaatakowały i wystraszyły.
Atak był ostry.... jak wygląda atak kamyczków, kto przeszedł, to wie, że to prawie jak koniec świata.
Wizyta u lekarza, skierowanie na badania USG, które potwierdziły dużą ilość drobnych kamyczkow.
Dostałam skierowanie do chirurga.
Ponieważ atak minął zanim udałam się do chirurga, chirurg dał mi dwie alternatywy do wyboru.
Mogłam wybierać:
*albo zaraz operacja,
*albo poczekać z pół roku, starać się odpowiednio odżywiać, nie stresować, itp... i jeśli dolegliwości nie powrócą to być może obejdzie się bez operacji.
Oczywiście z radością wybrałam drugą opcję.
Zaczęłam na własną rękę zażywać FITOLIZYNE.
Równocześnie stosowałam odpowiednią dietę.
Dzisiaj po paru miesiącach dobrej diety i regularnym zażywaniu Fitolizyny czuję się jak nowonarodzona.
Chce mi się ćwiczyć, chce mi się żyć, jednym słowem czuję się świetnie.
Zrobiłam sobie ostatnio badania, moja pani doktor była zachwycona bardzo dobrymi wynikami.
I jak tu nie kochać Fitolizyny?
Fitolizanę nadal zażywam z małymi przerwami.
Chociaż Fitolizyna głównie zalecana jest w zakażeniach i stanach zapalnych dróg moczowych, w kamicy dróg moczowych i piasku nerkowym, profilaktycznie w kamicy nerkowej, u mnie zadziałała również na moje drobne kamyczki w woreczku żółciowym. Oczywiście moje drogi moczowe też skorzystały. Czuję to po sprawniejszych stawach.
Fitolizyna to ziołowa pastą, w skład której wchodzą takie zioła jak: kłącza perzu, łuski cebuli, liście brzozy, nasiona kozieradki, korzeń pietruszki, ziele nawłoci, ziele skrzypu, korzeń lubczyka i ziele rdestu ptasiego.
http://maria-mojawizjazdrowia.blogspot.com/2014/04/moja-dobra-przyjacioka-fitolizynka.html
jak ten mały ślimaczek, zapuszczę się w ten przepiękny ogród do ArtIrenki .
i .... będę rozkoszować się tzw. wolnością.
Wolnością, ale od czego? sama nie wiem...
Okazało się, że ulubiony fotel stoi sobie nie zajety, a ja jestem ciągle zajęta. Dodatkowo Internet sprawił, że nie mam czasu się chociaż trochę ponudzić. Mogę przemieszczać się po całym świecie o każdej porze dnia i nocy, odwiedzać rodzinkę rozsypaną po całym świecie, poznawać cudownych ludzi dzięki blogowaniu, korzystać z Encyklopedii i różnego rodzaju informacji jakich tylko potrzebuję, spiewać, tańczyć, a także podkarmiac duszę pięknymi wykładami.
Takie piękne czasy dla emerytów.
Czas pędzi do przodu jak szalony, w sumie moje blogowanie, które kiedyś polubiłam i bardzo przypadło mi do gustu, teraz zaniedbuję.... główny powód - chroniczny już brak czasu.
Dzisiaj chcę się podzielić cudownym lekiem, naturalnym, ziołowym, z którym ostatnio jestem bardzo zaprzyjaźniona.
Tak się złożyło, że jakimś cudem, nie wiadomo nawet kiedy nagromadziłam sobie trochę kamyczków, ale nie tych cennych, szlachetnych. Zwykłe, pospolite, ostre, nikomu nie potrzebne. Te pospolite kamyczki zagnieździły się w moim woreczku i w końcu zimową porą nieprzyjemnie mnie zaatakowały i wystraszyły.
Atak był ostry.... jak wygląda atak kamyczków, kto przeszedł, to wie, że to prawie jak koniec świata.
Wizyta u lekarza, skierowanie na badania USG, które potwierdziły dużą ilość drobnych kamyczkow.
Dostałam skierowanie do chirurga.
Ponieważ atak minął zanim udałam się do chirurga, chirurg dał mi dwie alternatywy do wyboru.
Mogłam wybierać:
*albo zaraz operacja,
*albo poczekać z pół roku, starać się odpowiednio odżywiać, nie stresować, itp... i jeśli dolegliwości nie powrócą to być może obejdzie się bez operacji.
Oczywiście z radością wybrałam drugą opcję.
Zaczęłam na własną rękę zażywać FITOLIZYNE.
Równocześnie stosowałam odpowiednią dietę.
Dzisiaj po paru miesiącach dobrej diety i regularnym zażywaniu Fitolizyny czuję się jak nowonarodzona.
Chce mi się ćwiczyć, chce mi się żyć, jednym słowem czuję się świetnie.
Zrobiłam sobie ostatnio badania, moja pani doktor była zachwycona bardzo dobrymi wynikami.
I jak tu nie kochać Fitolizyny?
Fitolizanę nadal zażywam z małymi przerwami.
Chociaż Fitolizyna głównie zalecana jest w zakażeniach i stanach zapalnych dróg moczowych, w kamicy dróg moczowych i piasku nerkowym, profilaktycznie w kamicy nerkowej, u mnie zadziałała również na moje drobne kamyczki w woreczku żółciowym. Oczywiście moje drogi moczowe też skorzystały. Czuję to po sprawniejszych stawach.
Fitolizyna to ziołowa pastą, w skład której wchodzą takie zioła jak: kłącza perzu, łuski cebuli, liście brzozy, nasiona kozieradki, korzeń pietruszki, ziele nawłoci, ziele skrzypu, korzeń lubczyka i ziele rdestu ptasiego.
http://maria-mojawizjazdrowia.blogspot.com/2014/04/moja-dobra-przyjacioka-fitolizynka.html
niedziela, 27 lipca 2014
Zostań czarodziejem.
A gdyby tak ktoś ci zaproponował przeniesienie się w czarodziejską rzeczywistość? Rzeczywistość, w której – kochasz swoją pracę, przeżywasz cudowne chwile z partnerem, masz fantastycznych znajomych, odczuwasz bezpieczeństwo finansowe – pomyśl, co jeszcze pragniesz…
A jeśli jest tak, że każdy z nas ma magiczną różdżkę, która sprawia, że nasz świat staje się przyjazny, ciepły i bezpieczny? Może by tak poczarować trochę? Macie ochotę? To do dzieła! Magiczna formuła to – „Jest dobrze”, „Jest radośnie”, „Żyję w miłości” – wybierz, co chcesz albo stwórz swoje zaklęcie – to działa!! To, co jest w tobie, jest też na zewnątrz:
Jesteśmy kształtowani przez nasze myśli. Jesteśmy tym, czym one są.
Budda
Świat jest taki, jak myślisz, że jest, ludzie są tacy jak myślisz, że są, los jest taki, jak myślisz, że jest – jesteś twórcą swojego świata. Twoje doświadczenia życiowe są odbiciem Twoich myśli. Gdy zmieniasz myśli – zmieniasz swój świat.
I zasada Huny
Chcesz zostać swoim własnym, nadwornym czarodziejem życia? To
wyciągaj swoją zakurzoną różdżkę i używaj jej mocy!! Wiem, że i ty i ja
odłożyliśmy ją tylko na chwilę do szuflady, tylko na czas, kiedy
wszystko się uspokoi, kiedy już spłacę mieszkanie, kupię samochód,
odbędę podróż, ustawię firmę. Ale to jest iluzja, największa głupota
ludzi – i tylko nielicznym udaje się jej uniknąć.Być głupcem i zdawać sobie z tego sprawę – lepsze to niż być głupcem i uważać się za mądrego.
Budda
Każdy dzień, każda chwila może być chwilą radości i miłości i
nieważne, czy mam na koncie zero, czy milion dolarów. Wystarczy uznać:
super, że to mnie spotkało, dzięki temu wydarzeniu czegoś się nauczę,
znowu pójdę krok dalej. Nie udało mi się wyjechać na wymarzone wakacje?
To co z tego? Idę do biblioteki, pożyczam masę książek i oddaję się
słodkiemu lenistwu, jak dla mnie, to jest upojenie – tzn z tymi
książkami. Ty wstaw sobie, co chcesz, jeśli nie uda ci się wyjechać na
super wakacje. Może to będzie maraton filmowy, jazda na rowerze,
spotkania z koleżankami? Nie narzekaj – nie rób z siebie słusznie
poruszonego, słusznie obrażonego, niesprawiedliwie potraktowanego, bo
zostaniesz i obrażony, i poruszony. Aby osiągnąć stan szczęścia, nie
musisz wyjeżdżać, masz to w sobie, w swojej duszy. Zauważaj radość,
miłość, spokój, które ci się przytrafiają, a będą się wpychały do ciebie
oknami. Spójrz - już rozsuwają firanki i chcą wskoczyć do twojego
życia.Wpuścisz takiego gościa? Jasne, że tak!
A co zrobić, jak znowu zapomnisz o magii życia?
Królu życia, jeśli się przewrócisz, zrób tak: Wstań, popraw koronę na głowie i znowu otwórz okno.
http://ziolowawyspa.pl/zostan-czarodziejem/
piątek, 25 lipca 2014
Niczego Się Nie Wyrzekaj, Do Niczego Się Nie Przywiązuj.
Dziś chciałabym przedstawić wam postać Anthonego de
Mello, hinduskiego jezuitę, psychoterapeutę, mistyka,
kierownika duchowego. Sam nazywa się potocznie “chrześcijaninem
Wschodu“, zaś przyjaciele mówią o nim – “mistrzem
modlitwy“
Największy rozgłos zdobył dzięki książkom i konferencjom z dziedziny duchowości, w których łączył tradycyjną mistykę europejską z myślą Dalekiego Wschodu, nierzadko wchodząc również w obszar psychologii. Jego metody modlitwy oraz ćwiczenia duchowego wykorzystujące technikę psychoanalizy i psychoterapii uważane są za nowatorskie.
Nauka duchowa zawarta we wszystkich jego książkach daje się sprowadzić do trzech podstawowych pojęć: “poznania” – “przebudzenia” – “świadomości“, na których ściśle opiera się ludzkie szczęście, oświecenie oraz miłość. Wiele jego medytacji oraz bajek zwraca uwagę na nieszczęście człowieka płynące z fałszywych przekonań, pragnień bądź wpływu kultury uniemożliwiającego osiągnięcie wewnętrznej wolności.
De Mello stawiał przy tym pewien pomost pomiędzy buddyjskimi “Czterema Szlachetnymi Prawdami a “stopniami doskonałości” św. Jana od Krzyża, nie tylko w odniesieniu do wyzbycia się przywiązań względem świata zewnętrznego, ale również w głoszeniu – mówiąc za św. Pawłem – potrzeby śmierci “starego człowieka” i “narodzinach nowego”.
Jedna z jego głównych maksym brzmiała: “Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać”. Poniżej przestawiamy wybrane przemyślenia z jego książki “Minuta Mądrości”
http://www.omsica.pl/blog/medytacja-anthony-de-mello/
Największy rozgłos zdobył dzięki książkom i konferencjom z dziedziny duchowości, w których łączył tradycyjną mistykę europejską z myślą Dalekiego Wschodu, nierzadko wchodząc również w obszar psychologii. Jego metody modlitwy oraz ćwiczenia duchowego wykorzystujące technikę psychoanalizy i psychoterapii uważane są za nowatorskie.
Nauka duchowa zawarta we wszystkich jego książkach daje się sprowadzić do trzech podstawowych pojęć: “poznania” – “przebudzenia” – “świadomości“, na których ściśle opiera się ludzkie szczęście, oświecenie oraz miłość. Wiele jego medytacji oraz bajek zwraca uwagę na nieszczęście człowieka płynące z fałszywych przekonań, pragnień bądź wpływu kultury uniemożliwiającego osiągnięcie wewnętrznej wolności.
De Mello stawiał przy tym pewien pomost pomiędzy buddyjskimi “Czterema Szlachetnymi Prawdami a “stopniami doskonałości” św. Jana od Krzyża, nie tylko w odniesieniu do wyzbycia się przywiązań względem świata zewnętrznego, ale również w głoszeniu – mówiąc za św. Pawłem – potrzeby śmierci “starego człowieka” i “narodzinach nowego”.
Jedna z jego głównych maksym brzmiała: “Niczego się nie wyrzekać, do niczego się nie przywiązywać”. Poniżej przestawiamy wybrane przemyślenia z jego książki “Minuta Mądrości”
Cuda – Pewien człowiek przemierzył morza i lądy, by osobiście przekonać się o nadzwyczajnej sławie Mistrza. – Jakie cuda uczynił wasz Mistrz? – zapytał jednego z uczniów. – Hm! Są cuda i cuda. W twojej ojczyźnie uważa się za cud, jeśli Bóg wypełni czyjąś wolę. W moim kraju uważa się za cud, jeśli ktoś pełni wolę Bożą. – Dojrzałość – Do ucznia, który nieustannie oddawał się modlitwom, Mistrz powiedział: – Kiedy wreszcie skończysz wspierać się na Bogu i staniesz na własnych nogach? Uczeń był zaskoczony. – Przecież to ty uczyłeś nas, by uważać Boga za Ojca! – Kiedy nauczysz się, że ojciec nie jest tym, na kim możesz się wspierać, lecz tym, kto wyzwala cię z twojej skłonności do wspierania się na kimkolwiek?
Wrażliwość – Jak mogę doświadczyć jedności z całym stworzeniem? Słuchając – odpowiedział Mistrz. – A jak powinienem słuchać? – Stając się uchem, zwracającym uwagę na każdą rzecz, którą mówi wszechświat. W chwili, kiedy usłyszysz coś, co pochodzi od ciebie, zatrzymaj się.
Absurd – Mistrz od dłuższego czasu tarł cegłę o posadzkę pokoju, w którym medytował uczeń. Początkowo uczeń był zadowolony, przyjmując to jako próbę swojej zdolności do koncentracji. Ale kiedy dźwięk stał się nie do zniesienia, nie wytrzymał i wybuchnął: – Co, u diabła, wyprawiasz? Nie widzisz, że medytuję?! – Poleruję te cegłę, aby stała się lustrem – odpowiedział Mistrz. – Oszalałeś! Jak możesz z cegły zrobić lustro? – Jestem szalony nie bardziej niż ty! W jaki sposób z egocentryka możesz stać się człowiekiem medytującym?
Jasność – Nie szukajcie Boga – rzekł Mistrz. – Po prostu patrzcie, a wszystko się wam objawi. – Ale jak mamy patrzeć? – Za każdym razem, kiedy patrzycie na cokolwiek, starajcie się widzieć tylko to, co jest, i nic innego. Uczniowie byli wyraźnie zdezorientowani, więc Mistrz wyłożył to prościej: – Na przykład, kiedy spoglądacie na księżyc, starajcie się widzieć jedynie księżyc i nic ponadto. – A cóż innego oprócz księżyca można widzieć, kiedy się na niego patrzy? – Człowiek głodny mógłby zobaczyć krąg sera. Zakochany – twarz ukochanej osoby.
Religia – Podróżujący gubernator zatrzymał się, by złożyć uszanowanie Mistrzowi. – Ważne sprawy państwowe nie pozostawiają mi czasu na długie rozprawy – rzekł. – Czy mógłbyś streścić istotę religii w jednym lub dwóch zdaniach, dla ludzi tak zajętych jak ja? – Dla dobra Waszej Wysokości gotów jestem ująć to w jednym słowie. – Nie do wiary! Cóż to za niezwykłe słowo? Milczenie. – A jaka droga prowadzi do Milczenia? Medytacja. – A czym jest, jeśli mogę zapytać, medytacja? – Milczeniem.
Duchowość – Chociaż był to “Dzień Milczenia” Mistrza, pewien podróżny poprosił go o słowo mądrości, które byłoby mu przewodnikiem w drodze przez życie. Mistrz uprzejmie przystał na to, wziął kartke papieru i napisał na niej jedno, jedyne słowo: ” wiadomość”. Przybysz najwyraźniej nie wiedział, co począć. – To zbyt mało. Czy nie mógłbyś powiedzieć o tym czegoś więcej? Mistrz powtórnie wziął papier i napisał: “Świadomość, świadomość, świadomość”. – Ale co właściwie znaczą te słowa? – zapytał jeszcze bardziej bezradny gość. Mistrz wyciągnął rękę po papier i napisał: “Świadomość, świadomość, świadomość znaczy świadomość”.
Czuwanie – Czy jest coś co mogę zrobić, aby stać się oświeconym? – Tak niewiele, jak niewiele możesz uczynić, by rano wstało słońce. – Jaką więc wartość mają te wszystkie duchowe ćwiczenia, które zalecasz? – Dają ci pewność, że nie prześpisz chwili, w której wzejdzie słońce.
Obecność – Gdzie mogę szukać Oświecenia? – Tutaj. – Kiedy się ono dokona? – Teraz właśnie się dokonuje. – Dlaczegoż go nie doświadczam? – Dlatego, że nie patrzysz. – Na co powinienem patrzeć? – Na nic. Po prostu patrz. – W co? – W cokolwiek, na czym spoczną twoje oczy. – Czy muszę patrzeć w jakiś specjalny sposób? – Nie. W zwykły sposób. – Ależ, czy ja nie patrzę zawsze w zwykły sposób? – Nie. – Dlaczego nie? – Dlatego że, by patrzeć, musisz tu być. Przeważnie jednak jesteś gdzie indziej. – Głębia Mistrz rzekł do człowieka interesów: – Jak ryba ginie na suchym lądzie, tak i ty, gdy pochłaniają cię sprawy tego świata, umierasz. Ryba musi wrócić do wody – ty zaś musisz powrócić do samotności. Człowieka interesów ogarnęło przerażenie. – Muszę więc porzucić interesy i wycofać się do klasztoru? – Ależ nie. Zajmuj się nadal swoimi sprawami, i wejdź w siebie – w głąb swego serca!
Wnętrze – Uczeń prosił o słowo mądrości. Mistrz rzekł: – Idź, usiądź w swojej celi, a ona nauczy cię mądrości. – Ależ ja nie mam żadnej celi. Nie jestem mnichem. – Ależ masz ją. Wejrzyj w siebie!
Charyzmat – Pewien uczeń był Żydem. – Co dobrego mam czynić, aby podobać się Bogu? – Skąd mam to wiedzieć? – odpowiedział Mistrz. – Twoja Biblia powiada, że Abraham był gościnny i że Bóg był z nim. Eliasz kochał modlitwę i Bóg był z nim. Dawid rządził królestwem i z nim również był Bóg. – A czy jest sposób, bym odkrył wyznaczone dla mnie zadanie? – Tak. Postaraj się odkryć najgłębszą skłonność twego serca i za nią podążaj.
Harmonia – Chociaż Mistrz zwykł był postępować w sposób tradycyjny, to jednak nie żywił zbyt wielkiego szacunku dla sztywnych reguł i norm. Pewnego razu wybuchła kłótnia między uczniem i jego córką, ponieważ ojciec nalegał, by dziewczyna zastosowała się do zasad swojej religii, dotyczących wyboru przyszłego męża. Mistrz otwarcie opowiedział się po stronie dziewczyny. Kiedy uczeń dał wyraz swemu zaskoczeniu, że święty człowiek może tak postępować, Mistrz odpowiedział: – Musisz zrozumieć, że życie jest jak muzyka, którą tworzą raczej uczucia i instynkt, niż reguły.
Zrozumienie – W jaki sposób mogę otrzymać tę łaskę, bym nigdy nie sądził mego bliźniego? Przez modlitwę. – Zatem dlaczego dotychczas jej nie otrzymałem? – Dlatego, że nie modliłeś się w odpowiednim miejscu. Gdzie ono jest? – W sercu Boga. Jak mógłbym tam dotrzeć? – Zrozum, że każdy kto grzeszy, nie wie, co czyni, i dlatego będzie mu przebaczone.
Złudzenie – Jak mógłbym osiągnąć życie wieczne? – Życie wieczne jest teraz. Wejdź w teraźniejszość. – Ależ czyja nie jestem obecny w teraźniejszości? Nie. – Dlaczego? Dlatego że nie zerwałeś z twoją przeszłością. – Dlaczego miałbym się rozstawać z moją przeszłością? Nie wszystko w niej było złe. – Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.
Proroctwo – Chciałbym zostać nauczycielem Prawdy. – Czy jesteś gotów być wyszydzanym, lekceważonym i cierpieć głód aż do czterdziestego piątego roku życia? – Tak. Ale powiedz mi: co będzie, kiedy minie tych czterdzieści pięć lat? – Przyzwyczaisz się już do tego.
http://www.omsica.pl/blog/medytacja-anthony-de-mello/
czwartek, 24 lipca 2014
Mięta.
Bez jej zielonych listków lato
byłoby nie do zniesienia... Orzeźwia, gasi pragnienie, odświeża umysł i
oczyszcza powietrze... także ze złej energii.
Nawet w mitologii można znaleźć wzmianki o mięcie (przeczytaj historię o Menthe). Wiemy też, że starożytni Grecy nacierali nią stoły tuż przed pojawieniem się gości, dla uprzyjemnienia im posiłku. Rzymianie przypisywali jej działanie pobudzające pracę mózgu. To dlatego filozofowie nosili na głowach wianki ze świeżej mięty i zaprawiali nią wina.
W starożytnym Egipcie mięta, dzięki właściwościom antyseptycznym, była używana do balsamowania zwłok. Z kolei żydowscy faryzeusze uważali ją za tak cenną (skuteczny lek na niestrawność, wzdęcia, kolki, bóle miesiączkowe, katar, bezsenność), że pobierali od jej zbiorów dziesięcinę. Ale choć o mięcie jest mowa już w starożytnych pismach, to znana nam mięta pieprzowa została odkryta dopiero 350 lat temu w Anglii.
Boska historia o Menthe Było tak. Hades, władca świata podziemi, miał kochankę – nimfę Menthe. Zazdrosna małżonka Persefona dotąd dręczyła konkurentkę, aż Hades uznał, że musi sam rozwiązać ten problem. Z braku lepszego pomysłu, aby chronić kochankę, zamienił ją w leczniczą roślinę o intensywnym świeżym zapachu. Nie ma tego złego… Bo Menthe pod postacią mięty przetrwała do dziś. I chyba nie ma na świecie drugiego tak popularnego ziela.
Czy mięta chłodzi?
Czujesz zimno w ustach, kiedy żujesz jej listki? Tak działa mentol – składnik mięty pieprzowej. Aby dostarczyć ci przyjemnych doznań podczas upału, mentol musi najpierw… oszukać mózg. Podrażnia nerwy w ustach i nosie, a te wysyłają do mózgu sygnał z informacją, że masz do czynienia z czymś zimnym. Stąd przyjemne odczucie chłodu w gorący dzień.
● Z notatnika wiedźmy W ludowych wierzeniach mięta przetrwała jako zioło o magicznej mocy.
* Oczyszczanie domu ze złej energii
Zrób kropidło z gałązek mięty, majeranku i rozmarynu, umocz je w osolonej wodzie i spryskaj nią dom.
* Ochronna bransoletka
Przewiąż nadgarstek łodyżką mięty – choroby będą cię omijać z daleka.
* Przyciąganie pieniędzy
Noś w portfelu listek mięty – to zapewni ci stały przypływ gotówki.
* Sposób na wierność
Jedwabny woreczek z miętą schowany w łóżku sprawi, że ukochany zawsze będzie czuł do ciebie miętę i nawet nie pomyśli o zdradzie.
● Domowe miętówki
Zalej 2 szklanki cukru połową szklanki wody i gotuj do rozpuszczenia. Dodaj łyżkę octu i gotuj, ciągle mieszając, aż masa zrobi się gęsta.
Kropla wylana na talerz po wystygnięciu powinna być twarda. Wtedy dodaj 10-15 kropli olejku miętowego i zdejmij z ognia. Masę wylej na talerz i zanim stwardnieje na dobre, pokrój na kawałki.
● Orzeźwiający drink na upały
W szklance umieść świeże miętowe listki, a następnie zalej je osłodzonym wrzątkiem. Tak sporządzany napój będzie megaaromatyczny – o wiele bardziej niż herbata z suszonej mięty. Świetnie gasi pragnienie.
● Lekarstwo na ból brzucha
Czubatą łyżeczkę suszonych liści mięty zalej szklanką gotującej się wody i zaparzaj przez 5 do 10 minut. Pij do 4 szklanek dziennie pomiędzy posiłkami.
● Płukanka na przetłuszczające się włosy
Garść suszonej mięty zalej litrem octu jabłkowego. Mieszankę zamknij w szczelnym naczyniu i odstaw w ciepłe miejsce na 14 dni. Przefiltruj płyn przez gazę do butelki. Płucz nim włosy po każdym myciu.
● Odświeżacz do ust
Zagotuj 3 kieliszki wódki i szklankę wody. Dodaj 4 łyżki gliceryny w płynie i 1 łyżkę żelu aloesowego. Zdejmij z ognia, a kiedy płyn ostygnie, wlej 10-15 kropli olejku miętowego i wymieszaj. Miksturą płucz usta dwa razy dziennie – rano i wieczorem. Doraźnie, w czasie dnia, pomoże ci żucie świeżych liści mięty.
Mentol pod kontrolą
Mięta działa rozkurczowo, dlatego instynktownie sięgasz po nią przy bólu brzucha. I słusznie. Ale bądź ostrożna, jeśli masz mdłości – intensywny zapach może nasilić odruchy wymiotne. Ze względu na właściwości rozkurczowe, mięty nie zaleca się w przypadku zgagi – osłabia działanie zwieracza przełyku i zwiększa zarzucanie treści żołądkowej do gardła – oraz kobietom w ciąży.
http://maria-mojawizjazdrowia.blogspot.com/2014/05/mieta.html
Nawet w mitologii można znaleźć wzmianki o mięcie (przeczytaj historię o Menthe). Wiemy też, że starożytni Grecy nacierali nią stoły tuż przed pojawieniem się gości, dla uprzyjemnienia im posiłku. Rzymianie przypisywali jej działanie pobudzające pracę mózgu. To dlatego filozofowie nosili na głowach wianki ze świeżej mięty i zaprawiali nią wina.
W starożytnym Egipcie mięta, dzięki właściwościom antyseptycznym, była używana do balsamowania zwłok. Z kolei żydowscy faryzeusze uważali ją za tak cenną (skuteczny lek na niestrawność, wzdęcia, kolki, bóle miesiączkowe, katar, bezsenność), że pobierali od jej zbiorów dziesięcinę. Ale choć o mięcie jest mowa już w starożytnych pismach, to znana nam mięta pieprzowa została odkryta dopiero 350 lat temu w Anglii.
Boska historia o Menthe Było tak. Hades, władca świata podziemi, miał kochankę – nimfę Menthe. Zazdrosna małżonka Persefona dotąd dręczyła konkurentkę, aż Hades uznał, że musi sam rozwiązać ten problem. Z braku lepszego pomysłu, aby chronić kochankę, zamienił ją w leczniczą roślinę o intensywnym świeżym zapachu. Nie ma tego złego… Bo Menthe pod postacią mięty przetrwała do dziś. I chyba nie ma na świecie drugiego tak popularnego ziela.
Czy mięta chłodzi?
Czujesz zimno w ustach, kiedy żujesz jej listki? Tak działa mentol – składnik mięty pieprzowej. Aby dostarczyć ci przyjemnych doznań podczas upału, mentol musi najpierw… oszukać mózg. Podrażnia nerwy w ustach i nosie, a te wysyłają do mózgu sygnał z informacją, że masz do czynienia z czymś zimnym. Stąd przyjemne odczucie chłodu w gorący dzień.
● Z notatnika wiedźmy W ludowych wierzeniach mięta przetrwała jako zioło o magicznej mocy.
* Oczyszczanie domu ze złej energii
Zrób kropidło z gałązek mięty, majeranku i rozmarynu, umocz je w osolonej wodzie i spryskaj nią dom.
* Ochronna bransoletka
Przewiąż nadgarstek łodyżką mięty – choroby będą cię omijać z daleka.
* Przyciąganie pieniędzy
Noś w portfelu listek mięty – to zapewni ci stały przypływ gotówki.
* Sposób na wierność
Jedwabny woreczek z miętą schowany w łóżku sprawi, że ukochany zawsze będzie czuł do ciebie miętę i nawet nie pomyśli o zdradzie.
● Domowe miętówki
Zalej 2 szklanki cukru połową szklanki wody i gotuj do rozpuszczenia. Dodaj łyżkę octu i gotuj, ciągle mieszając, aż masa zrobi się gęsta.
Kropla wylana na talerz po wystygnięciu powinna być twarda. Wtedy dodaj 10-15 kropli olejku miętowego i zdejmij z ognia. Masę wylej na talerz i zanim stwardnieje na dobre, pokrój na kawałki.
● Orzeźwiający drink na upały
W szklance umieść świeże miętowe listki, a następnie zalej je osłodzonym wrzątkiem. Tak sporządzany napój będzie megaaromatyczny – o wiele bardziej niż herbata z suszonej mięty. Świetnie gasi pragnienie.
● Lekarstwo na ból brzucha
Czubatą łyżeczkę suszonych liści mięty zalej szklanką gotującej się wody i zaparzaj przez 5 do 10 minut. Pij do 4 szklanek dziennie pomiędzy posiłkami.
● Płukanka na przetłuszczające się włosy
Garść suszonej mięty zalej litrem octu jabłkowego. Mieszankę zamknij w szczelnym naczyniu i odstaw w ciepłe miejsce na 14 dni. Przefiltruj płyn przez gazę do butelki. Płucz nim włosy po każdym myciu.
● Odświeżacz do ust
Zagotuj 3 kieliszki wódki i szklankę wody. Dodaj 4 łyżki gliceryny w płynie i 1 łyżkę żelu aloesowego. Zdejmij z ognia, a kiedy płyn ostygnie, wlej 10-15 kropli olejku miętowego i wymieszaj. Miksturą płucz usta dwa razy dziennie – rano i wieczorem. Doraźnie, w czasie dnia, pomoże ci żucie świeżych liści mięty.
Mentol pod kontrolą
Mięta działa rozkurczowo, dlatego instynktownie sięgasz po nią przy bólu brzucha. I słusznie. Ale bądź ostrożna, jeśli masz mdłości – intensywny zapach może nasilić odruchy wymiotne. Ze względu na właściwości rozkurczowe, mięty nie zaleca się w przypadku zgagi – osłabia działanie zwieracza przełyku i zwiększa zarzucanie treści żołądkowej do gardła – oraz kobietom w ciąży.
http://maria-mojawizjazdrowia.blogspot.com/2014/05/mieta.html
niedziela, 20 lipca 2014
10 sposobów na przyciągnięcie pozytywnej energii.
Jesteśmy jak magnesy. Kiedy emitujemy pozytywną energię (myśli, emocje i wibracje) przyciągamy do nas więcej tego, co pozytywne.
Kiedy trzymamy się tego, co negatywne przyciągamy to, co negatywne; to, co odbiera nam energię i siłę.
Jeśli chcemy do siebie przyciągnąć zdrowie, dobrostan i witalność musimy przestać rozprowadzać toksyczne, negatywne myśli i uczucia.
Oto 10 sposobów na przyciągniecie pozytywnej energii do życia:
1) Kochaj i akceptuj siebie taką / takim jaką / jakim jesteś teraz. Stwórz listę, na której wypiszesz wszystkie swoje cudowne cechy. Każdego dnia dodawaj kolejny punkt do tej listy.
2) Uwolnij się od przeszłych urazów i rozczarowań związanych z tym, kim byłaś / byłeś wczoraj. Przestań angażować się w obwinianie siebie i poczucie winy związane z przeszłymi czynami i przeoczeniami. Dzisiaj jest pierwszy dzień reszty twojego życia. Uczcij to.
3) Pozwól odejść wszystkim urazom, które odczuwasz w stosunku do innych ludzi, sytuacji, zdarzeń, rzeczy. Przestań szukać powodów do krytykowania i obwiniania innych za ich czyny i przeoczenia. Pozbądź się potrzeby kontrolowania innych.
4) Przestań oddawać swoją siłę. Mądrze używaj czasu, energii i sił witalnych. Za każdym razem gdy skupiasz się na tym, co negatywne pozbywasz się rezerw energii i nie ładujesz ich ponownie.
5) Używaj kreatywnej wizualizacji i wyobraźni dla swojej korzyści, a nie dla swojej szkody. Zamiast wyobrażać sobie najgorsze scenariusze zobacz rzeczy takimi jakie chciałabyś / chciałbyś, aby były.
6) Nie rozmawiaj z innymi o chorobach. Im więcej uwagi poświęcasz temu, czego nie chcesz tym więcej energii to absorbuje. Usuń swoją energię ze swych chorób. Skup się na rzeczach, które sprawiają, że czujesz się dobrze.
7) Miłość to antidotum na strach. Jeśli doceniasz swoje błogosławieństwa i jeśli wyrażasz wdzięczność za wszystkich ludzi i wszystko, co obecne w twoim życiu wtedy zaczynasz pławić się w uzdrawiającej kąpieli (zamiast słabnąć w toksynach). Rozwiń uczucie wdzięczności stwarzając listę rzeczy, za które jesteś wdzięczna / wdzięczny, wliczając w to lepsze zdrowie i większą witalność.
8) Rozpoznaj, że masz moc uzdrowienia siebie. Uzdrawiająca siła płynie od twoich myśli. Pozwól pozytywnym myślom, by krążyły, eliminowały stres i wzmacniały twój system immunologiczny.
9) Bądź szczęśliwa / szczęśliwy. Doceń moment obecny. Niczemu się nie opieraj. Kochaj siebie i innych. Bądź wdzięczna / wdzięczny za małe błogosławieństwa. Uczyń ze szczęścia swój priorytet numer jeden.
10) Śmiej się! Oglądaj zabawne filmy i przywołuj wspomnienia, które cię rozśmieszają. Gdy już uzyskasz dostęp do radości, którą nosisz w sobie pozwól, by ona się rozszerzyła i wypełniła całą twoją istotę i usunęła każde niedomaganie.
To wszystko działa, ale musisz pamiętać, by stosować te zasady w życiu. Nie raz, nie dwa. KAŻDEGO DNIA!
Te zasady nie zadziałają jeśli się poddasz i powrócisz do negatywnych przekonań marudząc: "To za trudne".
Na początku faktycznie może być to trudne, ale na pewno warto to zrobić.
Zapanuj nad swoimi myślami, zapanuj nad swoim życiem.
http://anielskiswiat.blox.pl/2014/07/10-sposobow-na-przyciagniecie-pozytywnej-energii.html
Kiedy trzymamy się tego, co negatywne przyciągamy to, co negatywne; to, co odbiera nam energię i siłę.
Jeśli chcemy do siebie przyciągnąć zdrowie, dobrostan i witalność musimy przestać rozprowadzać toksyczne, negatywne myśli i uczucia.
Oto 10 sposobów na przyciągniecie pozytywnej energii do życia:
1) Kochaj i akceptuj siebie taką / takim jaką / jakim jesteś teraz. Stwórz listę, na której wypiszesz wszystkie swoje cudowne cechy. Każdego dnia dodawaj kolejny punkt do tej listy.
2) Uwolnij się od przeszłych urazów i rozczarowań związanych z tym, kim byłaś / byłeś wczoraj. Przestań angażować się w obwinianie siebie i poczucie winy związane z przeszłymi czynami i przeoczeniami. Dzisiaj jest pierwszy dzień reszty twojego życia. Uczcij to.
3) Pozwól odejść wszystkim urazom, które odczuwasz w stosunku do innych ludzi, sytuacji, zdarzeń, rzeczy. Przestań szukać powodów do krytykowania i obwiniania innych za ich czyny i przeoczenia. Pozbądź się potrzeby kontrolowania innych.
4) Przestań oddawać swoją siłę. Mądrze używaj czasu, energii i sił witalnych. Za każdym razem gdy skupiasz się na tym, co negatywne pozbywasz się rezerw energii i nie ładujesz ich ponownie.
5) Używaj kreatywnej wizualizacji i wyobraźni dla swojej korzyści, a nie dla swojej szkody. Zamiast wyobrażać sobie najgorsze scenariusze zobacz rzeczy takimi jakie chciałabyś / chciałbyś, aby były.
6) Nie rozmawiaj z innymi o chorobach. Im więcej uwagi poświęcasz temu, czego nie chcesz tym więcej energii to absorbuje. Usuń swoją energię ze swych chorób. Skup się na rzeczach, które sprawiają, że czujesz się dobrze.
7) Miłość to antidotum na strach. Jeśli doceniasz swoje błogosławieństwa i jeśli wyrażasz wdzięczność za wszystkich ludzi i wszystko, co obecne w twoim życiu wtedy zaczynasz pławić się w uzdrawiającej kąpieli (zamiast słabnąć w toksynach). Rozwiń uczucie wdzięczności stwarzając listę rzeczy, za które jesteś wdzięczna / wdzięczny, wliczając w to lepsze zdrowie i większą witalność.
8) Rozpoznaj, że masz moc uzdrowienia siebie. Uzdrawiająca siła płynie od twoich myśli. Pozwól pozytywnym myślom, by krążyły, eliminowały stres i wzmacniały twój system immunologiczny.
9) Bądź szczęśliwa / szczęśliwy. Doceń moment obecny. Niczemu się nie opieraj. Kochaj siebie i innych. Bądź wdzięczna / wdzięczny za małe błogosławieństwa. Uczyń ze szczęścia swój priorytet numer jeden.
10) Śmiej się! Oglądaj zabawne filmy i przywołuj wspomnienia, które cię rozśmieszają. Gdy już uzyskasz dostęp do radości, którą nosisz w sobie pozwól, by ona się rozszerzyła i wypełniła całą twoją istotę i usunęła każde niedomaganie.
To wszystko działa, ale musisz pamiętać, by stosować te zasady w życiu. Nie raz, nie dwa. KAŻDEGO DNIA!
Te zasady nie zadziałają jeśli się poddasz i powrócisz do negatywnych przekonań marudząc: "To za trudne".
Na początku faktycznie może być to trudne, ale na pewno warto to zrobić.
Zapanuj nad swoimi myślami, zapanuj nad swoim życiem.
http://anielskiswiat.blox.pl/2014/07/10-sposobow-na-przyciagniecie-pozytywnej-energii.html
czwartek, 17 lipca 2014
Przebaczenie i miłość.
- Do widzenia, kochanieńka i proszę pamiętać: wybaczać, wybaczać i
jeszcze raz wybaczać! Trzy razy dziennie po jedzeniu! Zdrowia życzę!
Następny!
- Dzień dobry, panie doktorze…
- Niech i dla pani będzie dobry. Co pani dolega?
- Boli dusza. Pan jest przecież doktorem od duszy?
- Od duszy. Taką mam specjalizację. Co się stało z pani duszą? Coś ją zraniło?
- Nie wiem, Chyba tak. Jakoś jej nie czuję, drętwieje ciągle. I w ogóle źle się czuję. Nie potrafię wymawiać „lubię” ani „kocham”.
- O, to bardzo powszechna choroba. Proszę mi powiedzieć, jak się pani odżywia.
- Odżywiam? Zupy jadam, warzywa, owoce. Lubię czasem coś sobie przygotować smacznego. Uwielbiam pomarańcze, kocham lody, czekoladę też kocham.
- To jednak potrafi pani mówić „kocham”?
- Nie zrozumiał mnie pan. Ludziom nie potrafię tego powiedzieć.
- Rozumiem. Proszę oddychać. Głębiej! Po co się pani tak napina?
- Nie potrafię głębiej. Zatyka mnie.
- Dobrze, zapisuję: „nie pozwala sobie na oddychanie pełną piersią”. Teraz proszę nie oddychać. Nie oddychać, nie oddychać… Już, może pani oddychać. To chyba już pani nawyk – nie oddychać?
- Dlaczego pan pyta? Przecież jakby oddycham…
- No właśnie – jakby. A w rzeczywistości tylko pani udaje. Boi się pani otworzyć drzwi. Zamknęła pani wszystkie uczucia w komórce i je tam więzi. Pilnuje pani, żeby nie wylazły. Zaciska je pani coraz bardziej.
- Ale przecież uczuć nie powinno się pokazywać. Dławię je w zarodku.
- No to ma pani przyczynę kłopotów z oddechem. Nazbierała pani zarodków, całe płuca zajęte. Dławienie uczuć to zbrodnia wobec własnego organizmu.
- To co mam z nimi robić?
- Uznać, że istnieją. Nazwać je po imieniu. I pozwolić im być. Zaprzyjaźnić się z nimi.
- Potem się nimi zajmę, a teraz przyszłam do pana, bo nie umiem mówić „kocham”.
- Proszę się wyprostować. Opukam panią.
- Ojej! Auć! Proszę nie dotykać! Boję się!
- Ach tak, znaczy, że tym stukaniem obudziliśmy obawy. Bardzo dobrze! Ale przecież to panią nie boli, więc czego się pani boi?
- Bólu. Nie chcę, żeby bolało!
- A kiedy boli?
- Jak się uderzę albo oparzę, albo przewrócę… Dużo jest takich możliwości, żeby bolało…
- Kochanieńka, to pani się boi miłości!
- Ja? Boję się? A co miłość ma do rzeczy…
- Przecież miłość to właśnie wzloty i upadki, ostre zakręty, stłuczki, płomienie i fale. Miłość nie może być ostrożna!
- Wiem, doktorze… Zdarzało mi się…
- I teraz się pani boi?
- Tak. Boję się. Odrzucenia, zdrady, kłamstwa. Porzucenia też się boję.
- Dlatego więzi pani swoje uczucia, ochrania je pani z każdej strony, ratuje przed bólem. A one gniją w niewoli, cierpią… Pani choroba jest uleczalna, ale musi pani pokochać siebie. Wówczas nie pozwoli pani, aby ktokolwiek panią zranił – to nie będzie możliwe. Będzie pani bezbłędnie dokonywać najlepszych dla siebie wyborów.
- To znaczy, że teraz siebie nie kocham?
- Przecież pani do mnie przyszła, więc jakiś początek już jest. Zaczęła się pani o siebie troszczyć, a to oznacza rozpoczęcie kuracji.
- A jak to jest kochać siebie?
- Proszę zacząć siebie słuchać. Swoich życzeń, swoich odczuć. Przecież o co bym pani nie zapytał, to pani mówi „nie wiem”, „nie czuję”… Jeżeli sama pani się do siebie odnosi z takim lekceważeniem, to czemu inni mieliby panią traktować poważnie?
- To co ja mam robić? Jak nauczyć się miłości do siebie?
- Proszę się oszczędzać, wspierać, pochwalić siebie czasami… Nie przeciążać się, nie forsować. Robić tylko to, na co pani ma ochotę. Nie na wszystko ma pani ochotę? Tak zrobić, żeby ochota była, żeby radość była w każdym pani działaniu… Nie obrażać się.
- Dobrze, spróbuję… kochać siebie, radość, być sobie życzliwą…
- To tyle. Niedługo poczuje pani, że w środku zwolniło się miejsce na miłość. Myślę, że możemy się już pożegnać. Medycyna zrobiła swoje, teraz wszystko w pani rękach.
- Panie doktorze, ale jak się to miejsce ma zwolnić, jak tam tyle tego wszystkiego?
- Tak, to prawda, nagromadziła pani sporo. Kamienie… zarodki… połknięte urazy… Dużo tego.
- To co ja mam z tym zrobić?
- Wybaczać, wybaczać i jeszcze raz wybaczać! Trzy razy dziennie po jedzeniu! Zdrowia życzę! Następny!
- Dzień dobry, panie doktorze…
- Niech i dla pani będzie dobry. Co pani dolega?
- Boli dusza. Pan jest przecież doktorem od duszy?
- Od duszy. Taką mam specjalizację. Co się stało z pani duszą? Coś ją zraniło?
- Nie wiem, Chyba tak. Jakoś jej nie czuję, drętwieje ciągle. I w ogóle źle się czuję. Nie potrafię wymawiać „lubię” ani „kocham”.
- O, to bardzo powszechna choroba. Proszę mi powiedzieć, jak się pani odżywia.
- Odżywiam? Zupy jadam, warzywa, owoce. Lubię czasem coś sobie przygotować smacznego. Uwielbiam pomarańcze, kocham lody, czekoladę też kocham.
- To jednak potrafi pani mówić „kocham”?
- Nie zrozumiał mnie pan. Ludziom nie potrafię tego powiedzieć.
- Rozumiem. Proszę oddychać. Głębiej! Po co się pani tak napina?
- Nie potrafię głębiej. Zatyka mnie.
- Dobrze, zapisuję: „nie pozwala sobie na oddychanie pełną piersią”. Teraz proszę nie oddychać. Nie oddychać, nie oddychać… Już, może pani oddychać. To chyba już pani nawyk – nie oddychać?
- Dlaczego pan pyta? Przecież jakby oddycham…
- No właśnie – jakby. A w rzeczywistości tylko pani udaje. Boi się pani otworzyć drzwi. Zamknęła pani wszystkie uczucia w komórce i je tam więzi. Pilnuje pani, żeby nie wylazły. Zaciska je pani coraz bardziej.
- Ale przecież uczuć nie powinno się pokazywać. Dławię je w zarodku.
- No to ma pani przyczynę kłopotów z oddechem. Nazbierała pani zarodków, całe płuca zajęte. Dławienie uczuć to zbrodnia wobec własnego organizmu.
- To co mam z nimi robić?
- Uznać, że istnieją. Nazwać je po imieniu. I pozwolić im być. Zaprzyjaźnić się z nimi.
- Potem się nimi zajmę, a teraz przyszłam do pana, bo nie umiem mówić „kocham”.
- Proszę się wyprostować. Opukam panią.
- Ojej! Auć! Proszę nie dotykać! Boję się!
- Ach tak, znaczy, że tym stukaniem obudziliśmy obawy. Bardzo dobrze! Ale przecież to panią nie boli, więc czego się pani boi?
- Bólu. Nie chcę, żeby bolało!
- A kiedy boli?
- Jak się uderzę albo oparzę, albo przewrócę… Dużo jest takich możliwości, żeby bolało…
- Kochanieńka, to pani się boi miłości!
- Ja? Boję się? A co miłość ma do rzeczy…
- Przecież miłość to właśnie wzloty i upadki, ostre zakręty, stłuczki, płomienie i fale. Miłość nie może być ostrożna!
- Wiem, doktorze… Zdarzało mi się…
- I teraz się pani boi?
- Tak. Boję się. Odrzucenia, zdrady, kłamstwa. Porzucenia też się boję.
- Dlatego więzi pani swoje uczucia, ochrania je pani z każdej strony, ratuje przed bólem. A one gniją w niewoli, cierpią… Pani choroba jest uleczalna, ale musi pani pokochać siebie. Wówczas nie pozwoli pani, aby ktokolwiek panią zranił – to nie będzie możliwe. Będzie pani bezbłędnie dokonywać najlepszych dla siebie wyborów.
- To znaczy, że teraz siebie nie kocham?
- Przecież pani do mnie przyszła, więc jakiś początek już jest. Zaczęła się pani o siebie troszczyć, a to oznacza rozpoczęcie kuracji.
- A jak to jest kochać siebie?
- Proszę zacząć siebie słuchać. Swoich życzeń, swoich odczuć. Przecież o co bym pani nie zapytał, to pani mówi „nie wiem”, „nie czuję”… Jeżeli sama pani się do siebie odnosi z takim lekceważeniem, to czemu inni mieliby panią traktować poważnie?
- To co ja mam robić? Jak nauczyć się miłości do siebie?
- Proszę się oszczędzać, wspierać, pochwalić siebie czasami… Nie przeciążać się, nie forsować. Robić tylko to, na co pani ma ochotę. Nie na wszystko ma pani ochotę? Tak zrobić, żeby ochota była, żeby radość była w każdym pani działaniu… Nie obrażać się.
- Dobrze, spróbuję… kochać siebie, radość, być sobie życzliwą…
- To tyle. Niedługo poczuje pani, że w środku zwolniło się miejsce na miłość. Myślę, że możemy się już pożegnać. Medycyna zrobiła swoje, teraz wszystko w pani rękach.
- Panie doktorze, ale jak się to miejsce ma zwolnić, jak tam tyle tego wszystkiego?
- Tak, to prawda, nagromadziła pani sporo. Kamienie… zarodki… połknięte urazy… Dużo tego.
- To co ja mam z tym zrobić?
- Wybaczać, wybaczać i jeszcze raz wybaczać! Trzy razy dziennie po jedzeniu! Zdrowia życzę! Następny!
sobota, 12 lipca 2014
Jak odpuszczać w sytuacjach bez wyjścia …
Jeżeli jesteś w sytuacji “bez wyjścia”, tak naprawdę zawsze
masz jeszcze dwie opcje – polepszyć albo zdecydowanie pogorszyć swoją
pozycję. Przeczytaj 5 poniższych wskazówek i sprawdź, co możesz zrobić,
aby było lepiej, gdy zdaje się, że jest beznadziejnie.
Jest taka kultowa scena w filmie z Brucem Lee „Wejście smoka” gdy złapany w pułapkę Bruce, widząc, że nie ma wyjścia z sytuacji, siada w lotosie i zamyka oczy. Oszczędzając energię i oczekując na dalszy ciąg. Ty zrób dokładnie to samo. Stwórz w sobie przestrzeń do refleksji i koncentracji. Bądź jak wielki głaz w rzece, a rzeczywistość, niczym woda, niech Cię powoli opływa.
Instrukcja do oddechu: Przymknij na chwilę oczy. Zaczerpnij powoli przez nos potężny haust powietrza, niech wypełnią się całe Twoje płuca aż po najgłębsze partie, tak że Twój rozluźniony brzuch stanie się jak piłka. Poczuj jak skóra na brzuchu się napręża, aż do granic możliwości… Następnie powoli (także przez nos) wypuszczaj powietrze; wspomóż nieco wydech za pomocą mięśni brzucha, tak by opróżnić do końca płuca. Powtórz operację kilkakrotnie.
Tak, takie przeniesienie uwagi wymaga energii, ale o to właśnie chodzi! Gdy spojrzysz na sytuację po chwili przerwy – zauważysz, że pojawią się pomysły rozwiązań albo… nie będzie już nic do rozwiązywania. Potraktuj trudną sytuację jak lekcję. Zapytaj siebie: czego życie chce mnie nauczyć? Nas nasza sytuacja z samochodem nauczyła co najmniej trzech rzeczy: cierpliwości, odpuszczenia, zatrzymania w biegu.
http://hipokrates2012.wordpress.com/2014/07/03/jak-odpuszczac-w-sytuacjach-bez-wyjscia/
1. Nie biegaj, nie krzycz, nie szamocz się. Usiądź i zamknij oczy.
Postępuj dokładnie odwrotnie do tego, na co masz w danej chwili automatyczną ochotę. Chcesz walić pięściami w ścianę? Połóż się na ziemi (lub usiądź) i rozprostuj palce, a następnie rozluźnij dłonie. Chcesz biegać po domu? Usiądź na krześle. Chcesz pozwolić ciału bezwładnie opaść w akcie rozpaczy? Zacznij chodzić podskakując wokół domu.Jest taka kultowa scena w filmie z Brucem Lee „Wejście smoka” gdy złapany w pułapkę Bruce, widząc, że nie ma wyjścia z sytuacji, siada w lotosie i zamyka oczy. Oszczędzając energię i oczekując na dalszy ciąg. Ty zrób dokładnie to samo. Stwórz w sobie przestrzeń do refleksji i koncentracji. Bądź jak wielki głaz w rzece, a rzeczywistość, niczym woda, niech Cię powoli opływa.
2. Zrób 10 minutową sesję przeponowego oddychania.
To uniwersalna i niezawodna metoda. Nie da się wściekać i oddychać przeponowo w zwolnionym rytmie w tej samej chwili. Oddech działa niczym subtelna membrana między umysłem a ciałem – to piękno i magia naszej konstrukcji. Jeśli zatem w trudnym momencie — właśnie wtedy, gdy chcesz wybuchnąć i poustawiać wszystkich wokół, albo zacząć płakać i bezradnie wyć — zastosujesz tę prostą technikę oddechową, Twój umysł, poprzez impuls z ciała otrzyma komunikat: „wszystko dobrze. Szef ma wszystko pod kontrolą!” i w cudowny sposób poczujesz napływający relaks. Myślisz, że to bzdury? Spróbuj, a sam/-a się przekonasz.Instrukcja do oddechu: Przymknij na chwilę oczy. Zaczerpnij powoli przez nos potężny haust powietrza, niech wypełnią się całe Twoje płuca aż po najgłębsze partie, tak że Twój rozluźniony brzuch stanie się jak piłka. Poczuj jak skóra na brzuchu się napręża, aż do granic możliwości… Następnie powoli (także przez nos) wypuszczaj powietrze; wspomóż nieco wydech za pomocą mięśni brzucha, tak by opróżnić do końca płuca. Powtórz operację kilkakrotnie.
3. Przekieruj swoją uwagę na coś innego.
Jak to? Niewykonalne! Gdy jestem wściekły/-a, przerażony/-a, zdenerwowany/-a? Właśnie wtedy zajmij się czymś innym – byle konstruktywnym. Odciągnij swoją uwagę od sytuacji. Niech twój umysł i ciało odpoczną. Zbuduj w sobie dystans, możesz wyobrazić sobie, jak ty i Twoja sytuacja wyglądają teraz z lotu ptaka, z samolotu, z satelity, z kosmosu… A jak będzie wyglądać z perspektywy 5, 10, 15 lat?Tak, takie przeniesienie uwagi wymaga energii, ale o to właśnie chodzi! Gdy spojrzysz na sytuację po chwili przerwy – zauważysz, że pojawią się pomysły rozwiązań albo… nie będzie już nic do rozwiązywania. Potraktuj trudną sytuację jak lekcję. Zapytaj siebie: czego życie chce mnie nauczyć? Nas nasza sytuacja z samochodem nauczyła co najmniej trzech rzeczy: cierpliwości, odpuszczenia, zatrzymania w biegu.
4. Pomyśl co najgorszego może się wydarzyć, wyobraź to sobie i pogódź się z tym.
W momencie gdy zdobędziemy się na odwagę i na podstawie dostępnych faktów wyobrazimy sobie a następnie pogodzimy się z najgorszym możliwym rozwiązaniem, napięcie spadnie. Stoisz w korku? Pomyśl: „najwyżej nie dojadę, przeproszę; zezłoszczą się, po jakimś czasie zapomną”. Może jednak dojedziesz — miłe zaskoczenie. Masz kłopoty ze spłatą kredytu czy z utrzymaniem pracy, pomyśl: „Najwyżej będę musiał się wyprowadzić i zacząć od początku w innym miejscu”. Jeśli z uzyskanym dzięki temu dystansem zajmiesz się swoimi sprawami, znów czeka Cię miłe zaskoczenie (strategię tę stosuję z powodzeniem od kilku lat). Stresujesz się wystąpieniem — pomyśl „najwyżej nie wszystkim się spodoba, nie musi!”. Wystąp na luzie — i poczekaj na efekty…5. Na koniec: Pamiętaj. Twoje zdrowie i spokój są najważniejsze.
Ilekroć mam ochotę przejmować się błahostkami, myślę sobie „Sprawa ta nie jest aż tak ważna, by stracić dla niej teraz zdrowie lub życie”.http://hipokrates2012.wordpress.com/2014/07/03/jak-odpuszczac-w-sytuacjach-bez-wyjscia/
środa, 9 lipca 2014
Pokrzywa – zielone złoto.
Wszystko tak teraz kwitnie, że można nie nadążyć ze zbiorem, ale spokojnie – liście na herbatki malin, porzeczki czarnej, jeżyny możesz zbierać do sierpnia, tylko przed suszeniem poddaj je lekkiej maceracji – np zbij tłuczkiem, potnij i dopiero ususz.
Bez napięcia nerwowego możesz też korzystać z pokrzywy. Ona zawsze będzie miała dla nas w zanadrzu swych parzących listków obfitą tablicę Mendelejewa. Wystarczy ściąć pokrzywę na wysokości 1/3 i odłożyć na bawełniany materiał do suszenia lub też na bieżąco wrzucać ją do koktajli witaminowych dla wzmocnienia organizmu. A dorzuć do takiego koktajlu trochę krwawnika, czy też liści mniszka lub nawet łodyżki mniszka, bo po kwiatach ani śladu – zyskasz naturalny suplement z ogromnym zestawem witamin i mikroelementów.
Jak to z pokrzywą bywało…
Jak zwróciła na siebie uwagę ta królowa
przepuszczalnej ziemi i półcienia? No bo nie kwiatami ani barwnymi
liśćmi. Dostała od natury coś, co nie pozwoliło ludziom minąć ją
obojętnie. Parzące liście były na tyle skuteczne, że bogowie normandzcy
używali ich do walki z przeciwnikami. Również Słowianie widzieli w niej
wielką moc. Do czego ją wykorzystywali, czego się bali Słowianie?
Najczęściej tego, czego nie rozumieli – piorunów, złych wydarzeń,
demonów… Skoro taka pokrzywa parzy, to jakąż ona moc posiada? Może by ją
wykorzystać do zniszczenia gromadzącego się zła, do wypędzenia szatana z
opętanego, do odpędzenia piorunów… Ozdabiano nią swoje domy po to, aby
chroniła ich przed demonami, pleciono z niej koszulki, w które się
ubierano dla bezpieczeństwa.
Tak więc znachorki, babki zielarki z
kotem na ramieniu sporządzały syrop, którym skrapiano ubranie opętanego i
– demon wypędzony. Albo palono pokrzywy i okadzano dymem chaty – piorun
już nie uderzy. Takie magiczne właściwości przypisywano zielonej
roślinie, która przede wszystkim okazała się ogromnym skarbem dla
naszego zdrowia.
Nigdy nie może utworzyć się coś złośliwego, jeśli będziemy nie tylko czcili naszą dobrą pokrzywę, ale do tego jeszcze przyjmowali w regularnych odstępach jej cudowną energię w postaci herbaty.
Maria Treben
Kiedy z ziemi wyrasta, pomaga gotowanym potrawom i oczyści śluz w żołądku. Pokrój pokrzywę i wrzuć do zupy.
św. Hildegarda
Jakie właściwości lecznicze ma pokrzywa?
W lecznictwie ludowym używano pokrzywy
do biczowania kończyn oraz okładów chorych miejsc w chorobie
reumatycznej. Robiła to jeszcze moja babcia, na co patrzyłam z
przerażeniem. Czy to prawda? Pobawiłam się w detektywa i poszukiwałam
odpowiedzi na pytanie, które zawsze nurtuje mnie najbardziej – dlaczego?
Czytaj dalej : http://ziolowawyspa.pl/pokrzywa-zielone-zloto/
Czytaj dalej : http://ziolowawyspa.pl/pokrzywa-zielone-zloto/
wtorek, 8 lipca 2014
Czas. Każdy z nas ma go tyle samo…
Każdy z nas ma go tyle samo…
Inne mamy jednak wrażenia, kiedy okazuje się, że jednego dnia udało nam się zrobić bardzo dużo, a kiedy indziej, na wiele spraw nam tego czasu zabrakło. Jakby jeden dzień był dłuższy od drugiego.
Nowy dzień to nowa karta. Żaden nie jest ani dobry, ani zły. To Ty wypełniasz go sobą i tym, co dla Ciebie ważne.
Sporo się podczas jednego dnia dzieje.
Wiele też myśli przepływa wtedy przez Twój umysł…
Jakie to myśli?
Jeśli chcesz:
- dostrzec je,
- uświadomić je sobie,
- przyjrzeć się im z bliska
- sprawdzić, dokąd Cię prowadzą,
- jakich uczuć są źródłem
- na jakie decyzje wpływają
- i czy pomagają Ci tworzyć takie życie, jakim naprawdę chcesz żyć
To najlepszy sposób, by zaprosić do swojego życia nowe myśli, nowe słowa – takie, które wypełnią Cię spokojem, radością, optymizmem, wiarą, ufnością, miłością i poczuciem szczęścia.
http://mantradnia.afirmacjezycia.pl/czas-czas-czas/
poniedziałek, 7 lipca 2014
Ciemna noc duszy.
Kochani jeśli czujecie bez żadnych mega ważnych powodów ( czasem
pierdoły a czasem zupełnie nic ), że "UMIERACIE" gdzieś od wewnątrz, a ból
wydaje się Wam nie do zniesienia to umiera Wasze ego. Jeśli tak jest to
POLECAM załączony filmik
PS. W filmiku można sobie włączyć POLSKIE NAPISY.
PS. W filmiku można sobie włączyć POLSKIE NAPISY.
czwartek, 3 lipca 2014
Przyjaciel kobiet- przywrotnik.
Pamiętam, jak zachwyciła mnie ta roślinka i jej strzępiasty, zielony liść upstrzony kropelkami wody.Tak bardzo mi się spodobała, że nie pozwalałam jej plewić w ogródku. Później dowiedziałam się, jak wiele dobrego robi dla zdrowia. Nazwa łacińska przywrotnika – bohatera tego artykułu - Alchemia vulgaris bardziej pasuje do tej urokliwej, delikatnej roślinki. Podczas święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny kobiety zbierały przywrotniki do swoich bukietów i nazywały je fartuszkami Matki Boskiej, a Anglicy mają skojarzenia wyglądu liścia z formą płaszcza, stąd nazwa Common Ladies Mantle.
Dawniej
Był znany już w XV i XVI w jako lek na rany. Sproszkowany korzeń zalewano winem i używano na rany otwarte, a częściami nadziemnymi leczono złamania, zwichnięcia niemowląt i dzieci. W lecznictwie ludowym używano przywrotnika do leczenia wszelkich dolegliwości kobiecych. Wierzono również w wielką moc kropli, które zlewano do flakoników, ale o tym możesz przeczytać tutajDwie trzecie operacji kobiecych byłoby zbędnych w wypadku wcześniejszego i dłuższego stosowania tego ziela, ponieważ leczy ono wszystkie stany zapalne podbrzusza.
Johann Kunzle – szwajcarski ksiądz, fitoterapeuta
W czym pomaga przywrotnik?
- Dawniej traktowano przywrotnik jako przyjaciela kobiet, dzisiaj nic się nie zmieniło. Ze względu na duże stężenie tanin ma szczególne zastosowanie w nadmiernym krwawieniu, z kolei kwas salicylowy posiada właściwości uspokajające, co pomaga złagodzić skurcze i bolesne miesiączki.
- Poprawia pracę mięśni, np pomaga przy nietrzymaniu moczu, jest pomocny przy przepuklinie
- Maria Treben zaleca, by kobiety piły napar z tego ziela, dla wzmocnienia wiązadeł macicznych, co zmniejszy ryzyko poronienia. W takim przypadku kobiety powinny pić napar z przywrotnika 4 tygodnie przed zajściem w ciążę oraz 4 tygodnie przed porodem dla usprawnienia akcji porodowej
- Ze względu na silne działanie ściągające rośliny, pomaga w przypadku biegunki i zapalenia żołądka i jelit. Likwiduje nadmierną fermentację jelitową, wzdęcia, hamuje rozwój bakterii w przewodzie pokarmowym
- Swym zielonym płaszczem otula kobiety w trakcie menopauzy
- Świetnie działa też jako płyn do płukania gardła i krtani oraz krwawiących dziąseł, chociażby po wyrwaniu zęba.
- Wywar lub zmiażdżony liść jest użyteczny w leczeniu różnego rodzaju schorzeń skóry, w tym wysypki, ukąszenia owadów i wyprysków, egzemy, rany. Dawniej zabierano wino przywrotnikowe na bitwy, dzisiaj w tej działalności doszukuje się słuszności, gdyż związki czynne mają działanie ściągające i spowolniają przepływ krwi, co umożliwia gojenie się rany, która jest bardziej sucha
- Napar z przywrotnika stosujemy też zewnętrznie do przemywania miejsc intymnych, by zwalczyć upławy i stany zapalne pochwy, zlikwidować nieprzyjemny zapach, jeśli się pojawia
- Pomaga w zapaleniu spojówek, nakładaj na powieki waciki nasączone wywarem
- Działa niezwykle na skórę, o czym możesz poczytać tutaj
- Powstały formy ogrodnicze, które znakomicie komponują się w ogrodzie z bylinami
Przepis na herbatkę Stefanii Korżawskiej
1 łyżkę suszu z jasnoty oraz 1 łyżkę z suszu przywrotnika zalać 300 ml wrzątku i ogrzewać w kąpieli wodnej przez 15-20 minut. Popijać w ciągu dnia.Jest to herbata, którą mogą pić kobiety przez cały rok dla usprawnienia pracy układu rozrodczego. Taka herbatka może uchronić nawet przed mięśniakami i innymi poważnymi schorzeniami kobiecymi.
Gdzie rośnie, jak suszyć
Przywrotnik lubi ziemię gliniastą, więc
rośnie w zasadzie na południu kraju, w miejscach wilgotnych. Zrywamy
liście – przed i w czasie kwitnienia. Suszymy w temperaturze pokojowej.
http://ziolowawyspa.pl/przyjaciel-kobiet/
http://ziolowawyspa.pl/przyjaciel-kobiet/
wtorek, 1 lipca 2014
Życie jest naszym przyjacielem.
Przyzwyczajeni, a może nauczeni jesteśmy, że życie trzeba kontrolować. Dzięki temu jesteśmy przygotowani na życiowe niespodzianki – zwłaszcza te niezbyt miłe.
Wydaje nam się, że jeśli już od samego rana przygotujemy się na to, co może pójść nie tak,
łatwiej nam będzie sobie z tym poradzić, mniejsze będzie nasze
cierpienie i ostatecznie wyjdziemy cało z opresji, w której możemy się
znaleźć.
Pytanie tylko: ile razy do tej pory się w niej znaleźliśmy i czy rzeczywiście to nasze przewidywanie i próba kontroli, zmniejszyła nasz ból, gorycz porażki, czy poczucie winy z powodu źle podjętych decyzji (których mimo wszystko nie udało nam się przewidzieć)?
Rzeczywistość pokazuje, że nie da się wszystkiego kontrolować, a już na pewno nie da się wszystkiego, co wydarzy się w ciągu dnia, przewidzieć.
Można przygotować się na spotkanie, do wyjazdu, na egzamin czy do pracy, ale nie uda nam się w 100% przygotować do każdej sytuacji, co do której możemy snuć jedynie domysły, bo pewności, że się nam przydarzy, nie mamy prawie żadnej.
Zbytnia kontrola pozbawia nas radości życia. Zamyka nas na to, co naprawdę dzieje się w danej chwili: na szanse, okazje, pomysły i odkrycia. Uniemożliwia nam popatrzenie na wszystko z innej, niż podpowiada nam umysł, strony. A ta, może być kluczowa dla powodzenia tego, co dla nas ważne i w czym akurat bierzemy udział.
Zapomnieliśmy, albo nas nie nauczono, by ufać życiu. Otworzyć się na to, co dzieje się w danej chwili i jest tym, co miało się wydarzyć. Co więcej: nie umiemy we wszystkim, co się nam przydarza, dostrzegać dobra. Wszędzie widzimy zagrożenie, podstęp, kłamstwo i egoizm.
A może by tak inaczej?
Może pozwolić życiu, by działo się.
Nie chodzi o wpadanie w skrajności, by nic nie planować, do niczego się nie przygotowywać, ale by otworzyć się na to, co pojawia się w danej chwili, na rozwój zdarzeń, którego nie byliśmy w stanie przewidzieć, na scenariusz, które autorem jest nie nasz umysł, ale życie, świat, Bóg.
Wtedy mamy szansę, by zacząć z życiem niesamowity, wspaniały i niepowtarzalny taniec. Zamiast z nim walczyć, wejść we współpracę. Zamiast burzyć się, gdy sytuacja zmienia się względem tego, co wcześniej zaplanowaliśmy, wykorzystać to, co się dzieje i uznać, że to dla nas dużo lepsze (i tak w rzeczywistości jest).
Życie jest po naszej stronie.
Świat jest naszym przyjacielem. Jeśli przekonani jesteśmy, że jest inaczej, tkwimy w błędzie, który kosztować nas może wszystko: szczęśliwe życie, sukcesy, pełne miłości związki, zbudowane na talentach i zdolnościach prace życia i biznesy i wiele innych.
Jeśli mamy problemy z odpuszczeniem kontroli, wykorzystajmy afirmację:
http://takchcezyc.pl/zmiana-myslenia/zycie-jest-przyjacielem/
Pytanie tylko: ile razy do tej pory się w niej znaleźliśmy i czy rzeczywiście to nasze przewidywanie i próba kontroli, zmniejszyła nasz ból, gorycz porażki, czy poczucie winy z powodu źle podjętych decyzji (których mimo wszystko nie udało nam się przewidzieć)?
Rzeczywistość pokazuje, że nie da się wszystkiego kontrolować, a już na pewno nie da się wszystkiego, co wydarzy się w ciągu dnia, przewidzieć.
Można przygotować się na spotkanie, do wyjazdu, na egzamin czy do pracy, ale nie uda nam się w 100% przygotować do każdej sytuacji, co do której możemy snuć jedynie domysły, bo pewności, że się nam przydarzy, nie mamy prawie żadnej.
Zbytnia kontrola pozbawia nas radości życia. Zamyka nas na to, co naprawdę dzieje się w danej chwili: na szanse, okazje, pomysły i odkrycia. Uniemożliwia nam popatrzenie na wszystko z innej, niż podpowiada nam umysł, strony. A ta, może być kluczowa dla powodzenia tego, co dla nas ważne i w czym akurat bierzemy udział.
Zapomnieliśmy, albo nas nie nauczono, by ufać życiu. Otworzyć się na to, co dzieje się w danej chwili i jest tym, co miało się wydarzyć. Co więcej: nie umiemy we wszystkim, co się nam przydarza, dostrzegać dobra. Wszędzie widzimy zagrożenie, podstęp, kłamstwo i egoizm.
A może by tak inaczej?
Może pozwolić życiu, by działo się.
Nie chodzi o wpadanie w skrajności, by nic nie planować, do niczego się nie przygotowywać, ale by otworzyć się na to, co pojawia się w danej chwili, na rozwój zdarzeń, którego nie byliśmy w stanie przewidzieć, na scenariusz, które autorem jest nie nasz umysł, ale życie, świat, Bóg.
Wtedy mamy szansę, by zacząć z życiem niesamowity, wspaniały i niepowtarzalny taniec. Zamiast z nim walczyć, wejść we współpracę. Zamiast burzyć się, gdy sytuacja zmienia się względem tego, co wcześniej zaplanowaliśmy, wykorzystać to, co się dzieje i uznać, że to dla nas dużo lepsze (i tak w rzeczywistości jest).
Życie jest po naszej stronie.
Świat jest naszym przyjacielem. Jeśli przekonani jesteśmy, że jest inaczej, tkwimy w błędzie, który kosztować nas może wszystko: szczęśliwe życie, sukcesy, pełne miłości związki, zbudowane na talentach i zdolnościach prace życia i biznesy i wiele innych.
Jeśli mamy problemy z odpuszczeniem kontroli, wykorzystajmy afirmację:
“Wszystkie sprawy przybierają dla mnie najdoskonalszy obrót”
Pozwólmy, by te słowa na dobre zagościły w naszym umyśle i pomogły
nam tworzyć życie, jakiego chcemy, zamiast walczyć z tym, co wydarza się
każdego dnia.http://takchcezyc.pl/zmiana-myslenia/zycie-jest-przyjacielem/