Strony

niedziela, 26 lutego 2017

Kamieniarz- Modlitwa Żaby.


Pewnego razu był sobie kamieniarz. Codziennie szedł w góry wycinać kamienie. A podczas pracy
śpiewał, gdyż, choć był ubogim człowiekiem, nie pragnął więcej niż posiadał, wiec zupełnie o nic
się nie troskał.
Pewnego dnia wezwano go do pracy nad rezydencją szlachcica. Kiedy zobaczył wspaniałość tego
pałacu, po raz pierwszy w życiu doświadczył bólu pożądania i powiedział wzdychając: „Gdybym
tylko był bogaty! Wtedy nie musiałbym zarabiać na życie w pocie czoła, tak jak teraz".
Wyobraźcie sobie jego zdziwienie, gdy usłyszał głos mówiący: „Twoje życzenie zostało spełnione.
Odtąd wszystko, czego zapragniesz będzie ci dane". Nie wiedział, jak ma rozumieć te słowa, dopóki
nie wrócił wieczorem do swej chaty i zamiast niej zastał pałac równie wspaniały jak ten, przy
którym pracował. Tak, więc kamieniarz porzucił wycinanie kamieni i zaczął cieszyć się życiem
bogatych.
Pewnego dnia, gdy popołudnie było gorące i wilgotne, wyjrzał przez okno i zobaczył króla
przejeżdżającego z wielkim orszakiem szlachty i niewolników. Pomyślał: „Jakbym chciał sam być
królem i siedzieć w chłodzie królewskiego powozu!" Jego życzenie zostało natychmiast spełnione,
a on stwierdził, że spoczywa w wygodach królewskiego powozu. Lecz powóz okazał się cieplejszy
niż przypuszczał. Wyglądnął przez okno powozu i zaczął podziwiać potęgę słońca, którego żar
potrafił przeniknąć nawet grube ściany powozu. „Chciałbym być słońcem", powiedział do siebie.
Znowu jego życzenie zostało spełnione i zaczął wysyłać we wszechświat fale gorąca.
Przez jakiś czas wszystko szło dobrze. Po czym w dzień deszczowy, usiłował przebić się przez
grubą warstwę chmur i nie mógł. Kazał się, więc zmienić w chmurę i rozkoszował się swój ą mocą
zatrzymywania słońca — dopóki nie zamienił się w deszcz i nie natrafił, ku swej irytacji, na potężną
skałę, która tarasowała mu drogę, tak, że musiał popłynąć dookoła niej.
„Co" krzyknął. „Znowu skała potężniejsza niż ja? Cóż, zatem chcę być skałą". Wnet wznosił się na
zboczu górskim. Jednakże ledwie miał czas nacieszyć się swą wspaniałą postawą, gdy usłyszał
dziwne odgłosy łupania pochodzące od podnóża. Spojrzał w dół i ku swemu przerażeniu, ujrzał
siedzącą tam maleńką istotę ludzką, zajętą wycinaniem bloków kamienia spod jego stóp.

„Co?", krzyknął. „Taka słabowita istota potężniejsza od tak okazałej skały jak ja? Chcę być
człowiekiem!" Stwierdził, więc, że znowu jest człowiekiem, który chodzi w góry wycinać kamień i
zarabia na życie w pocie czoła, ale z pieśnią w sercu, ponieważ jest zadowolony, że jest tym, czym
jest i żyje tym, co ma.
Nic nie jest tak dobre, jak wygląda, zanim "to dostaniemy.

Anthony de Mello - Modlitwa Żaby II

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz